korek789 korek789
697
BLOG

Koniec przyjaźni IRA z Donaldem Trumpem czy koniec IRA?

korek789 korek789 Świat Obserwuj temat Obserwuj notkę 3

12 milionów dolarów ze Stanów Zjednoczonych. Tyle udało się oficjalnie zebrać irlandzkiej partii Sinn Féin, powszechnie uważanej za polityczne skrzydło „terrorystów z Irlandzkiej Armii Republikańskiej” w latach 1994-2014. Czy wśród darczyńców był także prezydent USA, Donald Trump? Wrogowie Trumpa twierdzą, że tak. Co więcej, w myśl dziwnej logiki sugerują, że Trump jest współodpowiedzialny za zamach dokonany przez IRA w 1996 r. w londyńskim kompleksie wieżowców Canary Wharf.

Na początku 1996 r. w konflikcie w Irlandii Północnej wciąż obowiązywało zawieszenie broni i trwały rozmowy pokojowe. Ale rząd brytyjski, zależny od unionistów, pragnących podtrzymania związku Irlandii Północnej z Wielką Brytanią stawiał warunek – jednostronne rozbrojenie Irlandzkiej Armii Republikańskiej, walczącej o zjednoczenie Irlandii Północnej z Republiką Irlandii. Ten warunek był dla IRA nie do przyjęcia i organizacja „niechętnie” ogłosiła zerwanie rozejmu.

9 lutego 1996 r. bomba z materiałem wybuchowym przywiezionym promem z Irlandii Północnej została umieszczona w Londynie w rejonie Canary Wharf. Jednym z użytych materiałów wybuchowych był Semtex pochodzący z Libii. O godzinie 17.30 IRA zaczęła serię telefonicznych ostrzeżeń o planowanym zamachu. W ostrzeżeniach powtarzało się słowo-kod znane zarówno IRA jak i brytyjskiej policji, które miało świadczyć o tym, że jest to faktycznie ostrzeżenie IRA, a nie jakiś żart. Policja londyńska dotarła do Canary Wharf około godziny 18 i zaczęła ewakuować teren. O 18.48 policja odkryła ciężarówkę z bombą. W pobliżu wciąż byli obecni dwaj kioskarze – właściciel kiosku Inam Bashir i jego pracownik John Jeffries. Policja twierdzi, że zaleciła im natychmiastową ewakuację, ale oni postanowili jeszcze zamknąć kiosk. Jak było naprawdę, czy dwaj mężczyźni zostali rzeczywiście ostrzeżeni przez policję, tego nigdy się nie dowiemy, bo obaj zginęli w wyniku eksplozji, która nastąpiła o godzinie 19.01. Byli jedynymi ofiarami śmiertelnymi.

W lipcu 2018 r., zmarł jeden z rannych w zamachu sprzed ponad 20 lat, obywatel brytyjski pochodzenia marokańskiego, Zaoui Berezag, który ze względu na uszkodzenie mózgu musiał odtąd pozostawać pod stałą opieką.

Zamach przeprowadziła IRA, semtex dostarczyli Libijczycy, ale kto zamach sfinansował? Na kampanii zamachów bombowych, która rozpoczęła się w lutym 1996 roku z pewnością skorzystała IRA, bo Brytyjczycy ustąpili i zrezygnowali z warunku o jednostronnym rozbrojeniu IRA przed rozpoczęciem negocjacji. Rozmowy mogły się zacząć i w 1998 r. doprowadziły do Porozumienia z Wielkiego Piątku, po którym już tylko nieliczni członkowie IRA, nazywający się Prawdziwą IRA, oraz przedstawiciele innych grup rozłamowych kontynuują walkę. Partia Sinn Féin stała się za to jednym z ugrupowań rozdających karty w polityce w Irlandii Północnej. Czy jednak za sfinansowaniem kampanii bombowej z 1996 roku mogły stać jakieś kręgi w Stanach Zjednoczonych? Wiadomo jedynie, że detonator użyty w zamachu w Londynie pochodził ze Stanów Zjednoczonych.

W 1989 r. członek IRA Kevin McKinley zakupił 2900 detonatorów w zakładach dostarczających sprzęt górniczy Ireco Inc. w Tucson w Arizonie. McKinley twierdził, że detonatory zostaną wykorzystane w górnictwie. Detonatory zostały przewiezione z Tucson do Nowego Jorku kursowym autobusem. Wydaje się mało prawdopodobne, aby amerykańskie służby nic nie wiedziały o tej transakcji. W dodatku sześć osób podejrzanych o udział w wywiezieniu detonatorów z USA zostało w 1994 r. uniewinnionych przez sąd w Arizonie.

Sędziwy działacz irlandzki z Chicago, Chris Fogarty, w przeszłości bliski kręgom IRA twierdzi, że proces pokojowy w Irlandii Północnej był pomysłem sfer rządzących Stanami Zjednoczonymi. W walce z „międzynarodowym terroryzmem”, należało zamknąć front irlandzki, aby siły brytyjskie mogły wraz z Amerykanami zwalczać „terroryzm islamski”. Czy zatem Amerykanie nie mogli w tej sytuacji pomóc IRA przeprowadzić kampanię bombową, aby zmusić Brytyjczyków do podjęcia rokowań z IRA bez nierealnych do spełnienia warunków wstępnych?

Jeśli nawet coś jest na rzeczy, to próba zasugerowania, że za bombami IRA stały pieniądze Trumpa jest oparta na słabych przesłankach. Donald Trump przyszedł w marcu 1995 r. do Essex House Hotel na Manhattanie na lunch, na którym zbierano fundusze na rzecz Sinn Féin i spotkał się z Gerrym Adamsem, liderem partii. W tamtym czasie trwał już proces pokojowy w Irlandii Północnej i Adams zyskał wstęp na amerykańskie salony. Adams twierdził, że nowojorskie wyższe sfery mile widziały go na tych salonach, bo chciały poczuć „zapach prochu”. W czasie swojego wystąpienia w hotelu Essex House Gerry Adams pozwolił sobie na małą grę słów z nazwiskiem Trumpa. Wspomniał o „karcie atutowej” (trump card). Wówczas obecny na sali Donald Trump poczuł się niejako wywołany do tablicy, wstał, przywitał się z Adamsem i z uśmiechem pozdrowił zebranych, którzy przywitali go oklaskami. Trump w towarzystwie wspierającym „terrorystów z IRA” nie czuł się bynajmniej nieswojo. Ale jego obecność w tym miejscu nie świadczy automatycznie o tym, że to właśnie za jego pieniądze IRA kupowała semtex w 1995 roku. Tego rodzaju umów raczej nie zawiera się w blasku fleszy i kto wie, czy Trump nie był tutaj kozłem ofiarnym, na którego miało spaść całe odium, osłaniając rzeczywistych donatorów, którzy woleli pozostać anonimowi. Media pod koniec 2015 r. przypomniały nagranie z 1995 r. z hotelu Essex House, przedstawiając sprawę w taki sposób, jakby uścisk dłoni z Gerrym Adamsem stanowił dla Donalda Trumpa dowód współudziału w zabiciu Inama Bashira i Johna Jeffriesa w Londynie w 1996. Sinn Féin wprawdzie zaprzeczyła, aby Trump kiedykolwiek finansował partię, ale media wiedziały swoje.

Swoją drogą to ciekawe jak niewiele znaczą w dzisiejszym świecie podziały na „prawicę” i „lewicę”. Donald Trump, dziś znienawidzony przez lewicę na całym świecie wróg muzułmańskich imigrantów, w 1995 r. uśmiechał się na imprezie zorganizowanej przez Sinn Féin/IRA, sojusznika Palestyńczyków, Libijczyków i w Irlandii ugrupowanie raczej lewackie. Faktem jest, że w Stanach Zjednoczonych środowisko irlandzkie było trochę bardziej konserwatywne i czasem podczas odwiedzin wujków z Ameryki w Irlandii działacze Sinn Féin chowali do szuflady portrety Che Guevary. Ale nie sądzę, żeby Donald Trump nie wiedział, z kim się spotyka. Świadczy to dla mnie o tym, że Trump jest tylko twarzą do wynajęcia. Sprawdził się jako zarządca powierzonych mu pieniędzy i dlatego powierzono mu funkcję „przywódcy kraju”. Zrobiono z niego „prawicowego oszołoma”, ale równie dobrze mógłby zostać skierowany na odcinek lewicy i dalej przyjaźnić się z Sinn Féin. A tak już jako „prawicowy prezydent” i wróg imigrantów musiał liczyć się, że Gerry Adams i jego koledzy z Sinn Féin przestaną się do niego uśmiechać. I rzeczywiście. Styczniowy dekret Trumpa z 2017 roku ograniczający napływ uchodźców spotkał się z negatywnym komentarzem Gerry’ego Adamsa, który powiedział, że to posunięcie wbrew przyzwoitości, wbrew międzynarodowym zobowiązaniom i zasadzie równości.

Gerry Adams w lutym 2018 r. przestał być liderem Sinn Féin. Przeszedł na polityczną emeryturę, chociaż jest o 2 lata młodszy od Trumpa i jest postacią dobrze rozpoznawalną, co nadal mogłoby się przekładać na głosy wyborców. Ale Sinn Féin chce przestać kojarzyć się z IRA. A Adams, choć wielokrotnie od tego się odżegnywał, jest uważany za wieloletniego faktycznego przywódcę IRA. I nie pomogą tutaj zabiegi ocieplające jego wizerunek, takie jak na przykład napisanie przez niego książki kucharskiej z przepisami na potrawy, które podtrzymywały przy życiu delegację irlandzką podczas rozmów pokojowych w 1998 roku. Bo jak twierdzi Adams, "Brytyjczycy ich nie żywili".

Nie wiadomo, czy pewnego wpływu na odejście Adamsa nie miał uścisk dłoni z Trumpem z 1995 r. Bo wielu współczesnych aktywistów Sinn Féin nienawidzi Trumpa.

Sinn Féin w ramach zmiany swojego wizerunku przydziela ważne stanowiska kobietom. Przywódcą partii po Adamsie została Mary Lou McDonald, zaś kandydatką w najbliższych wyborach prezydenckich w Republice Irlandii- Liadh Ní Riada. Mary Lou McDonald już jako przywódczyni partii dała do zrozumienia, co myśli o Trumpie, nazywając jego politykę "seksistowską i rasistowską". Ale chciałaby się z nim spotkać, żeby przekonać go, że nie ma racji w wielu sprawach, w tym w sprawie sytuacji w Izraelu.

Odejście Adamsa ze stanowiska przywódcy Sinn Féin może sprawić, że partia ta stanie się jedną z typowych zachodnioeuropejskich partii lewackich. Mary Lou McDonald z pewnością nikomu nie będzie się kojarzyć z IRA, choć wciąż musi odpowiadać na pytania o związki Sinn Féin z IRA w przeszłości. Tymczasem część broni IRA wciąż spoczywa w kryjówkach po obu stronach granicy Republiki Irlandii z Irlandią Północną. Ale czy ktoś jeszcze kiedykolwiek jej uźyje? Chyba, że będą to organizacje przestępcze, dla których Brexit może być poczatkiem eldorado.

https://www.youtube.com/watch?v=k2ZPcPHJAno

https://www.belfasttelegraph.co.uk/news/world-news/sinn-fein-says-donald-trump-has-never-donated-to-party-35922686.html

https://www.apnews.com/6786967f75545859fbb4c69f20d0b173

https://www.theguardian.com/politics/2018/aug/07/good-fryday-former-sinn-fein-leader-gerry-adams-writing-cookbook


korek789
O mnie korek789

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka