adamo21 adamo21
477
BLOG

Śmierć generała

adamo21 adamo21 Polityka Obserwuj notkę 7

Ostatnio pisałem trochę o śmiercionośnej aktywności rebeliantów w Sudanie Południowym (notka nr 1,notka nr 2). Zacząłem się też przygotowywać do napisania szerszego, analitycznego tekstu na ich temat. A w poniedziałek - rewolucja w temacie. Co się stało? Zginął generał George Athor, dowódca rebelianckiej SSLA, która siała ostatnio spustoszenie (dosłownie) w niektórych rejonach najmłodszego państwa świata.

Informację o śmierci Athora potwierdził wczoraj wiceprezydent Sudanu Południowego, Riek Machar Teny. Do zdarzenia miało dojść w poniedziałek, na skutek oblężenia generała przez rządową armię całkiem niedaleko stolicy kraju, Dżuby. Media skontaktowały się też z żoną Athora. Ta powiedziała, że od poniedziałku nie ma kontaktu z mężem. (źródło)

Co będzie dalej z rebelią? Fachowcem nie jestem, ale myślę, że prawie na pewno jest to dla rebeliantów tąpnięcie. I może ta śmierć jest czymś, co przyczyni się do uspokojenia sytuacji w kraju. Można się domyślać, że buntownicy stracą na morale i będą bardziej skłonni do ugody z rządem. Z Athorem szanse na to były umiarkowane. W zeszłym miesiącu fiaskiem zakończyły się tajne rozmowy stron w Nairobi, stolicy Kenii. Na dodatek w ostatnim czasie doszło do wielu brutalnych ataków ze strony SSLA, a zapowiadane były dalsze, w tym nawet najazd na Bor, stolicę stanu Jonglei.

Gdyby mnie ktoś zapytał, co po ludzku sądzę, to wolałbym pewnie, by Athor został pojmany, osądzony oraz sprawiedliwie skazany. By mógł się kiedyś nawrócić i pokutować tak, jak stało się to udziałem generała Butta Nakeda z Liberii (człowiek ten został bohaterem filmu, nagrodzonego na festiwalu Sundance oraz wyświetlanego ostatnio w Polsce na festiwalu filmów o prawach człowieka Watch Docs). Ale stało się inaczej - został zabity. A jakie to będzie miało konsekwencje dla procesów zachodzących w Sudanie Południowym - jeszcze zobaczymy. Prywatnie myślę, że ta śmierć ułatwi proces pokojowy. Nie raduję się śmiercią generała, ale też nie rzuca ona cienia na mój nastrój. Ech.. trudno mówić o takich rzeczach. Bóg wie wszystko. Ja - niewiele albo też zgoła nic.

Jest też jeszcze jeden temat, którym się interesuję i który był już opisywany na tym blogu -tutaj oraztutaj.  Chodzi o fakt, że kenijski sąd - co odbiło się echem nie tylko w Afryce, ale na świecie - nakazał swemu rządowi respektowanie nakazu aresztowania prezydenta Sudanu Omara Al-Baszira, wydanego przez Międzynarodowy Trybunał Karny w Hadze. Zarzuty: zbrodnie wojenne, zbrodnie przeciwko ludzkości, a wreszcie - ludobójstwo.

Rząd Kenii zgodnie z zapowiedzią apeluje w tej sprawie. Nie chce poświęcać dla sprawiedliwości relacji z Sudanem oraz innymi krajami afrykańskimi, jak również z Unią Afrykańską (która odradza swym członkom współpracę w tym zakresie z MTK). Wraz z apelacją złożono wniosek, by orzeczenie pierwszego sądu zostało zawieszone do czasu ogłoszenia werdyktu apelacji. Ale kenijski sąd apelacyjny nie zgodził się na to. Oznacza to, że prezydent Baszir nie może w tej chwili pojawić się w Kenii - bo zgodnie z tamtejszym prawem powinien zostać aresztowany. A na szczęście w Kenii nie jest tak (przynajmniej mocno w to wierzę na podstawie informacji z ostatnich tygodni), że rząd zlekceważyłby niezawisłe sądy.

Co będzie dalej? Co orzeknie sąd apelacyjny? Będę się dalej interesował sprawą. Jest bardzo ciekawa, a sądy Kenii chwalebnie wyłamują się z pewnego status quo panującego w Afryce. Zresztą i w rządzie stanowiska w tej sprawie są podzielone. W informacji Reutersa, na której się oparłem, mowa jest choćby o tym, że minister sprawiedliwości Kenii sprzeciwiał się apelacji od pierwotnego orzeczenia.

Modlitwa za Sudan

adamo21
O mnie adamo21

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (7)

Inne tematy w dziale Polityka