Fot. PAP/Zbigniew Meissner
Fot. PAP/Zbigniew Meissner

Jak wojna na Ukrainie wpłynie na rynek pracy w Polsce? Opinia eksperta

Redakcja Redakcja Na weekend Obserwuj temat Obserwuj notkę 38
Pracownicy z Ukrainy to ogromna szansa dla polskiej gospodarki. Bezrobocie jest dziś bardzo niskie, wynosi około 3 procent. Tych rąk do pracy zdecydowanie brakuje. I napływ pracowników z Ukrainy jest dla polskich firm korzystny i pożądany – mówi Salonowi 24 Krzysztof Inglot, ekspert rynku pracy, Personnel Service.

W czasie pandemii koronawirusa był spory problem z wyjazdami z Polski pracowników z Ukrainy. Teraz z kolei jest na Ukrainie wojna. Uchodźcy, głównie kobiety i dzieci, uciekają przed rosyjską agresją. Z drugiej strony młodzi mężczyźni idą walczyć za swój kraj. Jak ta tragedia wojenna wpłynie na rynek pracy w Polsce, pojawienie się na nim kilkuset tysięcy zupełnie nowych osób i jednoczesny odpływ ludzi, którzy tu pracowali?

Krzysztof Inglot: Mamy dość chłonny rynek pracy. Wakaty dziś wynoszą około 200 tysięcy stanowisk. A właśnie taką liczbę ludzi może rynek przyjąć w ciągu miesiąca. W dłuższej perspektywie czasowej, sześciu miesięcy polski rynek może przyjąć nawet pół miliona pracowników. W grupie, która przyjeżdża dużą liczbę stanowią kobiety, dzieci. Nie ma więc na razie zjawiska nadpodaży, czyli ryzyka, że tych uchodźców będzie za dużo. Te obawy są bezzasadne.

Przeczytaj też:

Nowe dane o liczbie uchodźców w Polsce. Zełenski: Nie mamy już granicy z przyjazną Polską

Właśnie, tylko tu jest inna obawa pracodawców, że przyjeżdżają matki z dziećmi, a w drugą stronę jadą młodzi, pracujący mężczyźni. Jak odpływ pracowników wpływa na rynek pracy w Polsce?

 Jeśli chodzi o wyjazdy w drugą stronę, to ten odpływ pracowników jest dużo mniejszy niż w czasie pandemii COVID-19 w 2020 roku. Wtedy tych wyjazdów na Ukrainę było znacznie więcej.

Jak państwo powinno działać wobec uchodźców z Ukrainy – pomagać im w znalezieniu pracy, organizować kursy, szkolenia, czy może przeciwnie, zapewnić wyłącznie podstawową pierwszą pomoc?

Jest oczywiście potrzeba zatrzymywania tych ludzi, udzielenia im jak największej pomocy. Przede wszystkim ważne jest, by oderwać ich od gehenny, traumy, którą przeżyli. Jak wspomniałem, przyjeżdżają w większości kobiety i dzieci. Kluczowe jest, by panie poszły do pracy, dzieci do przedszkola, czy szkoły. By ludzie ci jak najszybciej odzyskali normalny rytm dnia.

Ważną rzeczą są szkolenia. Zawnioskowaliśmy w ramach Pracodawców RP, by z krajowego Funduszu Szkoleniowego sfinansować naukę języka polskiego. Pamiętajmy, że wojna zmieniła sytuację. Wcześniej przyjeżdżali do nas pracownicy będący w Polsce już wcześniej. A nawet gdy przyjeżdżali pierwszy raz, to mieli w planie wyjazd, pracę, przygotowali się do tego. Uchodźcy to osoby, które często są w naszym kraju po raz pierwszy, nie miały w planach wyjazdu za granicę. Konieczność opuszczenia domu była nagła. Dlatego właśnie konieczne są szkolenia, kursy językowe.

Potrzebą niezwykle pilną, jest też jednak zorganizowanie pomocy psychologicznej i psychiatrycznej. Na Ukrainie ludzie tracą rodziców, rodzeństwo, współmałżonków. Ich domy wylatują w powietrze. Pomoc psychologa a czasem psychiatry jest tu niezbędna.

Pracowników z Ukrainy jest bardzo wielu. A znaczenie diaspory ukraińskiej coraz większe. Były nawet opinie, że gdyby – nie daj Boże – Ukraina upadła, to w Polsce działałby ukraiński rząd na uchodźstwie. Czy mogą powstać nowe nisze w polskiej gospodarce, gałęzie obsługujące społeczność ukraińską?

To nie jest żadna nisza. Pracownicy z Ukrainy to ogromna szansa dla polskiej gospodarki. Bezrobocie jest dziś bardzo niskie, wynosi około 3 procent. Tych rąk do pracy zdecydowanie brakuje. I napływ pracowników z Ukrainy jest dla polskich firm korzystny i pożądany.

Przeczytaj też:

Wojna na Ukrainie. Rosjanie wysadzili tory dla pociągu ewakuacyjnego, trwają walki

1200 zł za pomoc uchodźcom z Ukrainy. Premier: Przygotowujemy "tarczę antyputinowską"


Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo