Premier Mateusz Morawiecki gościem Salonu 24, fot. redakcja
Premier Mateusz Morawiecki gościem Salonu 24, fot. redakcja

Premier Morawiecki dla Salon24: Cieszy, że Tusk czasami nas słucha

Redakcja Redakcja Jastrzębowski wyciska Obserwuj temat Obserwuj notkę 322
- Ostatnio słyszałem na jednym ze spotkań, że chcieli nam dać żółtą kartkę, a dali nam czerwoną, no bo w końcu teraz dociera do naszych wyborców, że te szanse na stworzenie rządu wynoszą 10 proc., albo jeszcze mniej. Uważam jednak, że to, co zrobiliśmy pchnęło Polskę na zupełnie inne tory rozwoju. Że miliony ludzi, którzy byli zmarginalizowani, nagle podnieśli głowy. Jak szukam po naszej stronie deficytów, błędów, czy czegoś, gdzie mogę i powinienem się uderzyć w pierś, to jest to brak uproszczenia systemu podatkowego – mówi w Salonie 24 Premier RP, Mateusz Morawiecki.

Premier Mateusz Morawiecki gościem Salon24

Szef rządu był gościem Sławomira Jastrzębowskiego i Rafała Wosia. Na wywiad przybył prosto z rozmowy z przedstawicielami Konfederacji. Z premierem nie chciał się spotkać Sławomir Mentzen, ale w rozmowie wzięli udział Krzysztof Bosak, Grzegorz Braun. - Rzeczywiście, nikt nie wywracał stolika. I muszę powiedzieć, że to spotkanie było bardzo konstruktywne, było pozytywne – podkreślił Mateusz Morawiecki pytany o spotkanie.

Dalszy ciąg tekstu pod materiałem wideo:


- Wymieniliśmy się poglądami w bardzo wielu sprawach. Jednym z ważnych tematów było to, że była kwestia protestów przewoźników, którzy mają w tych swoich postulatach bardzo wiele racji - mówił szef rządu. 

10 proc. szans na utworzenie rządu

Zaznaczył, że na początku zaproponował, aby Konfederacja i jej 18 posłów poparła rząd, który "przedstawimy, jeżeli pan prezydent oczywiście odbierze od nas przysięgę w poniedziałek". - Nie mam na razie zapewnień, że tak się stanie. A, mówiąc poważnie, raczej panowie są zdania, że nie powinni tego czynić – przyznał Mateusz Morawiecki.

Pytany o słowa ministra edukacji Przemysława Czarnka, który uzyskanie wotum zaufania w obecnym Sejmie uznał za „ekstremalnie trudne”, i czy szanse na  stworzenie rządu wynoszą około 10 proc., odpowiedział, że szacowałby szanse na podobnym poziomie.

- Z tego co słyszymy, to większość po drugiej stronie się dogaduje, ale ja chcę bardzo wyraźnie zaprezentować pozytywny program. I to jest ten nasz dekalog polskich spraw. Chcemy zaprosić do koalicji polskich spraw. Nie wszystko co się robi tutaj i teraz musi natychmiast przynieść owoce. Czasami to są ziarna, które wzrosną nieco później – powiedział Mateusz Morawiecki.

Przestrzegł też polityków opozycji. – Chcę przestrzec zwłaszcza Polskie Stronnictwo Ludowe, Trzecią Drogę, że żyrowanie przez nich tego liberalnego czy platformerskiego programu może się skończyć dla nich niedobrze. Po pierwsze, te obietnice, które padły, nie zostaną dotrzymane. A po drugie, tam są takie punkty tego programu, jak chociażby aborcja, które bardzo mocno ich podzielą – podkreślił premier RP.

