Po szoku którego doznaliśmy 13-ego grudnia zaczęły spływać informacje od znajomych kogo zatrzymano. Najpierw chyba dowiedzieliśmy się o zamknięciu Zbyszka Lisa. Natalia nie wiedziała gdzie go zabrano(po jakimś czasie dowiedziała się, że jest internowany w Strzebielinku).Tego samego dnia dowiedzieliśmy się o zatrzymaniu Aliny Pieńkowskiej i małżeństwa Gwiazdów. Z uwagi na to, że prowadziliśmy z Lesiem cukiernię od 1979 roku nie należeliśmy do Solidarności, ale od strajku w stoczni staraliśmy się wspierać ruch jak się dało. Z wszystkimi wymienionymi (poza Aliną Pieńkowska o której losach wiedzieliśmy od znającej ją osobiście mojej przyjaciółki lekarki) mieliśmy kontakt przez wspólnych znajomych.
Po kilku dniach dowiedzieliśmy się o losach Karola Krementowskiego. Opowieść o próbie zatrzymania Karola i późniejsze wydarzenia nadawałaby się na scenariusz tragikomedii.
Zimową porą Teresa i Karol zabierali do mieszkania (kilkaset m obok naszego domu) swoje owczarki niemieckie, które przez pozostałe pory roku mieszkały w ich sadzie. Kiedy jeszcze przed godziną 12 –tą milicja zaczęła walić do drzwi ich mieszkania psy zaczęły głośno szczekać, a Teresa nie straciła głowy tylko otworzyła okno i zaczęła krzyczeć- było późno, panowała cisza więc bezpieka się wycofała. Po pierwsze nie chcieli jeszcze robić szumu a po drugie wycofali się po posiłki uznając, że mogą mieć problem z psami.
W tym czasie Karol uciekł z domu. Jak się później okazało przechowywało go kilkaset metrów dalej w mieszkaniu starsze małżeństwo emerytów. Nie wiedzieliśmy gdzie się ukrywa, ale około wiosny wiadomo było że Karol psychicznie i fizycznie: „siada”, więc trzeba go gdzieś wywieźć. Przyjaciele znaleźli gęsiętnik położony na wsi niedaleko Żukowa gdzie pojawienie się pracownika do pracy nie musiało wzbudzić zainteresowania.
Przygotowania do przewozu przez Lesia i Marka to było wielokrotne sprawdzenie trasy, rozeznanie licznych punktów kontroli i przygotowanie scenariusza na wypadek gdyby jednak ktoś chciał ich zatrzymać. Tak naprawę to mieli szczęście, że im się udało bo spiskowcy z nich byli raczej marniJ Pierwotnie mieli dokonać przewozu 1 maja, potem zmieniono datę na 3 maja. W ostatnim momencie dowiedzieliśmy się skąd Karola należy zabrać. Potem oczywiście nie usiłowaliśmy się z nim spotykać, żeby nie spalić kryjówki.
Szczegółów tego, co Karol robił po ujawnieniu się późną jesienią 1982 roku nie znaliśmy. Bo zasada była taka jak nam powiedziano: im mniej ludzi wie co kto robi, tym mniejsze niebezpieczeństwo wpadki. Doskonały przykład opisał Freeman w swojej notce: mimo, ze znał swój „kontakt „na ulotki dopóki nie została przeprowadzona procedura ustalona do rozpoznania nie doszło do realizacji przekazania bibuły. W tym czasie już było wiadomo, że nikomu nie można do końca ufać. Jedni pękali po zatrzymaniu bądź zwolnieniu, inni byli wprowadzeni w struktury związku…
Przypominam o tym po zmieszczeniu wczoraj przez Piotra Piętaka oskarżającego Jarosława Kaczyńskiego o kłamstwa co do jego działalności.
W ES można od dawna przeczytać czym zajmował się Jarosław Kaczyński w Stanie Wojennym i po nim. Z oświadczenia wydanego przez pana Piętaka z okazji odmowy przyjęcia odznaczenia z rąk Lecha Kaczyńskiego w 2009 roku może dowiedzieć się „ (..)że po formalnym zdelegalizowaniu "Solidarności" w 1982 r. i wyjściu na wolność w 1983 r. zaprzestał on działalności podziemnej. "Wiem, że moja postawa jest - być może - godna potępienia, ale nie zamierzam dzisiaj po latach - wzorem niestety wielu znanych mi ludzi - jej zakłamywać" - czytamy w oświadczeniu.
