Adam Laskowski Adam Laskowski
2497
BLOG

A taki wał! Winny będzie Trybunał

Adam Laskowski Adam Laskowski Polityka Obserwuj notkę 36

 „Zwrotka powtarzana wiele razy staje się refrenem. Kłamstwo powtarzane wiele razy staje się prawdą”. Ten fragment z jednego ze skeczów Kabaretu Moralnego Niepokoju jakoś dziwnie ciśnie mi się na usta gdy obserwuje w jaki sposób Rząd wraz z Prezydentem od kilku chcą nam „sprzedać” niczym w poświątecznej wyprzedaży przesłanie o konieczności wprowadzenia i wspaniałomyślności wchodzącej w życie ustawy o zmianach w systemie emerytalnym. Nie trzeba specjalnie wsłuchiwać się w głos ekspertów by dojść do wniosku, iż jedynym celem upychanej kolanem ustawy wydaje się być urwanie jeszcze kilkunastu miesięcy względnego spokoju dla jej twórców, oraz uruchomienie bomby z opóźnionym zapłonem dla kolejnych rządów, które będą musiały radzić sobie z jej skutkami.

Żeby tylko broń Panie Boże nikomu do głowy nie przyszło,że nagle zrobiło mi się żal OFE. Anturaż tych instytucji bowiem na czele z rozpasanymi Prezesami, eleganckimi biurami, służbowymi limuzynami i zastępem asystentek, które ponętnie poruszając zgrabnymi pośladkami podają im co rano gorącą kawę wraz z najnowszym numerem ulubionej gazety(no ich żal najbardziej) jest najlepszym przykładem na degrendoladę wartości jakie powinny przyświecać tego typu organizacjom przy zarządzaniu kapitałem przyszłych emerytów. Blisko 18 miliardów złotych wydanych na ich obsługę od 1999 roku są chyba w wystarczającym argumentem by zakończyć ten jawny festiwal próżności i niegospodarności jaki bez najmniejszych skrupułów od lat rozgrywa się na naszych oczach. Starając się zachować jednak minimum obiektywizmu należy przyznać bez zbędnych dywagacji, że ZUS przez te kilkanaście lat roztrwoniłby prawdopodobnie co najmniej kilka razy więcej pieniędzy, z podobnym skutkiem co OFE, co dla podatników i sponsorów tego systemu jest raczej marnym pocieszeniem.

Stając jednak naprzeciw lamentom, co niektórych polityków opozycji nie jest mi też żal „naszych” pieniędzy. Dlaczego? Dlatego, że de facto ich już tam nie ma. Oczywiście słyszę już głosy znawców materii mówiących o obligacjach, akcjach i tak dalej i tak dalej co oczywiście jest prawdą, lecz przy sytuacji polskiego budżetu staje raczej mrzonką niż wiarygodnym zabezpieczeniem ich wypłacalności. Bardziej chodzi tu o operację księgowe dokonywane na potrzeby zmniejszenia przyszłorocznego budżetu niż przepływ żywej gotówki. Choć co dzień słyszymy o przetransferowanych do kasy państwa 150 miliardach złotych to ku przestrodze tusko-optymistom należy po raz kolejny stwierdzić, że jest to kolejna ściema stworzona na potrzeby zbliżającego się roku wyborczego dająca możliwość Premierowi na zaciągnięcie kolejnej pożyczki u naiwnych wyborców, którym przecinana wstęga kolejnego odcinka drogi przysłania realny koszt jej budowy i konsekwencję z tym związane. Zwyczajnie w świecie ani OFE ani ZUS nie „śmierdzą” za specjalnie groszem, zatem wszystkie te sumy, o których co dzień słyszymy są w rzeczywistości bardziej wirtualne niż realne. Równie dobrze, możecie zagrać sobie ze znajomymi w „Monopol” i łudzić się przez chwilę, iż z ruchu na ruch rosną wasze szansę by stać się właścicielem stacji benzynowej czy sieci przydrożnych moteli. Efekt nie będzie się różnił w zasadzie niczym- po skończonej zabawie zostaniecie z niczym. Perspektywa godziwej emerytury dla przeciętnie zarabiającego polaka jest na dzień dzisiejszy tak samo realna jak zostania kierowcy PKS-u rekinem biznesu.

Nie jest mi także żal śniegu co miał być a go nie ma, Justyny Kowalczyk w Tour de Ski, skandalistek z Pussy Riot, oraz Grzegorza Schetyny, ale dziś nie o tym.....

Jedyne czego mi naprawdę żal to moich ciężko zarobionych pieniędzy, które zamiast na konto w banku czy choćby wskazany przeze mnie system inwestycyjny dający szansę na realne ich pomnożenie wędrują w bezkresną odchłań ZUS-u, który zaraz po Kolejach Mazowieckich stał się najbardziej znienawidzoną przede mnie instytucją publiczną, na którą z różnych względów na tę chwilę jestem skazany.

Pamiętacie jeszcze pojęcie „teflonowa polityka”? Jeśli nie to może zapadło wam w pamięć określenie „Premier z teflonu”? Też nie....? Nic nie szkodzi, bo jest już dawno nieaktualne. Warto byście sobie przyswoili jego nieco zaktualizowaną ich wersję a mianowicie „ teflonowy Prezydent”.

Kto ma patelnie z teflonu temu nie trzeba długo tłumaczyć co autor ma na myśli, kto nie jest takim szczęściarzem proponuje zajrzeć do tekstu raz jeszcze po zmywaniu i uświadomić sobie, że gdy wy staraliście się wszystkimi siłami pozbyć  z upartego naczynia przypalonych resztek obiadu, innym wystarczyło jej lekkie przetarcie i opłukanie w gorącej wodzie. W taki oto obrazowy sposób można przedstawić filozofię sprawowania urzędu Prezydenta RP, przez Bronisława Komrowskiego.

Jeśli sytuacja tego wymaga zwoła Radę Bezpieczeństwa Narodowego, której jedynym efektem działań będzie obszerna dyskusja nad nieobecnością na niej Jarosława Kaczyńskiego, co czyni te sprawę ważniejszą niż powód jej zwołania. Pan Prezydent potrafi też opowiadać rubaszne dowcipy, bawić się w gajowego , lepić orły z czekolady a nawet wywijać je na stoku. Choć do Alberto Tomby mu daleko o jego wyczynach narciarskich na dzień dzisiejszy jest znacznie głośniej niż włoskiego mistrza zjazdu. Dobrze też wychodzi na zdjęciach, ma łagodny sposób bycia a od biedy bez zbędnej stylizacji świetnie poradziłby sobie w roli Świętego Mikołaja co gwarantuje wam nie jest rzeczą prostą.

Tym razem jednak sytuacja zrobiła się o wiele poważniejsza i sprawdzone metody nie wystarczyły by za jednym razem podpisać niepopularną i niezgodną z prawem decyzję Rządu,a tym samym uchronić niezmiennie wysoki poziom poparcia społecznego. Od czego ma się jednak Trybunał Konstytucyjny, któremu po raz kolejny przyjdzie udowodnić swoją apolityczność a przy okazji pomóc Prezydentowi jak i Radzie Ministrów na przygotowanie z czasem strategi na wypadek zakwestionowania przez jego orzeczenie podstaw będących fundamentalnymi wprowadzonej ustawy. Przekaz płynący z obozu rządowego jest jasny- całkowite zakwestionowanie przez Trybunał Konstytucyjny ustawy emerytalnej będzie skutkowało wysadzeniem w powietrze całego przyszłorocznego budżetu, a na inny Rząd pomysłu już nie ma. Z ekonomicznego punktu widzenia jest to przerażające i wieszczące katastrofę lecz zdaje się, że w całym świątecznym zamieszaniu nikt się tym nie zamierza specjalnie przejmować. Zatem odpowiedzialność polityczna za budżet na 2014 rok spoczywa na ramionach apolitycznej z zasady instytucji jaką jest Trybunał.

Majstersztyk politycznej kuchni w polskim jej wydaniu.....bon appetit!

Jedni nazwą to szantażem politycznym, inni odpowiedzialnym zachowaniem strażnika Konstytucji jakim jest Prezydent, jeszcze inni uznają to za mało istotne, gdyż już dawno stracili nadzieje na godną emeryturę. Mnie najbardziej podoba się jednak często powtarzany i wyświechtany tym samym slogan o „listku figowym” z zastrzeżeniem jednak, że będziemy pamiętać o tej części ciała, którą pierwotnie listek ten przysłaniał, szczególnie w kontekście wprowadzonej reformy i Prezydenta będącego jej cichym orędownikiem.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka