Znowu zawalił się sufit w Parlamencie Europejskim.
Obok sali plenarnej runął kawałek sufitu wielkości 150 cm x 150 cm. Ponieważ było to 12 grudnia w sobotę, nikomu się nic nie stało, ale gdyby to był poniedziałek, w tej części budynku mogłoby przebywać ok. 100 osób!
Był to kolejny przypadek po tym, jak 7 sierpnia 2008 r. poleciało kilkadziesiąt metrów kwadratowych w sali plenarnej Parlamentu Europejskiego.
Od tamtego czasu trwa operacja "dostosowania do norm" metalowego sufitu znajdującego się w całym budynku, gdzie mieści się sala plenarna. Przy okazji wyszły na jaw wady w powłoce ognioodpornej konstrukcji nośnej budynku. Właśnie w tej, poddanej badaniom części budynku, puściła kolejna sufitowa podwieszka.
Wszczęte postępowanie sądowe ma określić zakres odpowiedzialności wykonawców, architektów i innych podmiotów zaangażowanych w pierwotną budowę, jak i firmy ubezpieczeniowej. Budynek oddano do użytku w 1999 roku, więc w momencie pierwszej katastrofy budowlanej był jeszcze objęty 10 letnią gwarancją.
Pilne prace remontowe nie mogą jednak być w pełni realizowane, gdyż ocenia się dalej stan wszelakich "braków". Koszt naprawy po pierwszej katastrofie oszacowano na 3,8 mln euro.Uwzględniając kolejną i spowodowane przez to dodatkowe opóźnienia, mówi się, że szkody wzrosną o następne 1,4 mln euro. Pełne oszacowanie kosztów prac "dostosowania do norm" nie jest na dziś w ogóle możliwe.
Ponoć w przypadku pożaru mielibyśmy 20 minut na opuszczenie budynku, gdyż po tym czasie cała konstrukcja mogłaby się zawalić. Trudno nawet sobie wyobrazić ewakuację kilku tysięcy ludzi w tak krótkim czasie...
Niemniej jednak komisja ds. bezpieczeństwa zezwala nam na kontynuowanie eksploatacji budynku, a ustawione wokół sali plenarnej rusztowania i podwieszone siatki najwidoczniej stały się juz częścią dekoracji.
Prace badawcze i diagnostyczne mają zakończyć się w pierwszym kwartale 2010 r. Wtedy też opracowany zostanie szacunkowy koszt operacji, o ile oczywiście w międzyczasie nie zdarzą się kolejne niespodzianki...
Z pozdrowieniami z walącego się powoli Parlamentu Europejskiego w Strasburgu,
Lidia Geringer de Oedenberg
Inne tematy w dziale Rozmaitości