Publiczność wali na Rysia drzwiami i oknami, sam ledwo się dopchałem po bilet po to tylko aby zobaczyć jak pan Tym powiela sam siebie. Nie podejmuję się choćby w przybliżeniu streścić akcji, ponieważ jej nie ma. Cały ten film to seria luźno powiązanych ze sobą skeczy, z których kilka jest umiarkowanie śmiesznych a reszta beznadziejna. Głównie dlatego, że już wielokrotnie widziana i słyszana. Właściwie to tytuł powinien brzmieć Deja vu.
A jednak to właśnie ten film jest idealną metaforą naszej rzeczywistości w której trudno dopatrzeć się jakiegoś ładu. Można jedynie dostrzec powtarzające się w kółko grepsy- lustrację, seksaferę i karuzelę stanowisk. Jak słusznie zauważył mądry rabin Ben Akiba wszystko już było. I tylko sensu w tym brak
Inne tematy w dziale Polityka