Claudia Roth,  niemiecka polityk i działaczka społeczna, wiceprzewodnicząca Bundestagu. Fot. bundestag.de
Claudia Roth, niemiecka polityk i działaczka społeczna, wiceprzewodnicząca Bundestagu. Fot. bundestag.de

Skandaliczny wpis wiceszefowej Bundestagu. Wezwała do zwiększenia presji na polski rząd

Redakcja Redakcja Niemcy Obserwuj temat Obserwuj notkę 158

Wiceszefowa Bundestagu, przedstawicielka partii Zielonych, Claudia Roth publicznie wsparła Strajk Kobiet w Polsce. Zaapelowała także do niemieckiego rządu i UE o zwiększenie politycznej presji na polski rząd w sprawie przestrzegania "europejskich standardów praw człowieka".

Claudia Roth popiera Strajk Kobiet

Claudia Roth w swoim wpisie na Facebooku podkreśliła, że dziesiątki tysięcy ludzi wyszły w Polsce na ulice, żeby sprzeciwić się zaostrzeniu prawa do aborcji. Skrytykowała polski rząd za to, że "bawi się życiem kobiet". Roth we wpisie wspomina jednak o wyroku "Sądu Najwyższego" (das Oberste Gericht), a nie Trybunału Konstytucyjnego.

image

"Moje ciało, moja decyzja! Na świecie nie ma krajów, w których kobiety bez przeszkód lub bezkarnie mogą decydować o swoim własnym ciele. Wręcz przeciwnie: coraz więcej fundamentalistycznych i prawicowo-konserwatywnych rządów ogranicza seksualne i reprodukcyjne prawa kobiet i LGBTIQ. Także w Polsce dziesiątki tysięcy ludzi od kilku dni wychodzą na ulicę, aby zademonstrować przeciwko masowemu zaostrzeniu prawa do aborcji" - czytamy we wpisie Roth.

"Już teraz Polska ma jeden z najbardziej restrykcyjnych przepisów dotyczących aborcji w Europie; w ubiegłym tygodniu Sąd Najwyższy oczyścił drogę do zakazania aborcji nawet w przypadku poważnego błędu płci. Polski rząd bawi się życiem i integralnością fizyczną niechcianych kobiet w ciąży" - napisała wiceszefowa Bundestagu.


Wiceszefowa Bundestagu zaapelowała także do niemieckiego rządu i UE o zwiększenie politycznej presji na polski rząd w sprawie przestrzegania "europejskich standardów praw człowieka".


Nadszedł czas, aby rząd federalny i Unia Europejska maksymalnie zwiększyły polityczną presję na polski rząd i poprosiły o europejskie standardy praw człowieka. Prawa kobiet to prawa człowieka - w Polsce, Europie i na całym świecie

Reakcja polskiego rządu


Na wpis Claudii Roth zareagował Szymon Szynkowski vel Sęk, wiceszef MSZ.

"Wpis Claudii Roth obrazuje nie tylko brak podstawowej wrażliwości, ale też wiedzy na temat wyroku TK (nie SN), do tego wzywa do niemających podstaw prawnych form nacisku. Dla Polski to oburzające, dla Niemiec to cios w pracę m.in. Paula Ziemiaka i Manuela Sarrazina. Przekażemy władzom RFN protest w tej sprawie" - napisał wiceszef MSZ.

Rząd wystosuje w tej sprawie notę dyplomatyczną, którą jeszcze dziś przekaże władzom Niemiec.

- Wpis pani wiceprzewodniczącej Claudii Roth jest już drugim w krótkim okresie czasu stanowiskiem pełniącego wysoką funkcję przedstawiciela Niemiec, który jest nieakceptowalny w formie, ponieważ budzi jak najgorsze skojarzenia. W ustach niemieckiej polityk sformułowanie "to jest wojna" - jest to nieakceptowalne i pokazuje kompletny brak wrażliwości na to, jaka jest specyfika historyczna relacji polsko-niemieckich - powiedział wiceszef MSZ.

- Po drugie wpis ten w kilka dni po przyjęciu przez Bundestag ważnej uchwały poruszającej przekrojowo relacje polsko-niemieckie, mówiące o napaści Niemiec na Polskę, okupacji i wzywający do ustanowienia miejsca pamięci polskich ofiar II wojny światowej w Berlinie, niweczy starania niemieckich polityków, którzy mają świadomość wrażliwości relacji polsko-niemieckich z tego okresu - dodał Szynkowski vel Sęk.


W ustach niemieckiej polityk sformułowanie "to jest wojna" - jest to nieakceptowalne i pokazuje kompletny brak wrażliwości na to, jaka jest specyfika historyczna relacji polsko-niemieckich


Wiceszef MSZ skrytykował wpis wiceprzewodniczącej Bundestagu również za - jak stwierdził - "skandaliczną formę".

- Myślę, że pani przewodnicząca Roth powinna też uzupełnić swoją wiedzę. Abstrahując od skandalicznej formy wiceprzewodnicząca Bundestagu mówi o wyroku SN, a więc myli organ, który wydał wyrok. Ponadto wzywa rząd Niemiec i UE do presji na polski rząd w tej sprawie, jakby nie posiadała wiedzy, że nie ma żadnych podstaw prawnych do tego i że to nie rząd podjął decyzję w tej sprawie, tylko TK. Tego rodzaju publiczne enuncjacje są bardzo szkodliwe dla relacji polsko-niemieckich - dodał Szynkowski vel Sęk.

Stanowisko Angeli Merkel

O protesty w Polsce zapytano także na konferencji prasowej kanclerz Niemiec Angelę Merkel. – Prawo do demonstracji trzeba szanować – powiedziała Angela Merkel. – Jest ono częścią wolnego społeczeństwa, ale i w tym wypadku demonstracje powinny mieć miejsce z zachowaniem dystansu społecznego i przestrzeganiem zasad higieny – dodała.

Mówiąc o respektowaniu prawa do demonstracji, przypomniała, że protesty mają również miejsce w Niemczech. – W Berlinie jest obecnie więcej demonstracji niż w czasach przed epidemią koronawirusa – stwierdziła kanclerz Niemiec.

Z kolei partyjna koleżanka Roth, współprzewodnicząca Zielonych Annalena Baerbock podkreśliła, że w czasach pandemii, kiedy protest jest utrudniony przez przestrzeganie dystansu społecznego i zasad higieny, "tym bardziej imponuje, że tak wiele kobiet jasno mówi, że kto narusza prawa kobiet, narusza prawa człowieka i tym samym podstawowe prawa Unii Europejskiej".

- To nie jest żadne „nice to have”, tylko fundamentalne prawa, które zdobyły kobiety. Dlatego jestem solidarna z tymi, którzy pokojowo i przestrzegając zasad obowiązujących w walce z pandemią wychodzą na ulice w obronie swoich praw, a przez to także praw europejskich – mówiła Baerbock.

Niemiecka prasa o protestach w Polsce

W zupełnie innym tonie pisze o strajku niemiecka prasa. „Sueddeutsche Zeitung” w komentarzu „Protest bez perspektyw” zastanawia się, czy opór ten ma szanse powodzenia. Autor komentarza Florian Hassel uważa, że „nie, w każdym razie nie na krótką metę”. Jego zdaniem obóz rządowy pod kierownictwem Jarosława Kaczyńskiego i ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobro coraz bardziej się radykalizował, a nic nie wskazuje na to, by Kaczyński zamierzał się wycofać. Wręcz przeciwnie, jego wystąpienia i działania wskazują raczej na rosnącą konfrontację.

„Wprawdzie PiS zaprzepaszcza właśnie poparcie milionów Polaków, ale obecne oburzenie musiałoby być początkiem prawdziwej, społecznej rewolucji, podobnie jak wcześniej w również ultrakatolickiej Irlandii. A nic na to nie wskazuje” - konstatuje Hassel.

Ponadto, jak zauważa komentator SZ, następne wybory do Sejmu są za trzy lata. „Protestujący teraz młode Polki i Polacy, z których wielu odmawiało dotąd udziału w wyborach, musieliby zacząć organizować się politycznie – i potem głosować”. „Droga ta jest znacznie bardziej uciążliwa, niż barwne, choć wobec grożących represji także odważne protesty” - czytamy.

Z kolei "Frankfurter Allgemaine Zeitung" skupia się na szefowej Strajku Kobiet, Marcie Lempart.  Zwraca uwagę, że 41-latka nie zdołała się dotąd przebić politycznie": przegrała w wyborach samorządowych i do Parlamentu Europejskiego, do 2010 r. pracowała w ministerstwie pracy, potem prowadziła małą firmę deweloperską. W ubiegłym roku przyznała publicznie, że jest lesbijką.

Autor komentarza Gerhard Gnauck zauważa, że charakterystyczny dla niej wulgarny język, świadomie przejęli teraz protestujący, głównie młodzi ludzie. „Pozostaje odczekać, na ile odniesie sukces” - pisze FAZ. Jak dodaje Gnauck: „Z pewnością jej ruch przyczyni się do dalszej polaryzacji społeczeństwa”. „To, że teraz «po raz ostatni» ostrzegła «drogich katolików», czyli prawie 90 procent społeczeństwa i wezwała do buntu przeciwko «obrzydliwym biskupom«, zmobilizowało już antagonistów, łącznie z ekstremalną prawicą” - zauważa dziennikarz FAZ.

ja

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka