Szkoda mi obu posłanek: I pani Joanny i pani Elżbiety. To prawda, ze wiele zdarzeń ma przyczynę, zgodną z powiedzeniem cherchez la femme, ale czasem, w tle tkwi źródło w obozie Adamowym.
Wydaje mi się, że obie panie –mając emocjonalne (jak to dziewczyny) podejście do polityki, uznały, że analizy kolegi politologa, czyli Marka Migalskiego, dają im „naukowe” wsparcie do wniosków, jakie im podpowiadała ich kobieca intuicja.
A przecież sytuacja byłą jakby jasna. Oto, kiedy Jarosław Kaczyński, poszedł drogą dobrodusznego szeryfa w wyborach prezydenckich, odcinając się od pamięci o Smoleńsku, jego notowania przecież rosły. Ale- nie zwyciężył. Jedną z przyczyn był skuteczny atak mediów i polityków, wskazujący na fałsz tego wizerunku. Kaczyński od zawsze był bardziej Willym Kanem, (W samo południe) niż Jamsem Averillem (Wrota niebios). I ten atak musiał być skuteczny, bo nikt nie miał wątpliwości, ze Jarosław Kaczyński ze swoją wiedza na temat okoliczności Tragedii Smoleńskiej, ani jako Brat ani jako polityki, zapomnieć na zawsze nie mógł. To było jasne od początku.
Gdyby więc kampania była oparta na zapowiedzi „odłóżmy Tragedię na czas po wyborach”, ale nie zapominajmy o tym, że przeciwnikiem w tej walce jest Marszałek Sejmu, reprezentant rządu, który jest winien wielu zaniedbań, mogących mieć wpływ na przyczyny tej katastrofy – zarzut fałszu wizerunku byłby chybiony. A w kampanii Smoleńsk wycięto. Kaczyński był smutny, zbolały, miał wywoływać współczucie samo z siebie, ale miał też „kurzą pamięć”. Jak nie Kaczyński. Jak wynika z obecnych wypowiedzi Pani Joanny i Pani Elżbiety , „wojna polsko-polska „to w ich pojęciu twarde ujawnianie prawdy o sposobie funkcjonowania państwa i stanie jego nierząd oraz oficjalna niezgoda na publiczne bratanie się ze sprawcami tej sytuacji. W sposób prosty można przyrównać ich stanowisko do propagowania stylu „gangsterskiego pocałunku śmierci”.
W jednej z ostatnich ocen, Marek Migalski, w sposób jasny i czytelny, definiuje współczesnego wyborcę, równocześnie wskazując drogę, do wygrywania wyborów:.Na przykładzie kandydata PO, który zasłynął z aroganckiego polecenia, powtórnego nagrania swojej wypowiedzi w ramach kampanii wyborczej„Nie wiem, czy jest nim w rzeczywistości, czy tylko po prostu stracił rezon w studio tv i miał tremę. Wierzę, że to drugie, że jest fajnym facetem, który "spalił się" przed kamerą. Ale wyborcy mogą się z niego dzisiaj nabijać, myśląc o nim jako o śmiesznym i głupim facecie. I dlatego na niego zagłosują, bo elektorat nie lubi mądrzejszych od siebie, nie przepada za mądralami, nie akceptuje polityków oczytanych i inteligentnych. Woli przeciętniaków, pozerów, głupków, ciamciaramcie. Taka już uroda współczesnej telekracji. „
Czyli: rżnij głupa, a wygrasz. Tak jak rżną wszyscy wokoło. Pan Migalski, a z nim panie posłanki ,głośno napominające szefa partii i swoją formacje o zmianę wizerunku ,zapomniały o jednym : wszystkie partie, które robiły podobne zabiegi, rozlatywały się na frakcje i frakcyjki. Zmieniały twarze i szyldy, politycy odchodzili z nich i wracali, inni wędrowali w poszukiwaniu dobrego miejsca na listach, bez względu na głoszone wcześniej poglądy, jeszcze inni znikali z horyzontu. Byle dorwać się do stołka. PiS miał i ma „twardy elektorat, „ bo starał się być inny od pozostałych. Pytanie, czy jego poszerzenie jest możliwe tylko za pomocą rżnięcia głupa, jak czynią to pozostali, czy też prawdziwa jest wiara w to, że są granice tego „medialnego bytu i bylejkosci”, a Polacy „nie gęsi i swój język mają”.
PS.UWAGA Trójmiasto!
Wszystkich tych, dla których Prawda w życiu politycznym i na co dzień, jest ważniejsza od medialnych kłamstw informuje, że dzisiaj, o godzinie 13 w Gdyni. w Domu Rzemiosła odbędzie się spotkanie z prof. Zybertowiczem, które gorąco polecam. Szczególnie polecam młodzieży, dla której obecne w naszym życiu pewne linki z przeszłości mogą być mało czytelne!
http://migal.salon24.pl/
Inne tematy w dziale Polityka