Aby przeciwstawić się cywilizacji śmierci trzeba poznać obiekt jej największego kultu. Śmierć jak wiadomo czymś co czeka wszystkich mieszkańców Ziemi. Dla nas chrześcijan jest ona tylko bramą do innego świata. Człowiek, który jest mieszanką pierwiastka Ziemskiego i Boskiego odczuwa ją na dwa sposoby. Wiąże z nią nadzieję na lepsze życie w innej rzeczywistości oraz odczuwa strach przed nieznanym, który wzmacniany jest naturalnym, wręcz zwierzęcym, lękiem przed utratą życia.
Dowodem na poza zwierzęce pochodzenie człowieka może być to, że ludzie w przeciwieństwie do zwierząt potrafią poświęcić swoje życie w obronie miłości. Miłości do kraju, wiary, bliskich a nawet jak pokazał Camus w "Dżumie" na przykładzie lekarza Bernarda Rieux - co warto zaznaczyć niewierzącego w Boga - po prostu nieznanych ludzi w potrzebie.
Dla wszystkich tych ludzi ważniejszym od zwierzęcego instynktu samozachowawczego, który nakazuje nam walczyć o przetrwanie za wszelką cenę, okazuje się inny człowiek lub Bóg. Realizują oni największe i najsilniejsze przykazanie jakie skierował do nas Jezus - przykazanie miłości. Co ważne nie mają na jego realizację (szczególnie jego drugiej części) monopolu chrześcijanie.
Jednak od czasu do czasu w wichrach historii zaczyna dominować wspomniana na początku cywilizacja śmierci. Dla ludzi do niej należących nie jest ważny los drugiego człowieka. Są oni w imię swojego boga, którym jest właśnie śmierć, poświęcić istnienia milionów. W poprzednim wieku mieliśmy zatrważające przykłady zezwierzęcenia ludzkości. Machiny komunizmu i faszyzmu przetaczając się przez Europę pozostawiły miliony ofiar. Mimo tych wszystkich okropnych doświadczeń część dalej pragnie budować raj na ziemi składając w ten sposób kolejne ofiary swojemu bogu, który upomina się o coraz bardziej makiaweliczne ofiary.
Raj na ziemi ma posiadać oczywiście jak najwięcej przymiotów wyobrażeń o raju, tylko zrealizowanych w sposób ziemski a nie boski. Należy do niego beztroskie pływanie w mazi konsumpcjonizmu. Należy do niej również taka zmiana definicji rodziny, by była ona kojarzona z ilością stosunków seksualnych tygodniowo. Dodatkowo należy do tego oczywiście w strasznie niesprawiedliwy sposób przedstawiony kult wolnej woli pozbawiony konsekwencji własnych czynów. Szczególnie z tym ostatnim związany jest bardzo lekki stosunek do życia innego człowieka.
Innym objawem kultu raju na ziemi jest afirmacja młodości. Młodości, która jest kojarzona właśnie z beztroską pięknem i swawolą. Konsekwencją tego jest oczywiście stosunek do starości widzianej jako brzydota, zacofanie i niedołężność. Już dawno starsze osoby straciły autorytet. Jako ci, którzy wyszli z łask boga śmierci zostają przekazani do domów opieki. Histeryczną obroną ludzi starzejących się stają się operacje plastyczne oraz oczywiście hołubienie młodym kochankom.
Ostatecznym i chyba najstraszniejszym elementem, który składa się na nową religię boga końca życia, jest inżynieria komórkowa. Wytwarzanie organizmów jako rezerwuarów elementów zastępczych jest twórczym rozwinięciem sloganu o razie panów. Naukowcy nie tylko są w stanie już klonować ludzi. Tworzą chimery ludzko zwierzęce. Dla nieograniczonego postępu nie mają skrupułów by tworzyć rasę podludzi upośledzonych umysłowo (na przykład bez układu nerwowego, lub z układem nerwowym zredukowanym do minimum), którzy będą zabijani gdy ich pierwowzór będzie potrzebował serca, płuc lub z przepicia ulegnie zniszczeniu jego wątroba.
Śmierć jest najczęściej bolesnym doświadczeniem dla tych, którzy pozostają na ziemi. Brakuje im osób, które przeniosły się do innego świata. Gdy będziemy stali nad grobami naszych dziadków, rodziców czasem nawet naszych dzieci lub małżonków, nad grobem największego z Polaków Jana Pawła II wtedy niech nasze serca nie pogrążają się w otchłani rozpaczy. Ponieważ płyta grobowa stanowi wrota do prawdziwego raju.
Dla mojej babci.
Inne tematy w dziale Polityka