Thomas Bagger, ambasador Niemiec w Polsce. Fot. PAP/DPA/Christoph Soeder
Thomas Bagger, ambasador Niemiec w Polsce. Fot. PAP/DPA/Christoph Soeder

Ignorancja niemieckiego ambasadora. Oraz jej głębsze przyczyny

Rafał Woś Rafał Woś Rafał Woś Obserwuj temat Obserwuj notkę 82
Słynny już twit niemieckiego ambasadora na temat surowców kupowanych przez Polskę w Rosji to przejaw potwornej wręcz ignorancji niemieckich elit w temacie Polski. Ta ignorancja jest niestety częściowo zawiniona przez nas samych.

Twit, który wywołał spięcie. Bagger do Błaszczaka

Chodzi oczywiście o wpis Thomasa Baggera "Czy pan minister wie, ile miliardów złotych Polska co roku przelewała do Moskwy w zamian za rosyjską energię?”. Była to reakcja na telewizyjny wywiad Mariusza Błaszczaka, w której polski minister mówił otwartym tekstem o niemieckiej odpowiedzialności za wybuch wojny na Ukrainie.

Polecamy:

Ten twit jest rzecz jasna - na tym najbardziej ogólnym poziomie - przejawem lodowatego nastawienia i coraz mniej skrywanej irytacji niemieckich elit politycznych Polską ostatnich lat. A konkretnie tym, że Warszawa od dłuższego już czasu nie chce słuchać „dobrych rad” Berlina. Ma swoje (według Niemców oburzające) zdanie w takich kluczowych tematach jak polityka klimatyczna czy podejście do Rosji. Mało tego. Od roku Polska zaczęła się wręcz w Europie szarogęsić i pouczać potężnego sąsiada - a to wypominając Niemcom wepchnięcie Europy w surowcowe uzależnienie od Moskwy. A to znów piętnując ich naiwność (a może nawet więcej) wobec Putina. Najnowsza dynamika jest wręcz taka, że pod wpływem tej krytyki rząd Olafa Scholza został zmuszony do przyobiecania Ukrainie autentycznej pomocy wojskowej. A przecież nie wiadomo, co będzie dalej.

Berlin się obawia "polskich podrygów"

W Berlinie istnieje poważna obawa, że „polskie podrygi” mogą namieszać w głowach innym krajom. Takim, którym też niezbyt leżał niemiecki liderszip ostatnich lat. Ale które nie chciały się z tym jakoś specjalnie wychylać w czasach niekwestionowanego unijnego Pax Germanicum ery rządów cesarzowej Angeli Wielkiej. Bruździ więc ta Polska Niemcom bardzo. Oj bardzo. Wszystko to zaś razem tworzy klimat i serię zdarzeń na końcu której niemiecki dyplomata odpala Twittera i pisze dość prowokacyjne uwagi pod adresem ministra obrony kraju przyjmującego. Tak to chyba zadziałało.

Przerażająca ignorancja niemieckiego ambasadora w Polsce

Ale wydaje mi się, że jest tu coś jeszcze. W tym ćwierknięciu Thomasa Baggera widać też przerażającą ignorancję ważnego niemieckiego dyplomaty w temacie Polski i regionu. A przecież Bagger nie jest żadnym amatorem. Przeciwnie - to człowiek z niemiecką służbą dyplomatyczną związany od lat 90. I bynajmniej nie rzucony na nowy grunt z jakichś najdalszych zakątków Azji czy Ameryki Łacińskiej. Ostatnie lata przed przyjazdem do Polski spędził jako najbliższych współpracownik prezydenta Franka Waltera Steinmeiera. Też dużego gracza, gdy idzie o tematy międzynarodowe: najpierw szefa kancelarii Gerharda Schroedera. A potem długoletniego ministra spraw zagraniczych Republiki Federalnej.

I teraz ten właśnie dr Bagger pyta - jak rozumiem trochę złośliwie, a trochę retorycznie - polskiego ministra skąd Polska brała energię przez ostatnie lata? Chcąc w ten sposób pokazać - cały czas staram się rekonstruować punkt widzenia Niemca - że nie tylko oni są umoczeni w rosyjski gaz i ropę. Ale Polska jedzie na tym samym wózku. Więc niech się Błaszczak tak nie żołądkuje i spuści z tonu w tej krytyce Niemiec. Oczywiście zawarty w tym pytaniu-prowokacji zarzut Baggera jest z polskiego punktu widzenia dziecinnie prosty do odparcia.

Kaczyński skontrował niemieckiego ambasadora

Trudno się w tej sytuacji dziwić, że Jarosław Kaczyński (i inni) skorzystali z okazji i skontrowali ambasadora. Nie trzeba przecież doktoratu z energetyki ani nawet magisterium z europeistyki by wiedzieć, że Polska była w ostatnich latach akurat tym krajem, który najbardziej trąbił o potrzebie uniezależnienia energetycznego od Rosji. A fakt, że rosyjska ropa i gaz były przez nas używane wiąże się właśnie z tym, że Komisja Europejska (ze szczególną rolą Niemiec) robiła wszystko by zmusić nas do odejścia od węgla i do niewchodzenia w energetykę atomową. Kupowaliśmy od Rosji bo nas do tego zmuszaliście - mogłaby brzmieć najprostsza odpowiedź na twist Baggera.

Stawiając takie pytania Bagger pokazał więc jakąś niesamowitą wręcz ignorancję. Zadając takie pytanie dowiódł po prostu, że nie ma pojęcia jaka jest specyfika energetyczna całego regionu Europy Środkowo-Wschodniej. Ale w tym miejscu powiedzieć trzeba coś jeszcze. Jest w tym braku kompetencji ważnego niemieckiego dyplomaty niestety wiele naszej własnej winy. Tak, tak!

Ignorancja Baggera - Polska na to pozwoliła

Mówiąc „nasza wina” nie ma na myśli tego, że Polska popełnia błąd domagając się od niemieckich elit wiedzy o Polsce. Absolutnie nie o to mi chodzi. Przeciwnie. Ignorancja Baggera to raczej konsekwencja tego, jak przez wiele wiele lat po roku 1989 układały się relacje polsko-niemieckie. Ta jego niekompetencja to - by tak rzec - efekt straszliwie nisko zawieszonej przez nas poprzeczki. Oraz tego, że sprawy niemieckie były w Polsce zbyt długu oddane na wyłączność środowiskom, które miały w głowach wdrukowane dopasowywanie się do niemieckich wyobrażeń i oczekiwań. Nie stawiali oni swoim niemieckim partnerom żadnych wymagań. Rozleniwili ich mówiąc to, co ci Niemcy chcieli usłyszeć. Odmienne punkty widzenia i specyficzne polskie uwarunkowania (np. energetyczne) były stale zamiatane pod dywan. Bo po co jątrzyć i zniechęcać? Liczyło się pojednanie i uśmiechy.

Nic dziwnego, że po latach nawet tacy fachowcy jak Bagger są w temacie Polski ignorantami. Konsekwencje tamtych zaniedbań długo jeszcze będą za nami chodzić.

Rafał Woś

Czytaj dalej:

Rafał Woś
Dziennikarz Salon24 Rafał Woś
Nowości od autora

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka