Albatros ... z lotu ptaka Albatros ... z lotu ptaka
1321
BLOG

JAK 40 PLF48

Albatros ... z lotu ptaka Albatros ... z lotu ptaka Katastrofa smoleńska Obserwuj temat Obserwuj notkę 1

Nurtują mnie JAKi 40 na polskim niebie w pamiętnym kwietniu 2010 roku.

http://arturb.salon24.pl/310734,jaki-40-w-polsce

8.06.2011 00:19Kategoria: Polityka Odsłon: 4868 39 Komentuj

Jaki-40 w Polsce

W zasobach Wikipedii poświęconej 36 SPLT znalazłem taką fotografię:

JAK 40 PLF48

Po kliknięciu załaduje się w pełnym rozmiarze. Na zdjęciu dostrzegamy dwa Tu-154, co zapewne było główną przyczyną umieszczenia fotografii datowanej marzec 2007.

Ale dzisiaj skupię sie na jakach. Na pierwszym planie dostrzegam dwa o numerach bocznych 038 i 041. Przyznam, że zaskakuje mnie ich malowanie, na które wcześniej zwróciła uwagę Intheclouds.. Samolot wojskowy RP ma ściśle określone oznakowanie. Powinien posiadać szachownicę po obu stronach statecznika pionowego i na skrzydłach od dołu. W pewnym okresie zrezygnowano z szachownicy na górnej powierzchni skrzydła, prawdopodobnie z powodu łatwej identyfikacji samolotu na zdjęciach lotniczych i satelitarnych. Widoczny Jak-40 nie jest oznakowany w ten sposób. Czy to jest polski samolot wojskowy? Na tym zdjęciu z maja 2008r. widać wyraźnie, że biało-czerwone szachownice na stateczniku pionowym zostały zamalowane.http://www.planepictures.net/netshow.php?id=743060. Wnioskuję więc, że nie były to już samoloty na stanie Wojska Polskiego. Stały dość długo w bezruchu.  Tu zdjęcie  http://www.epwa.pl/photo.php?photo=806   z października , a tutaj  http://www.planepictures.net/netshow.php?id=563915 z grudnia 2006. Identyczny układ maszyn na obu fotografiach jak na pierwszym zdjęciu. Zgodnośc można potwierdzić również na zdjęciach satelitarnych Okęcia z naja 2007 i stycznia 2008. Zapewne samoloty te nie były użytkowane, a nawet poruszane przez blisko półtora roku. Dawniej, w 2005 roku wnętrze 041 wyglądało tak  http://i.planepictures.net/44/50/1139136135.jpg . W połoiwe 2008 roku samoloty zniknęły z Okęcia. W tamtym okresie informowano, o sprzedaży dwóch jaków przez Agencję Mienia Wojskowego, ale czy sprzedaż mogła dotyczyć tych samolotów, skoro one nie były wojskowe? . Przy okazji tej transakcji ukazał się krótki artykuł opisujący losy niektórych jaków. 

 

Rządowa flota nie tylko murszeje, ale też po cichu się kurczy. Pierwsze cztery samoloty Jak-40, w które był wyposażony 36. Specjalny Pułk Lotnictwa Transportowego w Warszawie, przewożący najważniejsze osoby w państwie, sprzedano już w latach 2002 - 2004. Jak informuje nas Agencja Mienia Wojskowego zajmująca się wyprzedażą wojskowego sprzętu, kupił je kontrahent z Polski. Kto nim był? - To tajemnica - mówi Małgorzata Golińska, rzeczniczka agencji. Piąty samolot jako darowizna MON trafił w listopadzie 2006 roku do Wojskowej Akademii Technicznej na warszawskim Bemowie. - Stoi w hangarze i służy jakopomocnaukowa - mówi nam Mirosław Wróblewski z WAT. Miesiąc później szóstą maszynę rozebrano na części i przewieziono do Muzeum Lotnictwa Polskiego w Krakowie. - Mamy jeden samolot - salonkę o numerze taktycznym 037, rocznik 1975. W Warszawie zakończył swój żywot - straciły ważność jego papiery na silnik i płatowiec. Wymontowano z niego wszelkie instalacje. Gdyby wtedy zapadła decyzja: remontujemy go i latamy dalej, to pewnie jeszcze by posłużył. Ale jej nie podjęto, więc teraz stoi na naszej ekspozycji w plenerze - cieszy się Krzysztof Radwan, dyrektor muzeum. Dyrektor Radwan z pasją opowiada historię samolotów Jak-40: maszyny konstruowano w latach 60., prototyp oblatano w 1966 roku, w sumie wyprodukowano ich 1010. - Ale dziś to już małonowoczesnemaszyny paliwożerne, ich czas się skończył. Nadeszła era innych samolotów - uważa dyrektor Muzeum Lotnictwa Polskiego. Kolejne dwa VIP-owskie samoloty Jak-40 będą miały nieco dłuższy żywot niż maszyna stojąca w muzeum. Przejdą remonty i jeszcze kilka lat polatają. Jak ustaliliśmy, w czerwcu Agencja Mienia Wojskowego sprzedała je kontrahentowi z Ukrainy. Dane zagranicznego kupca także są objęte tajemnicą. Jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie, maszyny mogły trafić do Iwano-Frankowska bądź Kijowa. Dlaczego Agencja Mienia Wojskowego sprzedaje rządową flotę? Samoloty Jak-40 jako maszyny z przeszło 30- -letnim stażem straciły już status samolotów VIP- -owskich. Nie można nimi przewozić czterech najważniejszych osób w państwie: prezydenta, premiera, marszałków Sejmu i Senatu. Zgodnie z przepisami ryzykować wciąż mogą ministrowie i wiceministrowie.
http://media.wp.pl/kat,1022939,wid,10278090,wiadomosc.html?ticaid=1c64

Niestety nie wszystkie informacje zawarte w tym tekście udało mi sie zweryfikować. Nie znalazłem krajowych nabywców czterech samolotów z lat 2002-2004 mimo, że rejestr z tych lat istnieje http://lotnictwo.net/rejestr.php. Wytłumaczeniem byłby tylko fakt sprzedaży ich LOT-owi, czyli powrót do pierwotnych oznaczeń.

http://arturb.salon24.pl/310734,jaki-40-w-polsce,2

Sprzedaż  dwóch jaków kontrahentowi ukraińskiemu nastąpiła po powrocie z długiego remontu w Mińsku dwóch pierwszych jaków nb 044 i 045, a przed powrotem dwóch kolejnych. Przypomnę, że odbiorowi pierwszego z samolotów towarzyszył incydent. 

Rządowy JAK-40 stoczył się z pasa startowego, na którym lądował po oblocie kontrolnym. Nikomu nic się nie stało - poinformował rzecznik Dowództwa Sił Powietrznych ppłk Wiesław Grzegorzewski. 
Według ppłk. Grzegorzewskiego, przyczyną incydentu mogła być dżdżysta aura panująca dziś w Mińsku na Białorusi. Jak powiedział, dowódca 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego płk Tomasz Pietrzak z załogą dokonywał kontrolnego oblotu maszyny, która wróciła właśnie z remontu z zakładów Jakowlewa w Mińsku na Białorusi.
"Oblot w zasadzie został wykonany i przejrzano wszystko. Po tzw. przyziemieniu, samolot nieoczekiwanie zaczął skręcać w prawo i wytoczył się z pasa. Zatrzymał się obrócony o 110 stopni w prawo od kierunku lądowania" - poinformował rzecznik.

http://www.rp.pl/artykul/75111.html?print=tak
 

Powrót tych samolotów z Mińska nastąpił na przełomie lat 2007/2008. Sprzedaż dwóch egzemplarzy na Ukrainę w połowie 2008 roku, a w listopadzie 2008 roku wracają niemal po dwóch latach remontu dwa kolejne jaki 047 i 048 .

 

W związku z incydentem stoczenia się samolotu z pasa przy odbiorze z Mińska,  na forum http://www.forum.spotter.pl/rzadowy-jak-40-wypadl-z-pasa-startowego-t2363/index4.html  miała miejsce  interesująca wymiana zdań, która odbywała się od lutego do początku marca 2008 r. 
-  Wczoraj widziałem startujące 44 i 45, coś drgnęło z Jakami
-  A za niedługo około 1,5 tygodnia dołączą pozostałe dwa.
-  No to świetna wiadomość, bo już się stęskniłem za ich widokiem w powietrzu
-  Zobaczysz zobaczysz i to może juz w przyszłym tygodniu,i nie tylko te ale jeszcze 041 oraz 038 na niebie ale juz nie pod tymi numerami ale zawsze w powietrzu.
-  A co to za zagadka z tymi 041 i 038 ?
- Żadna zagadka poprostu jak byś nie widział to pod podjazdem do portu stoi tylko 038,a 041 szykowany jest do lotu
 - No, ciekawe czy teraz, po renowacji, któryś jeszcze raz wypadnie z pasa.
- One nie miały renowacji. Że jeden wypadł to odrazu afera nie raz wypadały z pasa i nie raz napewno wypadną, ale Airbus to dopiero wypadł aż sie spalił.

Jest to informacja o tyle zakakująca, że "Lotnicza Polska" informowała   
Przekazanie samolotów do zakładów remontowych w białoruskim Mińsku poprzedziło przeprowadzenie w trybie przetargu postępowania na udzielenie zamówienia, którego przedmiotem były: remont czterech samolotów Jak-40 wraz z ich modyfikacją i zabudową dodatkowych systemów i urządzeń, a także remont czterech silników lotniczych AI-25.
(...) Samoloty typu Jak-40 posiadają zmodernizowane wyposażenie radioelektroniczne, umożliwiające realizację zadań operacyjnych w międzynarodowej przestrzeni lotniczej zgodnie z wymogami obowiązujących przepisów lotniczych. W klasie średnich samolotów pasażerskich, są to jedyne statki powietrzne eksploatowane w lotnictwie Sił Zbrojnych i przeznaczone są do zabezpieczenia transportu lotniczego najważniejszych osób w państwie, stąd konieczność utrzymania ich ciągłości eksploatacyjnej ma znaczenie priorytetowe.
(...) Umowy z dwoma wykonawcami podpisano w dniu 2 kwietnia 2007 r. Wartość umowy na remont silników wyniosła 1.939.500 zł, a na remont samolotów 15.000.000 zł.
(...) Przedłużenie resursu wymagało demontażu poszycia Jaków i przeglądu struktur konstrukcji samolotów, oraz dokonania sprawdzeń zabudowanych agregatów. Modernizacja objęła przede wszystkim zabudowanie nowych elementów wyposażenia. W kabinach Jaków pojawiły się więc wyświetlacze systemu TCAS. Zadaniem systemu jest eliminowanie ryzyka kolizji w powietrzu. Ostrzega on załogę samolotu o zbliżaniu się innych samolotów i przy przekroczeniu odległości progowych zaleca wykonanie odpowiednich manewrów w celu uniknięcia kolizji. Wyprodukowane w USA radary pogodowe zastąpiły dotychczasowe Grozy-40. W miejsce radzieckich, wyskalowanych w metrach UWID-ów zamontowano wysokościomierze WEM-72 z podziałką w stopach. Mniej istotne zniany to np. pokrycie foteli nowym obiciem. Trzeba przyznać – użyto niezbyt reprezentacyjnej, kraciastej tkaniny. Oczywiście przedział dla VIP-ów utrzymany jest w wyższym standardzie

http://lotniczapolska.pl/Jaki-40-w-komplecie,4972

Moim zdaniem opisane czynności śmiało można określić mianem renowacji, ale administrator forum Jackowlew, człowiek zawodowo zajmujący się jakami 36 SPLT, wie, że samoloty o numerach 044 i 045 nie przeszły renowacji. Czy mamy rozumieć, że po roku przetrzymywania wróciły w takim stanie w jakim je oddano do Mińska? Czy incydent dotyczył samolotu n/b 041 przysposabianego do uzytkowania.  
Drugi interesujący wątek, to dalszy los samolotów n/b 038 i 041 stojących półtora roku pod plandeką, Zostaną uzdatnione do lotu pod innymi numerami. Czy chodziło o sprzedaż samolotów ukraińskiemu kontrahentowi. Już wyraziłem swe wątpliwości, że trudno, aby Agencja Mienia Wojskowego sprzedawała jaki, które miały zamalowane oznaczenia wojskowe, ale ze zdjęć tak można wnioskować.  Samoloty 038 i 041 otrzymały oznaczenia UR-YVS i UR-YNA. Tak prezentowały sie na zdjęciachhttp://lotnictwo.net/foto.php?id=136825. i. http://jetphotos.net/viewphoto.php?id=6431945&showexif=1. przed zniknięciem z Okęcia.  Prawdopodobnie odleciały pod koniec czerwca. Do tej pory nie natknąłem się na żadną informację o dalszym losie tych samolotów. Z kolei w listopadzie wróciły z dwuletniego remontu samoloty 047 i 048. Zastanawiam się, czy, samoloty, które powędrowały na Ukrainę nie zostały przygotowane jako bliźniaki dla 047 i 048. 

http://arturb.salon24.pl/310734,jaki-40-w-polsce,4

 

Oczywiście dane te nie muszą być zupełnie zgodne ze stanem faktycznym, ale opierając się na wielu źródłach mogę stwierdzić, że ewidencyjnie na stanie specpułku widniało więcej samolotów JAK-40 niż wykazywano w mediach. Szczególnie zagadkowa jest dla mnie transakcja sprzedaży dwóch samolotów w połowie 2008 roku. Jednym z nich mógł być samolot n/b 041, który ponownie został czasowo zarejestrowany dla PLF i mógł być sprzedany przez Agencję Mienia Wojskowego. Nie znalazłem potwierdzenia, aby podobny "chwyt" zastosowano w stosunku do 038, ale jest to prawdopodobne. Do tej pory nie znam losu samolotów sprzedanych na Ukrainę. Nie znalazłem żadnej fotografii tych samolotów w barwach nowego właściciela, a minęło blisko dwa lata od ich sprzedaży. Czy wróciły jako 047 i 048 z Mińska? A może wykorzystano je jako zdublowane numery, o których wspomina raport MAK?

 
 

Jaki-40 w komplecie

 
Od kilku tygodni 36 specjalny pułk lotnictwa transportowego cieszy się wszystkimi czterema samolotami Jak-40. Po powrocie dwóch maszyn "przetrzymywanych" na Białorusi flota Jaków jest już w komplecie. Samoloty przeszły remont, zostały też doposażone.
 

 http://lotniczapolska.pl/Jaki-40-w-komplecie,4972

W listopadzie br. na macierzyste lotnisko Okęcie powróciły dwa samoloty Jak-40 należące do 36 specjalnego pułku lotnictwa transportowego (047 i 048). Cztery samoloty tego typu, wyprodukowane w latach 1979-1980, służą m.in. do przewozu ważnych osób w państwie. Z białoruskich zakładów w Mińsku, gdzie wykonywano na nich prace remontowe, modyfikację i zabudowę dodatkowych urządzeń, miały pierwotnie wrócić... ponad rok temu. Powodem ostatnich opóźnień były zastrzeżenia strony polskiej do numerów seryjnych nowo zamontowanych wysokościomierzy. Remonty miały na celu m.in. przedłużenie resursów wykonujących loty z VIP-ami samolotów – darowano im pięć lat eksploatacji lub sześć tys. godzin w powietrzu. Także z najważniejszymi przedstawicielami państwa na pokładzie: prezydentem, premierem, marszałkiem sejmu i senatu.

Przekazanie samolotów do zakładów remontowych w białoruskim Mińsku poprzedziło przeprowadzenie w trybie przetargu postępowania na udzielenie zamówienia, którego przedmiotem były: remont czterech samolotów Jak-40 wraz z ich modyfikacją i zabudową dodatkowych systemów i urządzeń, a także remont czterech silników lotniczych AI-25. Postępowanie to prowadzono w pierwszej połowie lutego ubiegłego roku. Jak możemy przeczytać w protokole postępowania o udzielenie zamówienia, objęte nim zostały samoloty oraz silniki lotnicze do tych samolotów, znajdujące się na wyposażeniu lotnictwa Sił Zbrojnych RP, eksploatowane w 36 splt i wykorzystywane do realizacji zadań operacyjnych oznaczonych symbolem “WAŻNY”. Samoloty typu Jak-40 posiadają zmodernizowane wyposażenie radioelektroniczne, umożliwiające realizację zadań operacyjnych w międzynarodowej przestrzeni lotniczej zgodnie z wymogami obowiązujących przepisów lotniczych. W klasie średnich samolotów pasażerskich, są to jedyne statki powietrzne eksploatowane w lotnictwie Sił Zbrojnych i przeznaczone są do zabezpieczenia transportu lotniczego najważniejszych osób w państwie, stąd konieczność utrzymania ich ciągłości eksploatacyjnej ma znaczenie priorytetowe. 

image

14 lutego 2007 r. w Departamencie Zaopatrywania Sił Zbrojnych MON dokonano otwarcia złożonych ofert. Na wykonanie remontu silników AI-25 oferty złożyło dwóch wykonawców: Bumar Sp. z o.o. i Wojskowe Zakłady Lotnicze nr 3 w Dęblinie. Po przeprowadzonej miesiąc później aukcji elektronicznej wybrano ofertę WZL 3, która została złożona z niższą ceną. Na wykonanie remontu samolotów ofertę złożył jedynie Bumar. Cenę oraz warunki umowy ustalono na drodze negocjacji. Umowy z dwoma wykonawcami podpisano w dniu 2 kwietnia 2007 r. Wartość umowy na remont silników wyniosła 1.939.500 zł, a na remont samolotów 15.000.000 zł.

Bumar wykonanie prac remontowych oraz modyfikację i doposażenie samolotów zlecił certyfikowanym zakładom lotniczym w Mińsku w Republice Białorusi. Pierwsza para Jaków – 044 i 045 – trafiła do wykonawcy w niecały miesiąc po podpisaniu umowy. Wkrótce dołączył do nich kolejny – 047, a około połowy roku ostatni: 048. Prace przeciągały się, termin powrotu samolotów na Okęcie wielokrotnie przekładano. Jak można policzyć, ostatni z nich wylądował na macierzystym lotnisku po ponad półtora roku od wylotu pierwszego. Początkowo zakładano, że wyremontowane maszyny będą do dyspozycji 36 pułku już jesienią 2007 r., tymczasem dwa pierwsze (044 i 045) odebrano na przełomie 2007 i 2008 r. Czas działał na naszą niekorzyść – z pięciu lat, o które przedłużono resurs, w przypadku samolotów 047 i 048 ponad rok spędziły za granicą. 

image

Przedłużenie resursu wymagało demontażu poszycia Jaków i przeglądu struktur konstrukcji samolotów, oraz dokonania sprawdzeń zabudowanych agregatów. Modernizacja objęła przede wszystkim zabudowanie nowych elementów wyposażenia. W kabinach Jaków pojawiły się więc wyświetlacze systemu TCAS. Zadaniem systemu jest eliminowanie ryzyka kolizji w powietrzu. Ostrzega on załogę samolotu o zbliżaniu się innych samolotów i przy przekroczeniu odległości progowych zaleca wykonanie odpowiednich manewrów w celu uniknięcia kolizji. Wyprodukowane w USA radary pogodowe zastąpiły dotychczasowe Grozy-40. W miejsce radzieckich, wyskalowanych w metrach UWID-ów zamontowano wysokościomierzeWEM-72 z podziałką w stopach. Mniej istotne zniany to np. pokrycie foteli nowym obiciem. Trzeba przyznać – użyto niezbyt reprezentacyjnej, kraciastej tkaniny. Oczywiście przedział dla VIP-ów utrzymany jest w wyższym standardzie. 

image

Na Jakach nie zamontowano systemów łączności satelitarnej. Takimi systemami dysponują wyłącznie większe Tu-154M, które będą zapewne użytkowane dłużej, a zakup i montaż urządzeń jest dość kosztowny. Dwa Tupolewy także czekają remonty: w pierwszych dniach stycznia 2009 r. jeden z nich zostanie przekazany do prac mających na celu m.in. przedłużenie resursu, po jego powrocie kolejny. Jak kilka miesięcy temu w odpowiedzi na poselskie zapytanie wyjaśniał sekretarz stanu w MON Czesław Piątas, "po wykonanych modernizacjach samoloty Tu-154M będą jednymi z najlepiej wyposażonych samolotów tego typu na świecie"...
Sławomir Kasjaniuk

http://lotniczapolska.pl/Bialo-czerwone-Jaki-sprzedane,3232

Biało-czerwone Jaki sprzedane

 
Agencja Mienia Wojskowego sfinalizowała transakcję sprzedaży dwóch samolotów Jak-40, z racji wykonywanych w przeszłości zadań zwanych "rządowymi". Nie chodzi tu o żaden z Jaków używanych obecnie przez 36 specjalny pułk lotnictwa transportowego z Okęcia, ale egzemplarze w 2006 r. wycofane z eksploatacji.
 

 

Sprzedane samoloty Jak-40 służyły w 36 specjalnym pułku lotnictwa transportowego do powietrznego przewozu ważnych osób w państwie. W 2006 r. cztery Jaki zostały wycofane z użytkowania. Decyzją ministra obrony narodowej jeden z nich (042) w październiku 2006 r. przekazano do Wojskowej Akademii Technicznej w Warszawie, drugi (037) dwa miesiące później otrzymało Muzeum Lotnictwa Polskiego w Krakowie. Pozostałe dwa były oferowane do sprzedaży. Po trwającej kilka miesięcy transakcji, samoloty nabył ukraiński kontrahent. Jak informuje Agencja Mienia Wojskowego, która w czerwcu sfinalizowała transakcję, po remoncie będą w dalszym ciągu eksploatowane w lotach czarterowych. Jaki bez większych problemów zostały uruchomione, samodzielnie odleciały z Okęcia i dotarły do miejsca przeznaczenia. Prawdopodobnie będą latać nad Afryką. Przychód z ich sprzedaży zasili Fundusz Modernizacji Sił Zbrojnych. 

W pułku pozostają jeszcze cztery samoloty tego typu. Dwa od kilkunastu miesięcy przebywają w białoruskich zakładach lotniczych, gdzie przechodzą przedłużające się remonty i doposażanie (zobacz więcej). Kwestia zakupu następców wysłużonych maszyn wciąż "pozostaje otwarta". AMW już w marcu tego roku przygotowała – zgodnie z otrzymanymi z MON wytycznymi – przetarg na zakup sześciu nowych samolotów, jednak sugestie polityków, by zakupić tylko trzy samoloty i to używane, wstrzymały na czas nieokreślony uruchomienie postępowania zmierzającego do wyłonienia dostawcy samolotów. Niestety, opublikowany przez nas ponad cztery miesiące temu tekst Przetarg na samoloty dla VIP-ów: od nowa? w znacznej mierze wciąż pozostaje aktualny.
Sławomir Kasjaniuk
 

Jaki-40 wrócą w lutym

 
Spośród czterech samolotów Jak-40, które zostały poddane remontom i modernizacji w zakładach lotniczych w Mińsku (Białoruś), dwa już wróciły. Powrót pozostałych planowany jest na trzecią dekadę lutego. Samoloty zgodnie z podpisaną umową przechodzą remont, modyfikację oraz doposażanie.
 

 

http://lotniczapolska.pl/Jaki-40-wroca-w-lutym-,1051

 

W lutym 2007 r. Departament Zaopatrywania Sił Zbrojnych MON prowadził postępowanie, którego tematem był remont główny czterech samolotów typu Jak-40 (zadanie nr 2) oraz czterech silników lotniczych AI-25 (zadanie nr 1). Na wykonanie remontu silników złożono dwie oferty. Po ich rozpatrzeniu wybrano ofertę Wojskowych Zakładów Lotniczych nr 3 w Dęblinie. Na wykonanie remontu samolotów wpłynęła jedna oferta – od firmy Bumar Sp. z o.o. Po negocjacji warunków oraz cen z Bumarem podpisano umowę. Ostatecznie wartość umowy z WZL nr 3 (remont silników AI-25) wyniosła 1 939 500 zł, a z Bumarem (remont samolotów Jak-40) 15 000 000 zł. 

Remont samolotów Jak-40, połączony z ich modyfikacją oraz zabudową dodatkowych systemów i urządzeń został zlecony certyfikowanym zakładom remontowym w Mińsku na Białorusi. Efektem prac – obok doposażenia samolotów – jest przedłużenie ich resursu. Po powrocie do Polski samoloty mogą być użytkowane jeszcze przez 5 lat lub 6 000 godzin.

Dwa Jaki-40 już wróciły do macierzystego 36 specjalnego pułku lotnictwa transportowego na Okęciu. Jednak do przewozu najważniejszych osób w państwie nie są jeszcze dopuszczone – nastąpi to niezwłocznie po wykonaniu określonych czynności proceduralnych.

Kolejne dwa samoloty, przebywające w białoruskich zakładach, spodziewane są w Warszawie w trzeciej dekadzie lutego 2008 r. 

Tymczasem zapowiadany na styczeń br. przetarg na nowe samoloty dla VIP-ów, które zastąpią wysłużone Jaki, nie został jeszcze ogłoszony (zobacz). Agencja Mienia Wojskowego informuje, że pracująca nad uzgadnianiem dokumentacji przetargowej komisja jest „prawie gotowa”. Trwają jeszcze prowadzone przez Ministerstwo Gospodarki prace nad założeniami offsetu, który towarzyszyć będzie umowie zakupu samolotów.


Sławomir Kasjaniuk
 
 
 
 

image

Jaki-40 w Polsce - blog arturb

Sent: Thursday, November 08, 2012 8:18 AM
Subject: Ekspert Millera roztrzaskał na latarni legendę o brzozie

notka również w lubczasopismach: Smoleńsk 10.04.2010, Smoleńsk Raport
S 24, Stary Salon

http://lubczasopismo.salon24.pl/krecianora/post/460637,ekspert-millera-roztrzaskal-na-latarni-legende-o-brzozie

 

Nie rozumiem dlaczego najważniejsze media niewiele mówią o wczorajszejkatastrofie  motoszybowca typu PW4- Pelikan na warszawskim Bemowie.
Silnik lecącej maszyny przestał działać i szybowiec runął na ziemię,
ścinając po drodze betonową latarnię uliczną. Pilot przeżył upadek i
wyjaśnił, że skończyło mu się paliwo, ale myślał, że doleci na
oparach.
Za sterami tego laminatowego samolociku siedział doświadczony pilot -
ekspert lotniczy – członek Państwowej Komisji Badania Wypadków
Lotniczych ppłk pil. mgr inż. Robert Benedict, przewodniczący
Podkomisji Lotniczej, wyznawca teorii pancernej brzozy, o którą miał
się roztrzaskać potężny Tupolew.
Pan pułkownik przekonał się, że na oparach absurdu daleko się nie
poleci. Miejmy nadzieję, że  to transcendentalne doświadczenie
przełoży się na rzetelniejszą pracę eksperta Państwowej Komisji
Badania Wypadków w sprawie katastrofy smoleńskiej.
http://tvnwarszawa.tvn24.pl/informacje,news,samolot-spadl-na-bemowie-scial-latarnie,65396.html
 Blogerka Wiesława przesłała info i link :
"Motoszybowiec PW4-Pelikan, który rozbił się 2 listopada br. w pobliżu
lotniska Bemowo, pilotował członek Państwowej Komisji Badania Wypadków
Lotniczych Jerzy Kędzierski, podwładny Macieja Laska, członka komisji
Jerzego Millera, która badała katastrofę smoleńską.
Informację potwierdza Maciej Lasek, przewodniczący PKBWL, nie chce
jednak ujawnić personaliów…."
http://www.naszdziennik.pl/polska-kraj/14189,komisja-na-bakier-z-przepisami.html
 Czyli nadal nie mamy pewności co do tożsamości "orła" z Komisji Millera.

Jeden jakby się zagubił, to ten ktory stoi sobie w Mińsku Mazowieckim na postojance i czeka na WYROK Naczelnej Prokuratury Wojskowej. To aż nieprawdopodobne aby wcisnąć trzeba było generałów do przebudowanej salonki TU154M PLF101. I tak bez oblotu.

Przecież nie którzy z NICH to same tęgie chłopy.

A gdzie wyważenie ? 5 x ca 85 kg masy ciala = 425 kg + bagaż x ca 75 kg = 0,5 tony

Drugi to Bliźniak ktory poleciał do Smoleńska z dziennikarzami.

Interesuje mnie warszawskie Bemowo i WAT tego dnia z piątku na sobotę 9/10 kwietnia 2010 roku.

 

image

Nowy wizerunek Bemowa

Widok lotniska z powietrza na południowy zachód. Zwraca uwagę ulica Powstańców Śląskich biegnąca dawną drugą drogą startową. Betonowa droga startowa w użytku 10R/28L jest wyznaczona tylko na części swojej dawnej długości.

Lotnisko Warszawa-Babice[edytuj]

image
Lotnisko Warszawa-Babice
Widok lotniska z powietrza na południowy zachód. Zwraca uwagę ulica Powstańców Śląskich biegnąca dawną drugą drogą startową. Betonowa droga startowa w użytku 10R/28L jest wyznaczona tylko na części swojej dawnej długości.
Widok lotniska z powietrza na południowy zachód. Zwraca uwagę ulica Powstańców Śląskichbiegnąca dawną drugą drogą startową. Betonowa droga startowa w użytku 10R/28L jest wyznaczona tylko na części swojej dawnej długości.
Państwo JAK 40 PLF48 Polska
Miejscowość Warszawa (Bemowo)
Typ cywilne, sportowe, MSWiA
Kod ICAO EPBC
Strefa czasowa UTC +1
Wysokość 106 m n.p.m.
Drogi startowe
Kierunek 10R/28L: beton, 1300 × 90 m
Kierunek 10L/28R: trawa, 1000 × 150 m
Częstotliwości radiowe
Kwadrat - 122,300 MHz Informacja - 119,175 MHz
Położenie na mapie Warszawy
Mapa lokalizacyjna Warszawy
Lotnisko Warszawa-Babice
Lotnisko Warszawa-Babice
Ziemia 52°16′09,06″N 20°54′25,98″E
Commons Multimedia w Wikimedia Commons
Strona internetowa
JAK 40 PLF48
 
Przeznaczony do szkolenia Jak-40 (po resursie) przed należącym do WAT hangarem H7 na lotnisku Babice

Lotnisko Warszawa-Babice (kod ICAOEPBC) – lotnisko w Warszawie, położone w obszarze dzielnicy Bemowo, przy granicy z dzielnicą Bielany. Nieoficjalnie znane również pod nazwą Lotnisko Bemowo. Lotnisko administrowane jest przez Centrum Usług Logistycznych "Lotnisko Warszawa-Babice" w Warszawie, a do jego użytkowników należą również m.in. Aeroklub Warszawski oraz Lotnicze Pogotowie Ratunkowe korzystające z lądowiska Babice. Odbywają się na nim także różne imprezy okolicznościowe jak koncert Michaela Jacksona (1996)[1]Madonny (2009)[2]AC/DC (2010)[3], czySonisphere Festival (2010, 2011, 2012)[4].

 

 

Infrastruktura[edytuj | edytuj kod]

Lotnisko dysponuje betonową drogą startową 10R/28L, o wymiarach 1301 m × 90 m, a także, położonym równolegle do niej, pasem trawiastym 10L/28R, o wymiarach 1000 m × 150 m.

Lotnisko powstało na bazie dawnego lotniska wojskowego na Bemowie. Posiadało ono dwie betonowe drogi startowe 5/23 o wymiarach 2000 m x 80 m oraz 10R/28L o wymiarach 2500 m x 90 m. Jedną z nich poprowadzono przedłużenie ulicy Powstańców Śląskich[5] (początkowo jezdnia ulicy na tym odcinku była wyznaczona na betonowej nawierzchni drogi startowej). Druga, dłuższa droga startowa jest użytkowana w dalszym ciągu, ale tylko na części swojej dawnej długości.

Częstotliwości radiowe:

  • Informacja (Znak wywoławczy: BABICE INFO) 119,175 MHz
  • Kwadrat (Znak wywoławczy: BABICE RADIO) 122,300 MHz

Historia[edytuj | edytuj kod]

Miejsce obecnego lotniska użytkowane było jako lądowisko dla samolotów rosyjskich i niemieckich. Po 1918 roku było jedną z siedzib Instytutu Badań Techniki Lotniczej (IBTL) przekształconego następnie w ITL (Instytut Techniczny Lotnictwa)[5].

Lotnisko powstało po II wojnie światowej na tzw. Szwedzkich Górkach pomiędzy fortem Bema a Boernerowem poza granicami Warszawy (w tym okresie była na terenie gminy Blizne z siedzibą w Starych Babicach, stąd nazwa lotniska).

Z uwagi na silną działalność urbanizacyjną na dawnych terenach lotniska, w celu zapewnienia bezpieczeństwa oraz zmniejszenia uciążliwości działalności lotniska dla okolicznych mieszkańców, wprowadzono niestandardową procedurę kręgu nadlotniskowego (jedyną w Polsce), która budzi pewne kontrowersje wśród pilotów i instruktorów. Niestety pomimo tych kroków nadal aktywny jest konflikt interesów lotniska i okolicznych mieszkańców[6][7][8].

Czy byli tam zacni GOŚCIE szykujący się pod wodzą Generała pilota Andrzeja Błasika do Misji Specjalnej.

19.05.2011 21:40

@Free Your Mind

To bardzo pozytywne :) Chciałabym jeszcze dodać dwie informacje. Po pierwsze, bezpośrednio od osób związanych z Lot-em ( personel pokładowy, piloci) wiem, ze faktycznie od razu po zdarzeniach z 10.04.2010 obowiązywał bezwzględny zakaz udzielania jakichkolwiek komentarzy, co jest potwierdzeniem informacji, które ktoś zamieścił powyżej. Natomiast po drugie dość dobrze znam jednego z pasażerów Jaka-40, który zaraz po tej podróży zrezygnował ze swej dwudziestoletniej służby w strukturach państwa nie informując nikogo dlaczego tak się stało ( a jest to osoba mówiąc delikatnie dość wylewna). Te informacje nie są zapewnie żadnym przełomem, jednak zdaje mi się, że wbrew pozorom są w Polsce ludzie, którzy mają bardzo ciekawe wspomnienia z tego dnia i dni kolejnych. 

Oczywiście Bemowo pozdrawia również :)

19.05.2011 17:06

@Free Your Mind

Witam,

mieszkam przy samej plycie lotniska Bemowo od strony Bielan. Niestety rano 10.04.2010 obudzilam sie juz po katastrofie wiec nie mogę powiedziec co działo się na lotnisku. Natomiast moze ma znaczenie dla Pana co działo się wieczorem tego dnia. Otóż mieszkam tu już parę lat, a takiego ruchu lotniczego nigdy wczesniej nie widziałam, mówiąc szczerze myślałam, że szykujemy się do wojny, ponieważ samoloty wojskowe startowały i lądowały praktycznie non-stop. Nie wiem czy ta informacja ma jakąś wartośc, ale zawsze lepiej się nią podzielić.

Pozdrawiam

 

http://centralaantykomunizmu.blogspot.com/2011/02/efekt-motyla.html

24.02.2011

Efekt motyla

 

Wydaje się, że największą „zagadką smoleńską” jest czas. Nie chodzi tylko o to, że sami świadkowie mają problemy z dokładnym ustaleniem wydarzeń, lecz także oficjalne instytucje, które powinny mieć zupełnie precyzyjne dane, mają z tym problem. Zagadkę tę usiłuje rozwikłać już od dłuższego czasu kilkoro blogerów (arturb, intheclouds, MMariola, Markowski), lecz wciąż dalecy są od ostatecznych rozstrzygnięć. Dlaczego czas jest taki ważny? Dlatego, że zmiana parametrów czasowych pozwala kontrolować przebieg zamachu oraz (ex post) uruchomić akcję dezinformacyjną pn. „wypadek”.

 

Zacznijmy od Okęcia. Wiemy, że osoby zaproszone do uczestniczenia w uroczystościach miały tam się zacząć stawiać 10 Kwietnia już o 4 rano. Tymczasem wylot, wedle danych komisji Millera, miał nastąpić niemal 3 i pół godziny później. P. Świąder twierdzi, że był na lotnisku nawet „przed 4 rano”, gdyż mieli odlatywać o 5-tej (http://www.rmf24.pl/opinie/komentarze/pawel-swiader/news-pawel-swiader-boje-sie-powrotu-do-polski,nId,272706). „Dopiero na Okęciu okazało się, że dziennikarze mają lecieć Jakiem, a dopiero godzinę po nas wystartuje Tupolew.” I dopiero na Okęciu, tzn. „tuż przed startem”, jak podaje Świąder, wręczono dziennikarzom książeczkę dotyczącą uroczystości.

 

Nietrudno więc się domyślić, że wcześniejszy scenariusz był inny, skoro dziennikarze byli zaskoczeni. Na Okęciu rano zaczęły zachodzić dziwne roszady. Jak pamiętamy, dziennikarzy nie tylko nie wsadzono do tupolewa, lecz i po wsadzeniu do jaka-40 grzecznie przeproszono i skierowano do innego jaka-40, podczas gdy, jak twierdzi Świąder, jeszcze trzeci jak-40 czekał w hangarze. Były zatem na warszawskim lotnisku trzy jaki-40 i jeden tupolew. Ciężko uwierzyć, by którykolwiek z nich był przed wylotem polskiej delegacji na tak ważne uroczystości niesprawdzony i niesprawny. Przesiadka dziennikarzy musiała mieć zatem związek z innymi względami aniżeli „brak miejsc w tupolewie”. Po wylocie dziennikarzy nie wiemy niestety dokładnie, co się działo na Okęciu. Dziennikarze przylatują na Siewiernyj i „po godzinie” (relacja Świądra) są w Katyniu – odległym od Smoleńska zaledwie o kilkanaście km.

 

Teraz kwestia jaka-40. Miał on wylecieć koło 5.30 a wylądować koło 7.20, dlaczego więc blisko godzinę później, tj. o 8.25 (wg ruskiego „oficjalnego” czasu 10:25) miałby drugi pilot tu-154m pytać: „A wyście wylądowali już?” Czy takie pytanie nie byłoby właściwsze o... 7.25 (http://MMariola.salon24.pl/279373,strefa-czasowa-czas-letni-czas-zimowy#comment_3999679)?

 

„– Rządowe maszyny mają kilka różnych radiostacji, które umożliwiają zarówno łączność z krajem, jak i innymi statkami powietrznymi. Wystarczy ustawić odpowiednią częstotliwość – wyjaśnia Andrzej Kiński, redaktor naczelny „Nowej Techniki Wojskowej”. – Nie dziwi mnie więc, że załogi dwóch samolotów z tego samego pułku, lecąc w to samo miejsce, wymieniały się informacjami.

 

Jak ustaliła „Rz”, załogi rozmawiały, gdy prezydencki tupolew był w powietrzu, a jak-40 już wylądował na pasie lotniska i następnie z niego odkołował.

 

Rozmówcy „Rz” twierdzą, że kontakt urwał się 10 minut przed katastrofą Tu-154, która wydarzyła się o godz. 8.56. O czym rozmawiały załogi obu maszyn? Piloci jaka przekazywali kolegom informacje o pogodzie w Smoleńsku. Mówili, że z minuty na minutę się pogarsza – twierdzą nasi informatorzy. Dodają, że załoga samolotu, który już wylądował, ostrzegała kolegów szczególnie przed gęstniejącą mgłą”,

 

podawała „Rz” kilka dni po „wypadku” (tj. 23 kwietnia 2010), co sugerowałoby, że kontakt między załogami trwał do 8.46, tymczasem wiemy, że ostatni komunikat przekazany przez „Remka”, pojawia się (wedle „stenogramów” CVR) o 8:37.

 

Rozmowa między polskimi załogami jest jednym z najważniejszych elementów pozwalających ułożyć smoleńskie puzzle, problem tylko w tym, że ktoś wyjątkowo mądry wpadł na to, by zapisy CVR jaka-40 z 10 Kwietnia uległy skasowaniu podczas drogi powrotnej do Polski. Nie wiem, czy to była inicjatywa samej załogi jaka-40, czy ktoś z „wyższych sfer” życzliwie doradził załodze, by nie zawracała sobie gitary tym CVR-em. Bezcenny doprawdy dowód uległ w ten sposób zniszczeniu, a sprawa jest przecież o tyle poważna, że bez tego dowodu nie sposób umiejscowić w czasie właśnie tej rozmowy. Trudne jest więc także ustalenie, czy i w jaki sposób Ruscy dokonali nowej „parametryzacji” czasu w urządzeniach (i na wieży, i tych przypisanych do tupolewa).

 

Dialogu jak-40-tu-154m nie słychać w zapisach rozmów „wieży” na Siewiernym. Oczywiście można ten fenomen tłumaczyć sobie w ten sposób, że Polacy porozumiewają się na częstotliwości 123,45 w przeciwieństwie do częstotliwości 124,0 używanej przez „Korsaż-a” i załogę tutki, ale przynajmniej w dwóch miejscach, tj. o godz. 8:24:16 („oficjalna” ruska 10:24:16) „Rafał” z jaka-40 zgłasza się poza tą częstotliwością – podobnie „Remek” o godz. 8:37 informujący o widoczności 200 m:

 

Tak, to jest ostatnie, co w ogóle przez nasze radio do nich wyszło. Nawet nie przechodziłem już na częstotliwość 123,45, która jest taką umowną częstotliwością do pogaduch, zwykle nieokupowaną przez jakiś radar, czy kogoś, kto prowadzi.

 

(http://www.tvn24.pl/1,1663248,druk.html).

 

 

Stenogramy z „wieży” nie tylko nie uwzględniają 1) korespondencji między jakiem-40 a tupolewem, ale też 2) nie obejmują słynnej wymiany zdań dotyczącej „zrzutu”, a przecież powinna być tam słyszalna, skoro samolot (samoloty?) jest (są?) w pobliskiej przestrzeni powietrznej. Po trzecie, stenogramy te pomijają część wypowiedzi załogi tu-154m, które zapisane są na „kopiach zapisów” CVR w ostatnich chwilach „przed wypadkiem”. Po czwarte, jak pamiętamy z relacji Plusnina, „oni nie kwitowali”, a nawet urwała się z nimi (tj. Polakami) łączność w końcowej fazie lotu. Po piąte, o czym już w postach wspominałem, tu-154m dwukrotnie znika z radarów na Siewiernym, co dla „ruskich szympansów” nie stanowi większego problemu. Znika też z radarów jak-40 (o godz. 8:55:38 „Kudat etot Polskij propał?”).

 

Można więc zasadnie podejrzewać, iż stenogramy z „wieży” to materiał spreparowany, a nie rzetelny i być może z tego właśnie powodu pozwolono go Polakom „metodą chałupniczą” przegrać. Do wniosku dot. spreparowania skłania też analiza wypowiedzi technika pokładowego jaka-40, który miał twierdzić, że „kontrolerzy” zachęcali załogi jaka-40, iła-76 oraz tu-154m do schodzenia do wysokości 50 m (w stenogramach jest 120 m w przypadku iła-76 oraz 100 m w przypadku tupolewa) oraz że Wosztyl zrazu nie mógł się dogadać z kontrolerem i prosił o powtarzanie komunikatów (tego także nie ma w stenogramach, aczkolwiek padają tam wypowiedzi, że Polacy z jaka-40 nie odpowiadają (8:59:19: „Ja jemu skazał, on nie gawarit”)).

 

Zwróćmy jednak uwagę na ten, moim zdaniem, bardzo ważny fragment korespondencji między wieżą a „kontrolą” (wytłuszczenia pochodzą ode mnie):

 

„08:39:14 (czyli 6:39 pol. czasu) KL – Podpowiedzcie proszę, macie jakieś informacje na temat Polaków, co?

08:39:20 KL – A zapiszcie taki oto telefon: 231-56-93, to główne centrum Kierowania Ruchem Lotniczym, tam powinni wiedzieć wyleciał, czy nie wyleciał. (na Siewiernym nie ma więc do tej pory jeszcze informacji o wylocie polskiej delegacji - przyp. F.Y.M.)

08:39:36 KL – Zadzwońcie tutaj (niezrozumiałe)

08:42:06 KL – Podpułkownik Plusnin.

08:42:08 KL – Tak.

08:42:10 KL – A jeszcze nie wylatywali?

08:42:16 KL – Jasne.

08:43:13 KL – Odpowiedział/odpowiedziałem.

08:43:15 Dyspozytor – 8:33 Frołow, z Wnukowa.

08:43:19 KL – Zrozumiałem.

08:44:14 A (nierozpoznany) – Zapytałem go o to samo (niezr.).

08:45:42 A – (niezr.)

08:46:00 A – (niezr.)

08:46:08 A – Słucham.

08:46:09 KL – Tak, póki co jest informacja, że tylko IŁ leci. Innych informacji nie ma. Gdzieś dwadzieścia po dziewiątej.

