kierownik karuzeli kierownik karuzeli
572
BLOG

Film - Borg/McEnroe. Między odwagą a szaleństwem. Plus kilka uwag o polskim tenisie

kierownik karuzeli kierownik karuzeli Tenis Obserwuj temat Obserwuj notkę 9

Producenci reklamują ten film, jako historia życia najwybitniejszych tenisistów wszechczasów. I tu mam wątpliwości, czy Borg i McEnroe są rzeczywiście tenisistami wszechczasów. Każda epoka ma swoich herosów tenisa. Dziś pewnie wyobraźnię tenisowej publiczności zaprząta Roger czy Nadal. Lecz film jest produkcją skandynawską, wiec nic dziwnego, że dla nich najlepszym tenisistą, nawet tenisistą wszechczasów, jest właśnie Szwed Borg. I właśnie ten film jest tak skonstruowany, że głownie pokazuje młodego Borga w retrospekcjach, i potem, jako ukształtowanego zawodnika w trakcie meczu na Wimbledonie w roku 1980.  To było jego piąta wygrana z rzędu na tym trawiastym korcie. Wygrywał też kilka razy szlemy na kortach mączkowych, np. French Open, co oczywiście świadczy o wszechstronności tego zawodnika.  

 W sposób skrótowy pokazany jest przeciwnik Borga, to znaczy McEnroe. Tych dwóch zawodników różni prawie wszystko.  McEnroe, wychował się w dobrze sytuowanej amerykańskiej rodzinie, typowy przedstawiciel Upper Middle class.  Rozpieszczony a nawet rozwydrzony.  Zaś o Bergu pada określenie, że „ pochodzi z przemysłowego miasta” I jedna czy dwie sceny z rodzinnego domu, czy mieszkania, pozwala nam wnioskować, że rodzinie Bergów raczej się nie przelewało. A i sam Borg, jako młody chłopak traktował drzwi do komunalnego garażu, jako tenisową ściankę.   I jeszcze jest taka scena, dosyć upokarzająca, trenerzy wzywają matkę Borga i sugerują jej, aby zabrała synka, ponieważ tenis jest sportem dla gentelmanów, a jej syn nie potrafi z klasą ani wygrywać ani przegrywać.  Młody Borg rzeczywiście zachowuje się jak barbarzyńca. Każda klęska go irytuje. Klnie, łamie rakiety. Zachowuje się tak, że rodzice jego przeciwników stanowczo protestują.

Ale właśnie ta wściekłość, ta niezgoda na kulturalne przeżywanie porażki, jest właśnie tym, co zaintrygowało trenera Lennarda, Bergelin I od tej pory, ten trener, będzie towarzyszył Borgowi praktycznie do końca jego kariery zawodniczej. I właśnie to jest w tym filmie fascynujące. W filmie a także i w życiu. Coś, co jest dla wielu ludzi jest barierą nie do pokonania. Jakimś przekleństwem, fatum, może stać się także wyzwoleniem. Coś, co jest dla nas balastem, może także dodać nam skrzydeł.  Tak może się stać, gdy spotkamy swojego trenera, mentora, a nawet pokuszę się na na stwierdzenie – ojca. Bo takim trenerem- ojcem stał  się dla Borga, Bergelin. Dlaczego właśnie tak, dlaczego aż tak patetycznie to nazywam? Co takiego dał swojemu podopiecznemu Bergelin? Tą najważniejszą  naukę  będącą  zarazem głównym przesłaniem filmu, można sformułować tak:  Zanim wygrasz z przeciwnikiem, najpierw musisz wygrać z sobą.

To pewnie ważne przesłanie w każdym sporcie,  lecz w tenisie, sporcie na wskroś indywidualnym, to przesłanie jest jak 11 przykazanie.  Okiełznanie własnej emocji, stresu, zwątpienia, a co najważniejsze, utrzymanie koncentracji, to sprawa najważniejsza dla każdego tenisisty, który marzy o profesjonalnej karierze.  Dzieci, gdy zaczynają grę a raczej zabawę tenisową eksplodują po prawie każdej wygranej piłce. Krzyczą- come on!  Albo też  …  po przegranej,  schodzą  z płaczem z kortu.  Zaś zawodnik profesjonalny stara się utrzymać emocje na wodzy. A szczególnie ci najlepsi.  Dopiero, czasami, po wygranym gemie, czy secie, wyrażają swoja radość.  Tak to już jest, ale zarazem tak nie jest, ponieważ w tenisie bardzo trudno o ogólną zasadę.  Czego dowodem jest właśnie McEnroe.  Który reaguje bardzo żywiołowo  na każdą piłkę.  W filmie,  tenisista  ten pokazany jest  także       w scenach retrospekcyjnych.  Na rodzinnych przyjęciach widzimy go,       jako rozpieszczone dziecko bogatych rodziców. Jak to ukształtowało jego charakter, trudni powiedzieć … W każdym razie, na korcie McEnroe zachowuje się skandalicznie. Kłóci się sędziami i widzami, lży przeciwników.  Można powiedzieć, że nigdy na swojej drodze, nie spotkał, takiego trenera jak Bergelin.  Ale mimo wszystko, wcale mu to nie przeszkadza.  Paradoksalnie, ten rodzaj nieokiełznanej emocji pozwala mu grać i co najważniejsze wygrywać.  Mamy wiec dwóch bardzo różnych zawodników, o całkowicie różnym profilu osobowościowym.  A zatem metoda treningowa dobra dla jednego zawodnika, wcale nie musi oznaczać, że musi być trafna dla drugiego.

