alamira alamira
539
BLOG

" Ostatnia rodzina" - antykino.

alamira alamira Kultura Obserwuj notkę 23

Pojmuję sztukę dośc tradycyjnie, jako dążenie do prawdy i piękna. Film dołączył do muz stosunkowo niedawno. Stał sie jednak masowym narzędziem przekazywania idei, nie to co teatr, bibloteka czy filharmonia.

'Ostatnia rodzina" została obsypana najważniejszymi nagrodami na festiwalu w Gdyni. Została uznana przez środowisko filmowe za najlepszy polski film ubiegłego roku. Ten film swiadczy jednak bardziej o stanie naszych umysłów, albo ludzi elity, którzy uznali go za najlepszy.

Ten film jest nieprawdziwy.To zły film.To film beznadziejny.

Pomijam fakt, że ów  film może być interesujący dla wielbicieli sztuki Beksińskiego, może też stanowić ciekawy obraz dla "trójkowych" wyznawców kultu młodego Beksińskiego, który na kształt młodego Wojaczka obrósł w legendę. To jednak można było pokazać w  dokumencie.

Najpierw kilka słów mojej teori na temat sztuki. Dobrej sztuki /dobrej książki, dobrego kina, dobrej muzyki/.To co nie jest dobrą sztuką nie jest w ogóle sztuką, jest tylko prowokacją.

Dobry film musi mieć "oddech". Powinien prezentować pomysł reżysera i scenarzysty w duchowej przestrzeni. W przestrzeni tych samych archetypów, które sa niezmienne od pojawienia się człowieka. Grzegorz Królikiewicz mawiał, że nie wstaje rano jeśli nie przyśnił mu się archetyp. Wojciech Hass, chyba najlepszy reżyser polskiego , powojennego kina w każdym ze swoich filmów odwoływał się do tego samego pojęcia. Żeby zejść trochę nizej i  powiedzieć to prostymi słowami, film musi mówić prawdę i pokazywać perspektywę wyrwania się z naszych grzechów i naszej śmiertelności. Musi  dawać obietnicę albo nadzieję , że nasza samotność jest możliwa do przekroczenia. I przede wszystkim używać do tego języka, estetyki, która wyrywa nas z naszej szarości, nawet wtedy gdy - jak u Hassa - opowiada historię alkoholika w ponurej rzeczywistości zniszczonej ,powojennej Polski. Te zasady odnoszą się do każdego utworu, poezji, muzyki czy filmu.

Oglądamy film "Ostatnia rodzina" z bohaterem, który jest skrajnym egoistą, niezdolnym do okazania współczucia synowi. Bez cienia empatii wobec bliskich, także w traumatycznych momentach ich życia. Nie wiemy także skąd czerpie napęd do malowania, nie poznajemy żadnej jego myśli, która odbiegałaby od myśli szarego zjadacza chleba. Poza cyniczną pozą,nic go nie odróżnia od lokatorów blokowisk , w którym przyszło mu żyć. Chciałby kogoś zgwałcić, ale nie ma siły. Jedynym co go odróżnia od reszty to mentalny ekshibicjonizm. Tam gdzie Kowalski biegnie do konfesjonału i żałuje za swoje przewiny tam Beksiński bez żadnych oporów spowiada się swemu biografowi z mrocznych zakamarków swej duszy, świadom tego, że za chwilę zostanie to opublikowane. I będzie to czytać jego rodzina.

Oglądamy go jak żre, bo trudno to nazwać jedzeniem. Oglądamy go jak sra. Jak martwi się o efekty swojej defekacji bo kibel nie działa.

Bohater - artysta jest sprowadzony do żarcia i wypróżniania. Nie, on nie jest pokazany jako artysta. On też nie jest żadnym bohaterem.

W ostatniej scenie, spasiony jak maciora, dostaje kilka ciosów nożem i czujemy ulgę, że to ekranowe życie dobiegło końca.

alamira
O mnie alamira

Ślązak od zawsze, studiował Ekonomię na UE w Katowicach, Psychologię i Nauki Polityczne na UŚ w Katowicach, Pisanie scenariuszy w PWSzFTviT w Łodzi. Pisze felietony kulinarne do tygodnika "Nowe Info". Jest prywatnym przedsiębiorcą.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (23)

Inne tematy w dziale Kultura