08:46:33 A – A? (Co?)

08:46:41 KL – Bóg wie kiedy. Może zaspał, dziś przecież jest sobota. Pomyślał i powiedział, jaka różnica godzinkę wcześniej, godzinkę później, a może w ogóle (niezr.).”

 

Coś tu ewidentnie nie gra. Siewiernyj ma być docelowym lotniskiem, a tymczasem, jeśliby wierzyć tej wymianie zdań, „wieża” nie otrzymuje informacji o wylotach (mimo że na Okęciu trwa już krzątanina od 2 i pół godziny). Co więcej, szczątkowe wieści, jakie docierają do Siewiernego, wskazują, że i tak nic konkretnego o czasie wylotów nie wiadomo - „jedna godzina wcześniej, godzinkę później, a może w ogóle”, a to ma niby być za piętnaście siódma polskiego czasu, czyli gdy jak-40 z dziennikarzami wyleciał o godz. 5.30. Na tym nie koniec. Niedługo później, co wynika z tychże stenogramów z „wieży”, załoga jaka-40 zgłasza przecież swoje dochodzenie do ASKIL (godz. 8:52), a Plusnin łączy się z nią, pytając, czy wzywała „Korsaż-a”.

 

Chwilę wcześniej, na co już zwracano w blogosferze uwagę (http://freeyourmind.salon24.pl/277507,dziwne-szpule-2), odbywa się taka zaskakująca wymiana zdań:

 

„08:50:09 (czyli 6:50 pol. czasu)) Dyspozytor/Kontroler Obszaru – Pawle Waleriewiczu, za 55 minut na ASKIL pierwszy Polak 0-31 PLF.

08:50:16 KL – Zrozumiałem.

08:50:17 D - Spytaj go, czy strefa zezwoliła go nam przejąć?

08:50:20 KL – Zrozumiałem.”

 

Za 55 minut to nie za 5 minut ani tym bardziej za 2 minuty, w ciągu których do ASKIL podchodzi jak-40 z dziennikarzami. Czy więc nie jest to informacja o tym, że w końcu (tj. po dotychczasowych sprzecznych doniesieniach) wystartował „prezydencki” jak-40? Jeśli jak-40 Wosztyla pokonał trasę z W-wy do ASKIL w 82 minuty (5.30-6.22), to zakładając podobną prędkość w przypadku „prezydenckiego” jaka-40 i biorąc pod uwagę tę podaną wyżej porę „za 55 minut od 8.50”, tj. 9.45 (czyli 7.45 polskiego czasu), to ów drugi jak-40 miałby start z Okęcia o godz. 6.50. To zaś całkowicie zgadzałoby się z tym, co twierdził Paszkowski przekazujący tej treści informację do mediów już w okolicach 9-tej.

 

Przypomnę za blogerem AlanPolish, który spisał to, co na żywo relacjonował od godz. 9.19 10 Kwietnia J. Kuźniar na antenie TVN24 (http://lubczasopismo.salon24.pl/katastrofa/post/221234,oficjalne-rozporzadzenie):

 

Wiadomość sprzed chwili dosłownie, mamy informację bardzo ogólne o tym, że były kłopoty z lądowaniem Prezydenckiego samolotu JAK 40 na lotnisku w Smoleńsku. Polska delegacja z osobami, które wspólnie z Panem Prezydentem leciały do lasy katyńskiego na obchody 70 rocznicy zbrodni katyńskiej wyleciały z Polski o godz 6.50 (…) Według tego oficjalnego Rozporządzenia to był JAK 40.... (…) Samolot Prezydencki JAK 40 który wystartował z Warszawy o 6.50 z wojskowego Okęcia nie wylądował, nie przyziemił...

 

(...)

 

I przed sekundą dosłownie otrzymałem informację od rzecznika sz... rzecznika polskiej dyplomacji, rzecznika MSZ-u, Pana Piotra Paszkowskiego, który potwierdził, że prezydencki samolot JAK 40 rozbił się niedaleko lotniska wojskowego w Smoleńsku. JAK 40 rozbił się niedaleko wojskowego lotniska w Smoleńsku... (…) Przypomnę raz jeszcze: informacja sprzed kilku sekund dosłownie: rzecznik MSZ-u Pan Piotr Paszkowski potwierdza w rozmowie z TVN24 że według wstępnych informacji prezydencki samolot JAK 40 którym Prezydencka Para, prezydencka delegacja leciała na 70 rocznicę zbrodni katyńskiej, rozbił się podchodząc do lądowania niedaleko wojskowego lotniska w Smoleńsku. Mamy dwa źródła REUTERS i rzecznik MSZ-u: Prezydencki JAK 40 rozbił się niedaleko lotniska, na lotnisku w Smoleńsku. Ta informacja dotarła do nas około godziny 9-tej. Nie chcieliśmy jej Państwu podawać bo nie mieliśmy żadnych sprawdzonych informacji. Nie robimy tego nigdy.

 

Teraz mamy potwierdzenia z 2 źródeł z agencja Reutera na którą powołuje się także Polska Agencja Prasowa i od rzecznika MSZ-u Piotra Paszkowskiego: maszyna polska Rzeczpospolitej Polskiej JAK 40 z Prezydencką Parą z innymi gośćmi których Para Prezydencka zabrała na pokład i leciała do Katynia na uroczystości 70 rocznicy zbrodni katyńskiej, rozbił się niedaleko wojskowego lotniska w Smoleńsku. (…) 2 źródła potwierdzają, agencja Reutera i rzecznik MSZ: maszyna JAK 40 (...) rozbiła się niedaleko lotniska w Smoleńsku.... (…) Przypomnę Państwu informację sprzed chwili, potwierdzoną już informację, która dotarła do nas około godz 9ej, ale nie było oficjalnego TAK POTWIERDZAM. Teraz już wiemy: rządowy JAK 40 z Prezydencką Parą, z gośćmi Pary Prezydenckiej rozbił się niedaleko Smoleńska.

 

No i w tym momencie, tj. po wydeklamowaniu wiele razy frazy „prezydencki jak-40”, zaczynają się schody, które odkrywa sam Kuźniar na antenie. Trzyma bowiem w ręku (podaną pewnie przez kogoś ze studia) „książeczkę” dotyczącą obchodów i popada w konsternację:

 

Wiemy, że... Chociaż ja nie chcę spekulować... bo w tej oficjalnej rozpisce programu udziału Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej jest napisane: (…) o 6.50 ta maszyna w... s... wspólnie z Prezydentem Lechem Kaczyńskim i małżonką, którzy przyjechali jako ostatni na Okęcie miała wystartować i o 7 ten samolot wystartował... y... w... s... wystartował... y... w... w tej rozpisce jest też taka... y... yhm... nie wiem właśnie czy mylna, nie... nie... nie... nie.... nie potwierdzona wiadomość, że o 7 wystartował także Tupolew z Prezydentem Lechem Kaczyńskim, małżonką do Smoleńska...

 

Jak wiemy zaś z dalszych medialnych doniesień z 10 Kwietnia, ta „autokorekta” Kuźniara wcale nie jest poprawna, gdyż potem zostają zdementowane i informacje o wylocie „prezydenckiego jaka-40”, i o wylocie o godz. 6.50, i o wylocie o godz. 7.00 - wszak „prezydencki tupolew” ma lecieć dopiero o 7.27.

 

Skąd ten narastający problem z czasem i te nieustające zmiany wydarzeń z przeszłości, niemalże jak na filmie „Efekt motyla”? Przede wszystkim stąd, że pierwsze informacje o „zdarzeniu” pochodzą sprzed godz. 9-tej polskiego czasu. Kuźniar podaje na antenie, że wtedy właśnie dostali wiadomość, zaś niedługo po 9-tej w PolsatNews przekazana jest informacja o „awarii” polskiego samolotu. Nie muszę dodawać, że skoro katastrofa oficjalnie wydarzyła się o 8.56 (wg ruskiego czasu 10:56), to trochę za szybko jak na przekaz medialny, prawda? Zaczyna się więc medialna „podróż w czasie” i godzina „zdarzenia” zaczyna się przesuwać wstecz. Ale do której w końcu?

 

S. Wiśniewski zeznając dziś przed „komisją Macierewicza”, jak to w mainstreamie przechrzczono zespół parlamentarny badający tragedię smoleńską, odsłania jeszcze bardziej zagadkowy obraz tego, co się działo w okolicach Siewiernego. Ma on wprawdzie od dwóch godzin włączoną w hotelu kamerę, by zarejestrować przylot prezydenckiej delegacji, ale jakimsik cudem w okolicach tego przylotu, tj. niedługo po 8.30, pojawiają się „na dachu” jacyś „pracownicy”, tudzież „robotnicy”, przestawiając jakieś „blachy”, zaś polski montażysta w trosce o kamerę wyłącza ją „na dwie minuty” przed „zdarzeniem”, czyli o 8.37/8.38.

 

Okazuje się więc, że nawet jednego drobnego dźwięku „zdarzenia” nie ma na bezcennych materiałach Wiśniewskiego. „Zdarzenie” słyszane jest przez niego, ale reakcja samego montażysty jest zgoła inna niż ta, którą przedstawiał w swych głośnych wywiadach z 10 Kwietnia. Wiśniewski słyszy jakieś dźwięki, ale wcale się nie spieszy z tym, by wystawić kamerę i filmować dalej. Wpada w nastrój wprost refleksyjny: „widzę, słucham, zastanawiam się, o co chodzi”. A o co mogłoby chodzić, skoro na chwilę przylotu prezydenckiej delegacji miał facet czekać aż dwie godziny ze swoją kamerą wystawioną w oknie, niemalże jak astronom amator na powrót komety Halleya? Potem dopiero, jak Wiśniewski stwierdza, uruchamia się u niego „mechanizm dokumentalisty”. Zmienia kasetę, sprawdza, czy kamera nagrywa, ubiera się i schodzi kręcić swój legendarny materiał na pobojowisku. Zastrzega jednak, że do strefy zero nie dotarł, tylko do strefy „technicznej”. Domyślamy się, że o strefie zero dowiedział się już od życzliwych ruskich oficerów. Czy jest tu jakaś gorączkowa gonitwa? Nie wygląda na to. Jeśli więc spokojnym krokiem dociera on na pobojowisko, gdzie filmuje o godz. 8.50, to co tam się dzieje przez dwadzieścia kilka minut od „zdarzenia”? Podejrzewam, że nic.

 

Jak wiemy, w ramach podróży wehikułem czasu i w wyniku efektu motyla, katastrofa zostaje czasowo umiejscowiona w okolicach godz. 8.40/8.41, czyli 10.40/10.41 ruskiego czasu. Tymczasem na ruskim forum motoryzacyjnym pojawiają się relacje o „zdarzeniu” już od 10.25 (http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20100429&typ=po&id=po22.txt). Trudno więc byłoby podejrzewać, iż internauci wiedzą o „zdarzeniu” i deliberują na jego temat, zanim do „zdarzenia” doszło. Czy zatem godz. 10.40/10.41 jest właściwa, czy też w toku dalszych badań nastąpi jeszcze jeden skok w czasie?

 

Z zeznań „Remka” wynika, że nikt z załogi jaka-40 nie słyszał korespondencji między załogą tu-154m a „Korsaż-em” od godz. 8.37. O tej samej więc godzinie (koincydencja chyba zupełnie losowa) Wiśniewski wyłącza kamerę, zaś cała załoga jaka-40 czeka na lotnisku i nasłuchuje. Co było dalej, wiemy, bo wielokrotnie było to analizowane.

 

Tymczasem o 8.20 śp. Prezydent dzwoni do swego brata. Rozmowa trwa bardzo krótko (wcześniejszy telefon jest o 6-tej). Nie wiemy dokładnie, o której zadzwonili ludzie Sikorskiego (i sam Sikorski), ale JK twierdzi, że było to niedługo później. Kwadrans? Dwadzieścia minut? Załóżmy optymistycznie, że pół godziny, czyli nieco wcześniej, zanim Paszkowski zawiadomił nieoficjalnie media. No ale skąd od razu ta wiadomość „wsie pogibli”, kiedy jeszcze nie zostało zbadane pobojowisko? Skąd już wtedy wiedziano w MSZ-ie, że wszyscy zginęli, jeśli dopiero o 9.41 pojawia się oficjalna ruska informacja o śmierci 87 osób?

 

Może stąd, że tragedia nastąpiła w innym czasie niż 8.40/8.41 i miała inny przebieg? Oczywiście o miejscu i przebiegu tragedii musieli wiedzieć czekiści, bo „polskiej stronie” przekazano już wersję „wypadkową”.

 

 

http://wirtualnapolonia.com/2010/07/14/prawde-o-smolensku-musi-uslyszec-polska-i-caly-swiat/

http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20100617&typ=po&id=po11.txt (analiza stenogramów CVR)

http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20100617&typ=po&id=po01.txt (polscy piloci o stenogramach CVR i o „niestandardowej taśmie” na dziwnej szpuli)

http://clouds.salon24.pl/227577,bedzie-nastepna-tragedia-oni-chca-go-zestrzelic (wywiad z J. Tomaszewskim, krewnym JK i LK)

http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20100429&typ=po&id=po22.txt (ruscy internauci na forum motoryzacyjnym)

http://www.naszdziennik.pl/zasoby/raport-mak/raport_polski.pdf ,

http://www.tvn24.pl/-2,1689277,0,1,niech-pan-zapyta-szefa--co-bedziemy-robili,wiadomosc.html

http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20100729&typ=po&id=po01.txt (wywiad z Amielinem, „głównym rekonstruktorem” zdarzeń poruszającym się wehikułem czasu trzy dni po „wypadku”)

http://www.mak.ru/russian/investigations/2010/files/tu154m_101/open_micr.pdf (ruskie stenogramy z wieży)

http://www.tvn24.pl/1,1663248,druk.html wywiad z R. Musiem z Jaka

http://www.rp.pl/artykul/2,465837_Jak_40_ostrzegal_przed_mgla.html

http://mmariola.salon24.pl/279373,strefa-czasowa-czas-letni-czas-zimowy

http://fakty.interia.pl/raport/lech-kaczynski-nie-zyje/news/odpowiedz-rosjan-zapis-rozmow-z-wiezy,1584993,3

http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,page,2,title,Ktos-namieszal-ws-nieznanych-nagran-ze-Smolenska,wid,13163957,wiadomosc.html

http://www.rmf24.pl/raport-lech-kaczynski-nie-zyje-2/kaczynski-fakty/news-tragedia-w-smolensku-podsumowanie-wydarzen-z-soboty,nId,271978

http://www.tvn24.pl/0,1657219,0,1,mowilismy-uwazajcie-strasznie-potem-slyszalem-trzask-i-huk,wiadomosc.html

 
AUTOR: 17:15 
 
 
 

BRAK KOMENTARZY:

 

Prześlij komentarz

 

Zakorzeniony w historii Polski i Kresów Wschodnich. Przyjaciel ludzi, zwierząt i przyrody. Wiara i miłość do Boga i Człowieka. Autorytet Jan Paweł II

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Polityka