Zakłamana i odkłamana HISTORIA ! Jest NADZIEJA W JEZUSIE CHRYSTUSIE
Zakłamana i odkłamana HISTORIA ! Jest NADZIEJA W JEZUSIE CHRYSTUSIE
Albatros ... z lotu ptaka Albatros ... z lotu ptaka
978
BLOG

Mała łyżeczka i duża łycha - Sąd nad Historią i Bal w Operze Bałtyckiej

Albatros ... z lotu ptaka Albatros ... z lotu ptaka Polityka Obserwuj notkę 14

Dzisiaj jest dzień Konwencji Wyborczej PiS w Bydgoszczy i w Toruniu.

Ciekawy jestem co powie Premier RP Mateusz Morawiecki o Bohaterce tego Miasta Generał Elżbiecie Zawackiej "ZO".

NA CZELE LIDER DONALD TUSK

ZE ZRZESZENIA KASZUBSKO-POMORSKIEGO


RZECZYPOSPOLITA PAMIĘTA


image

http://glos.com.pl/Archiwum_nowe/Rok%202005/042_43_44/strona/zkarthistorii.html

image

ALEKSANDER ARENDT

image


https://kulturaliberalna.pl/2014/03/04/arendt-iluzje-debata-temat-spektaklu-rzecz-banalnosci-milosci/


„Hannah Arendt”, czyli biografia niemieckiej teoretyk polityki, filozof i publicystki oraz jednej z najbardziej wpływowych myślicielek XX wieku, czyli Hannah Arendt. Tematyka ekranizacji dotyczy głównie pracy nad reportażami dla New Yorkera dotyczącymi procesu byłego nazisty Adolfa Eichmanna, kiedy to Hannah Arendt sformułowała swoją słynną tezę o banalności zła. W filmie obok pracy nad reportażami przedstawione zostaną kontrowersje jakie wywołała książka niemieckiej teoretyk.

image

HANNAH ARENDT

Arendt i jej iluzje. Debata na temat spektaklu „Rzecz o banalności miłości”

Savyon Liebrecht, Joanna Tokarska-Bakir, Michał Sobelman, Adam Szostkiewicz

Dlaczego Żydówka porównywała nazistę do Platona? Jak związek z Heideggerem wpłynął na filozofię Arendt? Czy Heidegger miał świadomość swojej przynależności do NSDAP? Co Arendt powiedziałaby dziś o relacjach Izrael–Palestyna?

Między innymi na te pytania próbują odpowiedzieć Savyon Liebrecht, Joanna Tokarska-Bakir, Michał Sobelman i Adam Szostkiewicz podczas debaty Teatru Dramatycznego. Punktem wyjścia do rozmowy jest premiera sztuki „Rzecz o banalności miłości” w reżyserii Wawrzyńca Kostrzewskiego.

Adam Szostkiewicz: Zacznijmy od podzielenia się refleksjami o tym spektaklu pokazującym skomplikowaną relację Hannah Arendt i Martina Heideggera. Relację miłosną, w której ogromną rolę odgrywały i filozofia, i polityka.

Joanna Tokarska-Bakir: Spektakl zrobił na mnie wielkie wrażenie, chyba dlatego że szłam na niego bez oczekiwań. Dlaczego szłam bez oczekiwań? Byłam przekonana, że problemu wpływu relacji między Arendt jako Żydówką i Heideggerem jako nazistą na drogi ich myślenia, szczególnie Arendt, nie da się przedstawić w teatrze, nie spłycając go. A Wawrzyńcowi Kostrzewskiemu to się w znacznym stopniu udało.

Jest rzeczą paradoksalną, że filozofka, która broniła eksterytorialności życia prywatnego, staje się dziś przedmiotem ciekawej rozmowy, niekoniecznie plotkarskiej. Wątki tej rozmowy przynajmniej częściowo pozwalają domyślać się przyczyn uporu Arendt, w „Kondycji ludzkiej” obstającej mocno przy poglądzie, że życie prywatne powinno być bezwarunkowo wolne od public scrutiny, kontroli publicznej. Nasuwa się jednak pytanie: co w takim razie z self-scrutiny? Czy taką samorefleksję Arendt dopuściłaby jako temat filozoficzny?

Adam Szostkiewicz: Ważne dla mnie jako publicysty jest to, że w kraju, w którym wydarzyła się znaczna część tragedii Żydów europejskich, w odstępie roku zostały zrealizowane dwie wersje sztuki Savyon Liebrecht. Rok temu sztukę dla Teatru Telewizji wyreżyserował Feliks Falk. Te dwie realizacje razem wzięte to wydarzenia nie tylko kulturalne, ale wymowne także w innych obszarach. [do S. Liebrecht]: Jaka jest pani refleksja po obejrzeniu spektaklu?

Savyon Liebrecht: Przedstawienie Wawrzyńca Kostrzewskiego jest znacznie bardziej abstrakcyjne niż inscenizacje mojej sztuki wystawiane w Izraelu. Teatr izraelski jest realistyczny, Izraelczycy w ogóle są realistami. To, co w inscenizacji Teatru Dramatycznego było szczególnie interesujące, to dodatek wniesiony przez reżysera dotyczący przemowy nazistowskiej Heideggera z 1933 r. Ze sceny wybrzmiało to, czym było w rzeczywistości – poezją nienawiści, w kontekście Holocaustu bardzo poruszającą.

Społeczność Żydów pochodzących z Niemiec jest bardzo szczególna. (…) Naukę hebrajskiego traktują jako zdradę języka niemieckiego. To zaskakujące, bo niemiecka kultura zabiła kulturę żydowską.

Savyon Liebrecht

Joanna Tokarska-Bakir: Fragment wspomnianego wykładu, czyli „Samoutwierdzenie się niemieckiego uniwersytetu”, jest również w moim odbiorze szczególnie istotny. Ten tekst pozwala zrozumieć sarkazm jednego z uczniów Heideggera, który mówił, że słuchając go, nigdy nie wiedział, czy ma myśleć o bycie, czy o zapisaniu się do SA. Polscy filozofowie wolą mówić o autonomicznych, czysto filozoficznych walorach „Samoutwierdzenia”. Czyniąc z niego kulminację dramatu, reżyser przypilnował właśnie pomijanego, materialnego znaczenia „Samoutwierdzenia” – jako wehikułu politycznego, który prowadził do Auschwitz. Bardzo podobało mi się to ekspresjonistyczne spłaszczenie heideggerowskiej wzniosłości.

Savyon Liebrecht: Teatr nie lubi wykładów. Dlatego musiałam przedstawić problem relacji i filozofii w swojej sztuce tak, żeby nie znudzić publiczności. Kluczowy był dla mnie moment, w którym dostrzegłam równoległość między związkiem Arendt i Heideggera a historią żydostwa niemieckiego.

Społeczność Żydów pochodzących z Niemiec jest bardzo szczególna. Utrzymują ścisły kontakt z kulturą niemiecką. Zakładają prywatne koła, własne biblioteki, wielu z nich po dziesiątkach lat spędzonych w Izraelu wciąż nie mówi po hebrajsku. Naukę hebrajskiego traktują jako zdradę języka niemieckiego. To zaskakujące, bo niemiecka kultura zabiła kulturę żydowską. Kiedy dostrzegłam równoległość miedzy jednostronną miłością Żydów niemieckich do kultury niemieckiej a miłością Arendt do Heideggera, uznałam, że mam podstawy do napisania sztuki.

fot2

Adam Szostkiewicz: Właśnie! Jak rozumieć fenomen tej relacji szczególnie wobec faktu, że Heidegger do końca wojny nie wystąpił z NSDAP? Może rozwiązaniem tej zagadki jest to, że Arendt była lojalna wobec swojej miłości? I to ludzkie doświadczenie jest ponad bolesnymi doświadczeniami historycznymi i politycznymi?

Savyon Liebrecht: Pierwszą rzeczą, którą zrobiłam, żeby zgłębić i zrozumieć charakter tej relacji, było przeczytanie korespondencji Hannah Arendt z jej przyjaciółką Mary McCarthy, amerykańską intelektualistką. Mimo że korespondencja była prowadzona w języku angielskim, który nie jest ojczystym językiem Arendt, między wierszami znalazłam osobisty, intymny głos filozofki. W międzyczasie zapoznałam się z kontrowersyjną w Polsce w latach 90. książką Elżbiety Ettinger „Hannah Arendt/Martin Heidegger”.

Hannah dzielę na dwie postaci, dlatego grają ją dwie aktorki. Pierwsza z nich to młoda romantyczna dziewczyna, która ma 18 lat i jest zakochana w swoim wykładowcy. Łatwo się z nią utożsamić. Uchwycić dorosłą Hannah było znacznie trudniej. W 1950 r., po 17 latach rozłąki z Heideggerem, przyjeżdża do Niemiec, aby szukać skarbów kultury żydowskiej ocalałych z wojny. Pisze do Heideggera list, a on w ciągu godziny pojawia się u niej. Wracało do mnie pytanie, dlaczego Żydówka, która przeżyła Holocaust, ponownie nawiązuje kontakt z nazistą, który nigdy nie przeprosił przecież za swoją postawę. I odnawia z nim relację. To już przecież nie był związek romantyczny, w tle pojawia się dodatkowo żona Heideggera, która zaczyna korespondować z Arendt.

Kilka lat później filozof ma już 80 lat. Tymczasem jego wielbiciele wydają poświęconą mu niewielką broszurę. Proszą Arendt, by napisała coś o swoim mistrzu. Jej słowa wybielają filozofa, zacierają jego nazistowską przeszłość. Porównuje ona Heideggera do Platona. Tego nie da się akceptować. Nagrywa zresztą te słowa, do dziś można znaleźć je w sieci. Mój stosunek do tej postaci jest ambiwalentny i znajduje on swoje odzwierciedlenie w sztuce.

Prześledzenie korespondencji Hannah daje mi podstawy do tego, żeby twierdzić, że była po części wykorzystywana przez Heideggera. Czy w przypadku dojrzałej Arendt można mówić o miłości – tego nie wiem.

Michał Sobelman: Ja widzę fenomen tego związku intelektualnego, trwałości tej relacji głównie w kontekście miłości. Miłości młodej dziewczyny zafascynowanej mądrym, starszym profesorem. Nie ulega wątpliwości, że Heidegger pomimo tego, że pozostał nazistą, był najbardziej znaczącym mężczyzną w życiu Arendt.

Heidegger był niewątpliwie wielkim filozofem, ale był też antypatyczny i być może właśnie w związku z takim rysem osobowości pozostał wierny Hitlerowi do końca.

Michał Sobelman

Adam Szostkiewicz: Jak więc można zrozumieć, że związane przez długi czas ze sobą tak wybitne osoby poszły w zupełnie przeciwne strony? Oto mamy przecież dwa niezwykłe umysły XX w., intelektualistów, którzy przynajmniej do lat 80. odciskali piętno na zachodnim życiu intelektualnym. Heidegger po wojnie – mocno we Francji, Arendt – w Ameryce, gdzie dorobiła się statusu public intellectual, rozrywanej przez media masowe komentatorki bieżących wydarzeń. Obydwoje pozostali społecznie i politycznie zaangażowanymi, chcieli zmieniać rzeczywistość, jednak w zupełnie inny sposób.

 FOT3

Joanna Tokarska-Bakir: Moim zdaniem Hannah Arendt całe życie próbowała uspójnić dwie osoby, na które Savyon Liebrecht podzieliła swoją bohaterkę. Czyniła to przez dwa rozróżnienia: pierwsze, o którym wspomniałam – radykalne oddzielenie tego, co publiczne, od tego, co prywatne i nie podlegające oku publicznemu. Drugie to rozróżnienie pomiędzy myśleniem czystym, czyli filozofią, i nieczystym, zaangażowanym, czyli polityką.

Mark Lilla przekonująco dowodzi, że jest to rozróżnienie nie do utrzymania. Pyta: skąd politycy mieliby wiedzieć, że to, co planują, jest ani myślowo, ani moralnie nie do przyjęcia, skoro filozofowie, którzy mogą ich podobnej analizy uczyć, całkiem wycofają się z życia publicznego? Na szczęście politycy czytują filozofów i nie można im tego zakazać.

Być może należy przemyśleć powtórnie sprawę odpowiedzialności za słowo. I ucieczkę od odpowiedzialności, dość częstą u intelektualistów. W polskim kontekście możemy szczególnie zastanawiać się też nad bezmyślnością przejawiającą się w specyficznym krajowym użytku ze słowa „ideologia”.

Dla polskiej debaty publicznej typowy jest „ideologiczny” wydźwięk tego słowa oraz założenie, że można wygłosić sąd, który jest aideologiczny. Tymczasem wielu filozofów, poczynając od Mannheima, twierdziło, że właśnie te sądy, które chcą sprawić na słuchaczu wrażenie aideologicznych, są najgroźniejsze, najsilniej ideologiczne. Brakuje im bowiem otwartości na debatę: przez deklarację „aideologiczności” osoba wypowiadająca sąd absolutyzuje swoje prawo głosu.

Myślenie, wbrew temu, co uważała Arendt, jest zawsze zaangażowane – nie ma filozofii, która byłaby bezzałożeniowa. Dlatego nie da się oddzielić filozofii od polityki. Możemy liczyć tylko na stare, ale wypróbowane rozwiązania: introspekcję i rozsądek.

fot4

Adam Szostkiewicz: Ale dlaczego wybrali tak, a nie inaczej? Oboje się zaangażowali, ale rzecz jasna w naszej ocenie Arendt wybrała właściwie – była po stronie dobra i słusznej w jej rozumieniu polityki, w które wpisywało się też działanie, czemu na różnych etapach swojego życia dawała świadectwo. Jeśli natomiast chodzi o Heideggera– nie brakuje przecież do dziś filozofów, którzy uważają że „Sein und Zeit” jest jedną z największych książek XX w. A mimo to poszedł za Hitlerem i został z nim do 1945 r., chociaż nie należał już do partii. I do końca, o czym mówi też inscenizacja Wawrzyńca Kostrzewskiego, pozostał wierny nazistowskiej idei narodowego socjalizmu, romantycznego nacjonalizmu, który odbudowuje wspólnotę niemiecką. Jak można to rozumieć, czy w ogóle można?

Michał Sobelman: Heidegger był niewątpliwie wielkim filozofem, ale był też antypatyczny i bym może właśnie w związku z takim rysem osobowości pozostał wierny Hitlerowi do końca. Jego zdaniem, co wyraziście podkreśla Savyon Liebrecht w swojej sztuce, nawet Hitler zdradził własną ideologię. Führer zatrzymał się w połowie drogi i nie poszedł do końca. Tylko co było tym końcem?

Savyon Liebrecht: Heidegger był nacjonalistą niemieckim. Nie był natomiast biologicznym antysemitą, takim jak naziści. Jego antysemityzm miał wymiar kulturowy, czemu dał wyraz, np. publikując artykuł o nadmiernym wpływie Żydów na uniwersytetach. Utrzymywał jednak wiele osobistych kontaktów z Żydami.

Niektórzy jednak uważali, że [Arendt] tezą o „banalności zła” próbuje stworzyć przed sobą fałszywie uspójniony obraz własnego życia – i włączyć w niego „prywatny element”, który jednocześnie wykluczała z debaty.

Joanna Tokarska-Bakir

Kiedy zaczynałam pisać swoją sztukę, znalazłam informację, że około 1934 r., kiedy został rektorem Uniwersytetu we Fryburgu, wystąpił z partii nazistowskiej. Potem okazało się, że jego nazwisko znajdowało się na listach partii aż do końca wojny. Ponieważ interesowała mnie kwestia przynależności Heideggera do partii nazistowskiej, poruszyłam ten temat podczas spotkania z jego synem. Zapytałam, co trzeba było zrobić, żeby wstąpić w szeregi partii, czy – żeby podtrzymać członkostwo – trzeba było opłacać składki? On odpowiedział, że jeśli tak, to zajmowała się tym jego matka – Elfrida. Pozostanie zatem zagadką, kiedy Heidegger wystąpił z partii. Nie będziemy nigdy wiedzieć, czy zdawał sobie sprawę z tego, że jest uważany za jej członka.

FOT5

Adam Szostkiewicz: Warto tutaj też przypomnieć, że Heidegger ustępuje z funkcji rektora we Fryburgu po roku jej pełnienia, ponieważ nie radzi sobie m.in. z grą polityczną między młodymi radykalnymi studentami – nazistami a bardziej umiarkowanymi. Wtedy być może uznał, że formalnie wystąpił też z NSDAP.

Przechodząc do kwestii aktualności idei Arendt: jakie znaczenie ma dzisiaj jej rozumienie polityki jako służby wolności po blisko 50 latach od wydania „Eichmanna w Jerozolimie: rzeczy o banalności zła”? Jak odniosłaby się do perspektyw zagrożenia dla wolności i zdolności społecznych jednostki, która chce działać? Bo przecież działanie w służbie idei, w które się wierzy, było dla Arendt bardzo ważne.

Joanna Tokarska-Bakir: Dla mnie powodem do wdzięczności dla Arendt są jej teksty. Mój typ to „Prawda i polityka” – tekst niebywale mądry, aktualny, wprowadzający rozróżnienie prawdy o faktach od prawdy filozoficznej. Arendt mówi tam o tym, jak łatwo jest zakłamać prawdę, myląc ją z inwazją opinii. Dziś, w czasach demokratyzacji mediów, bardzo aktualne są fragmenty o kruchości prawdy.

Do filozofii politycznej Arendt mam wiele krytycznych uwag. Są związane ze wspomnianym już jej poglądem, że sfera prywatności ma być eksterytorialna wobec polityczności. Niezależnie od wartości i praw gwarantujących ludziom poszanowanie prywatności, dziś lepiej niż kiedyś potrafimy wskazać powody uzasadniające niekiedy jej naruszenia: te powody to przemoc domowa, pedofilia, która też najczęściej zdarza się w rodzinie, a także nadużycia władzy w stosunku do podporządkowanych.

Kolejna sprawa to rozróżnienie pomiędzy myśleniem czystym a „nieczystym”, to znaczy zaangażowanym. Arendt broniła tego rozróżnienia, by następnie popaść w sprzeczność – sama była bowiem mocno zaangażowaną filozofką.

I ostatnia sprawa to krytyka jej książki „Eichmann w Jerozolimie: rzecz o banalności zła”, która przebiegała w sposób bardzo interesujący. Na świecie, inaczej niż w Polsce, Arendt jako jej autorka nie była uznawana wyłącznie za heroiczną bohaterkę, która przeciwstawiła się „niesprawiedliwemu głosowi” Gershoma Scholema i innych. Zarówno Żydzi, jak i nie-Żydzi reagowali na książkę Arendt rozmaicie. Wielu oczywiście doceniało jej odwagę. Niektórzy jednak uważali, że tezą o „banalności zła” próbuje stworzyć przed sobą fałszywie uspójniony obraz własnego życia – i włączyć w niego „prywatny element”, który jednocześnie wykluczała z debaty.

FOT6

Adam Szostkiewicz: A jak odniosłaby się do dyskusji o współczesnej polityce państwa izraelskiego wobec problemu palestyńskiego?

Savyon Liebrecht: Arendt była członkinią ugrupowania Brit shalom, obok Martina Bubera czy Hugona Bergmanna i innych intelektualistów niemieckich. Opowiadali się oni za państwem dwunarodowym, w którym byłyby reprezentowane dwie nacje. W tej chwili skrajna lewica w Izraelu przyswoiła sobie tę koncepcję. Arendt by się to nie spodobało.

Jedną z przyczyn gniewu na książkę Arendt było to, że nie była obecna podczas całego procesu Eichmanna. Twierdzono, że w jej książce w związku z tym jest dużo błędów – ktoś wydał nawet książkę przedstawiającą „1001 błędów” w jej książce.

Michał Sobelman: Krytyka Arendt zawarta w książce „Eichmann w Jerozolimie” była surowa i trochę niesprawiedliwa w stosunku do Ben Guriona. Problem polegał m.in. na tym, że Arendt nie bardzo zrozumiała sytuację, jaka panowała na początku lat 60. w Izraelu.

Skoro mówimy o książkach, polecam znakomitą i kontrowersyjną pozycję „Narody i śmierć”, gdzie Idith Zertal opisuje historię nienawiści wobec filozofki i zainteresowania nią w Izraelu.

Adam Szostkiewicz: W pewnym sensie spory o stanowisko Arendt wobec kwestii palestyńsko-żydowskiej przypominają nasze spory między nacjonalistami i nienacjonalistami. To dodaje aktualności jej postaci. Książka wytykająca książce filozofki błędy przypomina mi reakcje wobec książek Jana Tomasza Grossa czy inne publikacje tego typu, wyliczające wszelakie nieścisłości, które mają dyskredytować potencjał myślowy i docieranie do istoty rzeczy o relacjach między stronami.

Tekst stanowi zapis debaty Teatru Dramatycznego pt. „Polityka i wolność”. Patronat nad premierą spektaklu „Rzecz o banalności miłości” objęła „Kultura Liberalna”.


Gatunek: Biograficzny, Dramat

Reżyseria: Margarethe von Trotta

Scenariusz: Margarethe von Trotta, Pamela Katz

Obsada: Barbara Sukowa, Axel Milberg, Julia Jentsch, Ulrich Noethen, Klaus Dieter Pohl, Michael Degen, Harvey Friedman, Megan Gay


image


Polscy zakładnicy na Starym Rynku w Bydgoszczy w czasie publicznych egzekucji. jEST NIEDZIELA 3 WRZEŚNIA 1939 ROKU "KRWAWA NIEDZIELA".

W chwilę przed śmiercią NIEUSTRASZENI patrzą oprawcom w twarz jak Ci w FORDONIE.

http://prawy.pl/1873-pierwsza-niemiecka-egzekucja-w-dolinie-smierci/

„Dolina Śmierci” w bydgoskiej dzielnicy Fordon jest największą zbiorową mogiłą na tamtym terenie. Jesienią 1939 r. Niemcy dokonali tu masowego mordu na mieszkańcach Bydgoszczy i okolicznych miejscowości. Dowódca akcji, Ludolf von Alvensleben, zmarł w spokoju w 1970 r. w Argentynie.

W pierwszych miesiącach niemieckiej okupacji Pomorze było tym regionem Polski, w którym nazistowski terror przybrał najbardziej brutalną formę. Represje, przybierające początkowo postać pojedynczych aresztowań i egzekucji, w krótkim czasie przekształciły się w zorganizowaną akcję eksterminacyjną. Jej celem była likwidacja polskiej inteligencji na Pomorzu w ramach szerszego zbrodniczego planu, tzw. „Intelligenzaktion”.

Od końca września 1939 r. w Bydgoszczy miała miejsce seria niemieckich „akcji oczyszczających” wymierzonych w konkretne grupy zawodowe, środowiska społeczne oraz członków organizacji i stowarzyszeń krzewiących polskość. Większość zatrzymanych w trakcie owych obław trafiła do bydgoskiego obozu dla internowanych, gdzie o dalszym losie aresztowanych decydowała urzędująca w obozie specjalna komisja.

Jesienią 1939 r., z powodu przepełnienia ciałami masowych grobów, Niemcy rozpoczęli poszukiwania nowego miejsca na przeprowadzanie zbiorowych egzekucji. Wybór padł na dolinę znajdującą się w odległości około 12 kilometrów na północny wschód od Bydgoszczy, położoną w pobliżu Fordonu – obecnie dzielnicy Bydgoszczy, w czasie wojny samodzielnego miasta.

Miejsce to wybrano przede wszystkim ze względu na jego oddalenie od siedzib ludzkich oraz ukształtowanie terenu, które utrudniało obserwowanie egzekucji. Na początku października 1939 r. Niemcy wykopali tam kilka długich rowów o szerokości 3 metrów i głębokości 2,5 metra. Pierwszą egzekucję przeprowadzono tu 10 października, kolejne odbywały się aż do 26 listopada 1939 r.

W skład plutonów egzekucyjnych wchodzili przede wszystkim członkowie Selbstschutzu z Bydgoszczy i Fordonu oraz SS-mani z bydgoskiego Einsatzkommando 16. Całością akcji dowodził dowódca pomorskiego Selbstschutzu, Ludolf von Alvensleben.

Ustalenie dokładnej liczby pomordowanych okazało się niemożliwe przede wszystkim ze względu na brak udokumentowanych źródeł zbrodni. Według różnych szacunków liczba ofiar zbrodni fordońskiej wynosi od 1200 do 3000. Tuż po wojnie zwłoki ekshumowano, a następnie uroczyście pochowano na cmentarzu honorowym na Cmentarzu Bohaterów Bydgoszczy na Wzgórzu Wolności.

Większość sprawców zbrodni uniknęła odpowiedzialności karnej. Przed polskimi sądami stanęło jedynie kilku zbrodniarzy. Ludolf von Alvensleben nadzorujący zbrodniczą akcję, po zakończeniu wojny zbiegł do Argentyny, gdzie zmarł w 1970 r.

Od 1947 r. „Dolina Śmierci” jest miejscem odbywania nabożeństw Drogi Krzyżowej ku czci pomordowanych.

Po wizycie papieża Jana Pawła II w Bydgoszczy w 1999 r. i jego apelu o „upamiętnienie męczenników naszych czasów”, powstał pomysł budowy stacji „Drogi Krzyżowej – Golgoty XX wieku”. Pierwszą stację poświęcono w 2004 r., ostatnia została ukończona w 2009 r.

W październiku 2008 r. dokonano podniesienia pobliskiego kościoła wraz z drogą krzyżową do godności Sanktuarium Królowej Męczenników, Kalwarii Bydgoskiej – Golgoty XX wieku.

opr. Paweł Brojek

http://bydgoszcz.wyborcza.pl/bydgoszcz/1,48722,16784573,Tajemnice_Doliny_Smierci__Przerwane_ekshumacje__nieznana.html

image

Grupa Polaków w obozie internowania. Bydgoszcz

image

Fordon przed egzekucją. Polscy nauczyciele z Bydgoszczy.


Antoni Olejnik i Medard Mączykowski - nauczyciele, w drodze na miejsce egzekucji

image

Fordon niemiec z Selbschutzu prowadzący na rozstrzelanie polskiego Księdza.


Gdański oddział Instytutu Pamięci Narodowej poszukuje zbrodniarzy z niemieckiej samoobrony - Selbstschutzu. Ich ofiarą mogło paść nawet 50 tys. Polaków.


Korzenie i dalsze losy polskojęzycznej grupy szpiegów Gestapo-NKWD w Gdańsku

Polacy, Kaszubi, Niemcy i komuniści

Albert Forster był jednym z najważniejszych funkcjonariuszy hitlerowskich i zaufaną osobą Hitlera. Mając 28 lat, w 1930 r., zostaje szefem NSDAP w Gdańsku (NSDAP uznana została w Procesie Norymberskim winna zbrodni wojennych i zbrodni przeciwko ludzkości). W latach 1939-1945 był A. Forster namiestnikiem – Gaulaiterem - tzw. Prowincji Gdańsk-Prusy Zachodnie. Był on największym zbrodniarzem na Kaszubach i Pomorzu. Już we wrześniu zorganizował KL Stutthof i Piaśnicę. Działania te były zgodne z dyrektywami Paktu Ribbentrop-Mołotow. Za zasługi dla Rosji, po fikcyjnym procesie w Polsce, został uwolniony. Jak do tego doszło?

Odzyskanie po I wojnie światowej przez Polskę Pomorza spowodowało odcięcie od Niemców enklawy pruskiej, która po I wojnie światowej nie została jeszcze zlikwidowana. To właśnie tu, w Gdańsku, pojawiają się pierwsze próby rewizji Traktatu Wersalskiego. Sprawa ta nabiera rozmachu, kiedy Hitler dochodzi do władzy w 1933 r. Funkcje przygotowania odpowiednich kadr do szpiegowskiej działalności na Pomorzu powierza Hitler osobiście zaufanemu Forsterowi.

Szpiedzy Hitlera

A. Forster tworzy grupę szpiegów niemieckich wywodzących się z Pomorza. Stawia im bardzo wysokie wymagania, oprócz fanatycznych hitlerowskich przekonań, warunkiem jest biegła znajomość języka polskiego i mowy kaszubskiej. Dlatego pułkownik Ludwik Muzyczka, twórca "Sieci dywersji pozafrontowej" oraz "Strzelca" na Pomorzu i w Wolnym Mieście Gdańsk w połowie lat trzydziestych, nazywa te rozbudowaną sieć agentów i konfidentów Gestapo - tzw. polskojęzyczna grupa Gestapo. Polskojęzyczna grupa Gestapo była finansowana przez Deutsche Stiftung, podobnie jak mniejszości niemieckie na terenie Pomorza. 

