Prezes Legii Dariusz Mioduski (L) i rzecznik prasowy klubu Bartosz Zasławski (P). Fot. PAP/Rafał Guz
Prezes Legii Dariusz Mioduski (L) i rzecznik prasowy klubu Bartosz Zasławski (P). Fot. PAP/Rafał Guz

Legia zabiera głos ws. akcji policji w Holandii. "To była agresja"

Redakcja Redakcja Piłka nożna Obserwuj temat Obserwuj notkę 107
W piątek w Warszawie odbyła się konferencja prasowa Legii Warszawa. Wziął w niej udział prezes klubu Dariusz Mioduski i rzecznik Legii Bartosz Zasławski. Zdaniem Mioduskiego atmosfera w Alkmaar już przed meczem była skrajnie nieprzyjazna wobec Polaków. „To bezprecedensowe, ten atak ochrony i policji na polską drużynę” - powiedział Mioduski.

Prezes klubu Legia Warszawa: Holenderskie media rozmijają się z rzeczywistością

Mioduski zwrócił uwagę, że wersja wydarzeń holenderskich mediów kompletnie rozmija się z rzeczywistością. – Dzięki Bogu udało się kilka fragmentów nagrać, bo wówczas przekaz wyglądałby inaczej – mówił na konferencji prasowej w Warszawie wyraźnie rozemocjonowany prezes klubu Legia Warszawa.


Zapytany przez dziennikarza Salon24.pl, czy Legia będzie domagała się zakazu wjazdu dla kibiców z Holandii do Polski, prezes Mioduski odpowiedział, że klub tego nie zrobi. I chciałby, żeby kibice AZ Alkmaar dobrze się czuli, gdy przyjadą do Warszawy na reważnowy mecz. Legia pokaże, jak powinna wyglądać atmosfera i zabawa na meczu.


Nasz dziennikarz zapytał również prezesa Legii Warszawa o "kuriozalny" komunikat policji holenderskiej po wydarzeniach. Dotyczyły on tego, że strona polska rzekomo nie spełniła oczekiwań dotyczących kibiców Legii Warszawa.

Prezes Mioduski odpowiedział, że strona holenderska żądała, żeby polscy kibice po bilety na mecz mieli jechać... do Hagi. I tego nie chcieli zrobić. Także przy bramkach na stadion AZ Alkmaar ochrona chciała zarekwirować kibicom mistrza Polski bębny i flagi, które zawsze są wywieszane.


"To, co się wydarzyło, to absolutny skandal"

Według relacji osób obecnych na miejscu, po meczu z AZ Alkmaar w fazie grupowej Ligi Konferencji, przegranym przez Legię 0:1, służby porządkowe uniemożliwiły drużynie wyjazd autokarem ze stadionu. Tłumaczono, że muszą poczekać, aż obiekt opuszczą kibice.

W efekcie doszło do przepychanek, a dwóch piłkarzy warszawskiego zespołu - Portugalczyk Josue i Serb Radovan Pankov - zostali zabrani do aresztu.

– To, co się wydarzyło, to absolutny skandal. Przez wiele lat jeżdżę na mecze od Kazachstanu po Portugalię i widziałem kilka sytuacji, np. gdy autobus z naszą drużyną był atakowany przez kibiców rywali, ale nigdy nie widziałem, żeby drużyna i członkowie sztabu, zarządu, byli atakowani przez ochronę i policję. To precedens na skalę światową – ocenił Mioduski.

Drużyna - bez Josue i Pankova - wróciła do Warszawy w piątkowe południe. Prezes Legii poinformował, że nie miał możliwości pojechać razem z dwoma zatrzymanymi piłkarzami do aresztu.

– Dzisiaj nasi piłkarze na szczęście mają już opiekę, ale wczoraj nie pozwolono mi z nimi pojechać, zostałem brutalnie odepchnięty – relacjonował.

Zapowiedział też, że postara się o to, aby wszystkie okoliczności zostały rzetelnie ustalone.

Mioduski: Nikt nam nie powiedział, na którym komisariacie przebywają piłkarze

– Służby holenderskie tworzą historię. Dlatego aresztowali piłkarzy. Ale to jest historia nieprawdziwa – mówił prezes Mioduski

– Próbowałem jechać na komisariat, ale został odepchnięty. Gdy chciałem złożyć zeznania, usłyszałem, żebym wziął sobie taxi. Nikt nam nie powiedział, na którym komisariacie przebywają piłkarze. Powiedziano nam, że są w Amsterdamie, a okazało się, że przewieziono ich do Alkmaar – relacjonował.

Mioduski: To nie był incydent. To było coś, co narastało

Z relacji świadków z Polski wynika, że holenderska ochrona miała prowokować, a policja otoczyła autokar warszawskiej drużyny. Zagroziła nawet szturmem, bo nie spodobało jej się zachowanie dwóch piłkarzy: Josue i Radovana Pankova, którzy finalnie w kajdankach zostali odwiezieni na komisariat.

– Na meczu nie było żadnej agresji, ani na boisku, ani na trybunach. Kibice byli fenomenalni. Po meczu... To, co się stało godzinę później, było nieprawdopodobne – powiedział Mioduski.

– To nie był incydent. To było coś, co narastało. Wczoraj w Alkmaar od razu słyszałem raporty od różnych osób z Legii, że cały czas są szykanowani, coś się dzieje – mówił o atmosferze w holenderskim mieście prezes Legii.

– Nie mieliśmy możliwości zaopiekować się wczoraj naszymi dwoma piłkarzami. Nikt nam nie powiedział, gdzie ich zabrano, nie pozwolono mi jechać z nimi. Dziś nasi zawodnicy mają już bardzo dobrą opiekę. Mam nadzieję, że dziś wrócą do Polski – zaznaczył Mioduski.

Morawiecki: Spotkałem się z premierem Holandii  

Mateusz Morawiecki odbył rozmowę z premierem Holandii Markiem Rutte i stanowczo domagał się jak najszybszego wyjaśnienia sprawy piłkarzy Legii Warszawa zatrzymanych przez holenderską policję. 

„Podczas Rady Europejskiej w Hiszpanii spotkałem się również z premierem Holandii Markiem Rutte i przekazałem mój zdecydowany protest przeciw brutalnemu zachowaniu policji holenderskiej wobec piłkarzy oraz kibiców Legii Warszawa” - napisał na Facebooku premier Mateusz Morawiecki.

KW

Źródło zdjęcia: Prezes Legii Dariusz Mioduski (L) i rzecznik prasowy klubu Bartosz Zasławski (P). Fot. PAP/Rafał Guz

Czytaj dalej:

Komentarze

Inne tematy w dziale Sport