- Jeżeli mogę coś radzić organizatorom, to szybciutko skasujcie to wydarzenie. Inaczej możecie spędzić wakacje z Rafalalą i posłem Gawłowskim - napisał Marcin na fanpage'u grupy.
 - Gratuluję wszystkim zainteresowanym wydarzeniem. Może zaczniemy wspinać się również na inne pomniki upamiętniające śmierć innych ludzi? Albo od razu urządźmy wydarzenie ''Podchody w Auschwitz-Birkenau''. Możecie być z siebie dumni, pozdrawiam cieplutko - oburzała się Magda.
 
 
   Policja pilnuje porządku pod pomnikiem smoleńskim. Fot. Facebook
  Policja pilnuje porządku pod pomnikiem smoleńskim. Fot. Facebook
  
  
 Znaleźli się jednak i tacy, którzy otwarcie deklarowali chęć wystartowania w zawodach na placu Piłsudskiego. - Tak obkminiam cały czas jak to najlepiej zrobić i dochodzę do wniosku, że przy takiej obstawie, to niezbędna jest dywersja. Ktoś musi rozkręcić gdzieś obok awanturę, aby na chwilę dosłownie odciągnąć uwagę od pomnika i wtedy szybki zawodnik zdobędzie ten szczyt z szansą na ucieczkę - doradzał Piotr.
 
  
   - Założę się, że ja będę pierwszy na szczycie tego zacnego pomniku - przechwalał się użytkownik Andryi.
   Kontrowersyjny pomysł wejścia na pomnik smoleński zyskał tak duży odzew, że organizatorzy musieli... wycofać się z akcji. 
   
   - W imieniu całej administracji fanpage'u chcielibyśmy oświadczyć że wydarzenie "Wyścig na szczyt Pomnika Smoleńskiego" nie ma na celu zachęcać do łamania prawa, jest po prostu szyderą z całego kultu smoleńskiego. To, że jeszcze do niedawna minister Obrony Narodowej wypowiadał się jednoznacznie, że w Smoleńsku doszło do zamachu, o 3 osobach, które przeżyły katastrofę i zostały zabite przez Rosjan. Moim zdaniem wydarzenie na facebooku jest mniejszym złem niż wykorzystywanie tragedii do swoich celów politycznych. Jeśli ktoś w końcu wskoczy na ten pomnik to robi to na swoją odpowiedzialność - czytamy w oświadczeniu grupy pomysłodawców.
   Zapewne gdyby nie patrole policjantów, znalazłoby się wielu chętnych na dewastowanie pomnika smoleńskiego. Piotrowi Semce - publicyście tygodnika "Do Rzeczy" - akcja na Facebooku przypomina przerwaną żałobę narodową po katastrofie z 10 kwietnia 2010 roku.
   
   GW
   
    © Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.