Arek Balwierz Arek Balwierz
28
BLOG

Spécialité de la maison

Arek Balwierz Arek Balwierz Polityka Obserwuj notkę 4

Nie tak dawno mieliśmy bardzo ożywioną dyskusję salonową dotyczącą istnienia bądź nie słynnego Układu ze szczególnym uwzględnieniem sytuacji w piłce nożnej, na której to - podobnie zresztą jak na polityce - wszyscy w Polsce się znają.

Głosy w dyskusji padły przeróżne. Niektórzy uważali, że większość zdawała się wiedzieć o istnieniu mafijnych układów na ponadprzeciętną skalę, ale samo pojęcie Układu zostało zdezawuowane by przedstawić Kaczyńskich jako niepoważnych ludzi ogarniętych manią prześladowczą (schizofrenia bezobjawowa, która zaczyna przechodzić w jawne niedomaganie psychiczne). Inni twierdzili, że Kaczyński przywłaszczył sobie sformułowanie, jednak niczego w kierunku poprawy sytuacji nie uczynił. Posadził swoich zamiast cudzych na państwowych stołkach licząc, że teraz już będzie normalnie.

Dyskusjom nie było końca. Argumentami przerzucaliśmy się w tę i w drugą stronę i już wydawało się, że rozejdziemy się do okopów rozdzielonych Słynną Barykadą, Na Której Siedzi Ktoś, Czyjego Imienia Nie Można Łagodnie Wypowiadać (SBNKSKCINMŁW), gdy nagle niczym Odys z nieznanych krain powrócił weteran i ostoja niezależnego dziennikarstwa Jan Osiecki. Skoro ta znamienita postać powróciła, postanowiła siłą swego autorytetu przemówić i opowiedzieć swoim rodakom, stłamszonym bojami wewnętrznymi, jak wygląda szeroki świat (http://osiecki.salon24.pl/70834,index.html).

Przed podbojem Troi ups, pardon, Teneryfy Pan Jan żył w krainie mlekiem i miodem płynącej zwanej III RP. Jak wiadomo, Rzeczpospolita po historycznym 1989 (1990?, ...?) przeszła historyczne zmiany. Zmieniło się wszystko. PRL znikną jak różdżką dotknąć. Komunizmu nigdy u w tym kraju nie było, dlatego znikać nie musiał, natomiast w barach poprawiło się jedzenie, w Warszawie wybudowano wiele pięknych budynków a wszystkim już od października żyje się dostatniej.

Jednak, gdy niespokojne wichry losu spowodowały, że nasz bohater odwiedził nieznane zakątki świata, stwierdził, że jednak coś mu w tej Polsce nie gra. Jak to? Pomyślał, po czym - już po chwili - zaświecił się płomyczek olśnienia, który wszystko tłumaczył. W wspomnianej wcześniej III RP zdarzały się, wedle naszego Odysa, rzeczy karygodne. Rzeczy godne potępienia, które trwale odcisnęły się na naszym ustawodawstwie, kulturze i drogach. Czas oddać głos mistrzowi:

„My byliśmy zajęci rozliczaniem historii, a wszyscy nasi sąsiedzi zrobili gigantyczny skok cywilizacyjny"

W całej wypowiedzi naszego podróżnika znajduje się taki natłok informacji o dalekich krajach, że przeciętnemu (a nawet tak mało przeciętnemu jak ja) czytelnikowi mogłoby się zawrócić w głowie. Jedynym uzasadnieniem obecnego stanu jest możliwość, że Pan Jan doznał, jako kolejna osoba po Ewie Wanat, Iberyjskiego Zespołu Chorobowego zwanego potocznie na opak.

Typowym objawem jest, niezrozumiały dla motłochu tubylczego, ogląd rzeczywistości. W obrazie rzeczywistości, jaki jeszcze nie tak dawno spoczywał w idealnej otoczce zwanej III RP pojawiają się rysy. Człowiek, którego nagle spotykają tak traumatyczne doznania zaczyna momentalnie poszukiwać racjonalnego uzasadnienia dla swych wizji.

Panie Janie chciałem Pana uspokoić. Wedle ostatnich badań objawy samoistnie zanikają. Wystarczy posiedzieć trochę w sejmie, albo pooglądać TVN24. Napotkani ludzie lub obejrzane programy wszystko ładnie Panu w głowie poukładają. Jednak Kaczyńscy już do końca Pana dni pozostaną złym wspomnieniem.

Mam psa.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (4)

Inne tematy w dziale Polityka