 

Relacje zawodnik – ojciec czy matka.  Zawodnik – rodzina, w tenisie są bardzo istotne.  I prawdopodobnie w innych dziedzinach sportu nie występują z taką intensywnością.  A wynika to z faktu, żeby mieć jakiekolwiek osiągnięcia w tenisie, treningi należy rozpocząć w wieku 6-9 lat. Nie ma dziecka na świecie, które w wieku 6 lat, powie – tato chce grac w tenisa. Jeżeli już, to bardziej w jakąś popularną grę zespołową.  A raczej dzieje się tak, że  to rodzice czy dziadkowie „ zakażeni” tenisem, prowadzą kilkuletnie dzieci na pierwszy trening. Który ma  raczej charakter przedszkola,  gdzie gra się dużymi gumowymi piłeczkami i „ łapie się „ timing.  Osoba, która nie gra w tenisa, myśli, że tenis jest dziecinnie prosty, ot, po prostu odbijamy piłeczki. Tak nie jest. Przy serwisie, ( nawet 160 km/godz.) taka osoba nawet by się nie poruszyła, a co dopiero dobrze zareturnowała.   Oglądając z boku tenis, wydaje się, że to prosta gra, ale tak naprawdę jest to jeden z najtrudniejszych technicznie sportów.  Wymagający wieloletniej praktyki i setek tysięcy odbitych piłek.

W Polsce to spojrzenie na tenis, jako na pewien typ rodzinnego hobby czy nawet biznesu także jest widoczny.  Siostry Radwańskie były motywowane przez ojca i dziadka. I to, co miało swoja wartość na początku ich kariery, potem stało się balasem. A kiedy siostry Radwańskie stały się dojrzałymi tenisistkami, właśnie głównych ich wyzwaniem było uwolnienie się spod trenerskiej kurateli ojca.  Inna „ nasza” tenisistka Wożniacka, nawet teraz, jako dojrzała tenisistka na mecze jeździ z swoim ojcem – trenerem.  I paradoksalnie to jest dla niej dobre. Sądząc po sukcesach, jakie odnosi.    Zaś Angelika Kerber, niemiecka tenisistkę, o polskich korzeniach do tenisa skłonili ja dziadkowie mieszkający w Puszczykowie pod Poznaniem. W Puszczykowie, gdzie aktualnie jej dziadkowie maja akademie tenisową  o nazwie „ Angie”  i tam ich wnuczka trenuje przed każdym ważnym turniejem.    

Wracając do filmu.  Obserwując sceny retrospektywne   Bergelina z młodym Borgiem, w zasadzie nie widzimy typowej praca trenerskiej szlifującej forhend czy serwis, a bardziej praca kształtującą osobowość i charakter. Ponieważ kluczem do sukcesu szwedzkiego tenisisty była właśnie zamiana frustracji w koncentracje.  W tenisie, koncentracja, i to przez cały mecz, potrzebna jest  w najwyższym stopniu. To właśnie jest ta granica, dzielący tenis juniorski od zawodowego.  Utrzymanie koncentracji, ta przysłowiowa „ chłodna głowa” jest zagrożeniem, a zarazem szansą dla tenisistów …  Co z tego, że mamy skuteczny  forhend, ale tylko przez 5 min. Mecz gra się do ostatniej wygranej piłki.  W tenisie nie ma remisu, ani nie ma sytuacji, że „ dowozimy wynik” Gra się do ostatniej wygranej piłki, nawet jak wygrywamy 6: 0 i 5: 0 oraz 40: 15 w ostatnim gemie.

 Drobna dygresja, pewnie widzimy, że na meczu tenisowym za zawodnikami ganiają chłopcy czy dziewczyny z ręcznikami. I jeszcze kolejni, ci do podawania piłeczek. I chociaż jak to się mówi, tenis jest sportem dla gentelmanów, nigdy zawodnicy nie dziękują za podany ręcznik, czy piłkę. Nawet nie nawiązują kontaktu wzrokowego. A wynika to z potrzeby uzyskania absolutnej koncentracji.  Tak samo wielu zawodnikom przeszkadza błysk flesza aparatu. Czy przemieszczanie się publiczności w trakcie meczu… Czyli na kortach panuje całkowicie inna atmosfera, niż powiedzmy, na stadionie piłki nożnej.  Ale właśnie taki jest tenis… Potrzebuje ciszy i skupienia.

