Dużo czasu musiało upłynąć zanim zdecydowałam się wszystko przelać na "papier". Wszystko zaczęło się dwa lata temu. Nagła śmierć mojego brata. Dramat. Czas stanął w miejscu a ja rozpadłam się na mln kawałków... Rozpacz, gniew, niezrozumienie tego co się stało i tysiące pytań bez odpowiedzi. Trudny czas...
Przygotowania do pogrzebu, uważałam, że to jakaś abstrakcja... Wybieranie dla Niego miejsca na cmentarzu było horrorem... Wybranie dla Niego trumny-to już było dla mnie za dużo, tego progu nie dałam rady przejść.
Jak sobie z tym poradzić? Hmmm... A jest to możliwe?
Chciałam udowodnić sama sobie, że jestem twarda. Pocieszałam każdego, głównie rodziców. Narzuciłam na siebie kotarę zakazów okazania żalu, słabości i bezsilności. Czy się udało? Czasem tak, czasem nie? Nauczyłam się dusić to w sobie... Kiedy przyjaciółka zadała mi pytanie: "Jak Ty się czujesz?". Zamarłam... Byłam w szoku, że kogoś to wogóle obchodzi. Po spotkaniu z Nią, wróciłam do domu i zaczęłam ryczeć.
Prędzej czy później bomba musiała wybuchnąć.... I wybuchła... Detonacja nastąpiła niecałe dwa lata po Jego śmierci...
Rozpadłam się... Wmawiałam sobie, że nie potrzebuję wsparcia, pomocy... Dam sobie radę sama. Gucio prawda!
Wszystko wróciło z podwójną siłą... Zaczęłam dawać cielska w pracy... Wszystko zawalałam, nic nie robiłam w terminie... Odeszłam.
Nie miałam sił by wstać, umyć się, ubrać... Gdy telefon dzwonił-nie zawsze chciało mi się go odebrać. Natomiast miałam siłę, by ciągle udawać, że wszystko jest w porządku.
Wszystko mnie drażniło, notorycznie wybuchałam płaczem z byle powodu... Gdy to piszę-mam szklanki w oczach...
Dobijające były telefony od mamy: " Rzadko przyjeżdżasz, masz nas w dupie"... Jestem w szoku, że nie połamałam zębów od ich zaciskania...
Depresja, załamanie nerwowe... Nikomu tego nie życzę...
Problemy z pracą, problemy finansowe, problem z samą sobą...
Dlaczego o tym piszę?
Dla Twojej świadomości. Depresja-to nie Twoja wina. Nie ma też nic złego w tym, kiedy głośno powiesz: "NIE MAM SIŁY!"-MASZ DO TEGO PRAWO!
Złote rady pt. "trzymaj się"- moje pytanie "czego mam się trzymać?",
"Wszystko będzie dobrze"-sama mogę to sobie powiedzieć.
Każdy ma prawo do popełniania błędów, do słabości, krzyku, płaczu i opadnięcia sił. Każdy ma też prawo do normalnego życia, do proszenia o pomoc i poczucia, że jest ważny.
Nikt nie jest lepszy od Ciebie. Każdy z nas ma te same narzędzia-kwestia tego kto i jak będzie się nimi posługiwał.
Uwierz w siebie. Wiem... to nie jest łatwe-sama mam z tym problem, lecz cały czas się tego uczę.
Śmierć-to nieodłączny element naszego życia... Nie da się go pominąć. Nigdy nie wiadomo kiedy przyjdzie ten dzień... Czy należy jej się bać? Myślę, że nie, to koniec a zarazem początek czegoś nowego.
Ściskam
Inne tematy w dziale Rozmaitości