Jak donoszą media, donoszące głównie na Jarosława Kaczyńskiego, Prokuratura Wojskowa odsunęła od śledztwa smoleńskiego człowieka, który pozwalał zachować nadzieję, że dochodzenie w sprawie największej katastrofy w dziejach Polski nie zakończy się tryumfem: ruskiej bajzelmamy, kierowcy na etacie generała BOR oraz Klicha, Tuska, Arabskiego, Strefy Zdekomunizowanej (pobieżnie, jeśli w ogóle) Sikorskiego wraz z całą armią urzędników typu Nr 9596* i kolejne, skomunizowanych do szczętu i nieodwracalnie, według najlepszych sowieckich wzorów.
Nieoficjalnie wiadomo, ze odsunięcie prokuratora Pasionka ma związek z „kontaktami z przedstawicielami obcych państw” (!) Chłopakom na posyłki z Prokuratury Wojskowej bywającym w Moskwie co kilka miesięcy nie podobają się Stany Zjednoczone. To znaczy nie podobają się od kiedy jakiś politruk na przyspieszonych kursach marksizmu-leninizmu za późnego Gierka czy wczesnego Jaruzela objawił im, że wszystko co złe od nich, to jest od Stanów, pochodzi. Amen. Nie pomogła transformacja i zmiana sojuszy. Stany twój wróg.
Z chłopakami na posyłki jest źle, ale nie na tyle, by wypowiadać pod nazwiskiem sądy, pod którymi podpisałby się tylko peerelowski mamut w mundurze udający oficera niepodległego państwa dwadzieścia kilka lat temu i wcześniej.
No bo z którejkolwiek strony tych „kontaktów z przedstawicielami obcych państw” nie ruszyć, jak nic wyłazi, że naszym sojusznikiem jest Rosja pułkownika Putina, a Stany Zjednoczone wręcz przeciwnie. Zgadza się panowie prokuratorzy?
A dobro śledztwa? Czy nie jest warto zwracać się o pomoc do każdego, kto jest w stanie przybliżyć nas do wyjaśnienia przyczyn katastrofy?
Tymczasem, jak donoszą media w chwilach wolnych od donoszenia na Jarosława Kaczyńskiego, prezydent Bul-Komorowski pojechał do Wrocławia strzelić parę gaf na forum jak najbardziej międzynarodowym. Przy okazji pan prezydent podrzucił do stolicy Dolnego Śląska laureatów jakiejś nagrody za to, co zwykle. To znaczy domyślamy się wnioskując po nazwiskach laureatów, że za to, co zwykle, bo wśród uhonorowanych ci sami, co zwykle ludzie honoru: Helena Łuczywo vel Lubetkin (copyright Michał Cichy), Adam Michnik, primo voto Szechter (nie widzę powodów żeby się wstydzić) oraz.... Strefa Pobieżnie Zdekomunizowana Sikorki.
Pomijam nadrektorstwo z Czerskiej, ale co u licha robi w tym gronie Strefa, było nie było urzędujący minister. Na moje, cała ta medalomania, wręczanie pucharów, dyplomów, statuetek i nagród jest, począwszy od urzędującego generał-kierowcy Janickiego (odznaka Dobrej Zasługi) dziwnie kojarzy się z próbą zrzucenia z siebie odpowiedzialności za tragiczne wydarzenia sprzed czternastu miesięcy.
Jakiś cwaniura robiący w pijarze za ciężki szmal z pieniędzy podatników wpadł na genialny pomysł, by ludzi, którzy nigdy w przekonujący sposób nie odpowiedzieli na pytanie jak doszło katastrofy pod Smoleńskiem, obwiesić medalami jak ruskie choinki, tak żeby przeciętny leming wiedział, co myśleć - Dostał medal, znaczy, że jest w porządku chłop i nie ma się co go czepiać. No i wręczają.
Problem może pojawić się za jakiś czas, gdy nasi laureaci z kręgów rządowych trafią za kraty. Jest to w tej chwili czysto hipotetyczna sytuacja, choć przecież nie nie możliwa do wyobrażenia sobie w przyszłości. Czy jako osadzeni będą mieli prawo paradować po więziennym spacerniaku z odznaką honorową na piersi. A dyplomy? Czy przyozdobią więzienne cele?
Nie, nie twierdzę, że oni wszyscy pójdą siedzieć. Teoretycznie cały czas maja szansę żeby się ze swoich działań sprzed i po katastrofie z 10 kwietnia sensownie wytłumaczyć. Tym bardziej szkoda czasu na nagrody.
Bo albo sensowne wyjaśnienia istnieją albo pójdą siedzieć. Tertium non datur, jeżeli Polska ma być praworządnym krajem.
*Kryptonim Tomasza Turowskiego, współpracownika wywiadu PRL a w III RP ambasadora tytularnego w Moskwie, którą to funkcję powierzono mu na dwa miesiące przed katastrofą smoleńską
