Rozczarował mnie portal gazeta.pl. W walentynkowy wieczór dziennikarze działu "kultura" polecają DOBRE filmy o miłości. Nie mam pojęcia, kto tworzył ten ranking, ale ja - jako kinomaniak, jedna z osób, które reaktywowały w Przemyślu Dyskusyjny Klub Filmowy - stwierdzam z przykrością, że lista jest strasznie wybrakowana :)
Dlatego ułożyłem swój własny ranking filmów, które - jeśli nie znacie - po prostu TRZEBA zobaczyć:
1. "Cztery noce z Anną" (2007)
Wielki powrót Jerzego Skolimowskiego, rewelacyjna Kinga Preis. "Arcydzieło" - pisał francuski LeMond i trudno się z tym nie zgodzić. Film o trudnej miłości, w świecie gdzie każdy skoncentrowany jest tylko na sobie i swoich problemach.
2. "Jestem miłością" (2010)
Rewelacyjna Tilda Swinton, która nie potrafi odnaleźć się w świecie włoskiej burżuazji. Plus jedna z najlepszych, najbardziej magicznych rozbieranych scen w historii kina :)
3. "Nic osobistego" (2009)
Film Urszuli Antoniak w koprodukcji kilku europejskich krajów trochę przypomina obraz Skolimowskiego. Też mówi nie tylko o wyobcowaniu i potrzebie miłości, ale i o zatomizowaniu społeczeństwa Zachodu. Trzeba zobaczyć!
4. "Przerwane objęcia" (2009)
Synteza niemal całej twórczości Almodovara. Ale estetyka filmu w niczym nie przypomina tej postmodernistycznej, kiczowatej formy pierwszych dzieł hiszpańskiego reżysera. Piękny film o niepokornej miłości.
5. "Fucking Amal" (1998)
Żeby być poprawnym politycznie - Lukas Moodyson (m.in. "Lilya Forever") o rodzącym się uczuciu dwóch nastolatek. Świetne kino, bardzo wiarygodnie ukazany obraz życia młodych ludzi w społeczeństwach Zachodu.
Wiem, że Św. Walenty jeszcze niedawno uchodził za patrona osób chorych na epilepsję i wielu czytelników i twórców Salonu24 nie uznaje tej amerykańskiej tradycji, ale... mile widziane komentarze i sugestie kolejnych tytułów ;) Pozdrawiam :)
Komentarze