Prezydent Emmanuel Macron krytykując Polskę chce zyskać sympatię Francuzów, fot. PAP/EPA/VASSIL DONEV
Prezydent Emmanuel Macron krytykując Polskę chce zyskać sympatię Francuzów, fot. PAP/EPA/VASSIL DONEV

Zagraniczne media o kryzysie dyplomatycznym między Francją i Polską

Redakcja Redakcja UE Obserwuj temat Obserwuj notkę 78

Ostre słowa prezydenta Francji Emmanuela Macrona pod adresem polskiego rządu  i równie cięta riposta ze strony premier Beaty Szydło są szeroko omawiane w europejskiej prasie, nie tylko w gazetach francuskojęzycznych.

"Prezydent Francji Emmanuel Macron skrytykował w piątek polskie władze za odmowę zaostrzenia unijnej dyrektywy o pracownikach delegowanych, a Warszawa zarzuciła mu arogancję. (...) Ochłodzenie stosunków francusko-polskich przerodziło się w piątek w kryzys dyplomatyczny" - czytamy w tekście zamieszczonym na stronie internetowej konserwatywnego "Le Figaro" pióra Isabelle Lasserre.

Dziennikarka zauważa, że podczas swej podróży do Europy Środkowej i Wschodniej Macron próbował pozyskać dwa z czterech krajów Grupy Wyszehradzkiej, Czechy i Słowację, wierząc, że może w te sposób osłabić sprzeciw Polski i Węgier wobec jego planu zaostrzenia unijnej dyrektywy w sprawie pracowników delegowanych. Ponieważ Warszawa już wcześniej "przypuściła kontratak", ostrzegając, że "do końca" będzie broniła stanowiska w sprawie pracowników delegowanych, francuski prezydent "stracił cierpliwość".

Dziennik "Le Monde" pisze, że Macron "wywołał kryzys dyplomatyczny z Polską", cytując jego słowa pod adresem polskiego rządu.  "Odpowiedź Warszawy na ataki Macrona była cięta" - ocenia dalej "Le Monde". I przytacza słowa premier Beaty Szydło, według której wypowiedzi francuskiego prezydenta były "aroganckie" i "być może wynikają z braku doświadczenia i obycia politycznego". Polska "jest takim samym członkiem UE, jak Francja" - podkreśliła polska premier, cytowana przez gazetę.

Reagując na te słowa polskiej premier Pałac Elizejski powiedział "Le Monde", że wypowiedź prezydenta Francji nie była "krytyką państw wschodnich, lecz krytyką sformułowaną już przez Komisję Europejską na temat nieprzestrzegania ważnych reguł europejskich przez jeden rząd (a nie przez polski naród)". "Prezydent powiedział również (...), że będzie kontynuował pracę ze wszystkimi w UE, w tym z Polską" - dodał Pałac Elizejski, cytowany przez "Le Monde".

Lewicowy dziennik "Liberation" w tekście pt. "Polska zirytowała prezydenta Emmanuela Macrona i vice versa" podkreśla, że "Emmanel Macron nie lubi, kiedy ktoś mu się sprzeciwia". Po wizytach w Austrii, Rumunii i Bułgarii "rozdrażniony odmówieniem (przez polski rząd) zaostrzenia warunków delegowania pracowników prezydent Francji przypuścił rzadki, brutalny atak na Warszawę" - ocenia "Liberation".

Dziennik "Le Figaro" pisze również, że "francusko-polskie relacje uległy już bardzo silnemu ochłodzeniu na jesieni 2016 roku, kiedy nowa władza PiS zerwała podpisany przez poprzedni rząd kontrakt na kupno 50 francuskich śmigłowców wojskowych Caracal, ażeby kupić śmigłowce amerykańskie".

Gazeta zauważa, że "28 lat po upadku komunizmu i upadku ZSRR nadal występują silne różnice między Wschodnią a Zachodnią Europą". "Polska nadal jest państwem buforowym między Wschodem a Zachodem. Wyjście z totalitaryzmu nie jest takie proste. Koncepcja demokracji, jaką ma Polska, nie jest taka sama jak nasza. Dla nich dyktatura większości, jest prawem większości, a dla nas dyktatura większości, to wciąż dyktatura" - powiedział gazecie prezes Fundacji Schumana Jean-Dominique Giuliani.

Według niego "formuła ta syntetyzuje niezrozumienie", które utrzymuje się między krajami Grupy Wyszehradzkiej a Europą Zachodnią". Prawdą jest, że UE nie zawsze dobrze zabierała się za rozwiązywanie problemów "swych kłopotliwych członków na Wschodzie, nie doceniając niebezpieczeństwa, które wciąż stanowi dla nich Rosja, nie bacząc na ich odmowę przyjęcia muzułmańskich migrantów, co tamte państwa uważają za atak na ich tożsamość, a także grożąc stworzeniem Europy kilku prędkości" - ocenia ekspert ds. europejskich. "Lepiej jest myśleć po europejsku". Potrzeba czasu, spokoju i cierpliwości" - dodaje.

Brytyjski dziennik "Financial Times" ocenił, że francuski prezydent Emmanuel Macron musi pozyskać sojuszników we Francji i w ramach Unii Europejskiej, jeśli chce doprowadzić do pobudzenia francuskiej gospodarki i odnowienia UE, stąd jego demonstracyjne wypowiedzi. Jednocześnie podkreślają, że wpływ dyrektywy  jest "często przeceniany", ponieważ pracownicy delegowani stanowią zaledwie 1 proc. unijnej siły roboczej. Ale w walce o francuski rynek pracy każdy zabieg jest dobry.

Gazeta zauważa, że ominięcie Polski i Węgier podczas podróży po Europie było błędem. "Bez wątpienia miało to być sygnałem braku aprobaty dla nieliberalnych poglądów tych rządów. Jakkolwiek by nie było, Warszawie i Budapesztowi nie podoba się nacisk Francji na przepisanie na nowo dyrektywy o pracownikach delegowanych i prędzej niż później Macron powinien postarać się odpowiedzieć na ich obawy" - napisała redakcja gazety.

"FT" dodało również, że "wydaje się, że rządy Czech i Słowacji chcą przehandlować ustępstwa w dyrektywie za wyłączenie z programu kwot uchodźczych". Zdaniem dziennikarzy "takie porozumienie tylko skomplikowałoby politykę Unii Europejskiej wobec uchodźców i kryzysu migracyjnego" i "istnieją lepsze sposoby budowania poparcia dla propozycji Macrona".

Niemiecki dziennik "Frankfurter Allgemeine Zeitung" pisze, że dążenie Polski do zachowania dyrektywy o pracownikach delegowanych w obecnym kształcie jest zgodne z polskim interesem, jednak szanse na przeforsowanie jej stanowiska są małe.

"Odrzucając postulowane przez prezydenta Francji zmiany, rząd w Warszawie postępuje tak samo, jak Emmanuel Macron: reprezentuje merytorycznie zrozumiałe stanowisko swojego kraju" – czytamy w "FAZ". Macron nie ma zdaniem dziennikarza Reinharda Vesera racji, wiążąc "nacjonalistyczny i autorytarny kurs polskiego kierownictwa" z tym tematem (dyrektywą). "Natomiast jego (Macrona) diagnoza, że Polska wmanewrowała się na margines, jest słuszna, a to zmniejsza szanse Warszawy na przeforsowanie jej interesów" – ocenia niemiecki publicysta.

W zamieszczonym na stronie internetowej belgijskiego tygodnika "Politico" tekście, zatytułowanym "Polska izolowana, gdy Macron podejmuje regionalną ofensywę", jego autor Jan Cieński zauważa, że gospodarz Pałacu Elizejskiego omija Warszawę w czasie swojego tournee po Europie Środkowo-Wschodniej, ale Polska to główny powód, dla którego wybrał się on w tę podróż.

"Politico" zauważa, że Francja od dawna stara się ograniczyć liczbę zagranicznych pracowników, mogących pracować w krajach Europy Zachodniej za niższe pensje i płacących jednocześnie niższe podatki w swoich macierzystych krajach. Macron, a także inni politycy zachodnioeuropejscy nazywają to "dumpingiem socjalnym". Paryż chce, by długość delegowania została ograniczona do maksymalnie 12 miesięcy zamiast obecnych dwóch lat. Dodatkowo pracownicy delegowani mieliby dostać, co już przewiduje propozycja KE, taką samą płacę, za taką samą pracę, jak miejscowi pracownicy.

W artykule podkreślono, że z 1,9 mln pracowników delegowanych około 420 tys. to Polacy. Pracują głównie w branży budowlanej, szukając zajęcia w takich krajach jak Francja, Austria, czy Niemcy. "Nawet jeśli tacy pracownicy odpowiadają za mniej niż 1 proc. unijnej siły roboczej, stali się celem w wielu krajach zaniepokojonych niskopłatną konkurencją z Europy Środkowej" - czytamy.

Cieński przypomina, że Polska zgadza się na zmiany w przepisach, aby ograniczyć nadużycia, ale sprzeciwia się radykalnym zmianom w dyrektywie, która może zaszkodzić bardzo wielu obywatelom naszego kraju. "Ale rosnące problemy Warszawy z Brukselą i napięte relacje z Paryżem czynią łatwy cel dla Macrona" - ocenia dziennikarz.

"Macron od dawna postrzegał polski rząd PiS jako kluczowego wroga na drodze przebudowy UE. Podczas kampanii wyborczej wzywał UE do nałożenia sankcji na Polskę, jeśli będzie ona kontynuowała łamanie norm demokratycznych bloku" - przypomina "Politico".

Cieński pisze, że rozluźnienie się więzi między Paryżem i Warszawą to część szerszego procesu odchodzenia Polski od głównego nurtu UE. Przypomina w tym kontekście, że "najbliższy sojusznik" naszego kraju, Wielka Brytania, opuszcza "28", Niemcy są "dotknięte" przez starania Warszawy o reparacje wojenne, a spotkań Trójkąta Weimarskiego nie ma.

"Warszawa, której pozostało już niewielu przyjaciół, ma trudności z blokowaniem ruchów Macrona" - uważa "Politico". Tygodnik nie przesądza jednak, czy wysiłki Macrona dotyczące dyrektywy o pracownikach delegowanych będą skuteczne. Unijni ministrowie pracy będą rozmawiać na ten temat w październiku, a pomiędzy krajami członkowskimi są wciąż głębokie różnice w tej sprawie, podobnie jak w Parlamencie Europejskim.

źródło PAP

ja

© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.






Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka