Druga część lata to zwykle sezon na wysyp grzybów. Rajski czas dla namiętnych zbieraczy leśnego runa. Anno Domini 2012 zaskoczyło nas innym nieco urodzajem: na pewne dobra niematerialne, które można wrzucić do koszyczka pod nazwą „masowe ogłupianie Polaków”.
Czego tu nie mamy, niewiele trzeba szukać aby znaleźć taki okaz jak bezbrzeżnie naiwnego prezydenta miasta: „Paweł Adamowicz W swej bezbrzeżnej naiwności zwróciłem się (pisemnie, więc jest ślad, jest dowód) z rekomendacją wsparcia finansowego produkcji filmu Andrzeja Wajdy „Wałęsa”. Zwróciłem się wprawdzie do kilku firm, ale do Amber Gold – o zgrozo – także. Pech chciał, że kilka z nich (w tym jedna naprawdę bardzo bogata) odmówiło, ale Amber Gold cynicznie nie odmówił „
Facet mówi prawdę skoro wierzy, że ktokolwiek w to uwierzy. Pierwszy naiwny z Gdańska porusza tylko sprawę udowodnionego pisma do Amber Gold, a cichutko jak myszka pod miotłą milczy na temat sponsorowania przez dwa lata przez Amber Gold gdańskich Targów Samochodowych w spółce Targi Gdańskie należącej do Gminy Gdańsk i Marszałka Województwa. Dzięki czemu zaoszczędził podobnych publicznych oświadczeń pomorskiemu marszałkowi. Jak ktoś się przyczepi to zapewne będziemy mieli kolejnego naiwnego?….(Ciekawe jaki stopień pan marszałek by wymyślił, bo bezbrzeżnie naiwny zostało opatentowane przez Adamowicza.)
Mamy też inny okaz: skrajnie nieodpowiedzialnego i debilnego syna urzędującego premiera „Michał Tusk o współpracy z PLICHTĄ: Skrajna nieodpowiedzialność i debilizm. Syn premiera bierze całą odpowiedzialność na siebie”. Zarodnik(ojciec) tego okazu nieodpowiedzialności i debilizmu o owej współpracy wiedział, nie polecał ale i nie zabraniał …Jak zatem nazwać Premiera RP (on sam wzorem swojego partyjnego kolegi z Gdańska Adamowicza oraz własnego syna takiej publicznej samokrytyki nie wykona..),który miał świadomość wątpliwości wokół działań właściciela AG i OLT i syna nie powstrzymał?
Tusk Ojciec przed kamerami powiedział „Mój syn otwarcie stwierdził, że popełnił poważne błędy. Ja osobiście mam do mojego syna pełne zaufanie. Jest człowiekiem, szczerym, czasem za bardzo szczerym. Ja osobiście wierzę, że poradzi sobie z tą sytuacją – mówił w krótkim oświadczeniu Donald Tusk.”. Zapewne jednym z atrybutów owej szczerości było używanie do kontaktów majlowych ze spółką OLT skrzynki pocztowej pod nazwą Józef Bąk. Jak sobie panie premierze syn da radę gdyby okazało się, że to Józef Bąk wysyłał do OLT dane o stawkach za usługi lotnicze dotyczące WIZZ Air?A może martwię się niepotrzebnie bo śladów tego przekazywania nie ma? Jest tylko oświadczenie pana P., który zawsze je może odwołać. A sporo wody upłynęło od ujawnienia tych sensacji zanim ABW wkroczyło do spółek pana P. celem zabezpieczenia dokumentacji. Szkoda, że nie uczyniono tego wcześniej dla jasności obrazu.
Pojawiły nam się też dwa okazy w jednym (bliźniaczki): wnikliwy minister i niewinny generał:. Zdaniem Jacka Cichockiego, generał Marian Janicki nie odpowiada za katastrofę smoleńską, a wizyta prezydenta była przygotowana tak, jak inne podróże Lecha Kaczyńskiego.” Cichocki powołuje się na zwyczajowe postępowanie przy podróżach Prezydentów RP III RP w ramach tzw. przedsięwzięcia ochronnego.
A ponieważ „(..)wizyta Lecha Kaczyńskiego w Katyniu z roku 2007 r. miała status przedsięwzięcia ochronnego, czyli działania w sytuacji średniego zagrożenia.” To kolejny muchomorek sromotnikowy dla obywateli: prokuratura skierowała bardzo poważne zarzuty przeciwko Janickiemu. Jednym z nich było: ”- bezpodstawne zaniżenie stopnia zagrożenia każdej z obu wizyt”. A Cichocki przytacza „średni poziom zagrożenia”, jako argument wyłączający odpowiedzialność Janickiego!!!!
9 kwietnia 2010 r. o godz. 22: 00 Dyżurna Służba Operacji Sił Zbrojnych RP przekazała do Centrum Operacji Powietrznych w Warszawie informacje ozagrożeniu atakiem terrorystycznym jednego z samolotów Unii Europejskiej.”.Kontrwywiad ostrzegał przed wzmożoną inwigilacją służb rosyjskich. Tymczasem na lotnisku w Smoleńsku był jeden (oddelegowany do innych zajęć) przedstawiciel BOR! Nie wspominając o nadzorze pracy wieży kontrolerów na lotnisku.
Wcześniej miały miejsce także inne niepokojące wydarzenia” 7 kwietnia 2010 r. na stronach rządowych ukazał się niepokojący komunikat. Rządowy Zespół Reagowania na Incydenty Komputerowe CERT.GOV.PL poinformował o możliwości groźnych ataków informatycznych na pracowników administracji publicznej. Chodziło o e-maile od nadawców podszywających się pod Ministerstwo Obrony Estonii. Wiadomości zawierały pliki PDF z wirusami stanowiącymi zagrożenie dla komputerów i znajdujących się na nich danych.”
Zatem minister ostatecznie potwierdza wyrok Sądu: „Brak jest dowodów wskazujących, że szef BOR w swoich działaniach co najmniej godził się na wyrządzenie szkody w interesie publicznym bądź prywatnym. Nie działał w celu spowodowania katastrofy ani nie przewidywał i nie mógł przewidzieć takiego skutku”*.
Sad zignorował w swoim wyroku przejęcie przez Janickiego własnym zarządzeniem z 2009 roku „w którym zastrzegł, że "osobiście" będzie nadzorował czynności związane z ochroną prezydenta i premiera”, które według prokuratury kompletnie zignorował (brak łączności z ochroną i osobami ochranianymi). Na ten konkretny zarzut nie odpowiedział także prokuraturze nadzorujący służby minister Cichocki.
I tak co chwilę mózgi Polaków atakowane są przez dawki trucizny zawarte w publicznych enuncjacjach. Polityków, celebrytów, przedstawicieli organów państwa i sprawiedliwości, dziennikarzy i mędrców. Zaiste trzeba mieć końskie zdrowie psychiczne, żeby się w tym wszystkim połapać.
Nic dziwnego, że dzisiaj potrzebne są całe sztaby doradców od PR na każdym stanowisku żeby motłochowi potocznie zwanemu obywatelami móc wcisnąć każdy kit. Cienko zaczynacie prząść panowie. Jak widać z powyższego zestawienia „dla chcącego nie ma nic trudnego”. Niedługo panowie PR-owcy zabraknie wam wytrychów”. Przy takim przyroście wypływających skandalicznych informacji już sami się gubicie..
Dla uznających nadal sromotniki za prawdziwki –lecznicza dedykacja muzyczna
Inne tematy w dziale Polityka