Jerzy Pilch oświadczył w telewizji, że nie wierzy w gruntowną naprawę polskiej piłki nożnej, ponieważ przewały zawsze były i będą. Trudno z tym się nie zgodzić gdyż wszelka ludzka działalność zawsze będzie generować możliwość nadużyć. Nic nowego pod słońcem jak mawiał Eklezjastes. Problem jednak tkwi w proporcjach- czym innym jest sytuacja gdy ustawia się jeden, dwa mecze a czym innym ustawienie większości rozgrywek ligowych- wtedy nieuczciwość staje się zasadą a nie wyjątkiem od reguły.
Polski futbol już dawno osiągnął dno – koń jaki jest każdy widzi. Natomiast „działacze” kręcący całym tym oszukańczym interesem zauważyli problem niedawno. Właśnie w Warszawie trwa Nadzwyczajny Zjazd Delegatów Polskiego Związku Piłki Nożnej poświęcony korupcji. Niezawodny prezes PZPN pan Michał Listkiewicz po raz kolejny oświadczył, że rezygnuje ze swego stanowiska. Przypomina to trochę klasyczną operę włoską w której tenor śpiewa długa arię o swoim odejściu nie ruszając się z miejsca. Pan prezes przedstawił także swoje pomysły na walkę z nadużyciami- jak to mawiał imć Onufry Zagłoba „ ubrał się diabeł w ornat i na mszę ogonem dzwoni”. Pomysł, że ci którzy odpowiadają za fatalny stan polskiej piłki mogą cokolwiek zrobić to absurd rodem z głębokiej komuny. Jedynym sensownym sposobem jest opcja przedstawiona w jednym z utworów miłośnika trylogii Andzrzeja Waligórskiego, który napisał: „ jaki sposób na tu zgraju? - kopa w dopu i baj baju”. Niedawno Poseł Palikot dopuścił się kolejnej prowokacji-nazwał Polski Związek Piłki nożnej burdelem a członków władz tej instytucji dziwkami. Uważam takie stwierdzenie za wielce krzywdzące. Dla dziwek.
Inne tematy w dziale Polityka