Grupa znanych z bezkompromisowości i braku cynizmu oraz wszechstronnie obdarzonych talentem autorów o poglądach raczej lewicowych postanowiła nagiąć zasady dobrego wychowania, współżycia w społeczeństwie tylko po to by uczynić zadość swojej największej religii czyli rozróżniania swoich przeciwników po pochodzeniu klasowym.
Dostojne grono (nie ośmielę się wymienić nicków ponieważ mogę kogoś pominąć) postanowiło rozliczyć z złego pochodzenia innego blogera salonu urządzając sobie polowanie na jego ojca (http://lukasz-schreiber.salon24.pl/74706,index.html). Oczywiście wszystko usprawiedliwia silny nakaz totalnej walki z upadłym reżimem Kaczyńskich.
Ustawiając sobie Łukasza Schreibera w rogu nakazują mu rozliczać czas pracy jego ojca - oczywiście z detalicznym rozbiciem na obowiązki, które miał ten ostatni pełnić za pieniądze nas wszystkich, podatników.
Wypada się zastanowić co spowodowało taką lawinę komentarzy. Jeśli ktoś nie wpadł na rozwiązanie to podpowiem, że pretekstem okazało się wypomnienie premierowi wizyty w Południowej Ameryce, co kosztowało niebagatelną kwotę, oraz otrzymanie orderu Słońca Peru przez nasze Słońce Kaszub.
Taki nagły atak na obiekt uwielbienia naszej czcigodnej lewicy wywołał słuszny opór, który usprawiedliwia każdy środek mogący się przysłużyć do unieszkodliwienia wroga. Ludzie, którym nie przeszkadzają ciemne plamy w życiorysach autorytetów moralnych. Ludzie broniący w swoich tekstach opinii publicznej przed taplaniem się w błocie fałszywek z IPN stwierdzili, że na razie pozbywamy się z dłoni białych rękawiczek chwytamy za to co przyczepiło nam się do spodów butów podczas schadzek na pobliskim trawniku i dawaj na chłystka ośmielającego się wystawić zza barykady.
Mam nadzieję, że części bardziej światłych komentatorów po przespanej nocy wpadnie pomysł do głowy by przeprosić Pana Łukasza.
Na koniec krótki cytat
„Nikt, ale to absolutnie NIKT nie powinien nigdy być zmuszany do odpowiadania za akty swoich Rodziców, krewnych czy dzieci, jeśli są one już niezależne i ich działania są poza naszą kontrolą. Można być dumnym ze swoich rodziców (ja na przykład uważam że mam wyłącznie powody do dumy z moich, już nieżyjących Rodziców); można też, być może, ich się wstydzić. Ale nigdy, podkreślam NIGDY, nie powinno stać się to przedmiotem publicznych dociekań.
Umówmy się przynajmniej co do tego: odpowiadamy wyłącznie za siebie. I za tych, na których mamy realny wpływ."
(http://wojciechsadurski.salon24.pl/6403,index.html)
Inne tematy w dziale Polityka