. Pomnik Żołnierzy Wyklętych Niezłomnych w Parku Leśnym „Góra Cyranowska” w Mielcu, fot. PAP/Darek Delmanowicz
. Pomnik Żołnierzy Wyklętych Niezłomnych w Parku Leśnym „Góra Cyranowska” w Mielcu, fot. PAP/Darek Delmanowicz

Odsłonięto największy w Polsce pomnik Żołnierzy Wyklętych Niezłomnych

Redakcja Redakcja Polityka historyczna Obserwuj temat Obserwuj notkę 18
Wicepremier Piotr Gliński wziął w sobotę udział w uroczystości odsłonięcia pomnika Żołnierzy Wyklętych Niezłomnych w Mielcu. "Korowód cieni" to 12 monumentalnych figur przedstawiających m.in. płk. Łukasza Cieplińskiego, Witolda Pileckiego, Emila Fieldorfa. Monument kosztował ponad milion zł.

List premiera Mateusza Morawieckiego na odsłonięcie pomnika Żołnierzy Wyklętych Niezłomnych

Podczas uroczystości minister kultury i dziedzictwa narodowego odczytał list od premiera Mateusza Morawieckiego.

"Spotykamy się na uroczystości odsłonięcia największego w Polsce pomnika Żołnierzy Wyklętych. Przedstawiono na nim 12 postaci podziemia antykomunistycznego, które na trwałe zapisały się w polskiej historii. Za każdą z nich stoi dramatyczna opowieść o heroicznej walce i męczeńskiej ofierze złożonej z życia za wolność i niepodległość Polski" – napisał do uczestników uroczystości premier Mateusz Morawiecki.

"Jesteśmy świadomi, że pamięć o każdej z tych postaci, jak i o bardzo wielu innych bohaterach tamtego okresu, trzeba przekazać kolejnym pokoleniom. Tym bardziej że prawda o czynach i poświęceniu żołnierzy wyklętych dopiero w ostatnich latach przebiła się do szerszej świadomości społecznej" – wskazał.

W swoim liście premier zaznaczył, że żołnierzy wyklętych wcześniej skazano na śmietnik historii.

"Komunistyczny reżim nazywał ich bandytami reakcyjnego podziemia lub zdrajcami. Przypisywano im zbrodnie, których nie popełnili. Ginęli w walce, egzekucjach, umierali w ubeckich katowniach. Komuniści odmawiali im godności i żołnierskiego honoru. Tępili wszelkie przejawy pamięci o niezłomnych lub tworzyli fałszywe narracje na ich temat. Niestety na tyle skuteczne, że czasem powtarzano je również w wolnej Polsce" – podkreślił.

"Dzisiaj, stojąc u stóp pomnika Żołnierzy Wyklętych Niezłomnych w Mielcu kolejny raz uświadamiamy sobie, że należymy do narodu, którego losem jest, jak zauważył kiedyś profesor Stanisław Pigoń, strzelać do wroga z brylantów. Oddajemy hołd tym, którzy przelali swą krew za ojczyznę, stawiając opór komunistycznej dyktaturze brutalnie instalowanej w Polsce przez Związek Sowiecki" – przekazał premier.

"Ich świadectwo w szczególny sposób wybrzmiewa w obecnym czasie. Tegoroczny atak Rosji na Ukrainę sprawił, że wojna dla współczesnego pokolenia przestała być kartą z podręcznika. Stała się realnym, pełnym grozy doświadczeniem. Okrucieństwo i barbarzyństwo rosyjskich najeźdźców wobec ukraińskich patriotów uwypuklają w świadomości społecznej heroizm żołnierzy polskiego podziemia antykomunistycznego zmuszonych przed kilkudziesięciu laty do walki z sowieckim okupantem" – dodał w liście Mateusz Morawiecki.

Gliński:  żołnierzy wyklętych w naszej historii miało nie być

Po odczytaniu listu zabrał głos wicepremier i minister kultury i dziedzictwa narodowego prof. Piotr Gliński.

"Czyn żołnierzy wyklętych był czynem heroicznym i tragicznym. Oni zorganizowali i byli uczestnikami kolejnego narodowego powstania. Te nasze narodowe powstania, z których my wszyscy jesteśmy, z których jest polskość i Polski by nie było, gdyby nie te powstania, miały jedną cechę zasadniczą. Ludzie, którzy szli do powstań, wiedzieli, że mogą umrzeć. I byli gotowi umrzeć za ojczyznę. Wiedzieli, że losy narodów, losy wspólnot narodowych, kulturowych zależały od gotowości do poświęcenia swojego życia za ojczyznę" – mówił wicepremier.

"Ci nasi bohaterowie byli gotowi na takie ostateczne rozwiązania. Oni także byli uczestnikami powstania narodowego, ale może powstania najbardziej tragicznego, bo powstania, które od początku było zakłamywane, a jego uczestnicy przez lata byli przedmiotem niebywałej wprost pogardy" – ocenił.

Przypomniał przy tym, że żołnierzy wyklętych w naszej historii miało nie być. "Do dziś nie odnaleźliśmy wielu, choć nie ustajemy w takich działaniach, aby odnaleźć wszystkich. Bo mieliśmy o nich nie pamiętać. Na szczęście ta pamięć przetrwała i dzięki nim przetrwała także Polska" – dodał Piotr Gliński.

W czasie uroczystości odczytany został również list prezydenta Andrzeja Dudy, który zaznaczył, że zakończenie wojny w 1945 r. przyniosło ulgę i radość. "Ale już kolejne miesiące i lata zaprawiły tę radość goryczą nowej niewoli, wyzysku i upokorzenia. Ziemie polskie niewłączone do Związku Sowieckiego były pod niemal całkowitą kontrolą Armii Czerwonej, stalinowskiego reżimu i kolaborantów Moskwy" – napisał prezydent.

Duda dodał, że żołnierze niezłomni swoją walką robili wszystko, aby totalitarna władza nie mogła zrealizować planu i przeobrazić Polski na wzór Związku Sowieckiego.

"Byli świadomi stojącego przed nimi tragicznego wyboru: albo poddanie się i egzekucja w ubeckiej katowni i bezimienny grób, albo śmierć z bronią w ręku na polu walki o wolną Rzeczpospolitą. Wybrali tę drugą możliwość" – podkreślił prezydent.

Prezes IPN porównał 12 postaci na pomniku do 12 apostołów

List do uczestników skierowała również marszałek Sejmu Elżbieta Witek. Napisała, że po zakończeniu wojny Polska znalazła się w strefie wpływów Związku Radzieckiego. Dodała, że żołnierze z bronią w ręku walczyli o niepodległość, liczyli, że państwa zachodnie pomogą Polsce, ale zostali osamotnieni.

Marszałek Sejmu podkreśliła, że w więzieniach wielu żołnierzy przeszło gehennę i nie mieli nawet prawa do pochówku. "Dopiero wolna i niezależna Polska upomniała się o swoich bohaterów – żołnierzy niezłomnych, którzy kiedyś byli wyklęci, a dzisiaj pozostają wzorem odwagi, nieugiętej postawy wobec komunizmu" – napisała Witek.

Z kolei obecny w Mielcu wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki przypomniał, że po wojnie wszyscy czekali na rząd z Londynu i Wojsko Polskie, które przyjdzie z Europy Zachodniej. "Jednak tak się nie stało, bo sowiecki komitet, który udawał polski rząd, polski rząd tymczasowy, przekształcił się w rząd jedności, który uznali alianci. Pogłoski, które krążyły po kraju o jałtańskiej zdradzie, okazały się prawdą" – mówił.

Terlecki podkreślił, że jedyną nadzieją na odzyskanie niepodległości była kolejna wojna, na którą liczyli partyzanci, którzy ukrywali się w lasach. Wicemarszałek zaznaczył, że niemal wszyscy zostali ujęci i zginęli od strzału w tył głowy, na dziedzińcach więzień. "Ale ten pomnik, który stoi za mną, mówi im, że było warto" – powiedział Terlecki.

W czasie uroczystości głos zabrał również prezes IPN Karol Nawrocki. Porównał 12 postaci na pomniku do 12 apostołów. "Przestrzeń publiczna wolnej, suwerennej i demokratycznej Polski wypełnia się znakami prawdy, prawdy o tych dobrych i prawdy o tych złych. W całej Polsce upadają sowieckie pomniki zniewolenia, barbarzyństwa i totalitaryzmu, a powstają pomniki prawdziwych bohaterów, takich jak tutaj" – dodał.

Nawrocki podziękował również wszystkim, którzy przyczynili się do tego, że ten pomnik powstał.

Szef Urzędu ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych Jan Józef Kasprzyk mówił, że żołnierze niezłomni walczyli, choć wiedzieli, że ta walka jest przegrana. Dodał, że wierzyli, że ich walka nie pójdzie na marne. "I mieli rację" – dodał. "Niech duchy niezłomnych będą z nami, abyśmy tworzyli stronnictwo polskie przeciw antypolskiemu" – podkreślił Kasprzyk.

Kogo przedstawia pomnik?

Pomnik autorstwa Józefa Opali przedstawia sylwetki trzech lokalnych partyzantów: Aleksandra Rusina ps. Rusal, Wojciecha Lisa ps. Mściciel i Hieronima Dekutowskiego ps. Zapora. Towarzyszy im tzw. korowód cieni złożony z siedmiu figur bohaterów narodowych, przestawiający m.in. Witolda Pileckiego ps. Witold, Danutę Siedzikównę ps. Inka, Zygmunta Szendzielarza ps. Łupaszka, Łukasza Cieplińskiego ps. Pług i Emila Fieldorfa ps. Nil, który prowadzi pochodzący z Mielca Leon Wanatowicz ps. Boruta. Nad całością góruje polski orzeł z oderwanym skrzydłem, symbolizując utratę elit Rzeczypospolitej.

Inicjatorem powstania pomnika było Stowarzyszenie Prawda i Pamięć i Stowarzyszenie Społeczno-Edukacyjne "Orzeł Biały-Strzelec", a głównym motorem napędowym działań był Romuald Rzeszutek, człowiek niezwykle zaangażowany w Mielcu w kwestie propagowania najnowszej historii Polski, a szczególnie pamięci o żołnierzach podziemia antykomunistycznego. Pomagali mu Andrzej Zemmel, Bogusław Pląder i Marek Zalotyński.

Komitet Budowy Pomnika Żołnierzy Wyklętych Niezłomnych w Mielcu prowadził zbiórkę publiczną. Otrzymał też wsparcie szeregu instytucji, firm i spółek. W sumie na budowę złożyło się ponad 2 tys. osób, zbiórka stanowiła 65 proc. wartości całego monumentu. Pozostałe 35 proc. to granty, donacje od firm i instytucji. W sumie cała inicjatywa pochłonęła około miliona złotych. Przewodniczącym komitetu budowy pomnika był Tadeusz Płużański.

ja

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka