Tak pisałam po 10 kwietnia:
Czekają nas straszne dni pochówków naszych zmarłych. Każdy z osobna będzie traumą dla rodzin i całej Polski. I ten pary prezydenckiej, dowódców wojskowych, kapłanów. Posłów, senatorów i działaczy publicznych, członków ochrony rządu. Wreszcie rodzin ofiar katyńskich i załogi samolotu. Młodej stewardesy, przed którą przestworza stały otworem. Jej koleżanek i kolegów. Rzecznika Praw Obywatelskich.
Pani Anna Walentynowicz, z uwagi na swój stan zdrowia, zabierała w podróż zawsze swoją przyjaciółkę, Pani Janinę Natusiewicz –Mirer. Tak było i tym razem. Zginęły obie. Ich przyjaźń scementowała tragiczna śmierć.
Płyną słowa współczucia z całego świata. Nasi tragicznie zmarli, byliby dumni z tego, że Polska wymieniana jest we wszystkich językach świata. Tylko:, dlaczego takim kosztem…
Politycy obiecują, że polska scena polityczna będzie po tej tragedii inna. Oby tak się stało. Oby spór polityczny dotyczył pryncypiów i posługiwał się innym językiem w nieuniknionych sporach, wynikających z różnych wizji politycznych. Nie ma pluralizmu i demokracji bez konstruktywnego sporu. Zmiana zależy od języka polityków, a ten od ich prawdziwych intencji. Czy nadrzędnym celem jest dobro obywateli, czy nadal ich własny sukces polityczny oraz partykularne interesy wąskich grup towarzysko-biznesowych, z nimi związanych, a sprzedawanych, jako interes ogółu?
Aby ta zmiana była możliwa, niezbędna jest zmiana sposobu funkcjonowania mediów. Media nie mogą milczeć, kiedy słyszą półprawdy lub przeinaczenia. Media mają obowiązek weryfikacji kłamliwych interpretacji.Demaskowania półprawd i przekłamań. A przede wszystkim muszą zapomnieć nazwisk i numerów telefonów dyżurnych błaznów z różnych partii, których wypowiedzi nie wnoszą nic do dyskusji publicznej, poza brudem i brakiem szacunku dla oponentów politycznych. Dla których żadna sposobność do oplucia jest nie do pogardzenia. A którzy są tak łatwym łupem dla powierzchownej „dziennikarszczyzny”. Że zadadzą sobie trud i wsłuchają się w opinie zwykłych Polaków, a informacje polityków zaczną weryfikować, wcześniej odcedzając je z brudów.
Być może jest taka szansa dzisiaj. Jeśli ją wykorzystamy, to Polska będzie lepsza. Silniejsza. I wtedy mamy też szansę nie zawieść tych młodziutkich Polaków, naszych dzieci i wnuków, którzy dzisiaj pod Pałacem Prezydenckim, mówili do dziennikarzy: „ nie chcemy słyszeć słów „jakaś Polska”. Chcemy czuć i mówić „Moja kochana Polska”.
Minęło pół roku. Szaleniec zabija z nienawiści pracownika posła PiS. Innego rani. Media i politycy prześcigają się w deklaracjach, elegancji sformułowań, biadania nad stanem debaty publicznej. Są lepsze i gorsze deklaracje, jedno warto podpisać innych nie. To konkretna strona, dotknięta efektem powszechnego przyzwolenia na agresje wobec innych (polityków, mediów, dyżurnych autorytetów) doprowadziła do tego stanu. To przyzwolenie na ekscesy wobec modlących się, pod hasłem: oni są śmieszni i zacofani” wiec można ich publicznie lekceważyć.
To zwoływanie do studiów telewizyjnych i w miejsca publicznych wystąpień, autorytetów, znanych z języka nienawiści. „Są sytuacje, w których milczeć po prostu nie wolno. W kraju za rządów braci Kaczyńskich działo się coraz gorzej. Koszmarna koalicja Prawa i Sprawiedliwości z Samoobroną i Ligą Polskich Rodzin przynosiła skandal za skandalem. Polityczne wiarołomstwo stało się normą. Kolejne obietnice wyborcze Jarosława Kaczyńskiego rozwiewały się w pył. Stało się dla mnie jasne, że jego wizja budowy lepszej Polski, której zaufały miliony Polaków, okazała się jednym wielkim oszustwem. Dlatego też postanowiłem nazwać rzeczy po imieniu i – jak ujął to jeden z przedwojennych satyryków – „przestać uważać bydło za niebydło”
Dla zniszczenia przeciwnika politycznego można już w Polsce wszystko. Oskarżać o alkoholizm, nazywać chamem, robić z niego chorego psychicznie, oskarżać o przemoc, której nie było. Dopóki ten styl, pomagający władzy przykrywać fatalny kierunek, najistotniejszych dla życia Polaków spraw społeczno- gospodarczych, będzie przez mediapodtrzymywany – na nic deklaracje czyjekolwiek.
Znowu dzisiaj wszyscy się biją w piersi. Dziennikarze tłumaczą, ze ich rolą jest relacja z każdego, nawet skandalicznego wydarzenia. Nie martwcie się; nikt wam tego nie zabrania. Liczy się jak to przedstawicie i jak ocenicie!
Dzisiejsze uroczystości pogrzebowe z Łodzi, w studio TVP 3 komentował pan prof. Radosław Markowski. Padały wiec takie komunikaty:
1.Dziwił się, ze taką wagę przywiązuje się do tego pogrzebu. To nic nowego. Np. jeden biznesmen strzela do drugiego, bo się nie gadają i nikt nie transmituje tego pogrzebu..Dla pana profesora, strzały w biznesie to porachunki miedzy biznesmenami. Nie mafijne.
2.Potem, komentując słowa z kazania podczas mszy pogrzebowej, świadomie przeinacza znaczenie słów, które padły. Złośliwie komentuje wypowiedź Jarosława Kaczyńskiego z Katedry, stara się zmienić wymowę morderstwa politycznego, jątrzy.
Szef TVP 3, pewnie zna wcześniejsze wypowiedzi pana Markowskiego.
O kontrmanifestacji pod Krzyżem:
„- Z nadzieją i niepokojem czekam na to spotkanie - mówi o wieczornej manifestacji przed Pałacem Prezydenckim profesor Radosław Markowski. W Popołudniu Radia TOK FM przekonywał, że jeśli nie przeciwstawimy się smoleńskim teoriom spiskowym, to będą obecne w polskim życiu publicznym przez wiele lat. „
O opozycji
Profesor Markowski uważa, że spór o krzyż przed Pałacem prezydenckim to tylko to tylko element walki politycznej. Twierdzi, że od kilku lat największa partia opozycyjna "sączy jad nienawiści, niewiary we własne państwo w ludzi, którzy są wybierani".
Palikot odpowiedział na coś, co można by nazwać społecznym zamówieniem. To nie jest tak, że to jest kreacja Palikota. Jednak coś w kraju się dzieje. Dwie partie prawicowe, różnie prawicowe, nie dają odpowiedzi na pewne problemy. Pat między nimi powoduje, że wiele merytorycznych kwestii nie jest dyskutowanych. Myślę, że Palikot ma dobre wyczucie, co przynajmniej części z ludzi jest potrzebne.”
Polska Telewizja Publiczna, transmitująca pogrzeb śp. Rosiaka, zaprasza, jako komentatora do swojego studia, człowieka, który stawał w obronie i racjonalizował wszelkie przejawy publicznej agresji wobec PiS. W imię poprawy języka debaty publicznej.
Ma rację Igor Janke. Robią nas w bambuko. Nie tylko politycy.Media i tzw. Ałtorytety, jak profesor Markowski.
http://wyborcza.pl/1,107886,8232433,Prof__Markowski_o__apos_aferze_krzyzowej_apos____Mozemy.html#ixzz13eglWaaA
http://wyborcza.pl/1,107886,8232433,Prof__Markowski_o__apos_aferze_krzyzowej_apos____Mozemy.html#ixzz13eguh84X
http://videos.apnicommunity.com/Video,Item,853802242.html
Inne tematy w dziale Polityka