Jeśli ktoś chce zrozumieć kult (i powód jego trudnej zniszczalności) Wałęsy powinien bezwzględnie przeczytać najnowszą książkę Piotra Semki „Za a nawet przeciw. Zagadka Lecha Wałęsy.
To lektura obowiązkowa dla świadków wydarzeń. A szczególnie polecam to tym, którzy do dzisiaj lekko powiadają (oceniając Bolka a równocześnie ikonę protestów): zrobił kiedyś jakiś błąd, ale był wielki. I stanowi naszą światową Ikonę polskiego buntu.
W zasadzie wystarczyłoby tutaj zacytować fragment recenzji Piotra Zaremby: (…) „Powstał wielobarwny portret Wałęsy i odpowiedź na którzy z dawnego prezydenta usiłują przyrządzić nam „pierwszego świątka III RP”. Semka umie sobie z taką umysłowa tandetą poradzić”. Albo Bronisława Wildsteina; (…) Semka zdystansował się od jakichkolwiek wstępnych założeń oraz osobistych sentymentów, aby odsłoni c losy najważniejszej postaci naszej najnowszej historii”.
To także lektura dla pokolenia wychowanego w fałszywym obrazie istoty zrywu Solidarności lat 80-tych, przysłoniętego liftingiem Jednego, Złotego Cielca podanego na tacy masom Polaków jako tego, który jednoosobowo prawie reprezentował najlepsze cechy „10 mln Kowalskich” lat osiemdziesiątych.
Piotr Semka był dziennikarzem licealnej gazety w roku 1980. Fascynacja misją powodowała, że znajdował się często jako bezpośredni obserwator ówczesnych wydarzeń. I jak wielu Gdańszczan został zauroczony naturalną charyzmą robotniczego Wodza. Później, jako dziennikarz różnych mediów nadal towarzyszył najważniejszym politykom tamtych lat. Dopiero po 90 roku do wielu z nas dotarło, że zręczny trybun ludowy to także cwany krętacz, który bez sentymentu potrafi wyrzucić ze swojego otoczenia każdego, kto nie pasuje ludziom, od których było (z różnych powodów) chwilowo lub na trwałe – zależne jego prywatne powodzenie. I jak ważny w całym życiu Wałęsy był motyw jego osobistej satysfakcji finansowej.
Mam wrażenie, że Piotr Semka przez tę książkę próbuje zrozumieć własne fascynacje robotniczym guru. Pomógł także uporządkować podobne uczucia także i mnie, która jak dziesiątki tysięcy innych gdańszczan wystawałam przed oknami mieszkania Wałęsów na gdańskiej Zaspie. Możemy także prześledzić w tej książce skutki „mitu Wałęsy” w postaci kolejnych zmian na scenie politycznej.Obserwowanej przez Semkę z bliska i pozycji dziejopisarza. Zrozumieć role obozu Michnika, poznać skutki działań grupy doradców sierpniowych (Mazowiecki, Geremek), zrozumieć postawę Kuronia.
Poznać prawdziwe przyczyny prób uśmiercenia pamięci o krystalicznie czystych intencjach Matki Solidarności śp. Anny Walentynowicz. W efekcie mamy okazję prześledzić jak i dlaczego ideowy zryw milionów Polaków (porównywalny w skali i przyczynach z Ruchem Ghandiego) doprowadził nas do molarnego bagna Anno Domini 2013.
To książka niezwykle ważna dla każdego Polaka.
Jestem przekonana, że ważne jest aby poznać równolegle (w kolejności dowolnej) książkę Sławomira Cenckiewicza „Wałęsa człowiek z teczki”. Cenckiewicz tym razem w lżejszej, beletrystycznej formie przybliża nam biografię Wodza. Jedna z tez tego opracowania wywraca do góry nogami wszelkie próby relatywizacji podpisu Wałęsy z grudnia 1970 roku. Wg aktualnej wiedzy historyka wszystko bowiem wskazuje na to, że podpis dokumentów o współpracy był tylko sformalizowaniem roli Wałęsy w tragicznych Wydarzeniach Grudniowych z 1970 roku ustalonej z bezpieką wcześniej. Idą tropem tej informacji łatwo zrozumieć, dlaczego Wałęsa 14 grudnia witał swoich kolegów stoczniowców z okna Komendy Miejskiej MO przy ówczesnej ulicy Świerczewskiego. Dlaczego łatwo mógł tam wejść. Wszak „swoich i przysposobionych „ się nie obawiano….
Nie powinno się obu książek porównywać. One mają zupełnie inne przesłania. I są absolutnie kompatybilne.
Panowie, dziękuję!
Inne tematy w dziale Kultura