11 maja 1960 izraelski wywiad Mossad namierzył i porwał w Buenos Aires niejakiego Ricardo Klementa. Pod tym nazwiskiem ukrywał się w Argentynie SS Obersturmbannführer Adolf Eichmann, który w czasie wojny jako pełnomocnik Heinricha Himmlera nadzorował akcję wymordowania milionów Żydów. Niemieckiemu ludobójcy wytoczono w Izraelu proces, skazano na karę śmierci i powieszono. Podczas przewodu sądowego oskarżony o zbrodnie nie mające precedensu w dziejach bronił się twierdząc, że był zwykłym urzędnikiem działającym zgodnie z obowiązującym prawem. W III Rzeszy panowała zasada Führerprinzip zgodnie z którą wola Führera stanowiła automatycznie obowiązujące prawo. Ponieważ Hitler postanowił wymordować wszystkich Żydów wykonawcy Ostatecznego Rozwiązania traktowali je jako rzecz mieszczącą się w normalnej pragmatyce służbowej. Podczas konferencji w Wansee gdzie zaplanowano wymordowanie 11 milionów ludzi nikt nie zgłaszał problemów moralnych a jedynie techniczno-prawne.
Wyjaśnienia Eichmanna, które złożył podczas procesu w Jerozolimie brzmią wiarygodnie chociażby dlatego, że nie był głupcem i doskonale wiedział jaki czeka go wyrok. W tej sytuacji mógł sobie pozwolić na całkowita szczerość. To, że jego działalność nie wynikała z nienawiści do Żydów a była jedynie efektem urzędniczej skrupulatności tak bardzo zdziwiło Hannę Arendt, że poświeciła mu cała książkę traktującą o banalności zła.
Minister Kopacz wskazała 14-latce z Lublina szpital, w którym dziewczyna usunęła ciążę. Broniąc się przed zarzutem spowodowania śmierci nienarodzonego dziecka powtarza niemal dokładnie sformułowania Eichmanna z procesu w Jerozolimie: nie mam powodu w tej chwili do tego, aby mieć poczucie jakiejkolwiek winy. Wręcz przeciwnie. Mam pewien dyskomfort wynikający z moich przekonań, ale niezależnie od tego - jako urzędnik dopełniłam swojej roli. I to chyba jest wszystko co mam do powiedzenia na ten temat. We własnym mniemaniu Kopacz nie ma sobie nic do zarzucenia, ponieważ wskazanie miejsca aborcji było jej obowiązkiem a prawo do aborcji „obejmowało tę czternastoletnią dziewczynę". Podobnie tłumaczą się odpowiedzialni za Holocaust- uczciwi, niemieccy urzędnicy uważali za swój obowiązek ustalenie kolejność transportów do obozów zagłady, ilości cyklonu B oraz podział majątku ofiar ponieważ prawo do „specjalnego traktowania” obowiązujące w III Rzeszy obejmowało Żydów i Słowian.
- Jestem przekonana o tym, że w sytuacji, w której nasze przekonania, z którymi na co dzień żyjemy, chodzimy do pracy, mieszkamy ze swoimi najbliższymi, zostawiamy w przedpokoju urzędu, który obejmujemy – twierdzi pani Kopacz. Niestety nie wszyscy uczciwi urzędnicy mieli taki komfort psychiczny. Niektórym nie udawało się tak łatwo zostawić wątpliwości w przedpokoju urzędu. Oddajmy głos jednemu z nich: Coraz bardziej zamykałem się w sobie, stawałem się niedostępny i z każdym dniem coraz twardszy. Moja rodzina, zwłaszcza żona, cierpiała z tego powodu; bywałem wręcz nieznośny. Nie widziałem już nic poza swoja pracą i swym zadaniem. Wszystkie ludzkie odruchy zostały przez to wyparte. Żona usiłowała wyrwać mnie z tego zasklepienia się w sobie, próbowała zapraszać swoich dobrych znajomych i wespół z moimi kolegami doprowadzić mnie do tego abym nie zamykał się przed nimi...Dziś gorzko żałuje, że nie poświęciłem więcej czasu swojej rodzinie, ale zawsze uważałem, że muszę być stale na służbie. Przez to przesadne poczucie obowiązku sam uczyniłem swe życie jeszcze cięższym niż było ono samo przez się. Żona wciąż mnie ostrzegała mówiąc: „ Nie myśl tak ciągle o służbie, myśl także o swojej rodzinie”. A teraz zgadnijcie kto tak strasznie się męczył z powodu swoich obowiązków służbowych.
Według pani Kopacz aborcja, która zgodnie z prawem się odbywa, zgodnie z prawem, które obowiązuje od 15 lat, nie jest niczym złym. Natomiast złą rzeczą jest na pewno to, co się dzieje w tzw. podziemiu aborcyjnym. Może to jest dobry moment do tego, żeby pokazać, jak pewne rzeczy trzeba usystematyzować. Podobnie dla Eichmanna „ostateczne rozwiązanie kwestii żydowskiej” nie było niczym złym. Wątpliwości miał jedynie co do sposobu realizacji, świadczą o tym jego uwagi z miejsc kaźni: To straszne co się tu u was dzieje. Z młodych ludzi robi się sadystów. Jak można robić coś takiego? Tak po prostu walić do kobiet i dzieci? Nie może tak być. Nasi ludzie oszaleją, albo zachorują umysłowo, sami nasi. Dlatego też aby usystematyzować proces masowego mordu zaproponował bardziej „humanitarne” sposoby uśmiercania takie jak gazowanie ludzi na terenie obozów zagłady.
Tym, którzy czują się oburzeni porównaniem holocaustu do aborcji chciałbym zwrócić uwagę, że proces masowej zagłady w III Rzeszy zaczął się właśnie do przymusowej aborcji dokonywanych na osobach uznanych za „ niepełnowartościowe”. Potem niemieccy lekarze rozpoczęli likwidację osób chorych umysłowo i nieuleczalnie chorych, szybko jednak wycofano się z takich działań wobec Niemców ze względu na protesty rodzin. Od 1942 roku wypracowane w ten sposób metody eutanazji ( gazowanie ofiar) zaczęto stosować wobec Żydów zamiast rozstrzeliwania, które tak bardzo zniesmaczyło SS sturmanbanführera.
Porównanie zbrodni na narodzie żydowskim i zbrodni na nienarodzonych dzieciach możemy znaleźć u bardzo różnych autorów. Oto co pisze na ten temat Jan Paweł II w książce „Pamięć i tożsamość” :W tym miejscu nie sposób nie dotknąć sprawy bardzo dzisiaj nabrzmiałej i bolesnej. Po upadku ustrojów zbudowanych na "ideologiach zła" wspomniane formy eksterminacji w tych krajach wprawdzie ustały, utrzymuje się jednak nadal legalna eksterminacja poczętych istnień ludzkich przed ich narodzeniem. Również i to jest eksterminacja zadecydowana przez demokratycznie wybrane parlamenty i postulowana w imię cywilizacyjnego postępu społeczeństw i całej ludzkości. [...]
Dlaczego to wszystko się dzieje? Jaki jest korzeń tych ideologii pooświeceniowych? Odpowiedź jest jednoznaczna i prosta: dzieje się to po prostu dlatego, że odrzucono Boga jako Stwórcę, a przez to jako źródło stanowienia o tym, co dobre, a co złe. Odrzucono to, co najgłębiej stanowi o człowieczeństwie, czyli pojęcie "natury ludzkiej" jako "rzeczywistości" zastępując ją "wytworem myślenia" dowolnie kształtowanym i dowolnie zmienianym według okoliczności.
Używanie określenia holocaust w odniesieniu do mordowania nienarodzonych dzieci tak jak to robi w swojej książce "The abortion holocaust. Today's final solution" William Brennman budzi protesty w środowiskach żydowskich choć i tutaj zdania są podzielone. Na przykład Ephraim Buchwald w tekście zatytułowanym "Holocaust zabija amerykańskich Żydów" na łamach "Los Angeles Times" porównuje aborcję do „cichego holocaustu” dzięki któremu Hitler osiągnie ostateczne zwycięstwo. Dla mnie nie ma żadnej różnicy pomiędzy zabijaniem niewinnych dzieci czy też gazowaniem i paleniem w krematoriach niewinnych ludzi. Na terminologię warto jednak uważać żeby nie popełnić takiego błędu jak NOP propagujący akcję o nazwie „Aborcja- prawdziwy holocaust” co może być odebrane jako negowanie mordu na Żydach. Niestety oba holocausty są prawdziwe. Różnią się jedynie ilością ofiar oraz tym, że zagłada Żydów została potępiona a aborcja jest gloryfikowana.
Jeżeli przyjrzymy się terminologii używanej dzisiaj przez aborcjonistów i niemieckich urzędników w czasie II wojny światowej to możemy dostrzec daleko idące zbieżności. W żadnym z oficjalnych dokumentów III Rzeszy nie ma ani słowa o eksterminacji czy egzekucjach. Używa się tam raczej określenia „Umsiedlung” (przesiedlenie) oznaczającego transport do obozów zagłady gdzie ofiary czekało „Sonderbehandlung” (specjalne traktowanie). Stosowanie odpowiednich reguł językowych gdy mowa jest o zbrodniach to niemiecka specjalność. W 2000 roku Niemiecki Trybunał Konstytucyjny w Karlsruhe wydał wyrok na mocy którego zabrania się używać w odniesieniu do aborcji takich określeń jak: Holocaust, Babycaust, czy "Kinder Mord" (mord na dziecku). Ten absurdalny wyrok oczywiście uzasadniono konstytucyjnym prawem do wolności wypowiedzi.
Nawet ci, którzy zgodzą się na porównywanie Holocaustu i aborcji mogą się oburzyć na zestawianie takich postaci jak Adolf Eichmann i Ewa Kopacz. Co może łączyć masowego mordercę zza biurka odpowiedzialnego za śmierć milionów i zagubioną kobietę, żałosną w swojej niekompetencji, która podjęła jedną fatalna decyzję? Hipokrytom, których to dziwi chciałbym zwrócić uwagę, że w świetle etyki chrześcijańskiej nie ma różnicy czy zostaje zamordowany jeden człowiek czy miliony. To takie samo zło. Panią minister cechuje kompletny brak skuteczności z jednym wszakże wyjątkiem- gdy trzeba było znaleźć szpital, który by się zgodził na dokonanie aborcji u 14 letniej dziewczynki. Tutaj nieudaczna reformatorka służby zdrowia wykazała wyjątkową dla siebie determinację i szybkość działania. Efektem takiego postępowanie jest nie tylko zabicie jednego nienarodzonego dziecka ale także stworzenie groźnego precedensu prawnego umożliwiającego dokonywanie aborcji u każdej nastolatki. Lista ofiar może być bardzo długa.
Jak słusznie zauważyła Hanna Arendt zło jest banalne. Może przybierać postać skrupulatnego funkcjonariusza ściśle wykonującego polecenia przełożonych lub groteskowej w swojej nieudolności urzędniczki, której koledzy chcą kupić szampon do włosów. Nieważne jest jakie wrażenie oni na nas sprawiają, liczą się efekty ich działalności. Z odpowiedzialności za to nie może ich uwolnić ani powoływanie się na obowiązki urzędnika ani kazuistyka prawna, którą popisują się ich obrońcy.
Inne tematy w dziale Polityka