Procesja z pochodniami dla upamiętnienia ofiar ludobójstwa w Armenii, fot.  	PAP/EPA/NAREK ALEKSANYAN
Procesja z pochodniami dla upamiętnienia ofiar ludobójstwa w Armenii, fot. PAP/EPA/NAREK ALEKSANYAN

Prezydent USA oficjalnie nazwał rzeź Ormian ludobójstwem

Redakcja Redakcja USA Obserwuj temat Obserwuj notkę 76

Amerykański prezydent Joe Biden w oświadczeniu z okazji Dnia Pamięci o Ludobójstwie Ormian oficjalnie uznał rzeź Ormian za ludobójstwo. Ostatnim amerykańskim przywódcą, który użył tego terminu, był Ronald Reagan w 1981 r.

Historyczna decyzja

"Każdego roku tego dnia wspominamy życie wszystkich tych, którzy zginęli w ludobójstwie Ormian za czasów Imperium Osmańskiego i ponownie zobowiązujemy się, by taka zbrodnia nie zdarzyła się nigdy więcej" - napisano w oświadczeniu opublikowanym przez Biały Dom.

"Dziś, opłakując to, co zostało utracone, zwróćmy oczy ku przyszłości - ku światu, który chcemy budować dla naszych dzieci. Ku światu nieskalanemu codziennym złem nietolerancji, w którym przestrzegane są prawa człowieka i gdzie wszyscy ludzie mogą żyć godnie i bezpiecznie" - podkreślił w historycznej deklaracji Biden. "Odnówmy nasze wspólne postanowienie, aby zapobiec w przeszłości okrucieństwom w jakimkolwiek miejscu na świecie. Dążmy do pojednania wszystkich ludzi na świecie" - wezwał.

Odpowiedź Armenii

W odpowiedzi na to oświadczenie premier Armenii Nikol Paszynian oświadczył, że uznanie rzezi Ormian za ludobójstwo przez prezydenta USA to dla jego kraju kwestia nie tylko "prawdy i historycznej sprawiedliwości", ale także bezpieczeństwa.

Zdaniem Paszyniana deklaracja Bidena jest szczególnie ważna z uwagi na ubiegłoroczny krwawy konflikt zbrojny w Górskim Karabachu, gdzie Turcja aktywnie wspierała przeciwko Armenii stronę azerbejdżańską.

"Uznanie ludobójstwa Ormian przez Stany Zjednoczone jest bardzo potrzebnym przesłaniem dla społeczności międzynarodowej, które potwierdza prymat praw człowieka i wartości w stosunkach międzynarodowych. To stanowi inspirujący przykład dla wszystkich, którzy chcą budować sprawiedliwą i tolerancyjną społeczność międzynarodową" - napisał Paszynian w liście do Bidena.

Reakcja Turcji

Natychmiast zareagował szef MSZ Turcji Mevlut Cavusoglu, który oznajmił, że "całkowicie odrzuca" decyzję prezydenta USA Joe Bidena o uznaniu za ludobójstwo rzezi Ormian w Imperium Osmańskim w latach 1915-1917. Jak dodał, jest to decyzja "oparta jedynie na populizmie".

"Nikt nie może nas uczyć na temat naszej historii. Polityczny oportunizm jest największą zdradą pokoju i sprawiedliwości" - napisał Cavusoglu na Twitterze we wpisie opublikowanym krótko po wydaniu przez Biały Dom oświadczenia nazywającego zbrodnię na Ormianach ludobójstwem.

"Całkowicie odrzucamy to oświadczenie, oparte jedynie na populizmie" - napisał dyplomata, nie mówiąc wprost, o jakie oświadczenie chodzi.

Wypowiedź Joe Bidena potepił również rzecznik prezydenta Turcji Recepa Tayyipa Erdogana. "Radzę Stanom Zjednoczonym, by przyjrzały się własnej historii i teraźniejszości" - oświadczył Ibrahim Kalin.

Rzeź Ormian

Władze w Ankarze stoją na stanowisku, że do masakr na Ormianach doszło w czasie konfliktu i nie miały one podłoża etnicznego bądź religijnego. Turcja protestuje przeciwko określeniu "ludobójstwo" i kwestionuje szacowaną na ponad 1 mln liczbę ofiar. Przyznanie się Turcji do tego ludobójstwa jest jednym z warunków przyjęcia jej do Unii Europejskiej.

Rzeź Ormian jest drugim po Holokauście najlepiej udokumentowanym ludobójstwem w czasach nowożytnych. Według tureckich obliczeń zginęło wówczas 972 tys. osób, natomiast Ormianie liczbę ofiar szacują na 1,5 mln osób. Przyznanie się Turcji do tego ludobójstwa jest jednym z warunków przyjęcia jej do Unii Europejskiej.

Do tej pory ludobójstwo Ormian uznało kilkadziesiąt krajów na świecie, w tym Polska. Fakt ten uznały także Parlament Europejski, Rada Europy i papież Jan Paweł II.

Spotkanie Biden - Erdogan

W 2017 roku prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump nazwał masakrę Ormian "jednym z najstraszniejszych masowych okrucieństw XX wieku", unikając przy tym terminu "ludobójstwo". Ankara wyraziła wówczas oburzenie, potępiając "dezinformację" i "złe definicje" stosowane przez prezydenta USA.

Jeszcze przed zeszłorocznymi wyborami prezydenckimi analitycy przewidywali, że stosunki między Ankarą i Waszyngtonem pogorszą się, jeśli wygra je Biden, który zapowiadał ostrzejszy kurs wobec tureckiego przywódcy Recepa Tayyipa Erdogana i nazywał go autokratą. Wśród dość licznych kwestii spornych w relacjach amerykańsko-tureckich jedną z najpoważniejszych jest nabycie przez Turcję rosyjskiego systemu rakietowego S-400.

W czerwcu w Brukseli na szczycie NATO dojść ma do spotkania Bidena i Erdogana. Przedstawiciele nowej amerykańskiej administracji deklarują, że liczą na współpracę z Ankarą w ramach Sojuszu Północnoatlantyckiego.

ja

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka