„Dlaczego owe wspaniałe zastosowania nauki, które oszczędzają nam pracy i ułatwiają życie, w tak niewielkim stopniu czynią nas szczęśliwszymi? Odpowiedź jest prosta: ponieważ wciąż nie nauczyliśmy się z nich rozumnie korzystać”(Albert Einstein)
Ostatnie strzelaniny policji w dwóch miastach mają na tyle niewiele wspólnego ze sobą, że nie powinny być podobno ocenianie. Przypadek agresora ulicznego:, jeśli policja nie miała przy sobie paralizatora i warunków do jego użycia- strzały były racjonalną konsekwencja wydarzeń. Agresor miał niebezpieczne narzędzia, nie reagował na wezwania policji i strzały pod nogi. To, że uciekał w momencie trafienia nie ma znaczenia. Mógł bowiem stanowić zagrożenie dla przypadkowych przechodniów i należało mu to uniemożliwić.
W przypadku wydarzeń w szpitalu w Rudzie Śląskiej może zachodzić podejrzenie znacznego przekroczenia progu racjonalności użytych wobec pacjenta środków bezpośredniego przymusu. Pytanie: jak mogło do tego dojść?
Kilka lat temu znajoma lekarka (ordynator oddziału neurologii) opowiadała mi historie związane z interwencjami lekarzy neurologów na oddziałach chirurgicznych z powodu nadmiernego pobudzenia pacjentów. Połączonych z agresją.. Przyczyny takiej reakcji pacjentów były różne: alkohol, dramaty osobiste. Ale często przypadków były to nieswoiste reakcje na narkozę podaną pacjentowi podczas operacji(tzw. delirium pooperacyjne). Chirurdzy w takich przypadkach podpierali się wiedzą neurologów. Zdarzały się jednak przypadki, w których na pomoc w opanowaniu pacjenta stanowiącego zagrożenie dla innych pacjentów i personelu szpitalnego dochodziło do konieczności wezwania sanitariuszy ze szpitala psychiatrycznego w asyście policji. Zazwyczaj takie wsparcie było konieczne, gdy na terenie szpitala był tylko dyżurny personel szpitala. A pacjent był w stanie agresji wykluczającym obezwładnienie go cele podania środków uspokajających.
Zdarzały się jednak prośby o pomoc w sytuacjach, w których lekarze i pielęgniarki ulegali sami pobudzeniu z powodu strachu przed „wariującym” pacjentem i wzywali na pomoc neurologa do kuriozalnych przypadków.
Pewnej nocy na oddział chirurgii została wezwana młoda, drobna lekarka z neurologii. Do pobudzonego pacjenta, który mimo zakazów pooperacyjnych usiłował wstać. Na zakaz pielęgniarki i lekarza nie reagował. Przywiązano go bandażami do łóżka i podano relanium. Pacjent porozcinał bandaże nożyczkami leżącymi na jego stoliku i wybiegł na korytarz. Dyżurny chirurg (facet 1.80 m/90 kg ) wezwał na pomoc koleżankę –neurologa. I zamknął się w swojej dyżurce. Podobnie uczyniły 2 pielęgniarki dyżurne. W tym momencie na oddział dotarła wezwana na pomoc lekarka. Korytarz był pusty. Nie było nigdzie widać szalejącego pacjenta. Jej uwagę przykuły jednak jakieś ciemne ślady na podłodze, które wiodły do znajdującej się na korytarzu łazienki. Po rozpoznaniu, że nie jest to bynajmniej krew..lekarka otworzyła drzwi …A tam zdesperowany pacjent siedział po prostu na toalecie. Okazało się, że pacjent nie był w stanie skorzystać z tzw. basenu szpitalnego. Był na tyle zestresowany i zawstydzony własną nieudolnością, –że doszło do opisanej sytuacji. To była tragikomedia z pozytywnym zakończeniem. Wnioski z tej historii można przyłożyć jak „wzorzec” do dramaty w Rudzie śląskiej.
Tam też mamy pacjenta po operacji. Agresja nie występuje bez wcześniejszych, łagodniejszych symptomów. Lekarze widocznie je przeoczyli, reagując w podobny jak w tej historii z happy-endem. Tyle, że nie wezwali pomocy medycznej ze wsparciem policji, a samą policję.
Policja otrzymała wezwanie do niebezpiecznego, uzbrojonego ”osobnika”, który stanowił zagrożenie dla pacjentów i personelu szpitala. Ba, podobno ukrył się w piwnicy. Zobaczyły ślady jego agresji w postaci porozbijanego szkła w kuchni na oddziale. Nie znamy szczegółów czy np. pacjent wcześniej nie odgrażał się wolą zabicia każdego, kto się do niego zbliży. Policja zatem strzela do uzbrojonego osobnika. Skutki są dramatyczne. Mimo podjęcia próby ratowania – pacjent umiera.
Jeśli w tym przypadku nie było wskazań, że np. pacjent był de facto zdeterminowanym przestępcą (który z jakichś powodów postanowił nagle uciec ze szpitala nie licząc się z ofiarami na drodze ucieczki) to wszystko wskazuje na to, ze stał się ofiarą niekompetencji jednej strony a z drugiej wyolbrzymionego strachu swoich lekarzy. A także niewłaściwej decyzji o użyciu ostrej broni przez policję. Policja jadąca na interwencję do szpitala wezwana do pacjenta wina być wyposażona zarówno w paralizator jak i np. broń na kule gumowe. O skali zaniedbań lekarzy i policji przesądzą takie szczegóły jak: sposób opisu wydarzeń przy wezwaniu policji (czy policja wiedziała, że agresorem jest pacjent szpitala), okoliczności w jakich doszło do użycia broni ostrej. A także dokładne odtworzenie stanu pacjenta z jego historii choroby oraz zeznań innych pacjentów na temat jego wcześniejszego zachowania. Lekarzom z tego oddziału należy zadać pytania: czy znany im jest termin delirium pooperacyjne? I dlaczego nie wezwali sanitariuszy ze szpitala psychiatrycznego?
Lekarz tego szpitala udzielający wywiadu zapewnił opinię publiczną o zgodności wszelkich działań z obowiązującymi procedurami. Policja też podpiera się własnymi.
W wyniku zastosowania procedur pacjent został zabity w miejscu, w którym oczekiwał ochrony swojego życia. Wnioski mogą być dwa z tej historii; albo procedury są niebezpiecznie niewłaściwie sformułowane. Albo uznać, że mechaniczne ich stosowanie bez użycia własnego mózgu do analizy jest tak samo karalne jak ich niezastosowanie. Procedura nie opisze każdego przypadku. Nie zwalnia stosującego od myślenia i właściwego spożytkowania niezbędnej wiedzy. Lekarskiej i policyjnej. Mamy najbardziej dramatyczny przykład do jakich skutków może taka postawa doprowadzić: do śmierci człowieka.
http://www.dw.de/narkoza-więcej-skutków-ubocznych-niż-myślimy/a-15736026
http://fakty.interia.pl/galerie/polskalokalna/strzaly-w-szpitalu-nie-zyje-pacjent-zdjecie,iId,1528842,iAId,122233?parametr=fakty_dol#utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=other
http://www.anestezjologiairatownictwo.pl/archiwum/2007_03_pooperacyjne_delirium.pdf
Inne tematy w dziale Społeczeństwo