Mój poprzedni post częściowo się zdezaktualizował, a dziś zaczął mnie wkurzać, więc postanowiłem go czymś przykryć.
Skutkiem rozmyślań o temacie kolejnych wypocin była nieśmiała konstatacja, że tak właściwie nie chce mi się ani o Sarkozym, ani o ubekach, ani o saduryzacji, ani o antysadurskości. Będzie post o moim prywatnym wkurzeniu - bo o czym innym pisać, gdy długi weekend już na wyczerpaniu, a dla mnie wolnych dni zabrakło?
Na SG wisi w tej chwili wiele ciekawych informacji. Samo gęste, żadnego wodolejstwa. Patrząc od góry: Paweł Wroński od dziś wróży z projektów ustaw, Krzysztof Leski postanowił wyrównać rachunki z Tybetem, po wyborach nie ma już Francji, Nicpoń to zbój, a 'my' - leszcze, które nie pojechały do Nicponia - jesteśmy cieniasami. Kilka postów o Sarkozym, kilka polemik z Sadurskim. W tej chwili SG jest tak niezmiernie zlewicowana, że aż ultraprawicowa. Osobiście uważam to za skandal i zalecam salonowiczom popełnienie kilkudziesięciu postów, by godnie wyartykułować powszechne oburzenie salonowej społeczności.
A mnie i tak się nie chce. W mojej kochanej uczelni kazali mi zaliczyć semestr na miesiąc przed sesją, bo w drugiej połowie maja wyrzucają mnie na chiński koniec świata. Oczywiście zupełnie dobrowolnie stałem się ochotnikiem. I przynajmniej pozwalają wrócić za kilkanaście dni. Innych kochanych poza uczelnią nie posiadam. Zbyt dużo zachodu.
Północ. Po długim weekendzie, a nawet dwóch weekendach. Podobno przez kilka dni było zimno, a potem trochę cieplej. Wierzę na słowo - w końcu domniemanie niewinności. Mam swoich TW, ale za info im nie płacę.
Po północy naszła mnie doraźnie smutna refleksja. Nadal mi się nie chce, a niemiecki czeka - o 8:15 zaliczanie czas zacząć. Wypiłbym piwo, ale nie chce mi się nawet pójść do lodówki. A potem myć kufel... o nie! Lenistwo górą! Wszak jestem cieniasem wśród cieniasów :)
Inne tematy w dziale Kultura