Mamy cały szereg wyroków sądowych, mówiących o tym, że wprowadzanie obostrzeń na podstawie rozporządzeń, a nie ustaw, jest bezprawne. Więc najpierw chciałbym wiedzieć, jak rząd planując ewentualny lockdown, poradzi sobie z tą sytuacją – mówi Salonowi 24 Łukasz Warzecha, publicysta „Do Rzeczy” i Onet.pl.
Minister Olga Semeniuk stwiedziła, iż nie można wykluczyć, że jesienią dojdzie do kolejnego lockdownu. Jak ocenia Pan tego typu zapowiedzi?
Łukasz Warzecha: Zwrócę uwagę na dwie rzeczy. Po pierwsze, mamy cały szereg wyroków sądowych, mówiących o tym, że wprowadzanie obostrzeń na podstawie rozporządzeń a nie ustaw, jest bezprawne. Więc najpierw chciałbym wiedzieć, jak rząd, planując ewentualny lockdown, poradzi sobie z tą sytuacją. Bo mamy już wyraźną linię orzeczniczą. To sprawia, że na pewno coraz więcej obywateli, a szczególnie przedsiębiorców, do ograniczeń może się nie stosować.
Jest też druga sprawa – jak długo rząd zamierza stosować twarde obostrzenia w walce z wirusem. Mamy przykład w tej chwili dwóch państw, w których złożono jasną deklarację „wirus jest, zostanie z nami, ale w związku z tym pełne obostrzenia nie będą wprowadzane. Chodzi o Wielką Brytanię i Singapur. Pewne restrykcje zostały tam zachowane, ale podejście polega na tym, że nie robi się masowej diagnostyki, kwarantanny. W kontekście nadchodzącej jesieni to jest pytanie do polskiego rządu, jak długo jeszcze będziemy działać w warunkach nienormalnych.
Polecamy:
Tu jeszcze dochodzi kwestia osób zaszczepionych – czy nie będą się czuć trochę oszukani, jeśli okaże się, że pomimo szczepień rząd wprowadzi lockdown?
Tu można odwołać się do słynnej wypowiedzi rzecznika ministerstwa zdrowia, który mówił o kwarantannie dla osób zaszczepionych z uwagi na obawy związane z wariantem delta. To najlepszy przykład tego, jak rząd ocenia skuteczność szczepionek wobec nowych wariantów wirusa.
Są jednak doniesienia o tym, że w Wielkiej Brytanii ta zachorowalność wzrosła, ale liczba hospitalizacji wielokrotnie spadła. Więc raczej sensowniejsze wydaje się działanie polegające na otwieraniu, niż zamykaniu gospodarki, szczególnie, że dochodzi do sprzecznych bardzo działań rządu…
Przykładem jest choćby to, co mówił poseł Konrad Berkowicz, gdy posłowie w restauracji sejmowej jedzą, więc zdejmują maseczki, a potem na sali plenarnej, gdzie kubatura jest znacznie większa, a więc szansa na zarażenie mniejsza, muszą nosić maski. A przecież pozarażać najszybciej mogą się właśnie w restauracji. Najbardziej uderza jednak kontekst prawny, fakt, że kompletnie lekceważone są wyroki sądowe, jest kompletny chaos i brnięcie w restrykcje. To rokuje fatalnie.
Niedawno publikował Pan artykuł, w którym przeciwstawione zostały dwa dobra w kwestii szczepień – bezpieczeństwo ogółu, versus wolność osobista. Czy nie jest jednak tak, że tu jest jeszcze zapominana trzecia kwestia – czy i na ile szczepienia chronią przeciwko zarażaniu innych. Bo jeśli chronić mają tylko osobę zaszczepioną, ale nie wpływać na samą transmisję wirusa – wtedy tak, są sprawą indywidualną. Jeśli wstrzymują też zarażenie innych – wtedy w myśl zasady wolność twojej pięści kończy się na czubku mojego nosa, paszporty covidowe czy obowiązkowe szczepienia mogą być warte rozważenia?
Tu jest jeszcze inna kwestia – osobistego bezpieczeństwa osoby zaszczepionej. I na pewno nie jest to temat tak prosty, jak się sanitarystom wydaje.
Rozmawiał Przemysław Harczuk
CZYTAJ TEŻ:
Kwarantanna dla zaszczepionych? „Nie ulegajmy fake newsom. A szczepić się trzeba”
Koronawirus w Polsce. Mateusz Morawiecki i Adam Niedzielski omawiają sytuację epidemiczną
Igrzyska olimpijskie w Tokio bez kibiców!
Wyjeżdżasz za granicę? Pamiętaj o maseczce. Za jej brak możesz słono zapłacić!
