Po śmierci Krystyny Feldman moje miasto zubożało, pochodząca ze Lwowa aktorka kojarzyła się z Poznaniem bardziej niż koziołki. Etatowa wściekła dewotka polskiego kina w rzeczywistości reprezentowała franciszkański typ pobożności- głęboki a równocześnie pełen pogody i prostoty. Może właśnie dlatego tak wspaniale zagrała Nikifora, wszyscy, którzy zachwycają sie tą kreacją mają całkowitą rację.
Dla mnie jednak prawdziwym wyczynem aktorskim pani Feldman jest babcia w „Kiepskich”- durnowatym sitcomie z kretyńskimi dialogami i dowcipami na poziomie kloaczno- koszarowym. Doświadczona aktorka odniosła tutaj całkowite zwycięstwo nad oporną materią. Na oczach osłupiałych widzów stworzyła postać kultową- jej babcia Kiepska jest równocześnie liryczna i bezwzględna, zdeterminowana i bezradna, chytra i naiwna, odpychająca i sympatyczna, krucha i nie do zniszczenia. Jest prawdziwa.
Inne tematy w dziale Polityka