Przebywający na urlopie rzecznik MON założył stronę internetową dezinformacja.net, którą po tygodniu zawiesił.Co dalej z walką Misiewicza z dezinformacją w mediach?
Bartłomiej Misiewicz mimo zakończenia działalności prtalu ogłosił jednak jego wielki sukces i podkreślił, że w ciągu siedmiu dni portal odwiedziło 140 tys. internautów. „Bardzo dziękujemy za zainteresowanie tematyką dezinformacji w Polsce. Pierwsza odsłona portalu dotarła do ponad 140 tysięcy internautów w tydzień. Próba powołania tego serwisu okazała się sukcesem. O następnych krokach będziemy informować” – napisał na stronie Misiewicz.
Serwis dezinformacja.net
Celami jakie postawił sobie Misiewicz zakładając portal było demaskowanie kampanii dezinformacyjnych oraz pokazywanie techniki dezinformacji i wskazywanie inspiratorów. "Dezinformacja stała się ostatnią nadzieją dla tych, którzy nie mogą się pogodzić z werdyktem wyborców, odsuwającym ich od steru władzy. Przypomnijmy sobie nieudaną, operetkową próbę zamachu stanu 16 grudnia ubiegłego roku. Z wojną informacyjną mamy do czynienia każdego dnia – ostatnie dni przyniosły wymyśloną aferę w związku z rzekomą odmową przyjęcia sierot z Syrii przez rząd czy kłamstwa na temat tzw. ustawy metropolitalnej, albo na temat resortu Obrony Narodowej" - pisał Misiewicz w słowie wstępnym na stronie. W mediach społecznościowych zachęcał do odwiedzin, obserwowania, ale także współtworzenia nowego portalu.
W zakładce wideo umieścił filmy "Nocna zmiana" o odwołaniu rządu Jana Olszewskiego w 1992 r. oraz wyprodukowany przez TVP "Pucz" o wydarzeniach z 16 grudnia 2016 r. w Sejmie i przed Sejmem. W rubryce "polecane" znalazły się linki do stron: niezalezna.pl, radiomaryja.pl i wpolityce.pl.
Na stronie pojawił się też materiał zatytułowany "Casus Generała Skrzypczaka". "W poniższym materiale prezentuję w sposób chronologiczny dezinformację medialną na przykładzie wypowiedzi i działań generała broni w stanie spoczynku Waldemara Skrzypczaka, który świadomie lub nieświadomie stał się uczestnikiem ataku na resort obrony narodowej" - napisał Misiewicz. "Skąd tak silny atak na osobę ministra Antoniego Macierewicza i jego najbliższych współpracowników? Zwróćmy uwagę, że jest to atak ze strony mediów liberalno-lewicowych, których wydawca ma siedzibę często poza granicami RP, a głównym modus operandi jest dezinformacja" - twierdził urlopowany rzecznik MON.
Urlop Misiewicza
Po tym jak nazwisko Misiewicza zniknęło ze strony internetowej MON, rozpoczęły się spekulacje o jego odejściu z resortu. RMF FM podało informację, że Misiewicz definitywnie odchodzi z resortu."Dementujemy doniesienia medialne. W sprawie @MisiewiczB nic się nie zmieniło. Rzecznik przebywa na urlopie" - podał resort obrony na Twitterze. "Nawet na urlopie mam medialną dezinformację..." - napisał z kolei Misiewicz na swoim profilu, cytując ten tweet. Szef MON Antoni Macierewicz potwierdził, że Misiewicz pozostaje pracownikiem MON i wykorzystuje urlop.
źródło: PAP
KJ
© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.