I chwała mu za szczerość w tej materii. Tyle, że uzurpowanie sobie do zaprzeczenia faktom z cudzej działalności w tym okresie jest nie do przyjęcia. Chyba, że jest to atak na Jarosława Kaczyńskiego. Wtedy jest to atak najbardziej pożądany i godny nagłośnienia. Ten ”nieudacznik, mały niewiele znaczący” człowiek zabiera tyle miejsca w przestrzeni informacyjnej aż dziw. Nie może dziwić natomiast jeśli jest wręcz przeciwnie i należy go zwalczać. Jak z okazji wczorajszego marszu czynią tą z upodobaniem media i niektórzy „koledzy” z Solidarności.
Dla mnie 13 grudnia to dzień w którym kolejny raz totalitarna władza pokazała gdzie ma wszelkie prawa obywatelskie, bez względu na skalę braku akceptacji swoich poczynań. 10 000 000 Kowalskich- członków Solidarności można było unicestwić jednym ruchem. To było preludium do warunków na jakich doszło do ugody w Magdalence.
Między Stanem Wojennym a Magdalenką zginęło wielu ludzi niepokornych. Wielu zostało pobitych, innych wsadzano do więzienia. Trwało zastraszanie poprzez uderzenia starannie wybrane i potem nagłośniane. Za każdy razem sprawca nie został osądzony. Także w przypadku błogosławionego Księdza Jerzego. O wielu ofiarach SW nie wiemy- ilu zmarło z powodu braku możliwości wezwania pomocy(wyłączenie telefonii).
Inna kategorią ofiar zostali ci, którym udało się wszczepić strach przed działaniem przeciwko władzy, bez względu na co czyni, bo owa władza ma w reku takie atrybutu przymusu, że zawsze może zniszczyć. W dodatku może zostać zawsze bezkarna.
I tu mamy powód dla jakiego wczorajszy marsz w dniu upamiętniającym miał głęboki sens. Ostatnie wydarzenia ze zwolnionymi dziennikarzami pokazały jak w soczewce jak bardzo media mogą być zależne od władzy. Wcześniej sygnałem ostrzegawczym był telefon Arabskiego do PAP. Afera Amber Gold pokazała stopień uwikłania wymiaru sprawiedliwości ( przy bezczynności służb) w zależności z władzą. Postawa policji w trakcie Marszu Niepodległości w roku ubiegłym i bieżącym. Wróćmy do zachowania służ porządkowych z czasów walki o Krzyż na Krakowskim Przedmieściu. Przykłady można mnożyć. Żaden z bulwersujących przykładów nie został poddany krytyce przez władzę, a liczba zamiecionych, głośnych afer nigdy nie doczekała się rozliczenia.
Stan Wojenny z 1981 roku był efektem powszechnego sprzeciwu Polaków przeciwko działaniu przez nominalnie polską władzę na szkodę Państwa i Obywateli. Sprawcy tego działania nigdy nie zostali ukarani. Pamiętając o tym nie możemy spokojnie patrzeć na to, że mimo pewnych swobód jakie dzisiaj mamy- nadal zmuszani jesteśmy do akceptacji państwa władzy a nie obywatela. Przeciwko temu walczyły wszystkie ofiary SW. I dlatego należało uczcić ich pamięć nie tylko przez wyczytanie części nazwisk, ale masowe i głośne powtórzenie- jakże aktualnych- postulatów. Z którymi walka doprowadziła do wydarzeń 13 grudnia i późniejszych lat w których systematycznie przetrącano kręgosłupy niepokornych.
http://www.ivrp.pl/viewtopic.php?p=304881
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114873,4746698.html
http://www.portalpomorza.pl/artykul/23584/zbignie-lis-wyjasnia
http://niniwa2.cba.pl/panie_wachowski.htm
http://kobieta.wp.pl/kat,26251,page,3,title,Zona-meza-stanu-wojennego,wid,10654405,wiadomosc.html
Inne tematy w dziale Polityka