W filmie „Dziennik Bridget Jones” zrealizowanym na podstawie bestsellerowej książki Helen Fielding jest niezapomniana scena bójki, która toczą dwaj dżentelmeni o względy tytułowej bohaterki. W trwającej dobrych parę minut sekwencji przeciwnicy, próbując się trafić niszczą w malowniczy sposób cała restaurację a od ich ciosów i kopniaków padają nawet postronni obserwatorzy. Dowcip polega na tym, że pomimo groźnych okrzyków i skali zniszczenia żaden z zadawanych z ogromną siłą ciosów nie dochodzi do celu. Walczący panowie nawet nie draśnięci padają w końcu ze zmęczenia zdemolowawszy wszystko wokół.
Podobna scenę mieliśmy okazję oglądać wczoraj w trakcie szumnie zapowiadanej debaty Kwaśniewski- Kaczyński. Pan Prezydent i pan premier zadawali sobie groźnie wyglądające ciosy z których żaden nie uczynił komukolwiek szkody. Jak to mawia Jerzy Kulej nie ma zawodników niezwyciężonych, są tylko źle trafieni. Trzeba przyznać, że obaj uczestnicy debaty zadali sobie dużo trudu, żeby się nie trafić. W spotkaniu, która może zadecydować o tym co się stanie z naszym krajem nie było ani słowa na temat przyszłości, powtarzano natomiast do znudzenia te same komunały tak doskonale znane publiczności.
Ponieważ nawet w ustawionej walce może się zdarzyć wypadek przyjęto formułę wykluczającą sytuację, że któregoś zawodnika poniesie za bardzo- debatę pocięto w idiotyczny sposób na krótkie rundy w których i tak nie dało się nic powiedzieć. We wszystkich dzisiejszych gazetach można przeczytać miej lub bardziej trafne analizy przyczyn dla których ustawiono starcie Kwaśniewski- Kaczyński. Nie chce mi się nawet wdawać w podobne dywagacje. Dla mnie i dla większości kibiców istotne jest, że bezczelnie wydrukowano mecz, który miał być hitem sezonu.