Minister sprawiedliwości i prokurator generalny Zbigniew Ziobro. Fot. Piotr Drabik/CC BY 2.0
Minister sprawiedliwości i prokurator generalny Zbigniew Ziobro. Fot. Piotr Drabik/CC BY 2.0

Zbigniew Ziobro: Lech Kaczyński nie wpłynął na sprawę Tomasza Komendy

Redakcja Redakcja Prawo Obserwuj temat Obserwuj notkę 49

Lech Kaczyński jako minister sprawiedliwości, prokurator generalny nie wpłynął na sprawę Tomasza Komendy. Zarzuty postawiono Komendzie, jeszcze zanim Lech Kaczyński został ministrem sprawiedliwości - powiedział PAP minister sprawiedliwości, prokurator generalny Zbigniew Ziobro. 

W maju Sąd Najwyższy uniewinnił Tomasza Komendę, który niesłusznie oskarżony spędził w więzieniu 18 lat. Mężczyzna był skazany prawomocnie w 2004 r. na 25 lat więzienia za zabójstwo i zgwałcenie 15-latki. 

Polecamy: Tomasz Komenda uniewinniony!

Według niedawnej publikacji „Gazety Wyborczej” w sprawie Tomasza Komendy to Lech Kaczyński miał wywierać naciski jako minister sprawiedliwości i prokurator generalny. Zbigniew Ziobro w rozmowie z Polską Agencją Prasową odrzuca doniesienia gazety i stwierdzia, że „to wyjątkowo perfidny atak na śp. Lecha Kaczyńskiego, człowieka, który już nie może się bronić”. 

– „GW” rodem z esbeckich instrukcji manipuluje faktami i pomija podstawową informację, że gdy prokurator stawiał panu Komendzie zarzuty popełnienia przestępstwa zgwałcenia ze szczególnym okrucieństwem, kiedy występował z wnioskiem o tymczasowe aresztowanie i kiedy niezawisły sąd go tymczasowo aresztował, Lech Kaczyński nie był jeszcze prokuratorem generalnym. I nawet nie myślał, że nim zostanie. Zarzuty postawiono po trzech latach śledztwa 18 kwietnia 2000 roku, a Lech Kaczyński objął urząd dwa miesiące później – mówi Ziobro.

Zobacz: Łzy szczęścia rodziny witały Tomasza Komendę w domu. "Teraz dajcie mi po prostu żyć" 

Cały materiał dowodowy, który był kluczowy dla dalszego prowadzenia sprawy, został zgromadzony już wcześniej. Wbrew relacjom „GW” prokurator, kierując na podstawie tych dowodów akt oskarżenia do sądu, nie zmienił później zarzutu. Był on dokładnie taki sam, jak postawiony Tomaszowi Komendzie, zanim jeszcze Lech Kaczyński został prokuratorem generalnym – mówi Zbigniew Ziobro 

To sąd zmienił kwalifikację czynu ze zgwałcenia ze skutkiem śmiertelnym na zabójstwo w związku ze zgwałceniem: „było to wtedy, gdy Lech Kaczyński nie był już dawno ministrem sprawiedliwości”. Ta decyzja sądu umożliwiła skazanie Tomasza Komendy na 25 lat więzienia. Taką karę wymierzył sąd po apelacji rodziny ofiary, która nie zgodziła się z wyrokiem 15 lat więzienia wydanym przez Sąd Okręgowy we Wrocławiu. 

Chronologia zdarzeń, zdaniem Zbignirewa Ziobro, „pokazuje, jak »GW« manipuluje, twierdząc, że Lech Kaczyński wywierał naciski na to postępowanie. Gdyby Lech Kaczyński chciał wydać w tej sprawie jakieś polecenia, to by to zrobił, bo miał takie kompetencje”. Lech Kaczyński mógł np. polecić zmianę kwalifikacji prawnej czynu na zabójstwo, ale tego nie uczynił.

Czytaj: Tomasz Komenda opowiedział o życiu w więzieniu. Szokujące wyznania  

„Gazeta Wyborcza” w swoim tekście przytoczyła m.in. wywiad z Lechem Kaczyńskim, w którym miał on m.in. nazwać Tomasza Komendę „zbirem”, który nie powinien uniknąć kary. – Szokująca jest manipulacja "GW", która cytuje w tytule artykułu słowa Lecha Kaczyńskiego, których on nigdy nie wypowiedział – stwierdził Zbigniew Ziobro. Słowa Lecha Kaczyńskiego w wywiadzie padały w kontekście zaostrzenia prawa i surowszego karania sprawców najcięższych zbrodni. – To była oczywista reakcja każdego wrażliwego człowieka, który słyszy o potwornej zbrodni i pobłażliwości prawa wobec sprawców. To Lech Kaczyński jako pierwszy powiedział: „dość, nie ma pobłażania dla przestępców” i dzięki temu zyskał uznanie Polaków, którzy na taką zmianę czekali – podkreślił minister sprawiedliwości.

image
Tomasz Komenda przeżył piekło niesłusznie odbytej wieloletniej kary. Fot. x-news
„GW” koncentruje się tylko na Lechu Kaczyńskim, chociaż w trakcie tej sprawy urząd ministra pełniło wielu polityków. W czasie, gdy w sprawie pana Komendy popełniano rażące błędy, kiedy niewłaściwie zebrano i oceniono materiał dowodowy, kiedy stawiano panu Komendzie, opierając się na nim, niesłuszne jak się okazało zarzuty, prokuratorem generalnym była Hanna Suchocka, a nie Lech Kaczyński. Zaś wyroki, tak pierwszej, jak i drugiej instancji, został wydane w 2003, a drugi w 2004 r., gdy szefami Ministerstwa Sprawiedliwości i prokuratury byli nominaci rządzącego wówczas SLD – powiedział PAP Zbigniew Ziobro.


Źródło: PAP

KW 

© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.  


Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj49 Obserwuj notkę

Komentarze

Pokaż komentarze (49)

Inne tematy w dziale Polityka