Też już miałem nie wracać do dyskusji o powstaniu ale artykuł pana Waerzechy przekonał mnie, że temat należy pociągnąć. Chodzi mi o pytanie czy w ogóle dyskutować o tak zmitologizowanym wydarzeniu. Pod moimi tekstami o postaniu ze strony wielu dyskutantów spotkała mnie wściekłość i chamstwo. Oto jedna z charakterystycznych próbek:
„Własciwie to nie dziwne że wybuchło to powstanie. Z róznych relacji wynika że szef sztabu AK Okulicki, nałogowy alkoholik, był w tamtym okresie notorycznie pijany. Pisze o tym m.in. w swoich wspomnieniach szef wywiadu AK Iranek-Osmecki. Okulicki w pijanym widzie ubzdurał sobie że możliwe jest zwycięstwo nad Niemcami i tak po wódce podjęto jedną z najbardziej zbrodniczych decyzji w historii Polski. Ciekaw jestem, kato-prawaki, czy bylibyście tacy bojowi jakbyście w 1944 r. leżeli po gruzami z oderwanymi rękami albo nogami. Porozmawiajcie sobie ze starymi ludźmi, co przeżyli powstanie, to wam powiedzą jak wtedy ludność klęła AK i rząd w Londynie że wydały ją na tą masakrę. Ale co tam - nie ma to jak wygłaszać patriotyczne komunały, siedząc w fotelu przed komputerem. Można sobie wtedy nawet napisać że trzeba było wydać jeszcze na rzeź ludność kilku innych miast w imię poronionych pijackich zwidów przywódców Polski podziemnej”
I tak dalej na to samo kopyto. Wszyscy wypisujący podobne bluzgi uważają się oczywiście za krytycznych realistów. Jestem pewien, że na powstańcach nie zrobiłoby to wrażenia, ponieważ za komuny nasłuchali się już gorszych rzeczy. Ale jak widać jakie czasy tacy „realiści”. Oczywiście pojawiły się tez inne głosy co prawda bez bluzgów ale za to powtarzające bezkrytycznie najgorsze bzdury PRLowskiej propagandy.
Ta więc jak słusznie zauważył pan Warzecha Nie mamy tu więc dyskusji o samym Powstaniu, ale dyskusję o tym, czy o Powstaniu Warszawskim w ogóle dyskutować wolno. Zdaniem frakcji w moim odczuciu radykalnej nie wolno. I przeciwko takiemu stawianiu sprawy będę protestował.
Po pierwsze - uznanie Powstania za bezsensowna masakrę powoduje, że nie ma dyskusji tylko potępianie dowódców powstania
Po drugie – niektórzy uznali, że dyskusja o powstaniu uwłacza pamięci cywilnych ofiar powstania rzekomo bezsensownie wystawionych na rzeż prze nieodpowiedzialnych przywódców
Gdy domagałem się, rzeczowej dyskusji na temat sensowności powstania zostałem obrzucony błotem jako upierdliwy belfer, który nie rozumie uczuć wyższych i nie przejmuje się tym, że ludzie ginęli w powstaniu.
Nie odmawiajcie mi prawa do takiej debaty!
Inne tematy w dziale Polityka