Ta zamiana frustracji w koncentracje, przemodelowanie swojej psychiki, ma swoją cenę.  Może nawet tragiczną cenę.  Borg już, jako dorosły ukształtowany człowiek,  żyje jakby poza życiem.  W filmie odnosi się wrażenie,  że nie podlega już żadnym ludzkim emocjom.  Jest obok albo ponad życiem. Niczym doskonały tenisowy robokop. Jednakże  małe uzupełnienie, ta diagnoza jest  prawdziwa a zarazem fałszywa.  Ponieważ     w Borgu wszystko aż kipi, tylko,  że ten ogień  jest starannie  schowany.    MacEnroe, to już całkowici inna osobowość. Bardzo żywiołowa wybuchowa. Jako zawodnik wdaje się w pyskówki. Klnie i obraża przeciwników.  Jednakże właśnie taki rodzaj – rozgorączkowanego tenisa - służy temu zawodnikowi.  Bo w tenisie oprócz koncentracji potrzebne jest także pobudzenie. Pobudzenie  rozumiane  także jako przeciwieństwo koncentracji.

W ramach tego pobudzenia, niektórzy zawodnicy podskakują, klepią się po udach. „ Zmuszają” organizm czy mięśnie do jeszcze jednego wysiłku.  McEnroe tą energię, czy to pobudzenie, brał z głębi siebie. Można nawet zaryzykować tezę, że jego organizm, niejako sam z siebie, poza świadomością wywoływał frustracje, kłótnie, pyskówki. To była ta jego metoda na koncentracje a zarazem na pobudzenie. Można powiedzieć „ dwa w jednym” Każdy znany trener czy zawodnik ma swoja receptę na koncentracje i pobudzenie.  Jedni przesadnie celebrują pewne czynności. Patrz Nadal, ustawiający sobie z wielka atencja, te swoje soczki i wody. Czy jęcząca Szarapowa. Te wszystkie złośliwe komentarze nabijające się jęków Szarapowej, właśnie świadczą o nierozumieniu psychologicznej strony tenisa.  U niej ten typ jęku, to rodzaj pobudzenia się, a także wentylowania płuc.  Szukanie rytmu zagrań.  Innym to może przeszkadza,  śmieszy.  Ale jej pozwoliło na wygranie mnóstwo pieniędzy na korcie. 

Zastanawiam się czy u nas mógłby powstać film o jakimś  tenisiście? Oczywiście z całym szacunkiem dla Fibaka. Janowicza, czy  sióstr  Radwańskich, nie mamy takich sław tenisowych jak Borg czy McEneroe.    Ale pewne mechanizmy budowania kariery, w tym sportowej osobowości są typowe dla każdego zawodnika. Tego  z pierwszej 10 ATP czy WTA, czy tych z odległych miejsc.  I kolejne pytanie - o czym miałby być taki  film?  Oczywiście znane są braki w finansowaniu młodych zawodników. Brak tanich i dostępnych kortów. Chociaż ostatnio w Polsce wybudowano, kilka nowych hal, to co z tego?  Jeżeli cena w sezonie zimowych za 1h wynosi 70 -100 złotych, to z pewnością jest to cenę zaporowa dla wielu fanów tenisa.  Ale sprawy finansowe znane są i nie chce o tym mówić…   Wiec naprawdę nie wiem, o czym miałby być taki film.  Myślę jednak, że zarazem taki film o - polskim tenisie - powinien być potraktowany, jako trampolina dla jakiegoś innego ważniejszego przesłania.  Jakiego? Doprawdy nie wiem…  

Chociaż, chociaż …  może i jest taki temat.  Na Salonie 24 dominują tematy polityczne.  Więc niech będzie polityka  plus tenis, plus handel ropą i to na wielką skale.  Przed ponad 10 laty na polskim rynku działała firma J&S   ( Jankilewicz i Smołokowski) Firma pośredniczyła w dostawach rosyjskiej ropy do Orlenu. Dość tajemnicza firma… a raczej bardzo tajemnicza firma.  Jak się wtedy mówiło, założona przez rosyjskich muzyków. ( Ciekawe z jakiej orkiestry…?)  Ludzie ci przez kilka lat finansowali turniej WTA rozgrywany na kortach warszawskiej Legii. Czy ta sympatia do tenisa u właścicieli firmy J&S wynikała z jakiś powodów marketingowych, czy z autentycznej pasji, trudno mi powiedzieć? Pewnie to i to. Lecz sytuacja. że polski tenis może finansować firma handlująca ropą na bardzo podejrzanych warunkach, wydaje mi się bardzo kontrowersyjne.  Ale tak to już jest…  Gdy państwo zamienia się w „ kamieni kupę” I jedynymi łaskawcami polskiego tenisa okazują się pośrednicy w handlu rosyjskiej ropy. Bogaci jak ci książęta z Arabii Saudyjskiej, chociaż sami ropy nie posiadali.  Tak … Ci tajemniczy panowie mogli przecież tą dodatkową kasę wydać na waciki, na kolejną posiadłość, wydali na tenisa.  Dziwne a zarazem  dobre.  

 

 

.

 

 

 

 

 

Link do mojego bloga Mój Blog

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Sport