Chcieli dać nam żółtą kartkę, a dali czerwoną

Mateusz Morawiecki stwierdził w rozmowie, że jest zadowolony z dokonań rządu, choć pewne rzeczy mogły być zrobione lepiej, ludzie chcieli jednak więcej. – Ostatnio słyszałem na jednym ze spotkań, że chcieli nam dać żółtą kartkę, a dali nam czerwoną, no bo w końcu teraz dociera do naszych wyborców, że te szanse wynoszą może 10 proc. albo jeszcze mniej. Uważam jednak, że to, co zrobiliśmy, pchnęło Polskę na zupełnie inne tory rozwoju. Że miliony ludzi, którzy byli zmarginalizowani, nagle podniosły głowy – podkreślił.

Rozmówcy spytali premiera, czy nie ma wrażenia, że na słabszy wynik wyborczy (i faktyczną porażkę, mimo pierwszego miejsca) miała wpływ także zbyt duża pewność siebie, odparł, że trudno mu to ocenić od środka, ale „na pewno zawsze warto się uderzyć w pierś i powiedzieć, że jeżeli takie głosy się pojawiały i ludzie tak to odbierali, to tak było".

- Percepcja tworzy rzeczywistość. Jeżeli taka była percepcja społeczna, postrzeganie społeczne, to znaczy, że trzeba się z tym liczyć. […] to też jest coś, co musimy przepracować. Bo przyczyn tego, że stało się tak, jak się stało, jest na pewno bardzo dużo – powiedział szef rządu.

Błąd rządu PiS: Brak uproszczenia systemu podatkowego

Pytany, co by zrobił inaczej, stwierdził, że zadbałby o uproszczenie podatków - Na pewno bym postawił bardzo mocno na uproszczenie podatków. Bo udało nam się je obniżyć, ale jak szukam po naszej stronie deficytów, błędów, czy czegoś, gdzie mogę i powinienem się uderzyć w pierś, to właśnie jest to brak uproszczenia systemu podatkowego. Prostota jest niezwykle ważną cechą dobrego systemu podatkowego. My znacząco obniżyliśmy klin podatkowy i podatki w ogóle. Jednocześnie też mamy większy dochód do budżetu, bo pokonaliśmy mafie VAT-owskie i mafie niepłacące podatków od firm. Ale przyznaję, że on (system – red.) jest skomplikowany. Że od 30 lat on się komplikuje i myśmy też dołożyli do niego różne elementy obniżające podatki, ale także je komplikujące. To jest coś, na co bym postawił ogromny nacisk – przyznał Mateusz Morawiecki.

Premier o oświadczeniu majątkowym swoim i żony

Gość Sławomira Jastrzębowskiego i Rafała Wosia został zapytany też o projekt ustawy, która zakłada, że majątki muszą pokazywać także małżonkowie polityków, nawet gdy mają rozdzielność majątkową. Stwierdził, że z ustawy bardzo się cieszy. - Mam nadzieję, że również będzie w tej ustawie zapis taki, który będzie dotyczył na przykład pokazania majątków zarobionych za granicą w ostatnich 5-10 latach. Ja jestem przekonany, że to doprowadzi do zwiększenia transparentności również tych, którzy mają majątki. I tych, którzy zarabiali za granicą. A ja mogę powiedzieć z mojej strony, że poszedłem do polityki na pewno nie po to, żeby zarabiać pieniądze. Zostawiłem ogromne pieniądze właśnie po to, żeby służyć Polsce. I w moich oświadczeniach majątkowych wszystko widać. We wszystkich raportach giełdowych przez 20 lat widać, ile tych pieniędzy zarobiłem - zapewnił.

- A trudno mi odpowiadać za moją małżonkę, bo ona jest oczywiście w pełni niezależną osobą. Ale jak ją znam, to nie będzie miała z tym najmniejszych problemów – dodał Mateusz Morawiecki.

Komisje śledcze? Bardziej martwi mnie, czy reprezentacja awansuje na Euro

Prowadzący rozmowę zapytali szefa rządu o zapowiadane trzy komisje śledcze, do spraw Pegasusa, wyborów kopertowych i afery wizowej. Premier odparł że nie odczuwa obaw. - Ja to odczuwam obawę, czy polska reprezentacja się dostanie w końcu na Mistrzostwa Europy, czy nie, jest to droga przez mękę. Obawę o te trzy komisje to mam żadną albo bardzo niewielką, a jeśli mówię, że bardzo niewielką, to ona wynika z jednego. Otóż mam obawę, że będzie ona służyła opozycji, która ma się stać koalicją rządzącą, jako zasłona dymna, aby nie realizować swoich punktów wyborczych – stwierdził premier.

Dodał, że za działaniem opozycji stoi pewna symbolika. - Proszę zobaczyć, że Sejm nowej kadencji zaczął swoje urzędowanie nie od trzech kluczowych ustaw, czyli wakacje kredytowe, zerowy VAT na żywność i zamrożenie cen energii, tylko od trzech komisji śledczych”– zaznaczył szef rządu.

Znaleźć pozytyw Tuska? To bardzo ciężkie pytanie

- Bardzo ciężkie pytanie mi tutaj pan zadaje – stwierdził premier proszony o wymienienie pozytywnych cech Donalda Tuska. I nawiązał do przegłosowanych przez Parlament Europejski propozycji zmian w traktatach europejskich, które oznaczają wg Mateusza Morawieckiego „fundamentalną zmianę”. - Muszę powiedzieć, że to jest coś, co naprawdę mnie bardzo niepokoi. A jedną z kluczowych postaci jest właśnie pan Tusk. Więc nie bardzo mogę tutaj coś powiedzieć pozytywnego w tym kontekście – podkreślił rozmówca Sławomira Jastrzębowskiego i Rafała Wosia.

Dziennikarze przypomnieli premierowi, że jednak podczas głosowania w Parlamencie Europejskim propozycji reformy unijnych traktatów rozwiązania przeszły, ale niezbyt dużą większością, a europosłowie związani z Platformą Obywatelską głosowali tak jak Prawo i Sprawiedliwość, czyli przeciwko daleko idącym zmianom. - Przestraszyli się tego, co powiedzieliśmy. Donald Tusk nas posłuchał. Bardzo się cieszę, całe szczęście, że od czasu do czasu nas słucha, słucha naszego głosu -  odparł premier.

Przy okazji wyjaśnił, jakie jest zagrożenie związane ze zmianami w traktatach. - Jeżeli nasi drodzy rodacy od czasu do czasu, na pewno słusznie, narzekają na polską klasę polityczną, to w przypadku gdyby te regulacje przeszły, to będą mieli do czynienia z niewybieralną kastą brukselskich urzędników, którzy będą decydowali o wszystkim, co się w Polsce będzie działo - zaznaczył.

Chcę, żeby Unia Europejska przetrwała, a oni chcą ją rozwalić

Szef rządu zachęcił wszystkich, żeby się zapoznać z tymi ponad 260 sprawami, które mają przejść jako kompetencja do Unii Europejskiej. - Jest to coś, co naprawdę można spuentować tak, że Polska stałaby się mniej więcej jakimś kolejnym województwem w ramach tej struktury. Absolutnie rzecz niedopuszczalna i będziemy robić wszystko, aby Unia nie poszła w tym kierunku, bo to zresztą rozwali Unię – podkreślił Mateusz Morawiecki dodając, że jest zwolennikiem Unii Europejskiej.

- Ja jestem zwolennikiem Unii Europejskiej w pełnym tego słowa znaczeniu. Ale chcę, żeby Unia Europejska przetrwała – zadeklarował. Według szefa rządu po  sukcesie eurosceptycznej formacji w Holandii dziś mówi się o nexicie, czyli wyjściu Holandii ze Wspólnoty. Zdaniem Mateusza Morawieckiego dalsze działania takie, jak zmiany traktatów i wzmacnianie centralizacji wzmocnią tendencje odśrodkowe i tylko zaszkodzą UE. - Niech oni tak dalej działają, to oni doprowadzą do zniszczenia Unii Europejskiej. A więc przeciwdziałanie temu, co oni tam (w Brukseli – red.) robią, jest działaniem na rzecz utrzymania Unii Europejskiej – podsumował Mateusz Morawiecki.

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka