Dzisiaj we Francji ma miejsce pierwsza tura wyborów prezydenckich co jest ważnym wydarzeniem dla Europy choćby z tego względu, że obok Niemiec to właśnie ten kraj decyduje o kształcie Unii Europejskiej. Postanowiłem z tej okazji przejrzeć kandydatów starający się o urząd głowy państwa Franków.
Dwaj najpoważniejsi kandydaci to obecny prezydent Nicolas Sarkozy oraz socjalista Francois Hollande. Obaj co prawda wywodzą się z zupełnie innych obozów politycznych ale ich pomysł na politykę wewnętrzną będzie musiał być jednakowy, przy wyzwaniach jakie stoją przed Francuzami. Bo czy można traktować poważnie obiecankę Hollande'a, że "stworzy w ciągu pięciu lat 60 tysięcy nowych etatów w edukacji publicznej", zapewniając jednocześnie, że "liczba pracowników budżetówki nie zostanie zwiększona, gdyż sytuacja finansów publicznych jest trudna"? Ot najzwyklejszy w świecie populizm z jakim i my mamy do czynienia nad Wisłą, co pokazuje że Europejczycy zmysł polityczny mają bardzo podobny.
Oprócz dwóch faworytów staruje jeszcze ośmiu innych kandydatów, w tym trzy kobiety. Marine Le Pen z Frontu Narodowego zwana tam skrajną prawicą to nic innego jak narodowa socjalistka przesiąknięta ideami spisanymi kiedyś przez Karola Marksa. Udowodniła to zresztą w jednym z wywiadów udzielonych polskim mediom. Jean-Luc Melenchon z Frontu Lewicy to jak sama nazwa wskazuje kolejny skrajny socjalista, który swego czasu opuścił Partię Socjalistyczną uznając ją za zbyt mało radykalną. Marzy mu się rewolucja w chavezowskim stylu i zniszczenie kapitalizmu (abstrahując od tego, że nie ma już za bardzo czego niszczyć). Eva Joly reprezentująca Zielonych to pogromczyni korupcji i zwolenniczka państwa w oparciu o model skandynawski, zaś Francois Bayrou z Ruchu Demokratycznego to taki francuski Donald Tusk, euroentuzjasta do sześcianu, udający liberała.
Pozostali kandydaci są jeszcze mniej znaczący, wśród nich z pewnością wyróżniają się Philippe Poutou, skrajny socjalista, antykapitalista, mający nadzieję na dyktaturę związków zawodowych oraz Jacques Cheminade z Solidarność i Postęp, przedstawiciel amerykańskiego LaRouche Movement. Tenże ruch składa się z wyznawców filozofii Lyndona LaRouche byłego marksisty i trockisty, który stworzył swój system światopoglądowy na bazie twórczości Róży Luksemburg i Karola Marksa. Więc bez komentarza.
Kiedy czytałem o tych kandydatach naszła mnie smutna refleksja. Otóż okazuje się że najlepszym wyborem dla Francuzów jest nie kto inny jak urzędujący prezydent. Sarkozy z pewnością nie jest prezydentem dobrym, z pewnością niezbyt dobrze dba o interesy swojego kraju na arenie międzynarodowej (jak na pozycję Francji), nie mówiąc już o polityce wewnętrznej ale pośród tych skrajnych socjalistów i euroentuzjastów jest chyba najrozsądniejszym wyborem. Innymi słowy Francuzi mają przerąbane.
Inne tematy w dziale Polityka