Poseł PO opuścił szczeciński Areszt Śledczy po tym, jak jego rodzina wpłaciła kaucję w wysokości 500 tys. zł. Zdaniem prokuratury to zagrożenie dla prawidłowego przebiegu śledztwa.
Stanisława Gawłowskiego witała żona, członkowie rodziny, a także lokalni działacze Platformy Obywatelskiej.
„Zwolnienie posła Stanisława G. z aresztu jest poważnym zagrożeniem dla prawidłowego przebiegu śledztwa; pozostawanie na wolności daje mu możliwość wywierania presji na świadków, a także uzgadniania wspólnej linii obrony z innymi podejrzanymi” – oświadczyła Prokuratura Krajowa.
Polecamy: Gawłowski wyjdzie z aresztu. Ma 14 dni na wpłacenie 500 tys. kaucji
W ocenie prokuratury zastosowanie przez sąd wobec Stanisława Gawłowskiego aresztu z warunkiem jego uchylenia po wpłaceniu poręczenia majątkowego jest poważnym zagrożeniem dla prawidłowego przebiegu śledztwa. Rozmiar spowodowanych strat i osobiste korzyści odniesione przez niego i innych podejrzanych w sprawie tzw. afery melioracyjnej rodzą poważne obawy matactwa ze strony byłego wiceministra środowiska – poinformowała PK.
– Żądam, by prokuratura ujawniła wszystkie dokumenty, które mnie dotyczą; w tych dokumentach nic nie ma; stałem się elementem gry politycznej – oświadczył z kolei Stanisław Gawłowski tuż po opuszczeniu aresztu. Jak podkreślił, czuje się niewinny.
Zobacz: Jest decyzja sądu ws. aresztu posła Gawłowskiego. Giertych rozczarowany
– Państwo będziecie mogli zobaczyć, że w tych dokumentach nic nie ma – ocenił Gawłowski. – Oczekuję, żądam wręcz od prokuratury, że te dokumenty zostaną państwu ujawnione, że państwo sami będziecie mogli zweryfikować, że stałem się elementem gry politycznej, a nie zwykłego, normalnego postępowania karnego – oświadczył polityk PO.
Gawłowski powiedział po wyjściu z aresztu, że chce podziękować i przeprosić swoją rodzinę, ponieważ „spotkało ich wszystkich bardzo dużo krzywdy”. Jak oświadczył poseł PO, „w polskiej historii tego typu rzeczy się zdarzały”, ale w tym przypadku „to jest nie tylko atak na mnie personalny, ale też na całą moją rodzinę”. Podkreślił, że zarzuty usłyszała jego żona, a jego siostry i brat „byli wzywani przez Centralne Biuro Antykorupcyjne; wszędzie przeprowadzano rewizje”.
– Stoję przed państwem stoję jako dumny poseł Rzeczypospolitej, ja się niczego nie wstydzę. Zniosłem te trzy miesiące aresztu z dumą" – zaznaczył Stanisław Gawłowski.
Na pytanie o pisaną w areszcie książkę polityk odpowiedział, że spodziewa się, iż „niedługo” będzie można ją przeczytać, a roboczy tytuł to – jak powiedział Gawłowski – „Poradnik dla Jarosława K.”.
Główne, korupcyjne zarzuty, przedstawione posłowi PO, dotyczą okresu, gdy sprawował on funkcję wiceministra ochrony środowiska w rządach PO-PSL. Miał wówczas przyjąć co najmniej 175 tys. zł łapówki w gotówce. Według śledczych, nowe dowody, uzyskane już po zatrzymaniu posła, wskazują, że mogło to być co najmniej 405 tys. zł. Gawłowski miał też przyjąć dwa zegarki o wartości co najmniej 26 tys. zł.
Czytaj: PO walczy o Gawłowskiego. „Prokurator prowadzący sprawę nadużył uprawnień”
Poseł PO usłyszał też zarzuty podżegania do wręczenia łapówki w wysokości co najmniej 200 tys. zł, ujawnienia informacji niejawnej i plagiatu pracy doktorskiej.
Zarzuty korupcyjne związane są z tzw. aferą melioracyjną. Śledztwo, które trwa od 2013 r., dotyczy nieprawidłowości przy realizacji co najmniej 105 inwestycji o wartości kilkuset milionów złotych, prowadzonych przez Zachodniopomorski Zarząd Melioracji i Urządzeń Wodnych w Szczecinie.
Prokuratura chce postawić Gawłowskiemu kolejne zarzuty, dotyczące prania brudnych pieniędzy i korupcji. Według prokuratury poseł miał przyjąć jako łapówkę od kołobrzeskiego biznesmena Bogdana K. m.in. apartament w Chorwacji. Prokurator Generalny 25 czerwca skierował do marszałka Sejmu kolejny wniosek o uchylenie posłowi immunitetu.
Źródło: PAP
KW
© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.