andjj andjj
238
BLOG

Rzeź - nawet "W lepszym świecie"

andjj andjj Kultura Obserwuj notkę 0

Ostatnie dwa wieczory znów spędziłem w kinie. I nie żałuję! Duński film „W lepszym świecie” (zdobył rok temu Oscara za najlepszy film nieanglojęzyczny), po prostu miażdży. „Rzeź” Romana Polańskiego, którą obejrzałem dzień później, okazała się… świetnym uzupełnieniem tego obrazu.

Film Susanne Bier (m.in. „Bracia”) to kawał znakomitego kina: niesamowite zdjęcia, fajne tempo narracji, bardzo wiarygodny psychologicznie obraz społeczeństwa. I zderzenie trzech różnych postaw życiowych.

Z jednej strony rodzina Christiana: ojciec – bogaty finansista pracujący w Londynie, matka umiera na raka, co wszyscy w rodzinie przyjmują bez większych emocji, nawet babcia tu jakaś wyalienowana. Ludzie funkcjonują jak nastawione tylko na konsumpcję, zaspokajanie swoich egoistycznych potrzeb atomy… Z drugiej strony: duńsko-szwedzka rodzina Eliasa – matka i ojciec to lekarze, w separacji ale ze świetnym kontaktem z synem i poprawnymi relacjami między sobą; ojciec – altruista, pracujący w Afryce… Trzecia rodzina to gbur terroryzujący otoczenie (prosty mechanik samochodowy) pod pretekstem ochrony syna, motywem jego działania są stereotypy i uprzedzenia narodowościowe (Anton, ojciec Eliasa, jest Szwedem).

Mamy też w tym filmie karykaturę nadopiekuńczego państwa, w postaci dyrekcji szkoły, która próbuje diagnozować pełne przemocy relacje wśród dzieci, dopatrując się przyczyn problemów… w rozwodzie rodziców Eliasa, czyli w rodzinie, gdzie relacje są najzdrowsze!

Niesamowita jest tu postać ojca Eliasa. Jest niemal świętym – nadstawia drugi policzek, chce dobrem zwyciężać wszelkie zło… Chrystus i doktor Bernard Rieux z „Dżumy” w jednym. Jeden jedyny moment zawahania, niewiary w swój głęboki humanitaryzm (moment komentowany przez moich znajomych w kinie: „pokazał, że ma jaja” ;x), uruchamia domino, które prowadzi do tragedii. Jak w znakomitym filmie „Babel” Alejandra Gonzaleza Inarritu.

Przed całkowitą klęską, katastrofą, która doprowadziłaby do totalnej destrukcji, chroni wszystkich rodzina Eliasa - ludzkie odruchy syna i ojca, ich kręgosłup moralny... Przez chwilę zastanawiałem się, czemu reżyserka nie dała odpowiedzi na pytanie: skąd w społeczeństwie biorą się tacy ludzie jak ojciec Eliasa? Przecież to wyraźnie chrześcijańska postawa, można było pójść w schemat i pokazać go jako człowieka głębokiej wiary.

Ale jest odpowiedź, i to znacznie ciekawsza... Tytułowy "Lepszy świat" to ta oaza w Afryce. Wspólnota. Bez telewizora, bez radia, bez pieniądza, ogłupiającej reklamy, konsumpcji, indywidualizmu. Przestrzeń, gdzie można działać bezinteresownie, wieczorem wyciszyć się, pomyśleć, połączyć się przez internet by pogadać z synem. Zielona wyspa na morzu bezprawia, odrażających zbrodni, wszechobecnego terroru i RZEZI (gwałtów i okaleczeń dokonywanych na zupełnie niewinnych kobietach), których ofiary co rusz próbuje ratować ojciec Eliasa... Anton jest tam kimś więcej niż lekarzem. Jest autorytetem moralnym. Ten prosty, żyjący w zgodzie lud chce zemścić się na żywym wcieleniu zła. Ale - choć może - nie robi tego, dopóty ojciec Eliasa wierzy w przemianę zbrodniarza.

Ten film to wielkie wołanie o wspólnotę, autorytet, fundamenty moralne, wiarę w prymat praw człowieka nad prawami majątkowymi. Wołanie o to, co wymiera dziś w zachodniej cywilizacji, zdominowanej przez pieniądz, chciwość i indywidualizm, i prowadzi nas do autodestrukcji...

Trzeba to zobaczyć, „W lepszym świecie” jest jednym z najlepszych filmów jakie widziałem w życiu.

„Rzeź” Polańskiego okazała się (przynajmniej dla mnie) świetną kontynuacją tego obrazu. Przemoc wśród dzieci też stała się pretekstem do pokazania postaw życiowych dorosłych.

W „Rzezi” bohaterowie reprezentują z jednej strony „stary”, konserwatywny świat, pokazany przez pryzmat kulturalnej żony i broniącego tradycyjnych wartości męża. Z drugiej strony - współczesny świat. Mamy więc portret wyzutego z wszelkich hamulców moralnych, wiszącego na telefonie, chciwego i cynicznego prawnika pracującego dla koncernu farmaceutycznego (mąż) oraz nastawioną na konsumpcjonizm żonę. Przez pierwsze 20-25 minut to wszystko jest znakomicie pokazane, bez choćby jednego zbędnego dialogu! Z każdą kolejną chwilą bohaterowie okazują się jednak… napompowanymi ideami balonikami, które po kolei pękają, wchodzą w kolejne role, toną w oparach whisky. I robi się z tego znakomita, inteligentna komedia, którą można czytać na wiele sposobów (choćby jako satyrę na polityków). Warto zobaczyć!

andjj
O mnie andjj

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura