Wracamy po dłuższej przerwie, przedstawiając najnowszy raport z Sudanu autorstwa członków zespołu Enough Project*.
Ten niedługi dokument przedstawia trudną sytuację ludności cywilnej w Nilu Błękitnym - granicznym stanie północnego Sudanu, w którym armią rządowa i współpracujące z nią bojówki walczą nie tylko przeciwko rebeliantom, którym bliżej jest do Sudanu Południowego niż do rządu w Chartumie, ale także od miesięcy stosują regularne represje wobec ludności cywilnej: naloty bombowe, okrutne ataki na ziemi. W toku toczącego się w stanie od początku września konfliktu zginęło już wielu cywilów. Ok. 30 000 osób opuściło swoje domy i znalazło schronienie w sąsiedniej Etiopii. To właśnie na relacjach części uciekinierów aktywiści Projektu Enough oparli swój raport. Dotarcie na teren samego Nilu Błękitnego jest bowiem bardzo trudne - rząd w Chartumie zakazał aktywności w regionie niezależnym, międzynarodowym organizacjom. Ludność cywilna zdana jest, niestety, w dużej mierze na siebie - tudzież na łaskę i niełaskę żołnierzy i bojówkarzy opresyjnego reżimu.
W chwili, w której umieszczamy ten raport, znane są już kolejne fakty z areny walk w Nilu Błękitnym (http://bit.ly/rSXwLD). Otóż dziś nad ranem armia sudańska ogłosiła, że przejęła Kurmuk, który uchodził za bastion rebeliantów w regionie. Z drugiej strony, przedstawiciel rebeliantów ogłosił, że walka trwać będzie dalej, że rebelianci nadal kontrolują znaczne obszary stanu. Pytanie, co teraz będzie się działo w Kurmuku. Pytanie to jest szczególnie aktualne w świetle raportu sprzed kilku dni, który poniżej. Mówi on o tym, do czego zdolni są zarówno żołnierze sudańskiej armii, jak i współpracujący z nimi bojówkarze.
Niech wszystkich zagrożonych kolejnymi prześladowaniami Pan Bóg ma w swojej opiece. Amen.
Jednocześnie - dziękujemy przedstawielowi Projektu Enough za pozwolenie na przetłumaczenie raportu i zamieszczenie go
Poniżej treść dokumentu:
Raport: Uchodźcy z Nilu Błękitnego opowiadają o okrucieństwach, rząd uderza w cywilów
1 listopada, 2011
Autorzy: Amanda Hsiao, Omer Ismail (Projekt Enough)
Imiona niektórych uchodźców występujących w tekście zostały zmienione w celu chronienia ich tożsamości
Obóz dla uchodźców Sherkole, Etiopia – sudańskie siły rządowe i bojówki zabijają i gwałcą cywilów w stanie Nil Błękitny, relacjonują uchodźcy, którzy uciekli ostatnio przed walkami. Te nowe, alarmujące szczegóły o tym, jak prowadzona jest wojna w Nilu Błękitnym, zostały ujawnione podczas pobytu pracowników Projektu Enough na granicy etiopskiej – gdzie blisko 29 000 sudańskich uchodźców poszukiwało i wciąż poszukuje bezpieczeństwa – podkreślając jednocześnie potrzebę dalszego dochodzenia oraz uzyskania dostępu do regionu przez międzynarodowe podmioty.
-----------------------------------------------
O drugiej po południu w granicznym etiopskim mieście Kurmuk rozległ się odgłos eksplozji bomby, zrzuconej z samolotu w pobliskim Sudanie. Kurmuk w Etiopii leży zaledwie 500 metrów (przez granicę) naprzeciwko Kurmuk sudańskiego, które jest bastionem rebelianckiej SPLM-North. Bombardowania z powietrza trwały od wczesnego rana, zastąpił je po południu ostrzał artyleryjski – poinformowała grupa uchodźców. Te osoby to najnowsza fala mieszkańców Nilu Błękitnego, którzy przekroczyli granicę, niektórzy oczekując na transport do jednego z dwóch obozów dla uchodźców położonych głębiej na terytorium Etiopii. W ciągu kolejnej godziny przebywania Enough na tym terenie, wybuchły dwie kolejne bomby.
Na początku września rząd Sudanu rozpoczął trzeci konflikt na pograniczu z Sudanem Południowym – w stanie Nil Błękitny. Do strefy działań wojennych wpuszczono jeszcze mniej niezależnych obserwatorów, niż w sąsiednim Kordofanie Południowym. Relacje nt. sytuacji pochodzą głównie od stron konfliktu i nie mogą być niezależnie zweryfikowane, a także brakuje w nich informacji nt. wpływu przemocy na ludność cywilną.
W ponad tuzinie wywiadów z przedstawicielami Projektu Enough, przeprowadzonych w obozie Sherkole i etiopskim Kurmuk pod koniec października, uchodźcy z Nilu Błękitnego zrelacjonowali swoje doświadczenia z okresu po wybuchu przemocy. Przedstawili także swoje rozumienie przyczyn powrotu konfliktu w regionie, który pozostawał spokojny od podpisania Wszechstronnego Porozumienia Pokojowego (ang. Comprehensive Peace Agreement, CPA) w 2005 roku. Historie kilku osób zostaną opublikowane w serii notek blogowych na stronie Enough w nadchodzących tygodniach. Ale najpierw – ogólny zarys.
Początek ataków z powietrza, cywile na celowniku: „Wszystko dlatego, że jesteśmy czarni”
Uchodźcy, którzy uciekli przed walkami z miejscowości Kurmuk, Wad el-Mahi, Um Darfa, Dindiro i Damazin, przedstawiają prawie identyczne opisy tego, jak doszło do rozpoczęcia konfliktu. W każdym z miasteczek, walka wybuchła najpierw między żołnierzami Sudańskich Sił Zbrojnych [ang. Sudan Armed Forces, SAF] a bojownikami Ludowej Armii Wyzwolenia Sudanu [and. Sudan People’s Liberation Army, SPLA], wchodzącymi wcześniej w skład Wspólnych/Zintegrowanych Jednostek [and. Joint/Integrated Units, JIU – wspólne siły Północy i Południa utworzone na mocy Porozumienia z 2005 r. do czasu rozstrzygnięcia przyszłości Południa w referendum 2011; jak wiadomo, prawie 100% głosujących opowiedziało się za niepodległością Sudanu; okres działania tych wspólnych wojsk już wygasł – przyp. adamo21], pomiędzy późnymi godzinami 1 września a rankiem następnego dnia. Prowadzone przez wojska rządowe naloty z powietrza oraz ostrzał artyleryjski towarzyszyły walce na ziemi.
Odrębne relacje o rządowych bombardowaniach w Kurmuku sugerują, że ataki kierowano w obszary cywilne. „Powodem, dla którego cywile zaczęli uciekać, były Antonowy [przez rozpadem ZSRR radzieckie, a dziś – ukraińskie samoloty]” – powiedział Boles, mieszkaniec Kurmuku położonego po sudańskiej stronie. Bomby były „kierowane w obszary cywilne” miasta, a nie tam, gdzie toczyły się walki między SPLA-N a SAF. „SAF nie chciało uderzyć w swoich” – dodaje.
Niektórzy mieszkańcy Nilu Błękitnego powiedzieli również, że siły rządowe obierały za cel ataku cywilów, zabijając i gwałcąc ich.
„Żołnierze z ręczną bronią ścigali cywilów. Byli wspierani przez ludzi Fellata [grupa etniczna w Nilu Błękitnym], którzy łapali niektórych cywilów i mordowali ludzi” – powiedziała Asma, która była świadkiem wybuchu konfliktu w miasteczku Um Darfa. Powiedziała, że bojówki oraz siły rządowe nie oszczędzały dzieci ani kobiet w ciąży. „Wszystko dlatego, że jesteśmy czarni” – dodała.
Pytana, czy bojówkarze lub żołnierze mówili cokolwiek do cywilów w pogoni za nimi, Asma powiedziała, że ci pierwsi wykrzykiwali sobie wzajemnie wskazówki: „Łap niewolników.”
Jej relacja została potwierdzona przez Kasmero, który – gdy wybuchły walki – ze stolicy stanu Damazin uciekał właśnie przez Um Darfa. Powiedział, że po ataku na miasto śmigłowców bojowych i Antonowów należących do SAF, do akcji przystąpili „dżandżawidzi” (ang. janjaweed) i Fellata, na oślep zabijając cywilów. „Widziałem ciała wszędzie po drodze z Damazin do Etiopii” – powiedział – „nie ma tu rozróżnienia; wspólnym tematem jest to, że jesteś czarny.” Dodał, że dwa miasta, które mijał po drodze – Ardaiba i Kambelle – były zrównane z ziemią.
Aziz, który uszedł z miasta Baw, powiedział Enough, że bojówki rządowe – wysłane, by ściągnąć z powrotem tych, którzy uciekli w pobliskie góry – porwali i uwięzili w szkole niektóre z uciekających kobiet i młodych dziewcząt. „Nocą miały gości, którzy robili z nimi, co chcieli” – powiedział, mając na myśli żołnierzy SAF i prorządowych bojówkarzy. Dwie młode dziewczyny zmarły na skutek zgwałcenia przez ok. 30 mężczyzn – powiedział Ali, który także uciekł z Baw i rozmawiał z Enough wraz z Azizem.
Wcześniej – wątły pokój: „Mieliśmy wielkie nadzieje”
Większość mieszkańców Nilu Błękitnego była zaskoczona, że wojna wróciła do ich stanu. „Żyliśmy w pokoju” – te słowa były wspólnym refrenem, czy to w opisie relacji z sąsiednimi grupami etnicznymi, czy to relacji między żołnierzami SAF oraz SPLA z byłych wspólnych jednostek [tutaj sprawa nie jest taka prosta; może w Kurmuku sytuacja wewnątrz wspólnych jednostek wyglądała nieźle, ale generalnie – przez kilka lat okresu przejściowego – częste były doniesienia o walkach wewnątrz wspólnych oddziałów między przeciwnikami z uprzedniej wojny domowej]. „To była niespodzianka. Jesteśmy cywilami. Rząd robi, co chce” – powiedziała Thaura, kobieta z Kurmuku.
„Jeśli rząd poważnie myśli o pokoju, cywile powrócą i będą znów żyć w pokoju” – dodał Adam, także z Kurmuku.
Inni wskazywali na narastanie politycznych napięć w okresie przed wybuchem konfliktu i opisywali coś, co postrzegali jako ekonomiczną i polityczną marginalizację Nilu Błękitnego i jego mieszkańców przez Chartum, także przez manipulację procesem tzw. powszechnych konsultacji. Owe powszechne konsultacje – proces ustanowiony na mocy CPA, który miał dać mieszkańcom Nilu Błękitnego możliwość oceny, czy polityczne i ekonomiczne stosunki pomiędzy stanem a rządem centralnym są satysfakcjonujące – nie zostały nigdy zakończone.
„Mieliśmy wielkie nadzieje po podpisaniu CPA, że będziemy doświadczać pokoju i rozwoju. [Jednak] gdy gubernatorem stanu został wybrany polityk z SPLA, strumień pieniędzy od rządu centralnego został zatrzymany, a wielkie nadzieje ludzi – zniweczone” – powiedział Osman z Baw. Główne drogi, jak te łączące Damazin z Kurmukiem i Geissan, nigdy nie zostały dokończone – dodał.
Niektórzy uchodźcy nadmieniali, że wyniki powszechnych konsultacji zmierzały w kierunku większej autonomii dla regionu – sugerując, że ta tendencja po części spowodowała ostatnią ofensywę [sił rządowych]. „Rząd obawiał się takiego wyniku” i podjął kroki w kierunku przechylenia kampanii na swoją korzyść – powiedział Ibrahim, przyjaciel Osmana. Oznajmił, że chciał powszechnych konsultacji wiodących do większej autonomii, „dzięki czemu moglibyśmy rządzić samodzielnie” i dzięki czemu zasoby stanu byłyby przeznaczone na jego rozwój.
„Musimy się bronić i wziąć, co nasze”
Pytani o to, jak mogłoby dojść do zakończenia konfliktu, wielu uchodźców odpowiedziało że decyzja od początku była poza nimi. Anonimowo, uchodźcy rozmawiający z Enough pojmowali konflikt jako sprowokowany i napędzany wyłącznie przez Chartum. W tej sytuacji wielu z nich powiedziało, że niezbędny jest opór.
„[Rząd] zaatakował własnych obywateli – gdybyśmy nie zostali zaatakowani, zapewne bylibyśmy teraz w domu. To był błąd. Musimy się bronić i wziąć, co jest nasze” – skomentowała Asma z Um Darfa.
„Chcemy pokoju, ale biorąc pod uwagę, w jakim kierunku sytuacja się rozwinęła, będzie to trudne” – ocenił Adam z Kurmuku. „To SAF przybyło, by zaatakować SPLA, więc ci muszą się bronić” – powiedział dodając, że musiałaby interweniować trzecia strona – jak np. inny kraj lub ONZ – by walki ustały. „Jesteśmy cywilami. Jesteśmy jak dzieci w rodzinie, nie podejmujemy decyzji.”
„Chciałbym, by rząd był rozsądny i poradził sobie z sytuacją lepiej, niż to się dzieje obecnie” – powiedział Yusaf, który rozmawiał z Enough w grupie z Osmanem oraz Ibrahimem – „ale rząd upiera się przy rozwiązaniu militarnym. W tej sytuacji, wyjaśnił Yusaf, jego zdanie na temat tego, jak konflikt może być rozwiązany, też stało się ostrzejsze – przechodząc od rozwiązania pokojowego do zniesienia reżimu.
Uciekając.. znowu
Wielu uchodźców, z którymi rozmawiali przedstawiciele Enough, nie doświadczali traumy wojny po raz pierwszy; wielu uciekało, gdy w 1983 wybuchła wojna domowa, inni uciekali z powodu konfliktu w Darfurze. Niektórzy wracali do obozu Sherkole po raz drugi.
„Nie ma tu mojego męża, koncentruję się na utrzymaniu pięciorga dzieci na własną rękę, bez pracy ani zarobków. Oto, to jest w centrum mojej uwagi. Ale jeśli powiem wam o tym, co jest w moim sercu, będzie to długa historia” – mówi Miriam, która opuściła Sherkole w 2010, aby powrócić już po roku. „Mimo że [to miejsce] wygląda znajomo, wciąż jest dla mnie trudne.”
Obóz Sherkole, w którym można spotkać uchodźców z Abyei, Gór Nubijskich, Darfuru, Nilu Błękitnego oraz Sudanu Południowego, służy za mikrokosmos długiej i nieprzerwanej historii konfliktów w Sudanie. „To jest ta sama historia. Możemy mieć swoje indywidualne historie, ale na koniec i tak okazuje się, że jesteśmy rozproszeni z tego samego powodu” – zauważa Mohamed, uchodźca z Darfuru.
„Ta sama wojna” pobudziła nas do ucieczki – wskazał Musa, który uciekał przed przemocą zarówno z Darfuru, jak i Nilu Błękitnego. „Jesteśmy czarni, od wschodniego Sudanu do Kassali, poprzez Nil Błękitny, Góry Nubijskie i Darfur aż po Czad. Jesteśmy właścicielami tego kraju i jesteśmy źle traktowani. Więc moje pytanie brzmi: czy ktokolwiek zamierza nas bronić?”
Oryginalna treść raportu dostępna jest pod adresem:
http://www.enoughproject.org/publications/refugees-blue-nile-recount-atrocities-government%E2%80%99s-targeting-civilians .
______
* Enough jest projektem amerykańskiej organizacji Center for American Progress z siedzibą w Waszyngtonie. Długofalowym celem projektu jest powstrzymanie występujących w różnych punktach świata ludobójstwa oraz zbrodni przeciwko ludzkości. Działania wymierzone są także w bezczynność społeczności międzynarodowej, nie wyłączając USA, wobec tego typu aktów.
(http://www.facebook.com/ModlitwazaSudan)
Inne tematy w dziale Polityka