fot. Facebook/Zbigniew Kuźmiuk
fot. Facebook/Zbigniew Kuźmiuk

Poseł PiS broni Wojciechowskiego. "Ma gigantyczne zasługi, prezesa wprowadzili w błąd”

Redakcja Redakcja Na weekend Obserwuj temat Obserwuj notkę 37
- Polski komisarz odpowiadał za wspólną politykę rolną, a za Zielony Ład odpowiadał Frans Timmermans, który uciekł. Dzięki Januszowi Wojciechowskiemu polscy rolnicy dostali 3,5 miliarda euro pomocy publicznej. To gigantyczna zasługa – mówi Salonowi 24 Zbigniew Kuźmiuk, poseł Prawa i Sprawiedliwości.

Trwają ogromne protesty rolnicze, aktywnością wykazuje się wiceminister Michał Kołodziejczak, mocno obrywa się poprzedniemu rządowi, czyli Pana partii...

Zbigniew Kuźmiuk:
Niestety widać jak na dłoni, że minister Michał Kołodziejczak sprzeniewierzył się interesom rolniczym. Ja przypominam, że on w końcówce kampanii wyborczej do parlamentu jeździł i zapewniał, że jeżeli będzie uczestniczył w rządzie, to nie dopuści do tego, żeby ta umowa o bezcłowym handlu z Ukrainą została przedłużona. No właśnie jest przedłużana.
I to na wniosek komisarzy, którzy są związani z Europejską Partią Ludową. Także Donald Tusk mówił, że nie da się ograć w Brukseli. No to albo nie wiem - uznał tę sprawę za nieistotną, albo dał się ograć.

Czemu rolnicy zdecydowali się na tak ostry protest?

W Polsce główną przyczyną tych protestów nie jest żaden Zielony Ład, ale sprawy związane z kształtowaniem się cen produktów rolniczych, które uległy znacznemu obniżeniu, w związku z nadmiernym eksportem ukraińskich produktów rolnych. Problemów tych, co trzeba uczciwie przyznać, nie było do momentu agresji Rosji na Ukrainę, kiedy zamknięte zostało Morze Czarne i Ukraina nie może sprzedawać swoich produktów do Afryki. Wcześniej, jak sprzedawała je na Bliskim Wschodzie za godziwe ceny, nie chciała specjalnie eksportować do Polski. Bo lepsze pieniądze uzyskiwała tam. Transport przez Morze Czarne był w miarę tani. Więc tego problemu nie było. Jak to morze zostało zamknięte, to Ukraina poszukiwała sposobu dostania się na europejski rynek.

W tej chwili rolnicy ukraińscy ratują się kosztem Polaków?

Mówi się rolnicy ukraińscy, ale oczywiście z rolnikami ukraińskimi to nie ma nic wspólnego. To wielkie koncerny rolne na Ukrainie, które są traktowane znacznie lepiej niż europejscy rolnicy, mimo tego, że są z kraju trzeciego, choć stowarzyszonego z Unią Europejską. Czyli, mówiąc inaczej, chroni się interesy nie rolników, ale wielkich konglomeratów rolnych. Wszystkie te konglomeraty są zarejestrowane w rajach podatkowych.


Więc ani nie mają nic wspólnego z ukraińskimi rolnikami, ani nie zasilają ukraińskiego budżetu, bo nie płacą tam podatków. W związku z niskimi kosztami transportu stają na głowie, żeby te produkty zostały dostarczone za granicę ukraińską. No i mimo tego, że wprowadziliśmy tę blokadę na te cztery zboża, słyszymy, że ona jakoś tam jest ciągle omijana. Teraz pojawiły się bardzo poważne problemy z cukrem, drobiem, jajami, miodem. Pojawiają się kolejne, kolejne, np. z malinami, które nigdy nie były do Polski sprowadzane.

No dobrze, jednak ostatnie lata to rządy PiS. Koalicja Obywatelska rządzi 2 miesiące. Następcy obrywają za Was?

My oczywiście tego też doświadczyliśmy, rządząc w tamtym roku. Pamiętajmy jednak, że właśnie komisarz Janusz Wojciechowski przeforsował między innymi zgodę Komisji Europejskiej na pomoc publiczną dla rolnictwa. Dzięki temu do rolnictwa zostało skierowane przez dwa lata (2022 i 2023) prawie 16 miliardów złotych. Między innymi właśnie na dopłaty do cen zbóż, nawozów, paliwa, ubezpieczeń, kredytów rolnych. To były olbrzymie pieniądze. Rynkowa cena pszenicy na rynku wynosiła 1000 zł, dopłacaliśmy 300 zł do każdej tony. Rolnik ostatecznie sprzedawał za 1400 zł. Teraz ta cena rynkowa jest około 700 zł i nawet nie słychać, żeby rząd zwracał się o jakąkolwiek zgodą o rozpoczęcie pomocy publicznej. Dopłat nie ma. No i to jest ta zasadnicza różnica między nami a obecną ekipą. I Kołodziejczak może mówić różne rzeczy, biegać po granicy i zaglądać pod plandeki, co tam jest importowane, ale przecież od tego ma po prostu służby. To wygląda na jakiś teatr, nierozumienie swojej funkcji. Teraz słyszę, że ponieważ w resorcie rolnictwa pracują ludzie po 20 lat, to, zamiast pomagać Kołodziejczakowi, niby rzucają mu kłody pod nogi. On być może będzie ich zwalniał. Gigantyczne nieporozumienie! Najgorsze jest jednak to, że złożono rolnikom w czasie kampanii wyborczej deklaracje, o których wiedziano, że one będą szalenie trudne do przeprowadzenia.

To znaczy?

Jeżeli pani przewodnicząca Ursula von der Leyen zadeklarowała panu prezydentowi Wołodymyrowi Zełenskiemu, że taką umowę zawrze, a teraz ją przedłuży, no to trudno było sobie wyobrazić, żeby nawet dla Donalda Tuska z tego zrezygnowała. A deklarowano, że to się zablokuje, albo zrobi się tak, że do Polski te towary nie będą wpływać, a to jest po prostu zwyczajnie niemożliwe. I my, wbrew decyzjom unijnym, wprowadziliśmy przecież zakaz na ukraińskie zboża, on ciągle obowiązuje. Tak naprawdę Komisja Europejska może w każdej chwili skierować wniosek do TSUE, gdzie w ramach zabezpieczenia będziemy płacili codzienne, gigantyczne kary, bo to jest sprzeczne z prawem unijnym. Jak swoboda, to swoboda...

Wspomniał Pan o komisarzu Januszu Wojciechowskim. Został on zaatakowany nie tylko przez lidera PSL Władysława Kosiniaka-Kamysza, ale także przez prezesa Pana partii, Jarosława Kaczyńskiego. Powiedział on, że komisarz Wojciechowski powinien zakończyć swoją misję. Prezes nie podziela pozytywnej opinii…

Nie, "zaatakowany" to za duże słowo. Pan Jarosław Kaczyński jest kulturalnym człowiekiem, nikogo nie atakuje. Natomiast rzeczywiście znam tę wypowiedź. Moim zdaniem pan prezes został po prostu wprowadzony w błąd słowami Władysława Kosiniaka-Kamysza. Jeszcze raz powtórzę, Janusz Wojciechowski odpowiadał za reformę wspólnej polityki rolnej, natomiast tzw. Zielony Ład był realizowany przez komisarza Fransa Timmermansa, który, swoją drogą, uciekł jesienią do polityki krajowej i z tego, co słyszę, uciekają teraz jego ludzie, więc nie ma w Brukseli ojców chrzestnych tej fatalnej polityki.


A Janusz Wojciechowski doprowadził do tego, że w ramach planów strategicznych każdy kraj organizuje sobie politykę rolną tak, jak uważa za stosowne. To polski komisarz wprowadził tzw. ekoschematy i to jest to tzw. zazielenienie. Dzięki tym ekoschematom płaci się jednak za praktyki rolne, jeżeli chodzi o produkcję roślinną, dodatkowe pieniądze. I podobnie, jeżeli chodzi o hodowlę zwierząt, są dodatkowe środki za tzw. dobrostan zwierząt. Czyli rolnikom płaci się za to, co tradycyjnie robią. Dzięki temu nastąpiło wyrównanie dopłat bezpośrednich. Wywiązaliśmy się z tej obietnicy jako pierwsza partia polityczna w Polsce. A wszystkie partie polityczne przez lata to obiecywały. 20 lat jesteśmy w Unii, Wojciechowski to zrobił. I po drugie, stara się, aby te skutki tego bezcłowego handlu z Ukrainą były jak najmniej szkodliwe dla europejskiego, a przede wszystkim dla polskiego rolnictwa. Stąd między innymi właśnie przeprowadzenie czy dokonanie takiego ruchu, na który Komisja się zgodziła, żeby gospodarstwa rolne były traktowane jak przedsiębiorstwa.

Co to zmienia?

Do tej pory było tak, że rolnicy np. zabiegali o pomoc klęskową, w ramach której dostawali tę pomoc wg tzw. zasady de minimis. To jest wartość sprzedaży rolnej danego kraju podzielona na wszystkie, więc wychodziły sumy rzędu paru tysięcy złotych na gospodarstwo. Przeniesienie tego do kategorii przedsiębiorstw umożliwia udzielanie przez kraj pomocy publicznej rzędu miliardów złotych. Polscy rolnicy dostali 3,5 miliarda euro pomocy publicznej. To gigantyczna zasługa Wojciechowskiego.

To także on doprowadził do tego, że przez jakiś czas była blokada unijna, jeżeli chodzi o zboża. Przedstawił koncepcję, aby dopłacać do transportu produktów rolnych innymi kanałami niż Morze Czarne i w ten sposób doprowadzić do tego, żeby te produkty rolne nie lądowały tuż za granicą Ukrainy, tylko albo w krajach Europy Zachodniej, albo w Afryce. I zwrócił uwagę, że tak naprawdę pozwalając na to, by ukraińskie produkty rolne trafiały nie do Afryki a do nas, Ukraina na trwałe została wypchnięta z rynku afrykańskiego i Bliskiego Wschodu. Czyli w ten sposób Unia pomogła i pomaga Rosji, bo zamiast produktów ukraińskich w Afryce jest już, zdaje się na trwałe, rosyjskie zboże.

Fot. Zbigniew Kuźmiuk. Źródło: Facebook.com



Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo