Prawdzic Prawdzic
80
BLOG

Żydowska Kochanka (w przerwie o kontrkulturze)

Prawdzic Prawdzic Społeczeństwo Obserwuj notkę 0

Odcinek XIII – Kontrkultura?, wiem, że to trudne, ale nie da się żyć bez myślenia 
 
-I tak też nie wyglądała kontrkultura lat sześćdziesiątych XX wieku, wbrew temu co Pisza niektórzy autorzy, zauroczeni pochodem Hary Kryszny, w powodzi kwiatów, przez ulice amerykańskich miast. 
   Kontrkultura hipisowsko-krysznaicka, hipisi i wyznawcy Hare Kryszna byli jednym z odłamów niepokojów światopoglądowych młodzieży lat sześćdziesiątych XX w. Wydaje się, że ważniejszym (od krysznowców i hipisów) odłamem buntowników przeciwko systemowych była Nowa Lewica amerykańska, grupująca studentów, członków korporacji wolnych zawodów, nauczycieli, drobnych urzędników i tych, których można nazwać usługodawcami, co nie są klasycznymi przedsiębiorcami zatrudniającymi robotników, ale w swych punktach usługowych pracują sami, dając prace rodzinie lub grupie przyjaciół. Takich psudo-przedsiębiorców jest w kapitalizmie mnóstwo i wypełniają oni spory procent ludności mającej pretensję do przynależności do klasy średniej. Co ciekawe, i to należałoby powiedzieć sobie jasno, że wielu robotników wielkoprzemysłowych USA, których się nie zalicza dla klasy średniej lecz do tzw. working class, nie zamieniło by się swoją praca w kopalni, w hucie lub w fabryce zbrojeniowej, z członkiem klasy średniej na wykonywanie jego nb. lżejszej pracy (usługowej?) np. fotografa. Podczas gdy robotnik z fabryki samolotów zarabia 80 tyś dolarów rocznie a inżynier trzy razy tyle, to osiedlowego fotografa stać zaledwie na kupno starego zdezelowanego samochodu. Tak było w latach sześćdziesiątych, (że w zbrojeniówce i przemyśle samochodowym, stalowym etc. zarabiano bardzo dobrze), tak jest teraz, ale, co prawda, nie wszędzie; tam gdzie robotnik jest potrzebny kapitaliście do pracy w sektorze zbrojeniowym albo paliwowym, tam jest opłacany sowicie, nawet po 30 tyś dolarów na miesiąc, czego kominiarz (jeśli się jeszcze zdarza), zaliczany do klasy średniej nie zarobi w ciągu roku. 
      Takie to uwagi trzeba poczynić, chcąc sobie zdać sprawę, co to jest klasa średnia w Ameryce i kto mógł tworzyć buntownicze myśli w Nowej Lewicy. Buntownicze myśli z pewnością nie powstawały w głowie drobnego rentiera i kamienicznika, właściciela sklepiku, kręgielni czy osiedlowego lodowiska, ale powstawały w głowach młodych zdolnych ludzi, którym rodzice nie mogli dać pieniędzy, bo ich nie mieli - i żeby zacząć nowe życie n a własny rachunek musieli podpisać cyrograf w banku, że się oddają na długo w wieloletnią niewolę. I nie było by w tym nic złego, że młody, który nie zdążył jeszcze zbudować domu, sprzętów, warsztatu, kupić ziemi etc., pożycza tych rzeczy u „starego”, który już to wszystko zrobił, zbudował w ciągu długich lat i to już ma. To jest naturalne i w takim pożyczaniu nie ma nic złego. Wprost przeciwnie, to ma sens i tu żadna Nowa Lewica, z jej burzeniem kapitalizmu, nie jest potrzebna. Natomiast w sytuacji, gdy młody człowiek, który zarabia 20-30 tyś dolarów rocznie, idzie do banku pożyczyć 100 tysięcy dolarów na mieszkanie, ale w tym banku jego pracownicy zarabiają 300 tysięcy miesięcznie a managerowie wyższego szczebla o wiele więcej, to o jakimkolwiek sensie takiej operacji nie można mówić, bo jest ona rodem z domu wariatów. Szkoda energii młodego człowieka na stratę 40 lat życia wypłacania długów i odsetek nie do spłacenia, pasożytom nie gorszym od tasiemca i raka. Powiadam, sytuacja jest zdrowa i jasna, gdy ja pożyczam od banku np. sto tysięcy, i mogę go spłacić w ciągu np., 5-ciu lat sto dwadzieścia tysięcy, bo zarabiam 80 tysięcy rocznie. Ale gdy ja zarabiam 3 tysiące miesięcznie jako kierowca autobusu, a bankowcy zarabiają po 200 tysięcy, to ja nie mam najmniejszych szans na spłatę. Wprawdzie, np., jestem prawnikiem, bo ukończyłem prawo w jednej z uczelni, np. uniwersytet Nowego Jorku, (za pożyczone pieniądze), ale nie mam żadnych szans na odbycie praktyki i założenie jakiegoś biura usług prawnych, bo mnie na to nie stać – i cóż mam robić nie mając mieszkania?. Natomiast bankowca stać, przy 200 tysiącach dolarów rocznie, bo załapał się na pracę przez rodzinę, znajomości, pieniądze, albo miał (bardzo rzadkie) szczęście.
Prawdzic
O mnie Prawdzic

odwołuję te głupstwa. które poprzednio tu napisałem

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo