Obejrzałem wczoraj film „Trzech kumpli”. Ktoś kto nie pamięta tych czasów może nie docenić wirtuozerii realizatorek i fachowości montażysty, którzy z autentycznych materiałów posiłkowanych fabularnymi przebitkami umiejętnie odtworzyli atmosferę drugiej połowy lat 70-tych. W pierwszej scenie widzimy młodych ludzi podróżujących stopem po Polsce. Właściwie niczym specjalnie się nie różnią, towarzyską gwiazdą był Lesław Maleszka imponujący oczytaniem i szerokimi horyzontami, Stanisław Pyjas uchodził za obiecującego literata, najmniej zwracał uwagę na siebie Bronisław Wildstein, którego podobnie jak większość studentów interesowały głównie dziewczyny i alkohol. Jedna z osób wypowiadających się w filmie dziwi się nawet, że dwaj intelektualiści przyjaźnili się z nim.
Czasy były takie, że trzej kumple dostali się w tryby totalitarnej maszynki do mielenia ludzi jaką wówczas było SB. Jeden z nich tego doświadczenia nie przeżył, Drugi przeszedł bez oporów na ciemną stronę mocy, której wysługiwał się z prawdziwym entuzjazmem, trzeci odnalazł swoje powołanie i został bezkompromisowym, rasowym publicystą walczącym z opresyjnym systemem.
Film niczego nam nie wyjaśnia a wręcz przeciwnie mnoży wątpliwości i na tym polega jego siła. Widz po obejrzeniu dokumentu musi sam sobie poukładać porozrzucane puzzle i odpowiedzieć na szereg pytań. Najważniejsze z nich- dlaczego zamordowano krakowskiego studenta prawdopodobnie zostanie już bez odpowiedzi. Nie ma żadnych wątpliwości kto dokonał zabójstwa nie sposób jednak zrozumieć motywów. Mord nie miał najmniejszego sensu wziąwszy pod uwagę stopień operacyjnej penetracji środowiska krakowskich opozycjonistów. Dlatego zdziwienie esbeków występujących w filmie wydaje mi się szczere, trudno też domniemywać, że był to przypadek lub pomyłka. Najprawdopodobniej decyzję o zabójstwie podjęto na górze a później konsekwentnie zacierano ślady.
Następne pytanie dotyczyłoby motywów kierujących Maleszką, niczego nie wyjaśnia esbek prowadzący szpicla, na pytanie jak go zwerbował zdziwiony odpowiada- normalnie. Pewnie musiał być ciężko zdziwiony entuzjastycznym przyjęciem propozycji współpracy. Inny konfident występujący w filmie przekonywująco opowiada jak został złamany i zastraszony. Przypadek przyjaciela Pyjasa wydaje się bardziej skomplikowany, jego gorliwość może wyjaśnić jedynie jakaś głęboka skaza charakteru- moim zdaniem to pycha i arogancja niespełnionego intelektualisty połączona z fascynacją złem.
Nie mniej ciekawe pytanie dotyczy sposobu w jaki cała historia wpłynęła na jednego z kumpli, który po latach odkrył zdradę najbliższego przyjaciela. W filmie oglądamy kapitalną scenę w której Wildstein rozpoznaje na zdjęciu człowieka, który go przesłuchiwał. – Powiedział mi, ze moi koledzy to przynajmniej coś sobą reprezentują ale ja to jestem śmieć- zaśmiewa się. W następnej scenie mamy rozmowę z tym funkcjonariuszem, który stwierdza z lekceważeniem o przyjacielu Maleszki- panie, to był powsinoga, to tu popił to tam. Na twarzy emeryta widać autentyczne zgorszenie trybem życia autora Doliny Nicości.
Inne tematy w dziale Polityka