W 1935 r. w Wolnym Mieście Gdańsk, w Oliwie, doszło do zacieśnienia współpracy wywiadów Hitlera i Stalina, to jest polskojęzycznej grupy Gestapo i NKWD, której celem była likwidacja państwa polskiego. Należy tu podkreślić, że cały szereg osób, które zajmują się historia Pomorza, szczególnie w latach 1919-1945 podaje, że dopiero po Stalingradzie, to jest około 1943 r. część gestapowców, widząc klęskę Hitlera, przeszła na współpracę z NKWD. Legendarna łączniczka "Gryfa", Agnieszka Pryczkowska i profesor Alfons Pryczkowski, w swej książce pt. "Tajna Organizacja Wojskowa Gryf Kaszubski-Pomorski, Geneza, Obsada personalna w kierownictwie, Prześladowania powojenne" wyjaśniają te okoliczności. Jako świadkowie historii stwierdzają również, że polskojęzyczna grupa Gestapo współpracowała z NKWD od co najmniej 1935 r. poprzez wspólny napad na Polskę w 1939 r., do 22 czerwca 1941, do uderzenia Niemiec na Rosję.

Radek, Bierut i inni szpiedzy Moskwy

Po 1941 r. ta współpraca między wywiadami Gestapo i NKWD była kontynuowana na niższych lokalnych szczeblach.

Po wojnie część Gestapo przeszło do NKWD i UB, dalej ścigało i likwidowało Stronnictwo Narodowe, narodowo-katolicki "Gryf" oraz AK (zobacz: Myśl Polska - Ziemie Zachodnie, 13 styczeń 2005, artykuł red. Waldemara Reksc pt.: "Dokąd zmierza Zrzeszenie Kaszubsko-Pomorskie): Początkiem Paktu Ribbentrop-Mołotow były rozmowy prowadzone na przełomie 1935/36 roku w Gdańsku-Oliwie przez Karola Radka z NKWD (był to polski Żyd z Tarnowa, gdzie ukończył gimnazjum z nazwiskiem Sobelson, bliski współpracownik W. Lenina, należał do Rady Komisarzy Ludowych), konsultant ds. międzynarodowych partii bolszewickiej - z pułkownikiem SS Walterem Nicolaiem, doradcą zastępcy Hitlera, Rudolfa Hessa. "Można powiedzieć z całą odpowiedzialnością, ze Katyń narodził się w Gdańsku, jako pokłosie tego zbrodniczego Paktu Ribbentrop-Mołotow" - stwierdził profesor Stanisław Świaniewicz, świadek historii, który przeżył zbrodnię katyńską (zob. dwutygodnik katolicki "W RODZINIE" nr 1/215, 11 stycznia 2004 r.; Chojnice).

Należy podkreślić, że w przygotowaniu tego spotkania w Gdańsku-Oliwie brał udział pułkownik NKWD B. Bierut, który mieszkał wtedy w majątku Wernera Modrowa z NSDAP (w miejscowości Modrowo-Nygucie). B. Bierut współpracował również z Ernestem Gunterem Modrow (kuzynem Wernera Modrow), szefem NSDAP na powiat kościerski, który mieszkał w Bączku.

Po wojnie w 1952 r., z okazji 60-tej rocznicy urodzin B. Bieruta, w ramach zacierania zbrodni polskojęzycznej grupy Gestapo, majątek W. Modrow został nazwany imieniem Bieruta - Bolesławowo. Pomimo licznych protestów kombatantów nazwa Bolesławowo istnieje do dziś (w Polsce istnieje ustawowy zakaz gloryfikowania nazizmu i komunizmu - w przypadku używania nazwy Bolesławowo mamy do czynienia jednocześnie z gloryfikowaniem nazizmu i komunizmu razem; to samo przestępstwo zachodzi w przypadku honorowego obywatelstwa B. Bieruta miasta Kościerzyna).

Spotkanie tej rangi na przełomie 1935/1936 r. w Gdańsku Oliwie organizował sam Forster, szef NSDAP w Gdańsku. Ta współpraca w okresie wielkiej przyjaźni między Hitlerem a Stalinem, uwieńczona Paktem Ribbentrop-Mołotow i wspólną agresją na Polskę w 1939 roku miała wpływ na losy A. Forstera, który po 1945 r. został schwytany (w Danii) przez aliantów zachodnich i wydany Polsce, na terenie której popełnił zbrodnie. Jak wiadomo, Polska była tylko narzędziem w rękach rosyjskich. Ta okoliczność sprawiła, że A. Forster w Polsce dostał się w ręce dawnych swoich współpracowników z NKWD (między innymi B. Bieruta). A. Forster znał okoliczności powstania Paktu Ribbentrop-Mołotow, wiedział, kto był personalnie organizatorem tego zbrodniczego paktu, wiedział, kto zamordował polskich oficerów w Katyniu, dlatego nie mógł mu tu w Polsce spaść "włos z głowy" (wyrok śmierci wydany na A. Forstera w 1950 r. z dużym prawdopodobieństwem nie został wykonany - brak aktu zgonu).

We wrześniu 1939 r., jeszcze przed wkroczeniem wojsk niemieckich do Kościerzyny, członek polskojęzycznej grupy Gestapo, Ernest Gunter Modrow, współpracownik Bieruta, stanął na czele hitlerowskiej administracji państwowej i partii NSDAP na powiat kościerski. Witał kwiatami wkraczające do Kościerzyny wojska niemieckie.

Heinrich vel Hans wciąż pod ochroną?

Natomiast inny przywódca polskojęzycznej grupy Gestapo, Aleksander Arendt, został starostą Kościerzyny w 1947 r. - w tym to roku nadano B. Bierutowi honorowe obywatelstwo Kościerzyny. W czasie tego pobytu w Kościerzynie B. Bierut uwiarygodniał polskojęzyczną grupę Gestapo, przemianowaną teraz na UB, poprzez odznaczenie licznymi medalami między innymi Jana Szalewskiego. Po wyjeździe z Kościerzyny w 1947 r. B. Bierut zabiera do Warszawy innego członka polskojęzycznej grupy Gestapo, Heinricha Kassnera, vel Jana Kaszubowskiego, w czasie wojny Inspektora Gestapo Gdańskiego, szwagra Aleksandra Arendta. W Warszawie członkowie UB zmieniają mu tożsamość i zostaje on Hansem Kassner. Został tam uhonorowany i ubogacony za wymordowanie na całym Pomorzu wspólnie z całą polskojęzyczną grupą Gestapo setek Polaków, głównie ze Stronnictwa Narodowego, "Gryfa", Polskiego Związku Zachodniego i AK. Zostaje doradcą B. Bieruta i pracuje w UB. Zmiana tożsamości Heinricha Kassnera na Hansa Kassnera była konieczna, ponieważ na Zachodzie Heinrich Kassner był poszukiwany jako bardzo groźny zbrodniarz wojenny. B. Bierut nie mógł wydać na Zachód poszukiwanego zbrodniarza, swego przyjaciela, najbliższego współpracownika, tak zasłużonego dla sowieckiego okupanta w zniewalaniu Narodu Polskiego. Według nowej upozorowanej wersji życiorysu, Heinrich Kassner był bardzo zasłużonym komunistą, przeciwnikiem Hitlera i zaraz na początku wojny został aresztowany przez hitlerowców i zginął w niemieckim obozie Sachsenhausen-Oranienburg. Potwierdzenie jego śmierci na piśmie otrzymała jego żona. Heinrich Kassner był tak bardzo zasłużony dla Polski Ludowej, że jego żona, która mieszkała w Polsce - teraz wdowa Weronika Kassner, otrzymała po nim rentę rodzinną na siebie i dzieci, poczynając od lat czterdziestych (ponieważ według fałszywych informacji w życiorysie, Heinrich Kassner już nie żył). W 1954 r., po zmianie przez H. Kassner tożsamości odbył się całkowicie upozorowany przez UB w Gdańsku proces - skazano go na dożywocie. W 1957 r. złagodzono mu karę do 12 lat wiezienia. W 1958 r. został zwolniony z "więzienia". W latach 1958-1968 współpracował z byłymi ubowcami, którzy teraz znaleźli się w SB. W 1968 r. Heinrich Kassner nagle "ożył", wrócił do swego dawnego nazwiska. Od polskich władz otrzymał zasłużoną, bardzo wysoką emeryturę i wyjechał na stałe do Niemiec, razem z żoną.

Złożony w 2000 r. wniosek o ściganie przywódców polskojęzycznej grupy Gestapo: Aleksandra Arendta i Heinricha Kassnera, vel Hansa Kassnera, Jana Kaszubowskiego, został przez Instytut Pamięci Narodowej - Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu - odrzucony. Postanowienie to miało na celu obronę polskojęzycznej grupy Gestapo-NKWD. Decyzja IPN spotyka się z licznymi protestami i oburzeniem środowisk kombatanckich na całym Pomorzu.

R. SKOROWSKI

Współpraca: K. Wesołek

https://docplayer.pl/11704965-Stefan-dargacz-zbrodnie-polskojezycznej-grupy-gestapo-przemianowanej-po-1945-r-na-ub-w-okresie-okupacji-niemieckiej-i-sowieckiej-w-polsce.html

WYWIADY i KONTRWYWIADY

PRUS, ROSJI, AUSTRII

a gdzie RZECZYPOSPOLITA ?

Biedna owieczka na pożarcie tych którzy sterują LOSEM innych ludzi z cienia.

Ukryci na zawsze w cieniu HISTORII ?


https://vod.tvp.pl/video/nkwd-gestapo-malzenstwo-z-rozsadku,nkwd-gestapo-malzenstwo-z-rozsadku-pl,4290894


NKWD - Gestapo: małżeństwo z rozsądku (PL)

Historia bliskiej współpracy NKWD i Gestapo w różnych dziedzinach przy wymianie więźniami. ZSRR wysyłał do Niemiec głównie antyfaszystów i Żydów, których później mordowano.

Niemcy w zamian wydawali Moskwie ludzi, którzy dawniej wyemigrowali i opowiadali się przeciwko Związkowi Radzieckiemu. Ci zginęli głównie w łagrach. 



Po 1933 r. płk Nicolai jest typowany na nowego szefa Abwehry. Jego kandydaturę torpeduje jednak dr Joseph Goebbels, argumentując, że ta służba potrzebuje świeżej krwi a nie starych ramoli, którzy kierowali ją w trakcie I wojny światowej. Kolejni dowódcy Abwerhy: komandor Patzig oraz komandor Wilhelm Canaris zakazują Nicolaiowi wstępu do budynków użytkowanych przez ich służbę. Podejrzewają go o zbyt bliskie związki z Sowietami.

http://foxmulder2.blogspot.com/2018/

Dies Irae: Nicolai, czyli raz Niemiec, zawsze Niemiec

Pułkownik Alfred Redl był turbogejem. Nie wiemy, czy jego usta był jak Detroit, ale ponad wszelką wątpliwość udowodniono, że był turbogejem mającym całe szuflady damskiej bielizny, w którą się przebierał. Był jednak jednocześnie bardzo zdolnym funkcjonariuszem Evidenzburo, czyli austro-węgierskich tajnych służb. Wręcz hurtowo zgarniał rosyjskich agentów, w tym tych będących naprawdę wysoko w strukturach CK-Monarchii. Typowano go nawet na szefa cesarsko-królewskich tajnych służb. (Ale stanowisko to przypadło Polakowi - Augustowi Urbańskiemu von Ostrymiecz.)

Redl wzbudzał jednak podejrzenia płka Waltera Nicolaia, będącego od 1913 r. szefem Oddziału IIIb Wielkiego Sztabu Generalnego II Rzeszy, czyli kajzerowskiego wywiadu. Nicolaiowi nie podobało się to, że Redl zwalczał niemieckie wpływy w austro-węgierskich służbach. Wkrótce Nicolai dostał od swojego najlepszego rosyjskiego agenta płka Miasojedowa informacje, że Redl utrzymuje tajne kontakty z szefem carskiego wywiadu wojskowego w Warszawie. Obaj wymieniają się nawzajem tajnymi informacjami i wystawiają sobie swoich agentów. W ten sposób pomagali sobie nawzajem w karierze. Redl jak widać wyznawał podobną filozofię jak brytyjski agent z "Atomic Blonde": będąc na tajnym froncie, trzeba się z wrogiem dogadywać. Nicolai uruchomił prowokację prowadzącą do zdemaskowania Redla. Austriacki superszpieg/superzdrajca honorowo popełnił samobójstwo.

Płk Nicolai był dowódcą niemieckiej tajnej armii podczas I wojny światowej. Cieszył się protekcją gen. von Ludendorffa (kolesia ze Swarzędza, bohatera "Wonder Woman"), więc zdołał przetrwać całą wojnę na stanowisku szefa wywiadu wojskowego, mimo tego że ponosił porażkę za porażką. Jego siatki w Wielkiej Brytanii już na początku wojny zostały rozbite. Superagenci Nicolaia przegapili choćby prace aliantów nad czołgami. W USA niemieckie siatki zaangażowane były głównie w organizowanie prowokacji mających dać Amerykanom pretekst do wejście do wojny przeciwko Niemcom. Po 1917 r. zostały rozbite - być może od początku były kontrolowane przez Amerykanów (w czym udział miał m.in. młody prokurator J. Edgar Hoover.).

Ale mimo to służby von Nicolaia zyskały sławę dzięki aferze z holenderską tancerką erotyczną Matą Hari (która w sumie była zgmatwanym wywiadowczym fuck-upem a jej główna bohaterka tylko pionkiem poświęconym przez Niemców w wewnętrznej rozgrywce) oraz legendzie o sadystycznej niemieckiej funkcjonariuszce wywiadu Freulein Doktor. Nic tak nie tworzy romantycznej legendy wywiadu jak kilka cipencji...


image

image

Margeretha Zelle - alias Mata Hari


image

Irena Eichlerówna z Mieczysławem Mileckim w sztuce "Fraulein Doktor" Wróć do artykułu


https://dziennikzachodni.pl/fraulein-doktor-prawda-o-krolowej-szpiegow-historia-dz/ar/3889843

100 lat temu panna Elsbeth Schragmüller zaczyna oficjalną karierę szpiega w czasie Wielkiej Wojny. Badaczy fascynuje do dzisiaj.

Czytaj więcej: https://dziennikzachodni.pl/fraulein-doktor-prawda-o-krolowej-szpiegow-historia-dz/ar/3889843

Mówiono, że jest piękną blondynką, zimną i pozbawioną uczuć. Ale o umyśle ostrym jak brzytwa. Z doktoratem, co wtedy szokuje. "Doktor Fraulein" podobno uczy szpiegów z zasłoniętą twarzą, żeby nie rozpraszać ich swoją urodą i zachować tajemnicę. Korzysta z szyfru książkowego, którego nie da się złamać bez klucza. Czy dzięki niej niemiecki okręt podwodny stawia miny, na których tonie w 1916 roku okręt "Hampshire" z brytyjskim ministrem wojny na pokładzie? Czy przez nią Niemcy używają trujących gazów w bitwie pod Ypres w 1915 roku? Tysiące alianckich żołnierzy traci wtedy wzrok. Czy to ona zdobywa najcenniejsze plany aliantów w przebraniu pokojówki albo pielęgniarki? Kto wie. Ale dostaje w czasie wojny Krzyż Żelazny pierwszej klasy i stopień oficerski.

Jest nieuchwytna przez całą Wielką Wojnę. Krążą legendy o śmiertelnie niebezpiecznej agentce, ale jej nazwisko pozostaje nieznane. Taka właśnie inspiruje filmowców do dzisiaj; Bridget von Hammersmark z "Bękartów wojny" Quentina Tarantino czy doktor Elsa Schneider z filmu "Indiana Jones i ostatnia krucjata", wzorowane są na jej legendzie. Kiedy 80 lat temu w śląskich kinach leci angielski melodramat "Miłość Fraulein Doktor", publiczność nie wie, że prawdziwa agentka żyje w Monachium. Tylko nieliczni dopuszczeni są do tej tajemnicy. Cała prawda wyjdzie na jaw dopiero w 1945 roku, gdy w ręce Amerykanów trafią materiały o niemieckich służbach wywiadowczych. Potwierdzi się, że agentka z doktoratem z ekonomii politycznej istniała naprawdę; była jedyną kobietą na wysokim stanowisku w niemieckim wywiadzie. Ale nie jest pięknością, nie uwodzi mężczyzn, żeby zdobyć informacje. Elsbeth zostawia to między innymi Macie Hari, którą zresztą uważa za marnego szpiega. Ona sama wygląda jak nauczycielka, jest szatynką, nie rzuca się w oczy. Opisano ją jako osobę szczupłą, z przyjemnym głosem, bardzo na dystans. Nie uczestniczy raczej w groźnych akcjach szpiegowskich bezpośrednio; ona je planuje. Układa misterną siatkę agentów w Europie, wyszukuje i sprawdza kandydatów do tej roboty, potem szkoli ich w Antwerpii, wysyła do zadań. Ma intuicję i wiedzę. Jest świetna. Pochodzi z rodziny osiadłej pod Dortmundem. Jej ojciec Carl był niezamożny, ale wybił się dzięki ambicji. Pruski oficer, potem urzędnik, żeni się z arystokratką. Elsbeth to ich najstarsze dziecko, będą mieli jeszcze troje. Nauka przychodzi dziewczynce bardzo łatwo, w aspiracjach najbardziej wspiera ją babka. Elsbeth sama powie, że gdy jej rówieśniczki chodziły na bale, ona uczyła się greki, łaciny i kilku innych języków. Potem jako jedna z pierwszych kobiet w Niemczech kończy uniwersytet i zdobywa z wyróżnieniem tytuł doktora nauk społecznych. Podręcznik dla szpiegów napisze z równym sukcesem.

Czytaj więcej: https://dziennikzachodni.pl/fraulein-doktor-prawda-o-krolowej-szpiegow-historia-dz/ar/3889843

Gdy wybucha Wielka Wojna, Elsbeth ma 31 lat, nie wyszła za mąż, uczy prawa i ekonomii w berlińskich szkołach. Uważa jednak, że jej wiedza może przydać się wojsku. Stara się o pracę w armii; jest przecież wolna, do dyspozycji. Dostaje skromną posadę w cenzurze pocztowej w Belgii. Czyta przechwycone listy żołnierzy francuskich i wyciąga z nich wnioski. Jest w tym tak dobra, że w 1915 roku trafia do szkoły szpiegów. Tam jak zwykle jest prymuską, przełożeni doceniają jej umysł. Zostaje szefową ośrodka szpiegowskiego w Antwerpii. Odtąd Elsbeth głównie pracuje przy biurku, ale używa wszelkich możliwych środków komunikowania się. Wywiad francuski nazywa ją "Tygrysie Oko".

Czytaj więcej: https://dziennikzachodni.pl/fraulein-doktor-prawda-o-krolowej-szpiegow-historia-dz/ar/3889843/2

Jej siatka szpiegów jest gęsta; dobrze wie, jak wykorzystać cudzą słabość, szuka do współpracy dezerterów i przestępców, ale i zwykłych ludzi. Sprawnie analizuje i weryfikuje ich meldunki. Nic nie uchodzi jej uwadze. Ale Niemcy przegrywają Wielką Wojnę i królowa szpiegów wraca do domu. Wykłada na Uniwersytecie we Fryburgu, brakuje jej jednak adrenaliny, praca naukowa ją nudzi. Wycofuje się do rodziców, są dość zamożni. A może Elsbeth dostaje prace zlecone od rządu? Kiedy do władzy dochodzi Hitler, to się kończy. Traci ojca, a podczas "nocy długich noży" hitlerowcy zabijają jej brata, jednego z wysokich dowódców SA. Zasługi siostry się nie liczą. Koledzy z wywiadu starają się dla niej o specjalną rentę i może nawet ją otrzymuje, ale taką, że klepie biedę. Umiera w Monachium w 1940 roku, wycieńczona gruźlicą. Za jej życia nikt nie ujawnił, kim była.

Czytaj więcej: https://dziennikzachodni.pl/fraulein-doktor-prawda-o-krolowej-szpiegow-historia-dz/ar/3889843/2


Czy to był WZORZEC Z SEVR PO PARYŻEM DLA NASZEJ BOHATERKI

Nicolai oferuje jednak swoje usługi von Ribbentroppowi oraz szefowi SD Reinhardowi Heydrichowi. W 1935 r. tworzy dla nich prywatną agencję wywiadowczą działającą pod przykrywką Biura ds. Żydowskich w MSZ. Może dzięki temu angażować się w prywatną dyplomację. W 1936 r. nawiązuje kontakt z Dawidem Kandelakim, radcą handlowym ambasady sowieckiej w Berlinie. Zaczynają się rozmowy w sprawie paktu niemiecko-sowieckiego. Toczą się one m.in. w Gdańsku Oliwie pomiędzy Nicolaiem a Karlem Radkiem. (W ich przygotowaniu biorą udział m.in. szef gdańskiej NSDAP Albert Forster i Bolesław Bierut, który mieszka wówczas w majątku Wernera Modrowa z NSDAP w miejscowości Modrowo, przemianowanej po wojnie na Bolesławowo na cześć Bieruta.) W niemieckiej armii, tajnych służbach i biznesie jest silne lobby prosowieckie. Hitler jednak długo trzyma je na dystans nie dowierzając "żydobolszewikom". Zaczyna się więc operacja psychologiczna mająca zmienić opinię Fuehrera na temat komunistów z Moskwy.

W 1937 r., za namową Nicolaia, Heydrich przekazuje poprzez Benesza Stalinowi spreparowane dossier mające dowodzić kontaktów marszałka Tuchaczewskiego z angielskimi tajnymi służbami. (Sprawa podobna do dossier Steela opisującego lipne kontakty Trumpa z Rosją.) Wdzięczny Stalin nakazuje rozwałkę przywódców Komunistycznej Partii Niemiec mieszkających w moskiewskim hotelu Lux. Robi też demonstracyjną czystkę w innych partiach komunistycznych. Oczywiście ponieważ we wszystkich tych partiach (poza wschodnioazjatyckimi) jest ogromna nadreprezentacja Żydów rozwalanych jako trockiści, to sprawia to wrażenie czystki antysemickiej. (Ale Stalin i tak by tych trockistów rozwalił, bo go wkurzali.) Hitler nie może się nadziwić narodowej postawie Stalina. W trakcie wojny pyta Goebbelsa: a jeśli Stalin walczy z Żydami tak samo jak my, ale robi to mądrzej nazywając ich trockistami?

Flashback: Zanim zapadła Mgła: Arbeitstag

Tak czy inaczej, Niemcy dogadują się z Sowietami ponad naszymi głowami. Beria na początku 1939 r. informuje Watykan o szykowanym pakcie poprzez klasztor katolików meschetyńskich w Stambule. Nasz wywiad też ma świadomość toczonych rozmów, co sprawia, że nic a nic nie ufamy niemieckim ofertom sojuszu. Przecież już w 1935 r. Niemcy przyznali ZSRR 200 mln marek w złocie kredytu na bardzo korzystnych warunkach. W 1938 r. sowiecko-niemieckie obroty handlowe potroiły się. W styczniu 1939 r. - jeszcze zanim napięcia z Polską zaczęły grozić wojną - Hitler demonstracyjnie wziął na prywatną rozmowę sowieckiego dyplomatę. 11 kwietnia 1939 r. organ NSDAP "Volkische Beobachter" pisał: "Z rewolucji rosyjskiej, tak jak z rewolucji nazistowskiej i faszystowskiej, mógł by wyjść młody Ruch Narodowy, gdyby Lenin i Stalin nie zostali pochłonięci przez falę żydowską. Ale być może ten ruch utworzy się pewnego dnia?". Resztę tej historii aż za dobrze znamy: 23 sierpnia 1939 r. III Rzesza i ZSRR dzielą się Europą Środkowo-Wschodnią a Stalin zachęca Hitlera do rozpętania wojny. Do czerwca 1941 r. oba kraje ściśle ze sobą współpracują, jednocześnie jednak szykując się do zadania sobie zdradzieckich ciosów. Współpraca jest tak silna, że Sowieci wydają Niemcom działaczy KPD żydowskiego pochodzenia do rozwałki a podziemie komunistyczne w okupowanej Europie z entuzjazmem wspiera budowę niemieckiego Nowego Porządku.

Po wybuchu wojny niemiecko-sowieckiej Nicolai znów knuje. Angażuje się w negocjacje prowadzone z sowieckimi służbami przez Martina Bormanna i szefa Gestapo Heinricha Muellera. Niemieccy dygnitarze próbują sobie ratować skóry, gdyż od 1942 r. wiedzą, że Niemcy wojnę przegrają. Części z nich rzeczywiście udaje się uratować pracując po wojnie dla Sowietów.

Flashback: Bormann i Gestapo Mueller na usługach Stalina - recenzja

Nicolai ma jednak pecha. W 1945 r. dobrowolnie zostaje na terytorium Niemiec okupowanym przez ZSRR. Liczy na to, że będzie cenny dla nowych panów. I rzeczywiście jest cenny, więc zostaje zgarnięty przez Smiersz i wywieziony do Moskwy. Umiera w 1947 r. w więziennym szpitalu na Butyrkach a jego prochy zostają wysypane na Nowym Cmentarzu Dońskim, czyli tam gdzie pozbywano się prochów tysięcy innych ofiar stalinowskiego terroru. Polityka płka Nicolaia sprowadziła na Niemcy największą klęskę w ich historii...

Ale to Niemców niczego nie nauczyło. Przez całą Zimną Wojnę wielu przedstawicieli niemieckich elit marzyło o powrocie do "starych, dobrych czasów" Rapallo czy Paktu Hitler-Stalin. Sowieci/Rosjanie mieli im pomóc w zdobyciu kontroli nad Europą i wypchnięciu z niej Amerykanów. Ta mentalność daje u Niemców coraz mocniej znać o sobie w ostatnich latach. Przykładem na to jest choćby przyznanie wizy "ze względu na interes państwa" Ludmile Kozłowskiej z Fundacji Otarty Odbyt i zaproszenie jej do wygłoszenia prelekcji w Bundestagu. Kozłowska ma głębokie powiązania z rosyjską branżą zbrojeniową a zaproszona do niemieckiego parlamentu została przez proputinowskiego deputowanego, który poparł aneksję Krymu przez Rosję. To też kolejny przykład na działania w praktyce golicynowskich nożyc - jedno ich ostrze stanowią agenci Putina a drugie liberalni globaliści w rodzaju agentów Sorosa. Wszyscy ze sobą świetnie współpracują jak w czasach Rapallo.

Skoro Niemcy dopuszczają się takich nadużyć przy przyznawaniu wiz rosyjskiej agenturze, to może my przyznamy wizy 2 mln bliskowschodnio-afrykańskim imigrantów "ze względu na interes państwa polskiego" i wyślemy ich do Niemiec, by zabawili się tak jak Sowieci w 1945 r.? 



Aussweis bitte: ukryci agenci w Miranda del Ebro - Gibraltar niedziela 4.07.1943

https://www.salon24.pl/u/albatros/827382,aussweis-bitte-ukryci-agenci-w-miranda-del-ebro-klucz-do-wydarzen-podczas-niedzieli-4-lipca-1943-roku-w-gibraltarze,7


Jak się odniesie do takich udokumentowanych historycznie faktów?

image

Albert Forster.

Rodzice paktu Ribentrop-Mołotow ktory narodził się w Gdańsku w lipcu 1935 roku.

Gdański gauleiter NSDAP miał, jak się przypuszcza, ogromną wiedzę nie tylko o skarbach bazyliki Mariackiej, ale też Bursztynowej Komnaty. Czy właśnie dzięki temu mógł uratować życie, choć skazano go na śmierć?

http://gdansk.naszemiasto.pl/artykul/zycie-po-zyciu-alberta-forstera-czy-na-gauleiterze-wykonano,1469243,art,t,id,tm.html

Oficjalnie urodził się 26 lipca 1902 roku w Furth w Bawarii i został stracony niespełna pół wieku później, 28 lutego 1952 roku w Warszawie. Jednak nadal nie brakuje ludzi, w tym także historyków, którzy dają wiarę świadkom, twierdzącym, że Albert Forster - zbrodniarz wojenny i honorowy obywatel miasta Gdańska - przeżył własną śmierć. A jeśli do tego dodamy opowieści o zaginionych archiwach, gdańskich skarbach, Bursztynowej Komnacie i niewątpliwej znajomości gauleitera NSDAP z samym Józefem Stalinem, to jedno lub dwa życia cynicznego zbrodniarza i wiernego towarzysza partyjnego Adolfa Hitlera stają się gotowym materiałem na sensacyjną powieść.

Niestety, w tej powieści tłem będą dziesiątki tysięcy zamordowanych Polaków i Żydów . Ludzi, którzy w imię obłędnej ideologii zginęli w Piaśnicy, Stutthofie, na całym Pomorzu...

Człowiek z jedną walizką

Albert Forster miał zaledwie 28 lat, gdy jesienią 1930 roku z jedną walizką zjawił się w Gdańsku. Do Wolnego Miasta przysłał go sam wódz. Młody, bezwzględny działacz partyjny cieszył sie ogromną sympatią Adolfa Hitlera, który udzielał mu audiencji nawet podczas kąpieli w wannie. "Forster był nieokrzesanym towarzyszem partyjnym, wpuszczonym przez Hitlera niczym szczupak do gdańskiego stawu" - tak opisał ówczesne przybycie działacza NSDAP do miasta nad Motławą Ernst von Weizsäcker.

Początkowo, Forster mieszkał w Sopocie, w wynajętym mieszkaniu. Tu poznał osiem lat od siebie młodszą Gertrudę Deetz, córkę zamożnego gdańszczanina,aktywną działaczką NSDAP. Świadkami na ich ślubie, zorganizowanym w samej Kancelarii Rzeszy w Berlinie byli Adolf Hitler i Rudolf Hess.

Forster szybko się dorabiał. Na podstawie projektu monachijskiego architekta Otto Neumayera powstała na Wyspie Sobieszewskiej rezydencja, która stała się pierwszą gdańską siedzibą i gauleitera. Forster stał się także właścicielem kilku posesji w Gdańsku. Waldemar Kowalski z Muzeum II Wojny Światowej, wiceprzewodniczący stowarzyszenia Nasz Gdańsk zlokalizował nawet jedną z nich - przepiękną willę przy ul. Bora Komorowskiego. Jej właściciela, bogatego Żyda Forster bez skrupułów wysłał na śmierć do obozu koncentracyjnego Stutthof.

Forsterówka ma gospodarza. Majątek po byłym zbrodniarzu przejmują franciszkanie - na centrum Pojednania

Nie była to jedna ofiara Forstera, który jeszcze przed wybuchem wojny wypełniał zalecenia Hitlera, łamiąc postanowienia traktatu wersalskiego i konstytucję w Wolnym Mieście Gdańsku. Dozbrajał oddziały SA i SS, organizował akcje mające na celu prześladowanie Żydów i Polaków. Bezwzględność Forstera odczuli w pełni mieszkańcy Pomorza po 1939 roku. To on bezpośrednio odpowiadał za zbrodnię w lasach Piaśnicy i Szpęgawska, gdzie zginęło kilkanaście tysięcy osób. Odpowiadał też za masowe wysiedlenia Polaków, aresztowania, egzekucje. Był twórcą obozu w Stutthofie, który dzięki jego staraniom w 1941 r. został przemianowany z "obozu pracy" na obóz koncentracyjny.

Czytaj także: Polacy i Niemcy sprzatali Foresterówkę. Czy to gest pojednania?

Ucieczka zbrodniarza

Już na początku 1945 roku Forster musiał zdawać sobie sprawę, że jedynie ucieczka przed Armią Czerwoną uratuje mu życie. Kiedy wszystkie drogi lądowe zostały odcięte, skorzystał z miejsca w motorówce, płynącej do Niemiec. Historia zatoczyła krąg - opływający w bogactwa partyjny dostojnik uciekał tak, jak przybył do Gdańska - jedynie z podręcznym bagażem. Wprawdzie, jak opisał jego biograf, Dieter Schenk, domagał się także zabrania posiadanych przez siebie gdańskich mebli i innych wartościowych przedmiotów, ale oficer Wermahtu organizujący ewakuację powiedział kategoryczne "nie".

Prywatne łupy gauleitera NSDAP nie były jedynymi skarbami, które próbowano wywieźć z Gdańska lub ukryć przed Armią Czerwoną. W 1945 r. zaginęły m.in. skarby bazyliki Mariackiej. Co było w skarbcu?

Z publikacji prof. Waltera Mannowskiego"Kościelny skarb z bazyliki Mariackiej w Gdańsku" wynika, że już w 1552 r. w skarbcu znajdowało się:"78 srebrnych i pozłacanych kielichów, 43 krucyfiksy, 24 wielkie srebrne figury świętych i wiele innych kosztowności". W następnych latach nic nie ubyło, dochodziły za to kolejne dary. Co się stało ze skarbcem? Czy został on wywieziony do Niemiec? A może, o czym świadczą dowody zebrane przez Edwarda Zimmermanna, badacza historii Skarszew za wiedzą gauleitera ukryty został w majątku Günthera Modrowa w okolicach Bączka pod Skarszewami?

Jedno jest pewne - Forster musiał znać miejsce, do którego trafiły skarby. Była to wiedza - nomen omen - bezcenna.

Jeśli do tego wszystkiego dołożymy tajemnicę ukrycia wywiezionej prawdopodobnie z Kaliningradu Bursztynowej Komnaty oraz wielu innych zabytków pomorskich, wiemy już, dlaczego zatrzymanie Forstera było tak ważne nie tylko z powodu banalnej potrzeby wymierzenia mu sprawiedliwości.

Spotkanie po śmierci

Albert Forster ukrywał się na terenie Niemiec przez ponad rok. Jako, że znalazł się na alianckiej liście zbrodniarzy wojennych, poszukiwano go we wszystkich strefach okupacyjnych. Ostatecznie zatrzymali go Anglicy w sierpniu 1946 roku.

Przywieziono go do Gdańska, osadzono w areszcie przy ulicy Kurkowej. W mieście, które pamiętało jego krwawe rządy, stanął przed Najwyższym Trybunałem Narodowym. Proces trwał od 5 do 29 kwietnia 1948, Przed sądem Forster, choć oficjalnie nie miał majątku, a jego żona Gertruda zarabiała w Niemczech jako sprzątaczka i żyła w nędzy, zadeklarował, że jeśli nie zostanie skazany na śmierć, to ze swoich pieniędzy sfinansuje odbudowę Gdańska. Blefował, by ratować życie, czy wiedział, skąd wziąć niebagatelne przecież środki na odbudowę zniszczonego miasta?

Deklaracja nie zrobiła wrażenia na sędziach Trybunału. Ostatecznie gauleiter został skazany za popełnione zbrodnie wojenne na karę śmierci. Wyrok, według oficjalnych informacji, wykonano 28 lutego 1952 w więzieniu na Mokotowie w Warszawie.

Problem w tym, ze nie wszyscy w to uwierzyli. I mieli ku temu podstawy.

- Dziwne rzeczy działy się z dokumentacją na temat Forstera, część materiałów zginęła - mówił przed dwoma laty Waldemar Kowalski z Muzeum II Wojny Światowej, były wiceszef Aresztu Śledczego w Gdańsku. - Rozmawiałem ze świadkami, którzy potwierdzają pogłoski o tym, że Forster przeżył własną śmierć. Jest tu wiele ciekawych wątków.Choć Najwyższy Trybunał Narodowy skazał go w 1948 r. , kary od razu nie wykonano. Forster siedział w jednoosobowej celi w gdańskim więzieniu. Miał do dyspozycji książki, materiały piśmiennicze, uczył się języków - polskiego, angielskiego, rosyjskiego. Dopiero trzy lata później audycja w Radiu Wolna Europa przypomniała o zbrodniarzu wojennym, który mimo skazania na śmierć nadal żyje. Wtedy w czerwcu 1951 r. - oficjalnie - zabrano go z Gdańska do Warszawy. Nieoficjalnie przebywał w gdańskim więzieniu jeszcze dwa miesiące. Ówczesny dowódca zmiany, Marian Nowicki opowiadał, że nocy 31 sierpnia 1951 r. pod więzienie przy Kurkowej podjechał citroen, wysiedli z niego dwaj panowie - w tym zastępca szefa Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego . Ubek zażądał wydania Forstera.

Na "ty" ze Stalinem

Waldemar Kowalski rozmawiał także z Piotrem Artwichem, jednym z byłych naczelników WUBP w Gdańsku. Twierdził on, że Forster wielokrotnie wyjeżdżał w czasie odsiadki z Gdańska do Rosji. Od swego rosyjskiego kolegi po fachu, Aleksieja Suchariewa, Artwich usłyszał, że Forstera z Gdańska przewieziono najpierw do Leningradu, a potem do Murmańska, stamtąd na Łubiankę do Moskwy. Badano jego wiedzę o siatce agenturalnej, którą można było wykorzystać na terenie Niemiec, oraz o gdańskich i pomorskich skarbach. Mógł m.in. brać udział w poszukiwaniu Bursztynowej Komnaty.

Skąd taka łaskawość dla człowieka odpowiedzialnego za śmierć dziesiątek tysięcy ludzi?

- Albert Forster brał udział w montowaniu paktu Ribbentrop-Mołotow, spotkał się wówczas z Józefem Stalinem, ponoć mówili sobie nawet po imieniu - tłumaczył Waldemar Kowalski.. - Podejrzewam, że Stalin na swój sposób go chronił.

W Gdańsku jeszcze w latach 90. żyli dawni pracownicy aresztu, którzy zaklinali się, że rozmawiali z Forsterem już...po oficjalnym wykonaniu na nim wyroku. Potwierdzali oni w ten sposób tezę Herberta S. Levina, który w wydanej w 1969 r, biografii Forstera napisał, że zbrodniarz dożył sędziwego wieku w areszcie domowym gdzieś w Rosji.

Nadal jednak nie ma jednoznacznych dowodów, potwierdzających te teorie. Nie ma też śladów skarbów, ukrytych rzekomo za wiedzą Alberta Forstera.

Przed czterema laty grupa poszukiwaczy związanych z pismem "Odkrywca", zorganizowała ekspedycję do podziemnych, nieodkrytych korytarzy na terenie gdańskich Fortów. Według świadka z Niemiec miało się tam znajdować archiwum Forstera. Ekspedycja zakończyła się niepowodzeniem.

W 1945 roku z Gdańsk, którym władał Forster, zostały tylko ruiny. Z miasta zniknęły też jego skarby - w tym te najcenniejsze, z bazyliki Mariackiej. 

ZBRODNIA W SKARSZEWACH I BYDGOSZCZY

image

Bydgoszcz (nie. Bromberg 1939)




Zbrodnia w Skarszewach – seria zbiorowych mordów dokonanych przez członków SS oraz bojówki paramilitarnego Selbstschutzu w lasach wokół Skarszew.

https://pl.wikipedia.org/wiki/Zbrodnia_w_Skarszewach

 W październiku i listopadzie 1939 niemieccy okupanci w kilku miejscach zamordowali około 400 mieszkańców Skarszew i pobliskich wsi. Okolice Skarszew były największym miejscem kaźni ludności polskiej i żydowskiej w powiecie kościerskim.

Głównym inspiratorem i wykonawcą polityki terroru był jednak Günther Modrow – okupacyjny starosta i kierownik powiatowej organizacji NSDAP w Kościerzynie, znany był z wprost fanatycznej nienawiści do Polaków

 Modrow, potomek starej junkierskiej rodziny, był właścicielem majątku ziemskiego w Bączku pod Skarszewami.. Uniknąwszy powołania do polskiej armii Modrow ukrył się w pierwszych dniach wojny, aby szybko powrócić do Kościerzyny wraz z oddziałami Wehrmachtu-wziął udział w tajnej naradzie pomorskiego kierownictwa NSDAP, zorganizowanej przez gdańskiego gauleitera Alberta Forstera, podczas której ten ostatni polecił zgromadzonym "usunąć" z Pomorza wszystkich "niebezpiecznych" Polaków, wszystkich Żydów oraz polskich duchownych- w połowie września 1939 r. Szczególnie brutalną formę przybrała rozprawa z polskimi elitami na Pomorzu, gdzie z niemieckich rąk zginęło ok. 40 000 Polaków

Aresztowanych w powiecie kościerskim Polaków kierowano przede wszystkim do aresztu policji bezpieczeństwa w Skarszewach. Modrow każdorazowo zbierał listy aresztowanych z poszczególnych gmin i osobiście dokonywał selekcji, dopisując przy poszczególnych nazwiskach "tak" lub "nie". "Tak" oznaczało wyrok śmierci. Osoby wskazane przez Modrowa były bowiem rozstrzeliwane przez Selbstschutz lub policję w lasach pod Skarszewami

Ponad 100 osób policja i Selbstschutz rozstrzelały w lesie Probostwo między Skarszewami a Więckowami. Zginęli tam m.in. mieszkańcy Kamierowskich Pieców, Szatarp, Starych Polaszek, Szczodrowa, Skrzydłowa, Wysina, Orła, Nowej Korony, Starego Bukowca i Grabówka.Głośnej zbrodni Niemcy dokonali także w lesie pod Jaroszewami (gmina Skarszewy). 25 października 1939 r. władze okupacyjne wezwały miejscowych rolników na naradę, która miała być rzekomo poświęcona pilnym sprawom gospodarczym. 46 Polaków, którzy przybyli na wezwanie do tamtejszej szkoły z miejsca aresztowano. Wywieziono ich następnie do gęstego lasu Mestwinowo (leżącego przy szosie ze Skarszew do Kleszczewa), gdzie przygotowane już były dwa groby o wymiarach 4 metry na 2 metry i głębokości 1,5 metra. SS-mani z jednostki Wachsturmbann "Eimann" i bojówkarze Selbstschutzu zamordowali wszystkich 46 zatrzymanych, w tym wójta gminy Skarszewy Emila Węckiego. Rodziny ofiar poinformowano, że zaginieni rolnicy wyjechali do pracy w Generalnym Gubernatorstwie[12].

19 listopada 1939 r. w Nowym Wiecu (gmina Skarszewy) Niemcy zamordowali 12 rolników ze Starej Kiszewy, których wcześniej przywieziono do prac polowych w pobliskim majątku. Dwa dni wcześniej zabito tam również dziekana z Mierzeszyna, księdza Aeltermanna[13].

Okolice Skarszew były największym miejscem kaźni ludności polskiej i żydowskiej w powiecie kościerskim[1]. Łącznie, w październiku i listopadzie 1939 r. Niemcy zamordowali tam co najmniej 400 osób. Liczba ta nie może być traktowana jako absolutnie pewna, gdyż zimą 1944 r., w związku ze zbliżaniem się frontu wschodniego Niemcy wykopali i spalili zwłoki pochowane w niektórych zbiorowych mogiłach[10]. Po zakończeniu działań wojennych polskie władze dokonały w okolicach Skarszew ekshumacji 340 ciał ofiar nazistowskiego terroru[14].

 W egzekucjach brał też udział sam kreisleiter Modrow[i to wbrew rozkazom gauleitera Forstera, który nie życzył sobie, aby dostojnicy NSDAP uczestniczyli osobiście w urządzanych przez Selbstschutz i policję masakrach

Günther Modrow został w 1957 r. aresztowany w Niemczech Zachodnich[5]. Odebrał sobie życie w areszcie śledczym jeszcze przed rozpoczęciem procesu[4]. W tym samym czasie przed sądem w Gießen stanęło sześciu członków Selbstschutzu Skarszewy/Nowy Wiec oskarżanych o popełnienie zbrodni na polskiej ludności. 22 października 1959 r. wszyscy zostali uniewinnieni przez sąd przysięgłych, który stwierdził w uzasadnieniu wyroku, że oskarżeni działali pod przymusem przełożonych oraz nie byli w stanie samodzielnie ocenić, czy rozkaz zabijania Polaków był sprzeczny z prawem

http://absta.pl/od-redaktora-ksiki-agnieszka-pryczkowska--tempska.html?page=4

Wordzie (bez dokumentów) - gryf pomorski

www.gryf-pomorski.pl/2-Ksiazki-wiersze/Stefan-Dargacz-zbrodnie-Gestapo-2.doc

ELŻBIETA ZAWACKA WSPÓŁPRACOWAŁA ŚCIŚLE Z GESTAPO A PO ..... jak: płk NKWD od 1924 r. i agent Gestapo Bolesław Bierut, agent NKWD od 1932 r. i ...


Współpraca agentki Gestapo Elżbiety Zawackiej z agentem NKWD i Gestapo Michałem Żymierskim w czasie wojny i po 1945 r.

Jako świadek historii i uczestniczka tych wydarzeń, pragnę oświadczyć, że na początku 1947 r. byłam jako łączniczka Sztabu ostatniego Dowódcy Gryfa por. A. Westphala przesłuchiwana brutalnie na UB w Gdyni przez Elżbietę Zawacką. Wtedy zeznałam , m.in. że por. Józef Dambek powołał Gryfa na tzw. Sieci Dywersji Pozafrontowej. Elżbieta Zawacka przerwała mi i zdenerwowana podniosłym głosem mówiła „Gryf Kaszubski” nie powstał jako kontynuacja jakichkolwiek przedwojennych organizacji politycznych czy społecznych a Józef Dambek nie powołał Gryfa Pomorskiego. Gryf Pomorski to grupa partyzancka zorganizowana przez Gestapo, celem wyłowienia patriotycznego elementu polskiego, Elżbieta Zawacka również bardzo krytycznie wyrażała się o Armii Krajowej, że „to zapluty karzeł reakcji, bardzo szkodliwy dla Polski.”

W czasie tego przesłuchania na UB przez Elżbietę Zawacką, zapytałam do jakiej organizacji należała. E. Zawacka odpowiedziała „że w czasie wojny współpracowała w konspiracji m.in. w Warszawie z Michałem Rolą Żymierskim obecnym Marszałkiem Ministrem Obrony. Na osobiste polecenie Michała Żymierskiego zostałam przyjęta w 1946 r. i zatrudniona w Państwowym Urzędzie Wychowania Fizycznego i Przysposobienia Wojskowego przy Ministerstwie Obrony. „

Elżbieta Zawacka przesłuchiwała również w tym czasie na UB innych żołnierzy Gryfa ze Sztabów Dowódczych por. Józefa Dambka i por. Augustyna Westphala. Na polecenie gestapowców Aleksandra Arendta , Jana Szalewskiego, Jana Biangi ,z którymi ściśle współpracowała przesłuchano m.in. Szefa Wywiadu i Kontrwywiadu Gryfa Józefa Drewę. Po przesłuchaniu E. Zawackiej, mój mąż został natychmiast aresztowany i przebywał w więzieniu w Jaworznie na Śląsku przez trzy lata, gdzie dyrektorem więzienia był „znany” Żyd Morel. Był więziony tam m.in. razem z prof. Wiesławem Chrzanowskim – późniejszym Marszałkiem Sejmu RP w Wolnej Polsce (wielokrotnie o tym pisałam).

W czasie wojny wiedzieliśmy już w Gryfie m.in. od Dowódcy Gryfa por. J. Dambka i por. A. Westphala, że Michał Żymierski był przed wojną zdegradowany do szeregowca i usunięty z wojska wyrokiem Sądu Wojskowego za defraudację ogromnego mienia państwowego. Wyjechał do Francji i tam w 1932 r. został zwerbowany jako agent wywiadu sowieckiego.

W okresie okupacji Żymierski znalazł się w Polsce już jako agent sowieckiego wywiadu NKWD. W tym czasie proponował swą współpracę z Armią Krajową ale zdecydowanie go odrzucono. Zgłosił się jako agent sowiecki do Gestapo na terenie warszawskim i tam go przyjęto z otwartymi rękami.

Do 22 czerwca 1941 r. agenci NKWD i Gestapo ściśle ze sobą współpracowali, również w okupowanej Polsce, było to obowiązkiem wynikającym z Paktu Ribbentrop-Mołotow. M. Żymierski w Warszawie współpracował m.in. z Gestapowcem Hansem Kassnerem vel Janem Kaszubowskim Inspektorem Gestapo Gdańskiego, który miał w Warszawie swoją placówkę wywiadowczą i z agentką Gestapo Elżbietą Zawacką (która na współpracę z M. Żymierskim w Warszawie wiele razy się powoływała po wojnie).

W okresie wybuchu wojny sowiecko-niemieckiej zaczyna się organizować w Moskwie zbrodnicza organizacja Polska Partia Robotnicza. Rozpoczynają się zrzuty sowieckich agentów do Polski. W tym czasie wywiad sowiecki kieruje swoich agentów samolotem do Polski z zadaniem odnalezienia sowieckiego agenta zwerbowanego w Paryżu w 1932 r. Michała Żymierskiego i skontaktowania go z PPR. Żymierski, który z polecenia Moskwy otrzymał pseudonim „Rola” miał zostać z nadania Moskwy dowódcą Armii Ludowej. Agenci sowieccy odnaleźli go w Polsce. Żymierski ujawnił im, że nie ma żadnego kontaktu z organizacjami niepodległościowymi ale ujawnił ,że ma świetne kontakty z Gestapo szczególnie na terenie Warszawy. W tej sytuacji z polecenia Moskwy przyszły dowódca naczelny Wojska Polskiego agent Żymierski nasilił przekazywanie na gestapo raportów, które wskazywały Gestapo główne miejsca kwaterowania żołnierzy Armii Krajowej, lokalizacje drukarni, składów broni, magazynów żywności itp. Celem działalności Żymierskiego było rękami Gestapo wymordować patriotów polskich głównie z AK. Żymierski oddawał w ręce Gestapo patriotów polskich z Armii Krajowej poprzez własne donosy ale też materiały szpiegowskie dotyczące AK przychodzące do niego bezpośrednio z Moskwy. W ten sposób oprawca M. Żymierski współpracując z Gestapo wymordowali setki żołnierzy , głównie z Armii Krajowej.

To z takimi oprawcami jak Michał Żymierski i Jan Kaszubowski – Inspektor Gestapo Gdańskiego współpracowała agentka Gestapo Elżbieta Zawacka, co stwierdzamy razem z mężem Józefem Drewą Szefem Wywiadu i Kontrwywiadu Gryfa.

Po wojnie 26 maja w Zielone Świątki 1947 r. agentka Gestapo Elżbieta Zawacka i gestapowcy Aleksander Arendt i Jan Szalewski organizowali przyjazd do Kościerzyny m.in. Bolesława Bieruta płk. NKWD i agenta Gestapo oraz Michała Żymierskiego agenta NKWD (od 1932 r.) i Gestapo, którzy na historycznym Rynku w Kościerzynie przekształconym wtedy na Plac 1 Maja dekorowali gestapowców Aleksandra Arendta (którego Bolesław Bierut uczynił starostą Kościerzyny) i Jana Szalewskiego medalami, że byli rzekomo żołnierzami Gryfa Pomorskiego, aby ich bronić przed zbrodniczą działalnością w Gestapo. Na wniosek m.in. Elżbiety Zawackiej, Aleksandra Arendta, Jana Szalewskiego Bolesław Bierut i Michał Żymierski zostali honorowymi obywatelami Kościerzyny. Natomiast Marszałka Polski Józefa Piłsudskiego , który był honorowym obywatelem miasta Kościerzyny od lat dwudziestych pozbawili tego zaszczytu.

Elżbieta Zawacka utrzymywała kontakt z Michałem Żymierskim jeszcze w Stanie Wojennym, był on aktywnym agentem na usługach Moskwy aż do śmierci. Po wprowadzeniu Stanu Wojennego był fanatycznym działaczem w PRON.

Współpracował z agentami tzw. Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego, współpracował szczególnie z „Wolskim” (Wojciechem Jaruzelskim). Dlatego występował często w telewizji. Mówił już w tym czasie niewyraźnie, z tego powodu występował w telewizji razem z młodym oficerem z wojska, który czytał jego „odezwy” – widziała to wiele razy cała Polska. Opowiadał się za walką z Narodem Polskim i domagał się całkowitej likwidacji „Solidarności”.

Michał Żymierski tylko po wojnie odpowiada za śmierć 100 żołnierzy Armii Krajowej , na których wyroki śmierci osobiście podpisał. Żymierski działał przeciwko Państwu Polskiemu jako agent sowieckiego wywiadu i Gestapo. Z takim oprawcą współpracowała agentka Gestapo Elżbieta Zawacka w czasie wojny i po wojnie. A dzisiaj wymieniani tu fałszerze historii tacy jak : Andrzej Gąsiorowski, Bogdan Chrzanowski, Piotr Szubarczyk z oddziału gdańskiego IPN-u przedstawiają jej osobę jako związaną z Armią Krajową.

Piotr Szubarczyk do uwiarygodniania tej polskojęzycznej grupy Gestapo na czele z agentką Gestapo Elżbietą Zawacką używał podstępnie tak wielce zasłużoną gazetę dla Polski jaką jest „Nasz Dziennik” . Ponieważ o zbrodniach tej grupy Gestapo, która powołana została w 1933 r. i była jednocześnie na usługach Hitlera i Stalina , nie uczono w szkołach. Ponieważ historia naszego Gryfa prowadzi zawsze wprost do Zbrodniczego Paktu Ribbentrop-Mołotow, wybuchu II Wojny Światowej i Zbrodni Katyńskiej, o czym wyżej wspominałam. (zobacz wyżej zamieszczone zdjęcia z Gdańska-Oliwy , domu Modrowów przy ul. Piastowskiej 20, gdzie narodził się ten Zbrodniczy Pakt, który dopiero 23 sierpnia 1939 r. w Moskwie otrzymał nazwę Ribbentrop-Mołotow).

My żołnierze Gryfa, byliśmy żołnierzami wyklętymi dlatego, że po 1945 r. nie złożyliśmy broni, lecz przystąpiliśmy do drugiej konspiracji skierowanej przeciwko sowieckiej okupacji. Byliśmy wyjęci spod prawa skrytobójczo mordowani. Przez tą polskojęzyczną grupę Gestapo, którą Konstanty Rokossowski 17 IV 1945 r. przemianował na UB.

Współpracownicy polskojęzycznej grupy Gestapo na Pomorzu opanowali

powstały w 1998 r. Oddział Gdańskiego IPN-u

W 1980 r. na Ziemi Kaszubskiej powstała „Solidarność”, która przyniosła Polsce i Europie wolność. Mógł powstać wtedy m.in. Instytut Pamięci Narodowej i jego oddział w Gdańsku. Równocześnie w tym czasie , my żołnierze Tajnej Organizacji Wojskowej „Gryf Pomorski”, ze ścisłego Kierownictwa Organizacji związani ze Sztabami Dowódczymi por. Józefa Dambka i por. Augustyna Westphala powołaliśmy Zespół ds. Upamiętania Etosu TOW „Gryf Pomorski”.

Z powołaniem oddziału Gdańskiego IPN-u społeczeństwo Kaszubsko-Pomorskie i my, żołnierze Gryfa wiązaliśmy wielkie nadzieje, że wreszcie zbrodnia popełniona przez gestapowców : Jana Kaszubowskiego, Aleksandra Arendta, Elżbietę Zawacką, Jana Szalewskiego, Jana Biangę, Ludwika Miotka, Bolesława Bieruta, Michała Żymierskiego, Willi Stefaniaka, Bernarda Szczęsnego oraz innych, którzy w czasie wojny i po wojnie byli jednocześnie na usługach Hitlera i Stalina zostaną ukarane. Ci oprawcy zwalczali osoby, które działały na rzecz niepodległego bytu Państwa Polskiego i byli utrwalaczami władzy ludowej.

Powołany Oddział Gdańskiego IPN-u został opanowany m.in. przez gestapowców : Aleksandra Arendta, Elżbietę Zawacką, Ludwika Miotka, Leona Lubeckiego w ten sposób, że do Oddziału Gdańskiego IPN wysłali swoich najbliższych współpracowników. Fałszerzy historii Gryfa Pomorskiego i całego Pomorza oraz fałszerze historii m.in. niemieckiego obozu koncentracyjnego Stutthof .

Jako świadek historii i uczestniczka tych wydarzeń związanych z historią Gryfa w czasie wojny i po wojnie, stwierdzam, że do tych osób całkowicie skompromitowanych będących na usługach polskojęzycznej grupy Gestapo, pozbawionych całkowicie zasad moralnych należą m.in. :

- Andrzej Gąsiorowski Muzeum Stutthof Sopot

- Bogdan Chrzanowski Muzeum Stutthof Sopot

- Krzysztof Steyer Muzeum Stutthof Sopot

- Elżbieta Grot Muzeum Stutthof Sopot

- Piotr Szubarczyk od Gestapowca A. Arendta

- Mirosław Golon Toruń od E. Zawackiej

- Krzysztof Komorowski Wojskowy Instytut Historyczny

Wszyscy tu w/w są fałszerzami historii Pomorza i Polski, fanatycznymi obrońcami gestapowców z polskojęzycznej grupy Gestapo. My żołnierze Gryfa zastanawiamy się dlaczego w Wolnej Polsce nie możemy tych zbrodniarzy postawić przed polskimi sądami i ujawnić ich zbrodnie, czy tylko dlatego, że współpracowali z oprawcami z Moskwy i wspólnie działali przeciwko żywotnym interesom Polski np. tworząc w WM Gdańsku-Oliwie Pakt , który 23 sierpnia przyjął nazwę Ribbentrop-Mołotow. Często my żołnierze Gryfa zastanawiamy się czy naprawdę Polska jest Wolnym krajem, skoro oprawcy są bohaterami.

Jak to się stało, że Oddział Gdańskiego IPN-u opanowali przedstawieni tu fałszerze, obrońcy Gestapo i NKWD i przy użyciu IPN-u straszą nas , ujawniających prawdę procesami sądowymi.

Wszyscy tu w/w stanowią jedną koalicję obrońców tego zbrodniczego Gestapo. Powiązani są z IPN w Gdańsku.

Na przykład przewodniczącym Okręgowej Komisji Badania Zbrodni Przeciwko Narodowi Polskiemu IPN w Gdańsku jest syn ubowca Andrzej Gąsiorowski, prymitywny fałszerz historii (o czym już wcześniej pisałam). Bogdan Chrzanowski i Krzysztof Steyer są prelegentami i „ekspertami” od historii AK i Gryfa w Oddziale Gd. IPN-u. Ojciec Krzysztofa, Donald Steyer pracował również u A. Arendta w Oddziale Muzeum Stutthof w Sopocie, uwiarygadniał m.in. Gestapowca J. Szalewskiego, który u Donalda Steyera robił doktorat , pomimo ,że Szalewski ukończył tylko szkołę podstawową, Szalewski był wielkim zbrodniarzem. W Szymbarku kierował zbrodnią zabicia strzałem w tył głowy 10 żołnierzy Gryfa 24/25 maja 1944r. najbliższych współpracowników por. J. Dambka.

Następnego dnia kierował zamordowaniem około 40 swoich współpracowników, którzy dzień wcześniej zamordowali 10 żołnierzy Gryfa w Szymbarku. Tych czterdziestu współpracowników umieszczono w bunkrach w Łubianie, w nocy w jednym czasie wrzucono do bunkrów wiązki granatów a pozostałych rannych dobijano. Tych czterdziestu brało udział przez całą wojnę, razem z polskojęzyczną grupą Gestapo w mordowaniu żołnierzy Gryfa. Obawiano się, że po wojnie ujawnią te zbrodnie, więc zostali zlikwidowani. Te fakty stwierdzam jako świadek historii ze Sztabu Dowódcy ostatniego Dowódcy Gryfa por. A. Westphala.

Wymieniona tu Elżbieta Grot specjalizuje się w fałszowaniu historii poprzez umieszczanie gestapowców takich jak A. Arendt, Ludwik Miotk, Bernard Szczęsny, Jan Bianga , że byli oni też więźniami Stutthofu. Hańbi w ten sposób pamięć pomordowanych. Ponieważ ci gestapowcy w czasie wojny skierowali setki Pomorzan na zagładę do Stutthofu.

Stwierdzam, że ojciec Andrzeja Gąsiorowskiego był aparatczykiem, ubowcem. Początkowo działał na Kociewiu. Potem w Lęborku a następnie w Gdyni. Gestapowiec A. Arendt współpracował z rodziną Gąsiorowskich. Dlatego kiedy A. Arendt po wojnie został tajnym współpracownikiem UB a podawał ,że był rzekomo Komendantem Naczelnym Pionu Wojskowego w Gryfie. Miał wpływ na zatrudnienie syna swego współpracownika Andrzeja Gąsiorowskiego w KL Stutthof. Jak również z tej przyczyny , że był po wojnie „szefem sztutowiaków”.

Andrzej Gąsiorowski kontynuował również fałszowanie historii Pomorskiego Harcerstwa, które rozpoczął gestapowiec Leon Lubecki razem z Zygmuntem Tanasiem. Potrafię to ocenić dlatego, że znałam prawdziwą historię Harcerstwa na Pomorzu, bo byłam w Drużynach Harcerskich na Pomorzu , w Wywiadzie i Kontrwywiadzie Gryfa , którym kierował harcerz Antoni Paczoska, bliski współpracownik Dowódcy por. Józefa Dambka (Antoni Paczoska zginął razem z Janem Kreftą na początku 1941 r. w Orłowie z rak gestapowców m.in. Kurta Hagemanna, Aleksandra Arendta, Jana Biangi, Willi Stefaniaka). Polskojęzyczna grupa Gestapo wymordowała w czasie wojny z wielką skrupulatnością czołowych, wybitnych przywódców Harcerstwa na całym Pomorzu poczynając od Lucjana Cylkowskiego z Gdyni, poprzez braci Porożyńskich , Bernarda Mysliwka z Chojnic a kończąc na księdzu Wincentym Frelichowskim z Chełmży. Wszyscy zostali zamordowani podstępnie – skrytobójczo (ks. Felichowski obecnie błogosławiony został przez polskiego Papieża uczyniony opiekunem duchowym wszystkich odłamów Harcerstwa Polskiego).

Po wymordowaniu tych czołowych harcerzy na całym Pomorzu, tacy fałszerze harcerstwa jak np.: Leon Lubecki, Zygmunt Tanas, Jacek Kuroń, Andrzej Gąsiorowski mogli już fałszować historię Pomorza dotyczącą harcerstwa i tworzyć tzw. czerwone harcerstwo np. zmieniając rotę Przysięgi Harcerza. Na przykład Ci fałszerze podawali, że Harcerze z Gdyni współpracowali ze zbrodniczymi Oddziałami NKWD, które w 1945 r. wkroczyły na Pomorze i rozpoczęły okupację i od dawna mordowali żołnierzy Gryfa oraz innych osób, które działały na rzecz niepodległego bytu Państwa Polskiego. Harcerze Polscy mieli iść do oddziałów NKWD, bratać się z tymi zbrodniarzami z NKWD, mordercami z Katynia. Przekazywać im różne plany strategiczne dotyczące Gdyni i rzekomo Gdynia w ten sposób nie została zniszczona.

Pragnę przypomnieć jako harcerka, tym fałszerzom historii szczególnie całkowicie skompromitowanemu Andrzejowi Gasiorowskiemu (który urodził się w rodzinie ubowskiej) , że w czasie wojny współpraca z Gestapo i NKWD była zdradą Państwa Polskiego – karaną wyrokiem śmierci. Ostatni Dowódca Gryfa zamordowany przez UB por. A. Westphal w 1944 r. wydał rozkaz zabraniający nam wszelkiej współpracy z oddziałami sowieckimi i traktowanie ich jako śmiertelnego wroga. Zabronił udzielania im wszelkiej informacji. Uważał, że sowiecka okupacja może być dłuższa i gorsza niż niemiecka.

Takie same kłamstwa o rzekomym udaniu się harcerzy Gdyńskich do oddziałów NKWD były fabrykowane w przypadku Gestapowca A. Arendta, on miał się również udać do oddziałów NKWD. Według tych fałszerstw A. Arendt rzekomo po wyjściu ze Stutthofu udał się do oddziałów NKWD o proroczej dla Polski liczbie „44” i znając doskonale teren Pomorza prowadził bezpiecznie radzieckie czołgi. W ten sposób uwiarygadniano tego oprawcę z gestapo, sytuowano przy oddziałach NKWD, które okupowały Polskę.

Stwierdzam, że w styczniu 1945 r., kiedy okupacyjne oddziały NKWD wkroczyły na Pomorze to gestapowcy tacy jak: Jan Kaszubowski (Inspektor Gestapo Gdańskiego), Aleksander Arendt, Jan Szalewski, Ludwik Miotk, Jan Bianga, Willi Stefaniak, Leon Lubecki oraz inni przyłączyli się do oddziałów NKWD i wskazywali, kogo z Polaków należy zlikwidować, ponieważ NKWD z głębi Rosji nie wiedziało kogo aresztować i zamordować. Wtedy NKWD razem z Gestapo wspólnie przeczesywali całe Pomorze aresztując żołnierzy Gryfa. W ten sposób ci gestapowcy wymordowali większą część kierownictwa Gryfa, w tym m.in. por. inż. Grzegorza Wojewskiego Komendanta Naczelnego Gryfa w latach 1943 – 1945 por. Jana Gończa Komendanta Kościerzyny.

Byłam świadkiem razem z mężem i innymi żołnierzami Gryfa, jak na Pomorze wkroczyły oddziały Armii Czerwonej i oddziały NKWD. Kwaterowaliśmy w lasach Mirachowskich , kiedy tam przybyły wojska sowieckie. Na przykład 9 marca oddziały NKWD wkroczyły do Borucina. Było to właśnie w pobliżu Lasów Mirachowskich, znajdowały się tam silne nasze zgrupowania żołnierzy Gryfa. Właśnie w pościgu za Gryfowcami przybyły oddziały NKWD na czele z Janem Szalewskim. Byli ubrani w mundury NKWD. Niemcy wcześniej opuścili te tereny. Te oddziały przybyły od strony Kościerzyny a potem udały się w kierunku Wejherowa. Ta grupa oficerów NKWD z Janem Szalewskim przybyła do domu nr 15 w Borucinie, który należał do Jana Szycy z Kamienicy Szlacheckiej. Szalewski ubrany w mundur NKWD nakazał rodzinie Jana Szyca opuścić cały dom, ponieważ będzie się tu mieścił Główny Sztab NKWD. Sztab ten działał od 9 marca do 24 marca 1945 r. Codziennie Jan Szalewski z enkawudzistami przeczesywał pobliskie lasy w poszukiwaniu żołnierzy Gryfa, aresztował i przesłuchiwał ich w domu Szyców na okoliczność ich udziału w Gryfie, część z nich potem rozstrzelano. Okoliczna ludność w tym Jan Szyca mówił, że enkawudzista Szalewski był gorszy dla żołnierzy Gryfa niż sowieckie NKWD. Jan Szyca mówił, że jego starszy brat Leon Szyca został aresztowany przez Szalewskiego jako gryfowiec w pobliskich bunkrach leśnych i przesłuchiwany był w ich domu – w Sztabie NKWD w Borucinie, został aresztowany i skierowany przez Szalewskiego do innego domu w tej miejscowości do aresztu pod strażą NKWD. Następnego dnia po aresztowaniu, kiedy J. Szalewski udał się na przeczesywanie lasów w poszukiwaniu żołnierzy Gryfa, Jan Szyca udał się niezwłocznie do dowódcy Sztabu NKWD w celu ratowania brata. Zaoferował dowódcy 4 litry bimbru i prosiaka o wadze około 70 kg za uwolnienie brata. Dowódca NKWD przyjął jego propozycję. Po otrzymaniu oferowanego towaru natychmiast kazał uwolnić brata Leona. Nakazał aby brat natychmiast opuścił to miejsce nim Szalewski wróci z akcji i udał się co najmniej 20 kilometrów od Borucina, gdzie Szalewski przeczesywał już teren za gryfowcami (zobacz załącznik świadek historii Jan Szyca).

Po wojnie Szalewski zatajał te fakty (razem z Piotrem Szubarczykiem), że m.in. od 9 do 24 marca 1945 r. był w Głównym Sztabie NKWD w Borucinie i wspólnie z oddziałami NKWD zwalczał żołnierzy Gryfa. Natomiast fałszując Szalewski podawał, że od 20 lutego 1945 r. do 21 marca przebywał w szpitalu radzieckim, ponieważ został bardzo ciężko ranny nogę.



Dobrze by było aby delegaci PiS-u odbrązowili naszą HISTORIĘ i wyjaśnili udział pewnych postaci w budowaniu wieczystej przyjaźni między Junkrami Pruskimi a Komunistami "polskojęzycznej Grupy z Gestapo" jak na przykład Bolesław Bierut.

https://www.salon24.pl/u/albatros/827517,dwa-pomniki-i-biale-plamy-w-zyciorysie,2

image

Kościerzyna rok 1947.

Nadanie tytułu Honorowy Obywatel miasta Kościerzyny w dzień Zesłania Ducha Świętego Obywatelowi Boleslawowi Bierutowi.

Komitet Organizacyjny z udziałem Elżbiety Zawackiej.

Dla których Elżbieta Zawacka generał "cichociemna ZO" była w bliskich kontaktach.

https://www.youtube.com/watch?v=7GX3pB9Wi7o


Narodziny Paktu Ribentrop-Mołotow wiążą się z Historią Dworu czy Pałacu w Bączku Rodziny von Modrow i willi w Oliwie przy ulicy Piastowskiej 20.

Trudno TW Bolkowi, który skończył szkołę zasadniczą elektryczną te sprawy ogarnąć. Wszak nie zdawał MATURY z historii i nie studiował HISTORIĘ jak Donald Tusk na Uniwersytecie Gdańskim. Ten JEDEN I DRUGI obchodził swoje 75 - lecie a drugi który wczoraj balował na Wyspie w Operze Bałtyckiej z udziałem innych znakomitych GOŚCI  i ambasadorów pPolski i polskości na Świecie.

https://www.polskieradio24.pl/39/247/Artykul/168307,Elzbieta-Zawacka

http://www.polishclub.org/2012/08/17/dr-jerzy-jaskowski-jak-sie-tworzy-falszywych-bohaterw-na-przykladzie-zoji-zawackiej/

Dr Jerzy Jaśkowski: Jak się tworzy fałszywych bohaterów. Na przykładzie Zoji Zawackiej

“TYLKO PRAWDĄ A PRACĄ NARÓD ŻYJE I DŹWIGA SIĘ,

A KŁAMSTWO JAK OPIUM UPAJA , TRUJE I USYPIA”

ks.profesor Walerian Kalinka

Polska nie ma szczęścia do bohaterów narodowych. Co przychodzi zmiana ustroju, to lansowani do tej pory “bohaterowie” są chowani szybko pod dywanem i nagłaśnia się zupełnie innych. Stąd duże nieporozumienia wśród społeczeństwa. Tata w okresie lat pięćdziesiątych musiał się uczyć o Pawce Morozowie, a jego syn już o Janku Krasickim po to, aby wnuk dowiadywał się, że to był agent NKWD i Gestapo, denuncjujący kogo się dało.Obecnie po 1991 roku widzimy silne naciski na tworzenie jeszcze jednej grupy bohaterów z AK. Jak się chce kogoś wylansować to dorabia mu się życiorys Akowski, bo to modne, bo to na czasie. Ale czy prawdziwe?

Oto przykład starań pewnych kręgów z ostatnich 10 lat.

Na stronie http://dakowski.pl//index.php?option=com_content&task=view&id=788&Itemid=80

znajduje się przedruk z Gościa Niedzielnego autorstwa – Przemysława Kucharczaka /06.11.2008/ na temat kobiety o nazwisku “Elżbieta Zawacka 1909 -2009 -kurierka AK”.

Generalnie PT Autor gloryfikuje w/w panią tworząc z jej życiorysu zalążki tzw. bohatera narodowego. Dlaczego to robi przed zapoznaniem się ze źródłami historycznymi -nie wiem?. Dlaczego w tygodniku kościelnym -wiem!

Przed kilku laty opublikowałem artykuł o masowym tworzeniu fałszywych bohaterów – http://dakowski.pl//index.php?option=com_content&task=view&id=1653&Itemid=100

– także przez ministerstwa Kultury i Oświaty, a skazywaniu na zapomnienie prawdziwych obrońców Ojczyzny.

Wiadomo, doba ma 24 godziny, a zarabiać trzeba, tak więc na czytanie i samodzielne szukanie prawdy, przeciętnemu człowiekowi czasu pozostaje niewiele. Jak “wiarygodna” gazeta nagłaśnia określoną postać to przyjmuje się to za prawdę i mit powstaje.

Informacje zawarte w materiałach dokumentalnych o p.Elżbiecie Zawackiej, są zupełnie inne aniżeli w omawianym wyżej artykule i materiałach internetowych.

http://www.google.com/search?client=safari&rls=en&q=gen+Zoja+Zawadzka&ie=UTF-8&oe=UTF-8 http://hotnews.pl/artpolska-1315.html

P. Zawacka urodziła się w Toruniu w 1908 roku, ale jej rodzina pochodziła z Chełmna nad Wisłą.

Zawaccy byli spokrewnieni ze Skwierawskimi z Pruszcza Gdańskiego [ Skwierawski, wujek Elżbiety, był zawiadowcą stacji w Pruszczu Gdańskim. Po 01.09 1939 okazało się, że cała trójka braci Skwierawskich była szpiegami niemieckimi bardzo groźnymi dla Polski.[ str 47, Zbrodnie…]

Pani Zawacka w 1935 roku pracowała w prywatnej szkole niemieckiej – prowadzonej przez Niemca – Kaszubego w Sęmpolnie [ pogranicze Kujaw i poznańskiego] gdzie uczyła niemieckiego i matematyki. Szkoła ta jawnie faszystowska , popierająca Hitlera, została zamknięta przez polskie władze w rok później. Pani Zawacka z powodu swoich faszystowskich przekonań, po tym zdarzeniu, nie mogła znaleźć pracy w szkołach polskich.

Przez rok pracowała w zakładzie opiekuńczym pod Poznaniem, co podaje w swoim własnoręcznie napisanym życiorysie. [kserokopia w książce pt. Zbrodnie polskojęzycznej grupy Gestapo przemianowanej po 1945 roku na UB – Stefan Dargacz Wydanie Gdynia 2010r. str. 44].

Więcej o UB:

http://pl.wikipedia.org/wiki/Ministerstwo_Bezpiecze%C5%84stwa_Publicznego

http://naszawitryna.pl/ksiazki_71.html

http://www.youtube.com/watch?v=vPXmfGY37Do


Zawacka była znana na Pomorzu jako szpieg niemiecki i dlatego pracowała w Warszawie. W czasie pobytu w Warszawie współpracowała z grupą polskojęzyczną Gestapo tj. Aleksandrem Arendtem, Janem Kaszubowskim vel Hansem Kessnerem, Ludwikiem Miotk, Janem Szalewskim, Bernardem Szczęsnym, Janem Biangą oraz braćmi Skwierawskimi.

Jak podaje naoczny świadek Franciszek Okuń, który w czasie okupacji utrzymywał służbowe kontakty z AK w Warszawie, dowiedział się od Akowców, że Zawacka utrzymywała ścisłe kontakty z Gestapo przy ul. Szucha. Świadek ten wyklucza więc działalność Zawackiej dla AK.

Już po wojnie Zawacka działała aktywnie w zacieraniu śladów zbrodni niemieckich.

Przykładowo, w Zielone Świątki, 26 maja 1947 roku, w Kościerzynie, organizuje uroczystość na którą przyjeżdża płk NKWD i agent Gestapo w jednej osobie Bolesław Bierut. [od 1935 roku współpracujący z Gestapo – “ Zbrodnia na Morzu Białym 1940”] oraz inny agent, Gestapo Michał Rola Żymierski wraz z pierwszym premierem komunistycznego Rządu w Polsce – Edwardem Osóbką Morawskim. Uroczysty zjazd był poświęcony nadaniu honorowego obywatelstwa Kościerzyny– B.Bierutowi i M.Roli Żymierskiemu [Kalendarz gdański z 1985r. str. 115] W zamian “Honorowi Obywatele” odznaczyli Jana Szalewskiego i Aleksandra Arendta, Medalem Zwycięstwa i Wolności [gazeta 27 maja 1947 Gryf Kościerski]/

Uroczystość została uświęcona mszą polową. W ten sposób wzajemnie się popierając sugerowali, że są Polakami i Katolikami.

W tym okresie Arend i jego grupa zakładają Zrzeszenie Kaszubskie w Wejherowie 12-13 stycznia 1946r. Po rozwiązaniu UB , w 1957roku. A.Arend mianuje E.Zawacką prezesem nowo przekształconej organizacji Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego , oddziału w Toruniu przy ul. Wielkie Garbary 2. [ po połączeniu z Zrzeszeniem Kociewskim w 1964r.] http://www.pl.wikipedia.org/wiki/Zrzeszenie_Kaszubskie

Zawacka sprytnie przekształciła oddział toruński Zrzeszenie na Fundację Archiwum i Muzeum Pomorskie Armii Krajowej oraz Wojskowej Służby Polek, Toruń, ul. Wielkie Garbary 2 .

Oto kolejne etapy przekształceń Elżbieta Zawacka, która manipulując pojęciami zaczynając od :

1. -Zrzeszenia Kaszubsko Pomorskiego , Oddział w Toruniu ul.Wielkie Garbary 2,

2. -poprzez Zrzeszenie Kaszubsko-Pomorskie, Archiwum Armii Krajowej w Toruniu, ul. Wielkie Garbary 2 i dalej

3. -od 1990 r. Fundacja Archiwum i Muzeum Pomorskie Armii Krajowej w Toruniu, ul Wielkie Garbary 2

4. – Fundacja Archiwum i Muzeum Pomorskie Armii Krajowej i Wojskowej Służby Polek Toruń ul.Wielkie Garbary 2.a kończąć na

5. – Fundacja Generał Elżbiety Zawackiej. Archiwum i Muzeum Pomorskie Armii Krajowej oraz Wojskowej Służby Polek w Toruniu http://www.um.torun.pl/AK/

W taki prosty sposób, Elżbieta Zawacka-gen. Zoja, przekształciła się z agentki gestapo w bohaterską postać z AK.

Aleksander Arend w tym okresie otrzymał między innymi takie odznaczenia jak: np. w 1955 roku Medal X lecia Polski Ludowej. 1957- Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski itd.

Więcej można znaleźć w publikacji pt.: ”Zbrodnie Polskojęzycznej Grupy gestapo przemianowanej po 1945 roku na UB w okresie okupacji niemieckiej i sowieckiej w Polsce”. Gdynia 2010r.

Wypada podkreślenia fakt, że filia Fundacji mieści się w Gdańsku przy ul Chlebnickiej.

A swoją drogą to Toruń ma pecha, jakiś astronom donosicielem, teraz główna bohaterka-szpiclem. Takie są skutki zaniedbań Lustracji. Ale jak można uczyć teraz młodzież? A niedawno Gazeta Wyborcza porównywała tą panią z Marią Curii Skłodowską. No cóż , jaka gazeta takie porównania.

Dr Jerzy Jaśkowski

Muzeum “Sybir pro memento”

www.deportacje.eu

PS. http://pl.wikipedia.org/wiki/Aleksander_Arendt – Aleksander ArendtPostać Aleksandra Arendta wywołuje dużo sporów i emocji. Część badaczy i byłych członków TOW „Gryf Pomorski” oskarża go o współpracę z / http://pl.wikipedia.org/wiki/NKWD / NKWD i polskimi komunistycznymi służbami specjalnymi. Istnieją kontrowersje dotyczące jego aresztowania przez Niemców. W oficjalnej biografii występuje 12 maja 1944 r., natomiast odkryte w archiwach jego życiorysy z 1945 i 1946 r. podają inne daty: 18 października lub listopad 1943 r. W związku z tym nie wiadomo, czy rzeczywiście mógł on do maja 1944 r. pełnić funkcję komendanta naczelnego TOW „Gryf Pomorski”. Nie wiadomo także, jaką postawę zajął po aresztowaniu przez Niemców, czy nie poszedł na współpracę i dlatego został zwolniony. Z dostępnych relacji wynika, że prawdopodobnie przebywał na wolności do maja 1944 r., a więc w dotychczasowych opracowaniach występuje wyraźna sprzeczność. Pewna natomiast jest jego współpraca z UB w charakterze tajnego informatora, co odkryli historycy Instytutu Pamięci Narodowej. Nie można jednak w sposób jednoznaczny określić, kiedy i czy ona wogóle ustała.

http://pl.wikipedia.org/wiki/Ministerstwo_Bezpiecze%C5%84stwa_Publicznego

http://pl.wikipedia.org/wiki/Instytut_Pami%C4%99ci_Narodowej

Z zachowanych dokumentów wynika, że od /http://pl.wikipedia.org/wiki/1953/ 1953 r. był tajnym współpracownikiem Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Gdańsku i do /http://pl.wikipedia.org/wiki/1956/ 1956 r. wywiązywał się ze swoich agenturalnych zadań. Prawdopodobnie do jego współpracy z organami bezpieczeństwa NKWD i UB mogło dojść już w 1945 r., jednak brak na ten temat pewnych informacji w dostępnych źródłach.

Zobacz także: http://pl.wikipedia.org/wiki/Specjalna:Kategorie

Kategorie: http://pl.wikipedia.org/wiki/Kategoria:Polscy_kolaboranci_III_Rzeszy

Polscy kolaboranci III Rzeszy

 http://pl.wikipedia.org/wiki/Kategoria:Funkcjonariusze_niemieckich_s%C5%82u%C5%BCb_specjalnych Funkcjonariusze niemieckich służb specjalnych

 http://pl.wikipedia.org/wiki/Kategoria:Funkcjonariusze_rosyjskich_i_radzieckich_s%C5%82u%C5%BCb_specjalnych Funkcjonariusze rosyjskich i radzieckich służb specjalnych

Politycy będący członkami Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego http://pl.wikipedia.org/w/index.php?title=Zrzeszenie_Kaszubsko-Pomorskie&action=edit§ion=7"

http://pl.wikipedia.org/wiki/Dorota_Arciszewska-Mielewczyk” Dorota Arciszewska-Mielewczyk

http://pl.wikipedia.org/wiki/Jerzy_Budnik” Jerzy Budnik

http://pl.wikipedia.org/wiki/Gerard_Czaja” Gerard Czaja

http://pl.wikipedia.org/wiki/Kazimierz_Kleina” Kazimierz Kleina

http://pl.wikipedia.org/wiki/Kazimierz_Plocke” Kazimierz Plocke

http://pl.wikipedia.org/wiki/Jaros%C5%82aw_Sellin” Jarosław Sellin

http://pl.wikipedia.org/wiki/Donald_Tusk” Donald Tusk

http://pl.wikipedia.org/wiki/Edmund_Wittbrodt” Edmund Wittbrodt

http://pl.wikipedia.org/wiki/Jan_Wyrowi%C5%84ski” Jan Wyrowiński

http://pl.wikipedia.org/wiki/Jan_Kulas” Jan Kulas

PS.2. Podobnie wygląda sprawa pojednania kościołów w dniu 17 sierpnia 2012 roku. Po jednej stronie agent KGB do czego się przyznał, po drugiej osobnik, rzekomo bezwiednie zarejestrowany?

W związku z faktem podanym publicznie, że spotkanie miało miejsce w budynku cywilnym, i żadnej modlitwy nie było , to wyglądało na spotkanie dwu agentów a nie duchownych.

O tym, że cerkiew jest prowadzona od 1727 [Piotr I] roku przez władze cywilne wiadomo z ukazów carskich. Nieznane są akty odwołujące te ukazy. O tym, że w Polsce, lustracji także nie było wiadomo powszechnie.

Jerzy Jaśkowski

email: jjaskow@wp.pl

17 sierpnia 2012

POLISH CLUB ONLINE, 2012.08.17

Twórca Polski Ludowej wraz z von Ginterem Modrowem spotykał się z Gauleiter Wolnego Miasta Gdańska właśnie w tej wilii i pałacu.


PREMIER MATEUSZ MORAWIECKI NIE PODPISAŁ SIĘ POD ŻYCZENIAMI DLA LECHA WAŁĘSY TW BOLKA I CHWAŁA JEMU ZA TO!


image



Zakorzeniony w historii Polski i Kresów Wschodnich. Przyjaciel ludzi, zwierząt i przyrody. Wiara i miłość do Boga i Człowieka. Autorytet Jan Paweł II

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka