Wszyscy psioczą na serię idiotyzmów, które zafundowali nam politycy w związku z wyborami. Większość publicystów wyżywa się albo na PISie albo na Platformie za cyrk z odwoływaniem i powoływaniem ministrów. Natomiast ja znalazłem pozytywny efekt zabiegów przedwyborczych jakim jest ulga prorodzinna. Sejm przed popełnieniem sepuku zdążył powiększyć dwukrotnie kwotę ulgi podatkowej na dziecko z 572 zł do 1150 zł. Może ta kadencja nie należała do zbyt udanych ale zakończyła się całkiem sensownym akcentem.
Jak zwykle nie wszystkim się to spodobało. W radiu PIN pani minister Kluzik – Rostkowska przerażała się 30 miliardowym kosztem ulgi nazywając ją „efektem szaleństwa kampanii wyborczej”. Moim zdaniem nawet jeżeli jest wynik szaleństwa to jest w nim metoda na odwrócenie fatalnych trendów demograficznych w naszym kraju.
Zawsze zdumiewała mnie bezgraniczna głupota i brak wyobraźni rządzących nami polityków. Być może fakt, że mamy najniższy przyrost naturalny w wymierającej Europie uszedł uwagi pani minister. Co z tego, że przyszłorocznY budżet zostanie obciążony na kwotę 6,5 mld złotych zamiast planowanych 2,8 mld skoro stawką jest przetrwanie naszego kraju i narodu. A to szanowna pani minister (odwołana i powołana) warte jest każdych pieniędzy.