Athrian Athrian
567
BLOG

Polska ... państwo nierozwojowe

Athrian Athrian Gospodarka Obserwuj notkę 6

Wciąż poszukując pracy, a i będąc w kontakcie z innymi studentami i absolwentami nadszedł czas na krótką charakterystykę totalnego chaosu zwanego polskim rynkiem pracy.

Słowem wstępu ...

Jakiego rodzaju ogłoszenia pojawiają się w internecie już niejednokrotnie pisałem. Każdy kto łączy w sobie co najmniej trzy zawody może liczyć na pensję rzędu 1500 zł. Część informatyków takoż znajdzie pracę. Jednak rynek przede wszystkim nastawiony jest na osoby w wieku około 30-lat, które mają kilkuletnie doświadczenie. Absolwentom niejako z góry się dziękuje (z jakichkolwiek dziedzin zresztą), Ci bowiem nie mają odpowiedniego doświadczenia według pracodawców. Ci ostatni kręcą nosem na większość ofert. Udało mi się nawet złożyć swoje CV do firmy szukającej pracownika DOKŁADNIE po mojej specjalizacji, jednak jak się okazuje bardziej przydatny będzie inwalida, może nie tak dobrze wykształcony, ale na inwalidę jest zniżka. Osoby powyżej 45 lat wypadają jako "za stare", choć do emerytury im jeszcze daleko. Jeżeli już ktoś zatrudni absolwenta nauk humanistycznych, gdzie indziej niż na budowie, wtedy pensja to około 1000 zł na czarno i to wydawana z wielką łaską. Większość pensji polaków zapewnia im stan wegetatywny. Nawet Ci zarabiający 3,5 tysiąca, czy nawet 5 tysięcy na czysto, co dla wielu jest nieosiągalnym maksimum, żyją tak naprawdę za drobne. Trudno za te pieniądze załozyć wielodzietną rodzinę czy realizować jakiekolwiek swoje hobby. Wycieczki zagraniczne i owszem, ale te tanie. Później wychodzi kuriozum, że wcześniej zarezerwowana wycieczka do Egiptu za wszelką cenę musi być zrealizowana, bo jak już człowiek wyciułał te drobne, to teraz ich szkoda. Tak więc osiągając nawet maksimum na polskim rynku pracy wciąż ludzie ci pozostają w rynsztoku kapitalizmu płynąc z mainstreamem zarabiającym 1,5 tysiąca. Tak więc nawet Ci, którzy znaleźli pracę wymagającą zaawansowanej wiedzy i w ciągu 10 lat awansowali, w końcu jednak znajdują się tylko kawałek obok kasjerki sklepowej.

 

Przepraszam, że mam godność ...

Źle się złożyło, że wybrałem kierunek na którym co niektórzy studenci rozwijają kręgosłup moralny. Mógłbym pracować w innym wypadku jako akwizytor, handlowiec, pracownik działu call center. Natomiast teraz ... nie wyobrażam sobie nękania niewinnej osoby kijową ofertą. Nie jestem w stanie się przełamać, żeby wchodzić ludziom przez okna, gdy zamkną drzwi. Wciąż kiepsko idzie mi kłamanie i oszukiwanie. Otoczenie współpracowników napompowanych szkoleniami motywacyjnymi i łudzący się, że "to tylko chwilowe", raczej nie będzie miało kojącego wpływu na moją psychikę. Nie wiem czy Państwo wiedzą, ale powszechną praktyką stosowaną w wielu firmach jest zatrudnianie na przeróżne wyższe stanowiska akwiztoryskie typu Key Account Manager czy Manager ludzi po szkole średniej lub niedouczonych. Z jednej strony brutalizuje to trochę to środowisko, z drugiej ludzie Ci gotowi są na niemal wszystko dla utrzymania pracy, więc wymuszenie od nich nieczystych zagrywek nie jest trudne. W firmie dla której pracowałem z ponad 33 KAM-ów którzy zdecydowali się na reklamę za pośrednictwem owej firmy tylko około 4 zdecydowało się zapłacić za usługę. Jest to dosyć zresztą powszechna praktyka. Natomiast jeżeli o mnie chodzi, ze względu na pewne dziwne i ekscentryczne cechy charakteru nie byłbym w stanie przyjąć nawet za 5 tysięcy zlotych stanowiska jakiegoś redaktora tekstów w kancelarii premiera, ponieważ nie zgadzam się z prowadzoną przez PO polityką. Tu cena nie jest problemem, natomiast nie mógłbym uczestniczyć w czymś, przeciwko czemu na co dzień występuję. Z drugiej strony jeżeli o obronę ojczyzny chodzi to gotów jestem umrzeć za darmo.

Wolne zawody i specjaliści od niczego ...

Jeżeli jesteś specjalistą w jakiejś dziedzinie, która nie wymaga używania rąk do czegoś innego niż pisania - strzeż się ! Publikowanie fachowych tekstów ? -Tak, chętnie przyjmiemy do internetowego wydania. Tłumaczone newsy z zagranicznych stron ? -Chętnie zacytujemy. Praktyki w dziale redaktorskim ? -Zapraszamy. A może jakaś wypłata ? -Pan chyba oszalał. Kiedy jeszcze miałem bloga gdzie indziej i zajmowałem się takimi rzeczami jak publikacje odnośnie neurolingwistyki czy psychologii ewolucyjnej często ktoś to sobie przeklejał do siebie, zainteresowanie było duże, często nawet widzę oferty zapraszające na bezpłatne praktyki, ale ... nie przekłada się to w jakikolwiek sposób na zatrudnienie. Nawet pisząc poradniki odnośnie fotografii i retuszu trudno oczekiwać, że ktoś uzna to za wiedzę, za którą warto zapłacić. Tak więc publikować można wiele ... natomiast trudno się łudzić, że będzie z tego zarobek. Każdy fascynat dziedziny zajmuje się nią, bo to lubi, ale my wyraźnie dążymy do modelu w którym każdy kto lubi swoją prace powinien według pracodawców pracować za darmo. Podobnie mają niemal wszyscy fotografowie, wielu grafików, czy nawet web designerów, a nawet dekoratorzy wnętrz. 

Z drugiej strony mamy też, o podobnie humanistycznym zacięciu, specjalistów dosłownie od niczego. Dla mnie całe dzialy kadr, HR, managerowie - są to specjaliści od niczego (choć oczywiście nie wszyscy, bo i tam znajdą się jednostki wybitne). Nie wiem jakim cudem może być wymagane ukonczenie jakichkolwiek studiów do tzw. działu kadr. Czy naprawdę ciężko porównac listę oczekiwań pracodawcy z cv nadesłanym przez kandydata ? Czy wymaga to aż pięciu lat studiów ? Czy licealista nie jest w stanie przewidzieć, jakie umiejętności będą potrzebne osobie zatrudnionej na stanowisku np. informatyka i sam takową listę wymagań stworzyć ? Ci ludzie natomiast niejednokrotnie dla uzasadnienia swojej obecności w firmie tworzą zaplecze dla kadr, czyli ogłaszają rekrutację, a następnie dziękują kandydatom za uczestnictwo w niej i wpisują jedynie do bazy "na przyszłość", choć i w przyszłości w razie potrzeby kolejną rekrutację przeprowadzą. Są to etatyści właściwie w większej części nie robiący nic pożytecznego. Z Managerami jest trochę inaczej, tutaj jedynie 30% jest niepotrzebnych. Niemniej są to często w tych najgorszych wypadkach ludzie zajmujący się jedynie zaszczycaniem innych pracowników swoją obecnością i rzucający tekstami "Dobrze by było gdyby ... i żeby ktoś to zrobił ... najlepiej do jutra". Wydają się to być stanowiska dostawane po znajomości celem uzasadnienia odbierania przez takową osobę wypłaty. 

"Wiesz jak jest ... jest ciężko ... syn jest glupi".

Tymi słowami pewna starsza osoba załatwiła synowi studia wyższe na wydziale prawa w jednej z uczelni na terenie centralnej polski. Żyjemy w kraju reglamentowanego sukcesu. Praca po studiach ? Zdarza się, ale za np. 1000 zł na czarno. Większość stanowisk jest obsadzanych przez znajomych. W wykładzie z prof. Legutko i R. Ziemkiewiczem na KUL-u, ten ostatni stwierdził, że PO zapewne rozsadzi niewydolność urzędów skarbowych, bowiem w tych nie znajduje się już zapewne nikt, kto zna się na podatkach, a wsadza się tam osoby po znajomości. Zainteresowanych odsyłam do wykładu na YT. I tu pojawia się problem. Co zrobić z młodymi wykształconymi, ale ideologicznie niepoprawnymi i bez znajomości ? Wyślemy za granicę na zmywak. Kolejne kraje otwierają się na Polaków chcących w nich pracować. Oczywiście są to głównie prace na poziomie kibla - dosłownie i w przenośni. Jest nadzieja, że przed kolejnymi wyborami kolejne rzesze pojadą np. do Niemiec. Natomiast co z tymi, którzy zostają ? Dla tych zatrzymany zostaje postęp, żeby ulokować ich gdziekolwiek. I tak mój znajomy po technikum informatyczny z szeroką wiedzą na swój temat w trakcie studiów trafia do masarni, gdzie zastępuje maszynę, przybijając pieczątki z datą ważności na mięso. Oczywiście pracę tą szybciej, lepiej, bez przerw i za niższą pensję wykonywała by jakaś maszyna. Jednak wtedy ten młody wykształcony pracy by nie miał, a przy zbyt dużej ilości wolnego czasu zapewne dostałby manii rewolucyjnej. Nawet dla ludzi po znajomościach zatrzymuje się technologię. Jest taki dziwny urząd w moim mieście, gdzie się idzie zarejestrować działalność gospodarczą. Są dwa pomieszczenia - w jednym jest około 5-7 osób, 5 okienek i zapewne ze względu na niezbyt wielkie tłumy walące do tego urzędu około 2 czy 3 okienka są obsługiwane przez ową wesołą załogę. Zresztą i dobrze, bo 2 lub 3 osoby w zupełności sobie radzą z niewielką ilością petentów. Co robi reszta ? Kawę, ale też np. podają dokumenty osobom przy okienkach. Owy wniosek, jeżeli już otrzymaliśmy druk i go wypełniliśmy, zanosimy do drugiego pokoju gdzie przebywa około 4 osób. W obu pokojach NIE MOŻNA otrzymać porad odnośnie wypełniania wniosku. Można zapytać o kod pocztowy, natomiast urzędnicy uważają za sprzeczne z ich obowiązkami pracy udzielanie jakichkolwiek porad prawno-administracyjnych na temat wniosku. Obowiązkiem urzędników w drugim pokoju jest JEDYNIE przyjmowanie pism. Nie wydają pokwitowań, stawiają czasami pieczątkę, głównie przyjmują po prostu pisma. Pisma opiniuje i zezwala lub nie na otwarcie działalności sędzia. Moje pytanie jest następujące: Czy tych osób z dwóch pokoi nie mogłaby zastąpić jedna skrzynka z drukami, do której jednocześnie po wypełnieniu wniosku wrzuca się go ? Też nie udzieli porad, też nie wyda pokwitowania, można na niej postawić urządzenie do stawiania pieczątek nadzorowane przez kamery ochrony i .... wszystko to byłoby w cholerę tańsze niż około 10 urzędników. Za tą ich pensję możnaby pewnie nawet zatrudnić drugiego sędziego, co przyśpieszyłoby proces opiniowania wniosków. Jednak wtedy kilka osób straciołoby pracę. Ze względu na to, przypuszczam, że polska technologicznie nie będzie się rozwjać. Przez grupy interesów, przez upychanie znajomych. I jeżeli gdzie indziej na świecie w stacji meteorologicznej zwykłe urządzenie mechaniczne na bieżąco przesyła do stacji dane o glebie, stanie wody i tak dalej, to u nas mamy od pobierania gleby zatrudnionych w owych stacjach znajomych znajomych ... żeby mieli się gdzie podziać.

Athrian
O mnie Athrian

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka