Powszechnie wiadomo, ze nikt w szkole nie czyta lektur a jedynie ich fragmenty. Nawet gdyby się ktoś taki trafił to i tak nie dałby rady ze względu na monstrualnie przeładowany program nauczania. Dlatego tez decyzje ministerstwa nakazującą czytanie jedynie fragmentów lektur wszyscy przyjęli ze zrozumieniem jako akceptację stanu faktycznego i zerwanie z hipokryzją. Niestety muszę zmartwić entuzjastów pani Hall, której groteskowe pomysły nie tylko nie poprawią wyników dziatwy szkolnej ale wręcz je pogorszą. Do tej pory gdy nauczyciel mówił uczniom- przeczytajcie lekturę obie strony szkolnej niedoli zakładały milcząco, że przeczytane zostaną tylko fragmenty. Teraz gdy im się powie – przeczytajcie fragmenty to nie zrobią nic. Zadziała tu bardzo prosty mechanizm psychologiczny dokładnie opisywany przez wszystkie podręczniki negocjacji. Mało tego, młodzież stwierdzi, że w ogóle nic nie rozumie bo niby jak ma cokolwiek pojąć na podstawie fragmentów. Pewnie pani Hall odpowie na to pomysłem żeby zrezygnować z czytania fragmentów bo i tak tego nikt nie robi więc po co grzęznąć w hipokryzji. Wtedy z kolei młodzi ludzie w ogóle nie przyjdą szkoły co rozwiązałoby szereg problemów szkolnictwa. Świadectwa można by wydawać za zaliczeniem pocztowym co umożliwiłoby danie matur wszystkim chętnym bez zbędnych ceregieli. Ale taki wariant chyba nie przejdzie, ponieważ każdy powinien umieć liczyć do stu i czytać znaki drogowe ( ten minimalny program oświatowy dla Polaków sformułował pewien socjalista- tyle, że narodowy). W przeciwnym bowiem wypadku absolwenci zreformowanych prze panią Hall szkół średnich będą tamować ruch na szosach.
Adam Kuź
Inne tematy w dziale Polityka