Dlaczego tak jest? Wydaje mi się, że problem tkwi w samej partii. Większość jej pomysłów na działanie jest autorstwa jej ścisłego kierownictwa. Problem polega na tym, że doba ma 24 godziny a jeszcze człowiek jest tak skonstruowany, że potrzebuje jeszcze kilka przespać i przejeść. Jeśli weźmie na siebie zbyt dużo to siłą rzeczy albo będzie się zajmował sprawami pobieżnie albo będzie zmuszony do ich ograniczenia do absolutnego minimum. Wielkie rzeczy przecież biorą się z tego, że wielu dokłada małą cegiełkę, a nie z tego, że ktoś wielki kładzie wielką z grubsza ociosaną bryłę.
Problem nie tkwi w tym, że w PiS nie ma ludzi, którzy potrafią robić dobrych rzeczy. Problem polega na tym, że jeśli zrobi się coś, co w jakimś stopniu nie spodoba się braciom to dostaje się żółtą kartkę. Przekonali się o tym Marcinkiewicz, Sikorski a nawet Dorn i w ostatnim czasie Wildstein. W taki sposób ucina się wszelką inicjatywę. Ludzie nie zastanawiają się nad tym, w jaki sposób należy zrealizować powierzone zadanie, tylko jak wywołać uśmiech na obliczu swojego przełożonego.
Jako dowód mogę pokazać przykład z mojej kariery zawodowej. Pracowałem kiedyś w firmie, w której prezes chciał mieć kontrolę nad całością działań. Stworzył bardzo sztywne zasady dotyczące wszelkich możliwych działań wewnątrz firmy. Szkopuł w tym, że nie były to wskazówki a bardzo rygorystycznie przestrzegane reguły. Większość tam zatrudniona miała ogromne problemy, żeby wykazać się jakimś pozytywnym działaniem, bo zaraz napotykał mór akceptacji u notorycznie przepracowanego i z niczego niezadowolonego prezesa. Kończy się na tym, że w firmie zostają same marne, ale bardzo podporządkowane jednostki. Sprawia to wrażenie, że tworzy się zgrany zespół. Niestety on tylko drepcze w miejscu w poszukiwaniu dobrego projektu (czyt. takiego, który zadowoli kierownictwo).
Inne tematy w dziale Polityka